tom pisze: ↑2023-02-05, 17:31Wątpię, by zatopienie jednego większego trałowca od razu zniechęciło Niemców do trałowania przez resztę.
Każdy ma prawo do własnych wątpliwości. Natomiast innego sposobu na ograniczenie działania nie było.
Sposób zatopienia tegoż trałowca jest całkiem obojętny. Liczy się by znalazł się na dnie jak najszybciej. A jak w towarzystwie braciszka to jeszcze lepiej. Liczbę trałowców we wrześniu Niemcy też mieli ograniczoną.
tom pisze: ↑2023-02-05, 17:31Ale można było im utrudnić robotę, tworząc przed wojną dodatkowe baterie kal. 120 mm o dość sporym zasięgu 19 400 m.
Trałowce operowały w zasięgu ognia baterii cyplowej i to ich nie zniechęcało. Bo czym innym jest donośność, a czym innym zasięg ognia skutecznego do trałowca.
Walki z niszczycielami toczono na dystansach 14-18 km, co naprawdę uważam za imponujące, choć na sumarycznie wystrzelone coś koło 500 pocisków przez obie strony to liczba trafień oscyluje w okolicy 1% (większość do nieruchomego celu) i drastycznych szkód nie było.
tom pisze: ↑2023-02-05, 17:31Ale atakowanie trałowców okrętami podwodnymi to był kiepski pomysł.
Każdy ma prawo do własnego zdania. Sposoby osiągania punktów decydujących wszelako określa się bez względu na prywatne preferencje.
tom pisze: ↑Trałowce robiły to szybciej i łatwiej im było "naśladować" manewry OP w trakcie pościgu.
Nie chciałbym się mądrzyć, ale atakowanie okrętu podwodnego nie polega na naśladowaniu ruchów OP tylko na wypracowaniu pozycji do ataku w taki sposób by zapewnić jak największe prawdopodobieństwo, że okręt podwodny znajdzie się w obrębie strefy rażenia rzuconej serii bomb głębinowych. Rzucanie bomb "po kursie" okrętu podwodnego to jeden z najpoważniejszych błędów, gdyż przed takim atakiem bardzo łatwo się uchylić nawet na niewielkiej prędkości.
No i generalnie ciężko jest znaleźć w historii bardziej skuteczne okręty w zwalczaniu okrętów podwodnych niż działające w grupie slupy. Choć jasne, że nie każdy to HMS Starling... ale dla samego typu Black Swan bilans to 31:4.
tom pisze: ↑2023-02-05, 17:31Jeśli się cieszysz, Marmik, że "cel zrealizowano",
A skąd pomysł, że ja się cieszę? Nie wiem jaki sens w dyskusjach historycznych ma powoływanie się na jakiekolwiek emocje u interlokutorów???
Ja zwyczajnie stwierdziłem fakt.
tom pisze: ↑2023-02-05, 17:31...to chyba obrońcy Helu zawdzięczają to raczej Dąbkowi. To przecież Hitler uznał, że pokonanie jego oddziałów na Kępie Oksywskiej zbyt mocno niemieckie dywizje kosztowało i nakazał Hel izolować, a załogę "zagłodzić", bez zdecydowanych szturmów, które na pewno przyniosłyby nowe niemałe straty.
Ja piszę o całości obrony wybrzeża, a nie o Helu. Jak to już wcześniej Miner celnie wspomniał, Hel był ostatnim bastionem i właśnie tak miało być. Gdyby określono i zrealizowano cele, o których wspomniałem to zdobycie Kępy Oksywskiej mogło być jeszcze trudniejsze.
Niemniej to bez znaczenia, bowiem jak wspomniałem, cel główny zrealizowano. Natomiast na powszechnej ocenie niestety zaważył brak spektakularnych sukcesów i jest to powielane do znudzenia.
tom pisze: ↑2023-02-05, 17:31Racja, że do obrony plot na Helu trzeba było czegoś takiego jak niemieckie 88-ki, tylko mogliśmy sobie o nich pomarzyć, podobnie jak o myśliwcach.
Nie 105 mm (wybrane na drodze analizy porównawczej z 75-kami) byłyby problemem a nkmy, których skuteczność była zdecydowanie niewystarczająca. Tu zdecydowanie powinno być dużo więcej 40-ek i mnóstwo amunicji do nich. 24. półstała bateria plot z małą ilością amunicji to naprawdę było o wiele, wiele za mało. Sieć nkmów z planu 6-letniego wygląda imponująco a rysunkach, ale rzeczywiste możliwości to nie rysunki.