A kto by posiał oziminy, jak Polacy w kamaszach? W sierpniu zdarzały się już samowolki w oddziałach uzupełnionych rezerwistami.domek pisze:_______________
• - pytanie, kogo po takiej "przerwanej wojnie" szybciej wykończyłyby gospodarcze skutki przeprowadzonych mobilizacji?
Niemcy bo byliśmy bardziej krajem rolniczym. Zajmowane tereny przemysłowe można było zamienić w kupę gruzów co by dodatkowo obciążyło Niemców
A wracając do tematu - fortyfikacje mają swoje zalety, ale w przypadku Polski - nie było wykonalne ekonomicznie jednoczesne utrzymywanie potężnych fortyfikacji i armii na poziomie 30 dywizji. Samo wybudowanie potężnych fortyfikacji wymagałoby wieloletniego planu finansowania i olbrzymich nakładów. O silnym lotnictwie jako pomocy możemy już tylko pofantazjować. Popatrz jak długo Francuzi wznosili Linię Maginota i ile ich to kosztowało, i jaka była króciutka w porównaniu do granic II RP. Wskazane byłoby ufortyfikowanie kilku wybranych odcinków z dala od granicy - co zrobiono (Wizna ?) - umocnienia tuż nad granicą (a więc i rzeki tuż nad granicą) mają wadę polegającą właśnie na bliskości wroga, który może z łatwością prowadzić rozpoznanie systemu obrony w czasie pokoju.