Poczwórna klęska Japończyków - Nasze Morze 1/08
: 2008-01-20, 01:12
Postanowiłem wziąć "na tapetę" artykuły wojenno-morskie prezentowane w cyklu Morze tajemnic - kulisy historii w Naszym Morzu, autorstwa Tomasza Falby. Dokładniej tekst z najnowszego, styczniowego numeru.
Rozumiem ograniczenia - czasopismo popularne, ograniczona ilość miejsca. Jestem w stanie tolerować nawet sensacyjny styl pisana autora - swego czasu jako nieznane epizody były przedstawiane tak dobrze znane akcje jak transportu u-bootów na Morze Czarne itp. Ale nie znajduję zrozumienia dla kardynalnych błędów rzeczowych.
Jako, że styl jest "sensacyjny" (by nie powiedzieć "rodem z Faktu"), więc na początku mamy: "Bitwa o Zatokę Leyte rozegrała się w dniach 23-26 paźŸdziernika 1944 roku u wybrzeży Filipin. Zmierzyły się ze sobą floty Japonii i Stanów Zjednoczonych. Niewiele o niej w Polsce wiadomo. Niemal na palcach jednej ręki policzyć można publikacje, które się na ten temat ukazały w ciągu ostatnich dwudziestu lat. To zdumiewające zważywszy, jakie miała znaczenie dla przebiegu drugiej wojny œświatowej na Pacyfiku."
Dalej autor, ze zrozumiałych względów (objętość) naświetla genezę bitwy, gubiąc jednak całkowicie najistotniejszą, japońską doktrynę jednej, decydującej bitwy. Stawiane tezy też mogą wydawać się dyskusyjne, szczególnie sam pomysł inwazji na Filipiny i jego konieczności (to wyraźnie nie jest "odrobiony" nawet Flisowski).
Ale zaczyna się bitwa i na początku mamy pierwszą, największą "wpadkę": "Desant na Filipiny osłaniała też flota podzielona na trzy zespoły okrętów [autorowi chodzi o TF38, pancerniki Oldendorfa i lotniskowce eskortowe Sprague] pod ogólnym dowództwem wiceadmirała Williama Halseya."
O ile się nie mylę, to historycy są zgodni co do tego, że Halsey dowodził jedynie 3 flotą, a właściwie tylko TF38, bo tyle z niej pozostało po "przekazaniu" reszty sił do 7 floty. I to właśnie dowódcy 7 Floty: wiceadmirałowi T.C. Kinkaidowi podlegały wszystkie siły w Zatoce Leyte, w tym pancerniki Oldendorfa i LE Sprague.
W następnym zdaniu mamy:
"Główne siły amerykańskie (6 pancerników, 5 krążowników, 28 niszczycieli i 39 kutrów torpedowych) pod dowództwem kontradmirała Jesse Oldendorfa pilnowały wejœścia do Cieśœniny Surigao zamykającej od południa Zatokę Leyte."
Jak to były siły główne, to czym była 3 Flota i TF 38?
Zresztą na następnej stronie, "siłami głównymi" już prawidłowo staje się TF38, choć nie jest wymieniony z nazwy i mniej zorientowany czytelnik może dojść do wniosku, że na Ozawę ruszył Oldendorf.
Sam przebieg bitwy też miesza się autorowi, zatopienie Princetona to "odgryzienie się" Japończyków za zatopienie Musashi, podczas gdy atak na Princetona miał miejsce wcześniej niż na Musashi!
Skład zespołu Ozawy też wygląda dziwnie: "w jego skład wchodziło 5 lotniskowców, w tym dwa przerobione z pancerników" - dla przypomnienia - lotniskowce były cztery (wszystkie zatopione) i dodatkowo obydwie "hybrydy" będące przebudowanymi pancernikami Ise i Hyuga.
I ostatnie zdanie: "W marcu 1945 roku Amerykanie zdobyli stolicę Filipin. Droga do Japonii stanęła przed nimi otworem."
Do otwarcia "drogi do Japonii" zdobycie Manili nijak nie było potrzebne, wszak w tym czasie kończyły się walki na Iwo-Jimie, TF58 bombardował Japonię, a okręty desantowe zmierzały w kierunku Okinawy.
Podsumowując - na drugiej stronie Autor snuje przypuszczenia, dlaczego bitwa ta nie jest "tak popularna", bo według niego jest "skomplikowana" i trudna do opisania. Niestety ten teks dowiódł prawdziwości tej tezy - autor nie poradził sobie z "przykrojeniem" bitwy do ograniczonych ram, popełniając przy tym dodatkowo sporo błędów, w tym kilka kardynalnych, świadczących o "nie odrobieniu" podstawowej literatury. Błędy te w praktyce każą zakwalifikować prezentowany teks do kategorii "szkodliwe i prezentujące nieprawdziwe informacje". Można mieć nadzieję, że czytelnicy nie będą go wykorzystywać jako tekstu źródłowego, a jedynie jako zachętę do własnego zgłębiania historii już w oparciu o wiarygodne źródła.
Dla zainteresowanych - za tekstem umieszczona jest recenzja Plam na banderze, także autorstwa Tomasza Falby. Ocenę pozostawiam innym.
Rozumiem ograniczenia - czasopismo popularne, ograniczona ilość miejsca. Jestem w stanie tolerować nawet sensacyjny styl pisana autora - swego czasu jako nieznane epizody były przedstawiane tak dobrze znane akcje jak transportu u-bootów na Morze Czarne itp. Ale nie znajduję zrozumienia dla kardynalnych błędów rzeczowych.
Jako, że styl jest "sensacyjny" (by nie powiedzieć "rodem z Faktu"), więc na początku mamy: "Bitwa o Zatokę Leyte rozegrała się w dniach 23-26 paźŸdziernika 1944 roku u wybrzeży Filipin. Zmierzyły się ze sobą floty Japonii i Stanów Zjednoczonych. Niewiele o niej w Polsce wiadomo. Niemal na palcach jednej ręki policzyć można publikacje, które się na ten temat ukazały w ciągu ostatnich dwudziestu lat. To zdumiewające zważywszy, jakie miała znaczenie dla przebiegu drugiej wojny œświatowej na Pacyfiku."
Dalej autor, ze zrozumiałych względów (objętość) naświetla genezę bitwy, gubiąc jednak całkowicie najistotniejszą, japońską doktrynę jednej, decydującej bitwy. Stawiane tezy też mogą wydawać się dyskusyjne, szczególnie sam pomysł inwazji na Filipiny i jego konieczności (to wyraźnie nie jest "odrobiony" nawet Flisowski).
Ale zaczyna się bitwa i na początku mamy pierwszą, największą "wpadkę": "Desant na Filipiny osłaniała też flota podzielona na trzy zespoły okrętów [autorowi chodzi o TF38, pancerniki Oldendorfa i lotniskowce eskortowe Sprague] pod ogólnym dowództwem wiceadmirała Williama Halseya."
O ile się nie mylę, to historycy są zgodni co do tego, że Halsey dowodził jedynie 3 flotą, a właściwie tylko TF38, bo tyle z niej pozostało po "przekazaniu" reszty sił do 7 floty. I to właśnie dowódcy 7 Floty: wiceadmirałowi T.C. Kinkaidowi podlegały wszystkie siły w Zatoce Leyte, w tym pancerniki Oldendorfa i LE Sprague.
W następnym zdaniu mamy:
"Główne siły amerykańskie (6 pancerników, 5 krążowników, 28 niszczycieli i 39 kutrów torpedowych) pod dowództwem kontradmirała Jesse Oldendorfa pilnowały wejœścia do Cieśœniny Surigao zamykającej od południa Zatokę Leyte."
Jak to były siły główne, to czym była 3 Flota i TF 38?
Zresztą na następnej stronie, "siłami głównymi" już prawidłowo staje się TF38, choć nie jest wymieniony z nazwy i mniej zorientowany czytelnik może dojść do wniosku, że na Ozawę ruszył Oldendorf.
Sam przebieg bitwy też miesza się autorowi, zatopienie Princetona to "odgryzienie się" Japończyków za zatopienie Musashi, podczas gdy atak na Princetona miał miejsce wcześniej niż na Musashi!
Skład zespołu Ozawy też wygląda dziwnie: "w jego skład wchodziło 5 lotniskowców, w tym dwa przerobione z pancerników" - dla przypomnienia - lotniskowce były cztery (wszystkie zatopione) i dodatkowo obydwie "hybrydy" będące przebudowanymi pancernikami Ise i Hyuga.
I ostatnie zdanie: "W marcu 1945 roku Amerykanie zdobyli stolicę Filipin. Droga do Japonii stanęła przed nimi otworem."
Do otwarcia "drogi do Japonii" zdobycie Manili nijak nie było potrzebne, wszak w tym czasie kończyły się walki na Iwo-Jimie, TF58 bombardował Japonię, a okręty desantowe zmierzały w kierunku Okinawy.
Podsumowując - na drugiej stronie Autor snuje przypuszczenia, dlaczego bitwa ta nie jest "tak popularna", bo według niego jest "skomplikowana" i trudna do opisania. Niestety ten teks dowiódł prawdziwości tej tezy - autor nie poradził sobie z "przykrojeniem" bitwy do ograniczonych ram, popełniając przy tym dodatkowo sporo błędów, w tym kilka kardynalnych, świadczących o "nie odrobieniu" podstawowej literatury. Błędy te w praktyce każą zakwalifikować prezentowany teks do kategorii "szkodliwe i prezentujące nieprawdziwe informacje". Można mieć nadzieję, że czytelnicy nie będą go wykorzystywać jako tekstu źródłowego, a jedynie jako zachętę do własnego zgłębiania historii już w oparciu o wiarygodne źródła.
Dla zainteresowanych - za tekstem umieszczona jest recenzja Plam na banderze, także autorstwa Tomasza Falby. Ocenę pozostawiam innym.