gość, (jak mniemam Pan TJ), pisze: wg specyfikacji:
188. Torpedo tubes
[...] All inside tubes are suitable for torpedoes of 550 mm diameter of the French type 6400 mm long and of 533.4 mm diameter of the English type 7200 mm long [...] The torpedo tubes in the superstructure (only suitable for the 533.4 mm torpedoes mentioned above) [...]
194. Torpedo trials
[...] The bore of the torpedo tube with fixed guide pieces will be 2.6 mm. bigger than the diameter of the 550 mm torpedo [...] The bore of the tube with the guide pieces for the 533.4 mm torpedo will be 2.6 mm larger than the diameter of the torpedo [...]
Stąd 536.0mm (i odpowiednio 552.6mm)
Dziwne.
Przyznaję, że ORP
Orzeł to dla mnie temat dość nowy (wróciłem doń po latach, pod wpływem wznowionego niedawno w TV filmu Leonarda Buczkowskiego) i opieram się głównie na Pertku, tudzież Rudzkim. Ale pewne rzeczy są identyczne dla wszystkich okrętów wojennych, niezależnie od klasy, toteż pozwolę sobie na kilka uwag.
Sprawa pierwsza, to ten nieszczęsny "superkaliber" 536 mm. Zapewne zgodzą się ze mną Panowie, iż wszystkie rzeczy, wkładane do innych rzeczy, muszą mieć coś takiego, jak
luz, bo inaczej jedna w drugiej po prostu się nie zmieszczą. Pociski, wkładane do lufy, mają nawet na zgrubieniu środkującym, najbliższym swym wymiarem do nominalnego kalibru, średnicę nieco mniejszą, niż średnica przewodu lufy, mierzona na polach gwintu. Zaś owa średnica przewodu lufy jest od nominalnego kalibru nieco większa (przykładowo, dla armat 380 mm na
Richelieu zgrubienie środkujące i przewód lufy mają odpowiednio 379,5 mm oraz 380,1 mm). Jak więc widać — i jak tu już sensownie zauważono — kaliber to umowna średnica 'zerowa' dla danego pasowania średnicy pocisku i przewodu lufy.
Jeżeli ktoś twierdzi, że do rury wyrzutni o średnicy 536 mm można wcisnąć torpedę o identycznej średnicy 536 mm, to znaczy że nie rozumie podstawowych reguł budowy maszyn. Siedmiometrowej długości torpeda musi mieć pewien luz, rzędu 1 mm z każdej strony (dość niewiele, jak na ponad półmetrową średnicę), żeby dało się ją najpierw włożyć do wyrzutni, a później z tejże wyrzutni udało wystrzelić. Jak już wspomniałem, jestem w temacie okrętów podwodnych dość nowy, ale widzę to na pierwszy rzut oka, zestawiając podane powyżej luzy, identyczne dla kalibru 550 mm i 21 cali. I aż dziw mnie bierze, iż pan TJ tego nie zauważył.
Zagadnieniami technologicznymi nie będę tu Panów Dyskutantów zanudzał, ale dzięki swojemu konstruktorskiemu obyciu pozwolę sobie rozszyfrować tę dziwną wartość 2,6 mm. Otóż jest to po prostu konsekwencja przyjęcia za podstawę wartości luzu 'na ściance', równej dokładnie 0,05 cala (1,27 mm). Ponieważ po zaokrągleniu do dziesiątych części milimetra 0,05 cala to 1,3 mm, więc w układzie metrycznym po zsumowaniu luzów z każdej strony (2×1,3 mm) dostajemy 2,6 mm zamiast 2,54 mm.
Jednak znacznie dziwniejsza — i podług mnie nad wyraz wątpliwa — jest sama niezgodność maksymalnego kalibru dla aparatów kadłubowych i obrotowych. Nie widzę bowiem najmniejszego powodu, dla którego Kierownictwo Marynarki Wojennej miało wyrazić zgodę na tak absurdalny zestaw uzbrojenia torpedowego. Absurdalny, bo w celu pełnego załadowania wyrzutni torpedowych na
Orle konieczne byłoby równoczesne zamawianie torped 550 mm i 21-calowych, albo wyłącznie torped 21-calowych, skoro 550-milimetrowe nie mieściły się w wyrzutniach obrotowych — i to wyłącznie na potrzeby tego jednego typu okrętów. Z punktu widzenia logistyki byłby to czysty bezsens, gdyż wcześniejsze jednostki typu
Wilk, tudzież oba typy niszczycieli (
Wicher i
Grom) miały wyrzutnie projektowane dla torped 550 mm, z koszulkami redukcyjnymi dla torped 21 cali. Poza tym oryginalna specyfikacja z 1933 roku, (która później stała się podstawą do opracowania typu
Orzeł) była skierowana do stoczni francuskich, podobnie jak złożone w 1938 roku zamówienie na kolejne dwa okręty podwodne, i z całą pewnością w obu przypadkach jako podstawowy przyjmowano kaliber francuski 550 mm; nie wiem, czemu KMW miałoby wymuszać na Francuzach projektowanie aparatów obrotowych, przystosowanych wyłącznie do nie stosowanych we Francji torped calowego typoszeregu.
Co więcej, taki podział na dwa kalibry był pozbawiony jakiejkolwiek logiki konstrukcyjnej. Osobny kaliber dla aparatów obrotowych miałby sens tylko wtedy, gdyby znacznie różnił się od przyjętego dla wyrzutni kadłubowych (na przykład 450 mm i 550 mm). Jednak różnica średnic 550 mm i 533,4 mm jest znikoma; wynosi zaledwie 16,6 mm, czyli po 8,3 mm 'na ściance'. W konsekwencji, dwururowy aparat obrotowy dla torped 550 mm byłby raptem o 3,5 cm szerszy i wyższy od aparatu dla torped 21 cali (dla torped 450 mm zamiast 550 mm byłoby to o 20 cm mniej). Także różnice w długości i masie torped nie usprawiedliwiają zaniechania możliwości użycia torped 550 mm w aparatach obrotowych. Proszę zauważyć, że (przynajmniej podług cytowanego powyżej źródła) torpedy 21-calowe są o 0,8 m
dłuższe niż francuskie, więc gabarytowo bardziej kłopotliwe w przypadku aparatów ruchomych! Co więcej, aparaty obrotowe były umieszczone w kadłubie lekkim, który z konstrukcyjnego punktu widzenia jest traktowany jako struktura 'miękka', czyli stosunkowo łatwa do modyfikacji; poszerzenie obudowy aparatu o 1,7 cm z każdej strony i niewielkie wybrzuszenie pokładu górnego o 3,5 cm w górę na pewno jest znikomą ceną za możliwość zamiennego stosowania dwóch rodzajów torped. Tym bardziej, że — o czym chyba każdy na FOW pamięta — obrotowe aparaty torpedowe kalibru 550 mm były przecież stosowane na podwodnych stawiaczach min typu
Wilk i jakoś nie było problemu z umieszczeniem ich w kadłubach węższych przecież jednostek produkcji francuskiej.
Poza tym, nie mam wielkiego zaufania do precyzji danych z cytowanego "źródła". DiGiulian podaje na swej stronie, że torpeda 550 mm 24V (przeznaczona dla okrętów podwodnych i wg Rudzkiego stosowana na
Orle) miała faktyczną długość 8,28 m. Sam Rudzki podaje 6,63 m; pozostałe dane się zgadzają ze stroną DiGiuliana, więc może tu chodzić o wymiar bez głowicy, lub jakieś przekłamanie liczb. Tak czy siak, mimo wszystko nie jest to owe 6400 mm w powyższym cytacie.
Zastanawia mnie także język cytatów, przytoczonych przez pana Gościa. O ile mnie pamięć nie myli, w Polsce mówi się po polskiemu, a umowy (obejmujące podane powyżej szczegóły specyfikacji technicznej) z obcojęzycznym dostawcą zgodnie z prawem sporządza się w dwóch egzemplarzach jednobrzmiących, w języku zamawiającego i języku dostawcy. Zaś językiem urzędowym w Holandii (gdzie
Orła budowano), jest holenderski (język dość trudny i mało znany, aczkolwiek nie aż tak, jak austriacki, szwajcarski, czy luksemburski — w owych krajach rzeczywiście, dla wygody cudzoziemców, na wszelki wypadek wszyscy mówią po niemiecku
).
Ergo, skoro owe wzmianki są po angielsku, zatem mamy tu do czynienia z obcojęzycznym tłumaczeniem dokumentów, w oryginale z pewnością polskich (lub też, co mniej prawdopodobne, holenderskich). Do tego typu 'okrężnych' źródeł nigdy nie mam specjalnego zaufania; przekładając rosyjskie książki o pancernikach, nieświadomie popełniłem sporo wtórnych tłumaczeń z angielskiego
via rosyjski (bo często były to omalże dosłowne 'spisywanki' z Friedmana, Garzke i Dulina, czy Tarranta). Dopiero gdy docierałem do oryginału, przekonywałem się jaka jest różnica między dwu- a jednoetapowym przekładem na język polski. Nie byłbym więc zdziwiony, gdyby i tu chodziło o zwykłą pomyłkę, bądź błędne zrozumienie jakiegoś bardziej złożonego polskojęzycznego
passusu gramatycznego. Jak zaznaczyłem powyżej, dla mnie niemożność stosowania torped 550 mm w aparatach obrotowych nie ma żadnego sensu technicznego, ani tym bardziej logistycznego.
A tak całkiem na marginesie dziejów — my się tu na FOW-ie często i gęsto naparzamy na niefachowe słownictwo. Tymczasem kartkując Rudzkiego trafiłem na przepiękny "kwiatuszek" — fotokopię orygnalnej umowy z dnia 29 stycznia 1936 roku, na budowę dwóch
torpedowych łodzi podwodnych w stoczniach holenderskich. Tak, to nie kiks, ani
prima aprilis, sporządzony
lege artis oficjalny dokument PMW wyraźnie mówi o
łodziach, a nie okrętach podwodnych.
Uj, to byli czasy, Tońciu…