Po tych bzdurach, jakie pan wypisuje, można o panu powiedzieć jedno – pana nie da się porównać nawet z początkującym dziennikarzem, a co dopiero z historykiem. Pana nie obowiązuje żaden kodeks etyczny lub zawodowy. Dziennikarz ma obowiązek zweryfikowania danego faktu w co najmniej dwóch niezależnych miejscach. Pan nie ma żadnego obowiązku, nieprawdaż? Pana radosne wypisywanie głupot jest nieskrępowane niczym – ani kompetencją, ani doświadczeniem, ani zawodowym przygotowaniem, ani weryfikacją, ani wstydem i strachem przed wypisywaniem bredni. Dowody tego są poniżej.
Następnym razem, panie Pawłowski, jak pan sobie będzie chciał na kogoś popluć w internecie, jak pan to robi na przykład z Mariuszem Borowiakiem, to proszę mieć świadomość, że za M. Borowiakiem to może pan na tacy nosić długopis a w zębach gumkę do ścierania, bo on na pana tle jest kimś, a pan jest nikim zważywszy brednie, jakie pan wypisuje.
Uuuaaa, mocne, naprawdę mocne. Gratuluję. Mamy tu słynny lotniczy parametr „najlepszość”. Coś jak „naszość” polskich prawicowych ultras z Akcji Alternatywnej. Po raz kolejny w pana przypadku stwierdzam – ja bym z tym nie czekał, tylko gnałbym z tym na jakiś amerykański kongres aeronautyczny lub historyczny. Polska będzie wówczas na pierwszych stronach czasopism lotniczych. Tam się na pewno ucieszą z tego „odkrycia”. Ma pan kolejną wielką szansę przejścia do historii polskiego dziecięcego podziemia ahistorycznego z powyższym stwierdzeniem i autorskim „odkryciem”. W sam raz na miarę dziedziny, jaką już raz panu przypisałem – „aero paranormal fiction”.Ksenofont pisze:najlepszym myśliwcem w amerykańskich formacjach w pierwszej połowie 1943 roku był Spitfire.
Uuuaaa, no co pan powie. Dobre! Naprawdę mocne. Gorset ortopedyczny trzeba mieć do czytania tych bzdur, żeby nie nadwerężyć mięśni tułowia ze śmiechu.Ksenofont pisze:Helcata co prawda nie ma, za to jest Wildcat.Ksenofont pisze:zwrotność - także nie powalała na kolana (no chyba że P-38 i F4).
A tak na finał tych fantasmagorii – czy może pan przybliżyć, który to Wildcat był rzekomo taki fantastycznie „zwrotny” i jak długo mógł wytrzymać, jeśli w ogóle, w tej mitycznej „zwrotności”? Czy ten sprzed 55. poprawki czy ten po niej? A te rzekomo fantastycznie „zwrotne” Wildcaty to tak sobie uprawiały swoją „zwrotność” zgodnie z kierunkiem obrotów śmigła, czy przeciwnie? Pan wypisuje unikatowe, niewyobrażalne bzdury.
Da pan tym biednym ludziom na tym forum spokój z tymi bajdami, czy jak we wsi trzeba pana kijami pędzić?
Złe wieści panie Pawłowski – nie ma czegoś takiego w tym przypadku, jak „ciężar”. Pan nie ma najzieleńszego pojęcia, o czym pan bredzi. Wie pan, panie Pawłowski, gdzie pan ma „ciężar”? Powiedziałbym panu, ale nie wypada w miejscu publicznym. Po raz kolejny pytam – po co pan kompromituje siebie i swoich nauczycieli? Po co pan się w ogóle zbliża, a co gorsza dotyka do kwestii, o których nie ma pan najzieleńszego pojęcia? Po co pan zatruwa swoimi bzdurami to nieszczęsne FOW?Ksenofont pisze:Ciężar salwy sekundowej jest odpowiedni do porównywania uzbrojenia strzeleckiego.
„Wagę”, panie Pawłowski, to pan ma na gmachu sądu w ręce niejakiej Temidy. Pan nie ma żadnych, nawet najbardziej mikroskopijnych kompetencji do takiej tematyki, pan nawet nie wie, co za dyrdymały pan wypisuje. Proszę zostawić w spokoju tych biednych ogłupianych przez pana forumowiczów.Ksenofont pisze:Waga pocisku i szybkostrzelnośc grają rolę.
Dobre. Co to jest „wysoko” nad ziemią, bo lotnictwo nie zna takiego „parametru”? A jakież to się miewa „kłopoty z manewrowaniem”, gdy już się nieopatrznie znajdujemy „wysoko nad ziemią”?Ksenofont pisze:Spity były uzbrajane w 8 Browningów, bo ich głównym celem miały być lecące wysoko, kiepsko opancerzone niemieckie bombowce. Podejście do celu było jedno (kłopoty z manewrowaniem wysoko nad ziemią
Panie Pawłowski, przy panu podtlenek azotu, alias gaz rozweselający, to jest nic. Pan tworzy jednoosobowy kabaret pseudolotniczy – moje gratulacje. Pociski antydźwigarowe. A jeśli pocisk-nieszczęśnik z tego kabaretu trafił był na najbardziej typowe skrzydło tamtych czasów – skrzydło typu monospar – i się biedaczek nie doszukał dźwigaru to zapewne poleciał sobie eksplodować ze smutku gdzieś indziej, nieprawdaż? A jak co gorsza trafił się takiemu pociskowi w życiorysie dźwigar kratownicowy złożony głównie z pustej przestrzeni to już chyba taki pocisk wpadał do baru pić na umór, że nie mógł sobie eksplodować. Gratulacje, naprawdę gratulacje. Kongresy naukawe będą kiedyś miały z pana pożytek.Ksenofont pisze:Zapalnik w Oerlikonie miał działanie natychmiastowe. - Była to broń z czasów, gdy samoloty miały płócienne pokrycie, a niszczona miał być struktura nośna. Zapalnik nie reagował na płótno, wybuchał przy dźwigarach.
Ksenofont pisze:Siła Zero polegała na jego zasięgu
No i co z tego, że „integralne”? Ma pan pojęcie, co pan wypisuje? Kolejne radosne „odkrycia historyka”. Jak śmieszna mała dzidzia podnieca się pan zasięgiem A6M i jakimiś zbiornikami, o których nie ma pan najzieleńszego pojęcia, tylko co ma piernik do Góry Fuji? Jak to fajnie błysnąć na jakimś forum, takim mądralińskim słowem „integralne”. Co ma wspólnego „integralność” lub „bezintegralność” zbiorników do zasięgu samolotu? Pan nie wie, co pan bredzi i o czym. Pana się powinno izolować od jakichkolwiek mediów i wydawców. Po tym, co pan tu wypisuje to może pan dzieciom opowiadać jak to pana „skrzywdzono” lokując panu w „artykule” polską 1. DPanc w Afryce. Żebym to ja był rok w mediach wojskowo-historycznych to może bym w pana martyrologię nieopatrznie uwierzył, ale po ćwierci wieku w tych mediach i na widok tego, co pan wypisuje za głupoty to niestety w niektóre rzeczy wierzę od razu, w inne z ociąganiem, a w jeszcze inne wcale.Ksenofont pisze:Horikoshi trochę poczarował Komisję Zakupów Aeronautyki i mu zamienili "zbiorniki integralne" na "zbiorniki stałe".
Panie Pawłowski – dlaczego pan nie założy własnego blogu na własne brednie, tylko zatruwa pan to biedne FOW swoimi „mądrościami inaczej” i udrapowany w piórka „historyka” tumani pan tych biednych ludzi?
Lotnicze zbiorniki paliwa w samolotach z lat 40. pod względem działania i zadań dzieliły się na:
▪ główne
▪ rezerwowe
▪ skrzydłowe
▪ wyrównawcze
▪ w skrzydłach kesonowych
▪ z przewodem giętkim do lotów plecowych
▪ z zasobnikiem do lotów plecowych
▪ z zaworem do lotów plecowych
▪ opadowe
▪ samozasklepiające
Lotnicze zbiorniki paliwa w samolotach z lat 40. pod względem konstrukcji i materiałów dzieliły się na:
▪ aluminiowe
▪ duraluminiowe
▪ elektronowe
▪ stalowe
▪ fibrowe
▪ tekturowe
▪ z gumy syntetycznej
Gdzie są pana bzdurne „zbiorniki stałe”? Proszę opowiedzieć, z jakiego palca wyssał pan istnienie rzekomych „zbiorników stałych” i cóż to jest za objawienie – czyli skąd pan wyssał swoją zwyczajową kosmiczną bzdurę? Proszę także pokazać choćby jeden dokument lotniczy, konstruktorski lub inny naukowy z lat 30. i pierwszej połowy lat 40. XX w., gdzie ktoś posługuje się terminem „zbiornik integralny”. Proszę pokazać choćby jeden numer fachowych czasopism „Aviation” (USA) lub „Flight” (W. Brytania) z okresu II w.ś., gdzie pada termin „zbiorników integralnych” i jest precyzyjnie wyjaśnione, o co w tym zbiorniku chodzi wraz z podaniem konkretnych parametrów konstrukcji, wytrzymałości oraz pracy płatowca i zbiornika.
Pan nie ma najzieleńszego pojęcia, co pan wypisuje. Pan nie ma bladego pojęcia o tym, gdzie, jak i kiedy stosuje się w angielskim języku lotniczym słowo „integral” i jacy – głównie niekompetentni – ludzie tym słowem się posługują. Proszę opowiedzieć, z jakiego palca wyssał pan swoją kolejną kosmiczną bzdurę w swojej najradośniejszej „tfórczości”, skoro terminem „tfórczość” posługuje się pan w swoim chamstwie wobec innych publicystów?
To kolejny żałosny kabaret w pana wykonaniu. Proszę podać personalia historyka techniki lotniczej, który dokonał podziału dolnopłatów myśliwskich z okresu II w.ś. na „generacje” oraz sformułował kryteria klasyfikacyjne dla poszczególnych generacji myśliwców w ramach czasowych II w.ś., zaś inne środowiska naukowe lotnictwa zaakceptowały taką systematykę. Tylko proszę zachować resztki powagi i podać personalia nie postaci kabaretowych po wydziałach historii, a wyłącznie historyka techniki i technologii lotniczej – wyłącznie osobę z politechnicznym i lotniczym wykształceniem. Ma to być osoba co najmniej inżyniera lotniczego, a jeszcze lepiej doktora inżyniera lub profesora, bo i takich nie brakuje, którzy zajmują się publicystyką z zakresu historii techniki i technologii lotniczej.Ksenofont pisze:Nawet powstałe w 1939 roku Bf-109E, Spit, D-520 przewyższały go [Zero] o przynajmniej o jedną generację.
Pierwszy raz nareszcie jakieś słowa prawdy. I tu właśnie jest pana miejsce – piaskownica i żołnierzyki, bo gdzie się pan nie pokaże, to kosmiczna brednia aż się ulewa panie „historyku” gatunku „aero paranormal fiction”. Piaskownicę mą widzę ogromną – niech pan sobie to śpiewa przy goleniu, zanim panu strzeli do głowy opluwanie innych ludzi.Ksenofont pisze:lubię - jak każdy facet bawić się żołnierzykami
Całe szczęście, że są w tym wątku inni forumowicze, którzy wiedzą, co piszą. I im wypada podziękować i pogratulować, że nie dają się tumanić byle komu i byle czym.