Strażnicy świętej emigracji

Dokumenty, książki, artykuły prasowe, internetowe, ikonografia, filmy...

Moderatorzy: crolick, Marmik

jefe de la maquina
Posty: 787
Rejestracja: 2007-10-27, 00:01

Post autor: jefe de la maquina »

Hmmm.
G.Cz. podales dwa przyklady, na ktorych oparles swoje daleko idace generalizacje, ale Polska liczy 38 i + milionow mieszkancow.
Jefe
Awatar użytkownika
G. Cz.
Posty: 183
Rejestracja: 2008-04-03, 09:32

Post autor: G. Cz. »

:lol:

A czy ja sam jestem z takimi doświadczeniami?
jefe de la maquina
Posty: 787
Rejestracja: 2007-10-27, 00:01

Post autor: jefe de la maquina »

Nie, ja tez to przezylem i to z niepolskim publicytsta, ale nie generalizuje. Podobnie z moimi artykulami. Artykul przeznaczony dla amerykanskiego kwartalnika zostal przedrukowany (bez mojej zgody) w norweskim biuletynie, zas artykul , ktory kiedys dalem do Poznaj Swiat przedrukowano w kilku wydawnictwach, miedzy innymi bankowych.
Niemniej w Twoim przypadku skontaktowal bym sie z autorami oraz wydawcami proszac o wyjasnienie i sprostowanie. W ten sposob dajesz im znac, ze wiesz i nie zamierzasz tolerowac. Nawet jak nie odpowiedza to wtedy masz prawo opublikowac oswiadczenie w tej sprawie.
Pozdrawiam
Jefe
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2890
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Grom pisze:To może przejdźmy do spraw przyjemniejszych. Kto chce te plany i zdjęcia onej łajby wymienianej przez Ryszarda ? Jak macie jeszcze sygnaturę planów będzie szybciej. Fotki cyknę, plany dojdą pocztą. Mam jeszcze kilka rzeczy do wzięcia z IPMS więc kilka razy do "Frajerstwa" zajżę :D.
Ja bardzo bym chciał. Zwrócę też poniesione koszty całej operacji.
Niestety, ale nic nie wiem na temat numeru sygnatury. Ba, nie dawno się dowiedziałem, że tam jest taki model i są plany.
Będę Ci bardzo wdzięczny za pomoc. :wink:
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Awatar użytkownika
Grom
Posty: 405
Rejestracja: 2008-03-12, 00:15

Post autor: Grom »

G.Cz. pisze:No właśnie. Jest dobra okazja do przeistoczenia tego wątku w dobry podręcznik survivalowy.
Niestety ja nie mogę być zbyt pomocny. Dla lokalnych moge tylko udzielić info gdzie korzystnie zostawić samochód za miastem i mieć 2 kroki do metra. Spotkałem Ksenofonta w IPMS, może on będzie w stanie powiedzieć z własnego doświadczenia. Generalnie można poszukać sobie "bed and breakfast", ceny to coś około 25 - 30 funtów za dobę. Można też zrobić zrzutkę na pokój w hotelu. Priemere Travell Inn - dobra z pokój chyba 53 funty, na 2 osoby to już tylko 26.5 funta. Przyzwoity standard, pokoje z łazienkami itd itd. Mniej zamożnym pozostaje szukać znajomków do przenocowania.
RyszardL pisze:Niestety, ale nic nie wiem na temat numeru sygnatury.
A ktoś zna te sygnatury ? Bez obawy ja nie potrzebuję tego dla siebie. :lol: Rzeczna nie miała kontrolowanie zanurzających się pojazdów ;)
Awatar użytkownika
G. Cz.
Posty: 183
Rejestracja: 2008-04-03, 09:32

Post autor: G. Cz. »

jefe de la maquina pisze:ja tez to przezylem i to z niepolskim publicytsta, ale nie generalizuje.
A ja generalizuję, bo tak stanowi empiria, a poza tym po ćwierci wieku w mediach wojskowo-historycznych mam już chyba pewne prawo do takiego zabiegu. Jeżeli pułkownik-wydawca Bellony nie wynosi nauk ze sprawy sądowej, jaką miał o kradzież zdjęć i nie chce oddać kombatantowi PSP jego odznaki dywizjonowej, mimo że podpisał kombatantowi rewers mówiący o zwrocie odznaki - to znaczy, że na żadnym szczeblu nie istnieje w Polsce ani poczucie wstydu, ani strachu przed sądem. Dobrze, że chociaż jest bat internetowy. Dopiero interwencja w internecie i upublicznienie personaliów pułkownika-wydawcy, wraz z opisem sytuacji i oburzeniem internautów, zmusiły tę postać do oddania odznaki kombatantowi.

A z niepolskimi, jak piszesz, publicystami mam oczywiście takie same doświadczenia. Brytyjski publicysta lotniczy Jeremy Flack jest złodziejem moich zdjęć samolotów PZL-130 Orlik i Su-22M4. Można je sobie obejrzeć w wielkoformatowym albumie pt. "Współczesne lotnictwo bojowe" wydanym jednocześnie na Zachodzie i w Polsce (Kraków 1993, ISBN 83-85767-13-4). Flack wydzwaniał do mnie, wydzwaniał i wydzwaniał, żeby mu coś przekazać do tego albumu za ściśle określone honorarium, a gdy przyszło do płacenia to bidulek już od 15 lat zapadł się pod ziemię.
Ostatnio zmieniony 2008-09-08, 12:37 przez G. Cz., łącznie zmieniany 2 razy.
Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

G.Cz. na pewno nie jest sam ze swoimi doświadczeniami, podobnie jak jefe de la maquina, ale ja jednak pozwolę sobie pogeneralizować!
Przykłady panoszącego się przyzwolenia na oszustwa wszelkiego rodzaju są liczne.
Swego czasu słynna była historia pewnego profesora doktora habilitowanego (aczkolwiek z góry zaznaczam, że znam ją z literatury, nie autopsji), który przez lata stworzył wspaniały dorobek, szanowany przez wszystkich i nagradzany kolejnymi skrótami przed nazwiskiem, zanim nie wyszło na jaw, iż wszystko to przepisywał z oryginalnych (nie tłumaczonych) prac Japończyków, korzystając z mizernej znajomości tego języka w Polsce. Ci z nas, którzy ten język znali, byli z reguły filologami, tzn. nie znali się na niczym innym, więc i tak nie byli w stanie ocenić kalki w tekstach specjalistycznych.
Natomiast już osobiście znałem profesorów doktorów habilitowanych, którzy jeździli pociągami, a wpisywali do rozliczenia cenę biletu samolotowego (w owych czasach była to ogromna różnica!), wpisywali do delegacji koszt pobytu kochanki w hotelu podczas konferencji naukowej, czy nie kasowali biletów w środkach komunikacji udając głupich itp.
Oczywiście takie rzeczy nie ograniczają się w żadnej mierze do środowiska naukowego, tylko w nim najbardziej mnie drażnią, ponieważ dotyczą grupy ludzi, wśród których żyłem od urodzenia, otoczony jeszcze przedwojennymi i powojennymi Profesorami przez duże „P”, dla których świętością było morale, a nie habilitacja. Na dodatek współcześni doktorzy habilitowani z całą pewnością stanowią grupę ludzi o najwyższych MOŻLIWOŚCIACH intelektualnych, więc bardzo rani, kiedy NIELICZNI z nich tę swoją inteligencję wykorzystują dla oszukiwania, kłamania, siania propagandy czy propagowania nienawiści narodowej, rasowej lub religijnej.

Natomiast ja bym tej sytuacji w żaden sposób nie wiązał ani z cechami narodowymi, ani zawodowymi. Przez całe dziesięciolecia żyliśmy w systemie, w którym oszukiwanie wszystkich przez wszystkich stało się drugą naturą i uchodziło zarówno za konieczność, jak cnotę. Bałwański Pierwszy Sekretarz Partii nakazywał każdy kretynizm, jaki mu przyszedł do głowy, ale posługiwał się teatrem zwanym Sejmem do tego, by rzekomi przedstawiciele narodu rzekomo w jego imieniu, rzekomo te bzdury uchwalali. Tragikomiczne w tym było to, że nie chodziło o żadną tajemnicę - wszyscy wiedzieli jak jest naprawdę, a nawet w oficjalnej doktrynie figurowała ona pod nazwą „dyktatury proletariatu”. Oficjalne uzasadnienia jak dyktatura może być formą demokracji, a nawet „wyższą formą demokracji” stanowią jeden z najciekawszych przyczynków surrealizmu i gimnastyki językowej. Przy opowiadaniu o 17 września 1939 niemal każdy nauczyciel historii, przekazując wersję podręcznikową, przybierał specjalną minę, która mówiła: „Ja wiem, że łżę, ale na szczęście wy też wiecie, że to nieprawda i rozumiecie dlaczego tak jest, więc nie ma sprawy”. Wielu najzacieklejszych członków PZPR jawnie głosiło, że religia to opium dla ludu, ale w każdą niedzielę dreptało do kościoła (tyle że w innej parafii), zawierało śluby kościelne, chrzciło dzieci. Nikt tego nie uważał za nic dziwnego, przyzwyczailiśmy się żyć w paranoi. Nawet ci, którzy dzisiaj głośno wrzeszczą, także – niestety – na tym forum, jak to wszyscy rodacy poprzednich pokoleń „wysługiwali się komunistom”, jeśli tylko żyli normalnie i robili pożyteczne rzeczy w swoich zawodach, sami chodzili do „komunistycznej” szkoły, jeździli „komunistycznymi” tramwajami i autobusami, pracowali w „komunistycznych” stoczniach, studiowali na „komunistycznych” uczelniach i jakoś nie stanowiło to dla nich dramatycznego dylematu moralnego. Niektórzy z najgłośniej teraz obnoszących swój radiomaryjny patriotyzm, wysługiwali się Jaruzelskiemu w gnębieniu własnego narodu. Spotykałem się z wieloma członkami PZPR na różnych tęgich popijawach i w życiu nie słyszałem tak antykomunistycznych wypowiedzi jak tam. Początkowo mnie zdumiewało, jak to jest, że ja ze swoimi poglądami jestem „przeciw”, a oni ze swoimi są „za”, póki nie zrozumiałem, że to właśnie część ogólnej schizofrenii toczącej ten system. Gdy byłem młody, uważałem się za lewicowca, a niektórzy z moich kolegów mieli mnie za lewaka czy przynajmniej anarchistę. Kiedy jednak w wojsku „dano nam do zrozumienia”, że oczekuje się od wszystkich wstąpienia do ZMS, na 250-300 ludzi mojej grupy tylko 5-15 z nas tego nie uczyniło, a „patrioci” patrząc na mnie stukali się w czoło i pytali co mi odbija, skoro przecież oni po wyjściu z wojska po prostu przestaną płacić składki i „co to za różnica”? Powszechnie zaakceptowano fakt mówienia czego innego w domu, a czego innego na zewnątrz i używano do tego specjalnej „nowo-mowy”.
Na tym tle wykształtowało się specyficzne pojmowanie ZARADNOŚCI. Ponieważ państwo oszukiwało obywateli na wszystkim, ani się specjalnie nie dziwiło, ani zbytnio nie zwalczało działań przeciwnych, byleby – broń Leninie – nie trąciło to o ideologię. Zalecano rozwój budownictwa, okresami także jednorodzinnego, ale materiałów budowlanych najczęściej nie było W OGÓLE w sprzedaży. Uważano więc za całkowicie normalne, że cement, cegła, papa itd. znikają z państwowych placów budowy i lądują na prywatnych posesjach, byle to ograniczało się do skali „na prywatny użytek”. Płacono kelnerom żenująco niskie pensje, ponieważ głoszono niemal oficjalnie, że i tak kradną, więc dokradną sobie resztę na pijanych rodakach. W wojsku wykazywano nam czarno na białym, że jeśli żołnierz da się okraść (przez innych wojskowych), jest skończoną ofermą i durniem. Jeśli spróbuje kradzież oficjalnie zgłosić jest kanalią, którą trzeba zrównać z błotem. Natomiast żołnierz ZARADNY odkradnie natychmiast tę straconą rzecz innemu. Jeśli na dodatek zrobi to w innej jednostce – jest bohaterem. W tych czasach niewiele wartościowszych rzeczy dało się legalnie kupić, bez względu na zasób portfela – wszystko się ZDOBYWAŁO, co było tylko eufemizmem określającym rozmaite formy przekrętów. Boże, ile my mamy tych określeń osładzających prawdę – było przecież jeszcze działanie „na boku” i dziesiątki innych. Czy państwo próbowało szczerze zwalczać ów indyferentyzm moralny? Ależ skąd, przecież ono na tym bazowało! Bogate sklepy dla „lepszych”, czyli partyjnych – kiedy inni oglądali puste półki - nie są żadnym propagandowym wymysłem; zdarzyło mi się być kiedyś w środku, więc wiem co mówię. ITD., ITD. Oczywiście pomysł, że Polska przedwojenna pozbawiona była patologii, w tym wybitnie wstrętnych, jak jawny antysemityzm, może wyjść tylko z ust zawodowych kłamców, nawet z dyplomami historyków. Jednak nie odbiegaliśmy wtedy raczej od średniej europejskiej.
Zatem owa KONIECZNOŚĆ „zdobywania”, „zaradności” itp. została narzucona przez system, inherentnie kłamliwy. Ponieważ jego dobrodziejstwa odczuło wiele narodów, nie tylko nasz, takie postawy nie są wcale charakterystyczne tylko dla Polaków. Jeździłem wiele za RÓŻNE granice, więc mam prawo mówić o tym z własnego doświadczenia. Wszyscy zostali poddaniu takiemu naciskowi okoliczności, że nie łatwo przyjdzie się z niego wyzwolić. Oczywiście nie ma nic radosnego w fakcie, że my, Polacy, też do tej grupy należymy. Zgadzam się całkowicie z AvM, że musi wymrzeć nie tylko nasze pokolenie (mówię tu o takich matuzalemach jak ja, nie o młodych kolegach z forum), ale może i kilka następnych, zanim nastąpi radykalna zmiana. Tym, którzy myślą, że rozbudzona zewnętrzna religijność może w takich warunkach wiele pomóc, dam pod rozwagę następujący przykład: w czasie ubiegłorocznej procesji Bożego Ciała moja żona przystroiła płot przy ulicy wspaniałymi, żywymi kwiatami, których ma w ogrodzie całe mnóstwo; idąca na końcu procesji bardzo pobożna pani, głośno śpiewająca i bijąca się w piersi, rozejrzała się w pewnym momencie szybko naokoło i wysłała swego małoletniego synka by... nam te kwiaty prędko z płotu zerwał. Po prostu ona nadal jest ZARADNA! A była nieporównanie młodsza ode mnie, czyli ta cecha wciąż jest, niestety, dziedziczna. (Jeśli już podawałem ten przykład i się powtarzam, to przepraszam – wciąż mnie boli; nie strata oczywiście, kwiaty za kilka dni i tak by zwiędły, tylko jej moralny wydźwięk).
Nie zgadzam się więc, że mamy wśród nas dużo złodziei, gdyż jesteśmy Polakami. Ale muszę się zgodzić, iż zostaliśmy jako naród na tyle ciężko zdeprawowani, iż liczba „zaradnych” jest nieproporcjonalnie wysoka i bardzo długo jeszcze taka pozostanie. Proszę zresztą rozejrzeć się wokół siebie – wielu z Was jeszcze się uczy lub studiuje, bądź przynajmniej dobrze ten okres jeszcze pamięta. Na całym świecie byli, są i będą kłamcy, oszuści i złodzieje – ale czy to przypadek, że uczeń lub student ściągający na klasówce, kolokwium czy egzaminie jest w większości krajów zachodnich piętnowany nie tylko przez nauczycieli, ale i przez swoje własne środowisko? A u nas? Przecież jest tylko „sprytny” i „zaradny”! Długa droga przed nami.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Awatar użytkownika
G. Cz.
Posty: 183
Rejestracja: 2008-04-03, 09:32

Post autor: G. Cz. »

O! Witam Panie Krzysztofie!

My jak zawsze jednym głosem...
Krzysztof Gerlach pisze:G.Cz. na pewno nie jest sam ze swoimi doświadczeniami, podobnie jak jefe de la maquina, ale ja jednak pozwolę sobie pogeneralizować!
Czyli nie jestem sam. :przytul:
Krzysztof Gerlach pisze:Przykłady panoszącego się przyzwolenia na oszustwa wszelkiego rodzaju są liczne.
Bo jest na to w Polsce atmosfera totalnego, wszechogarniającego przyzwolenia. I tak będzie, dopóki kostucha nie wyrżnie w pień pokoleń o zaszczepionym "survivalu peerelowskim", nakazującym kraść, żeby przetrwać i jeszcze być z tego dumnym.

Jak zawsze serdecznie pozdrawiam!

Grzegorz Czwartosz
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4479
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Zgadzam się z panami, ale jedna mała uwaga: to się ciągnie jeszcze od zaboru rosyjskiego. Natomiast "Polska ludowa" owe zwyczaje wzmożyła i upowszechniła (poprzez rozmycie klas społecznych i migracje pomiędzy dawnymi zaborami). Więc szerzej, jest to wpływ nie tyle ideologii komunistycznej, co "zwyczajów" rosyjskich (tak samo, jak samodzierżawie bolszewickie wzorowało się - oczywiście wypaczając to i owo - na samodzierżawiu carskim).

Zauważcie, że w tzw. "demokratycznych" Niemczech owo "kombinowanie" nie było tak powszchne jak w Polsce.
Awatar użytkownika
Grom
Posty: 405
Rejestracja: 2008-03-12, 00:15

Post autor: Grom »

G.Cz. pisze:Bo jest na to w Polsce atmosfera totalnego, wszechogarniającego przyzwolenia.
I to jest żałosne.
Próbowałem sobie wyobrazić co bym zrobił w takiej sytuacj jak ją opisał cytowany w artykule Pan dr X. I powiem szczerze, pierwszy odruch to rozmowa z pracownikiem po cichu i telefon na 999 (lokalny tel awaryjny). Juz nie chodzi może o jakąś zemstę. Przecież kradnąc z IPMS ktoś kradnie dobra narodowe. Rozumiem, że możemy się różnić w kwestii gdzie dokumenty winny się znajdować, ale napewno jesteśmy zgodni co do kwestii, że ostatnim miejscem jest półka w prywatnej bibliotece jakieś faceta.
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4062
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Post autor: karol »

Krzysztof Gerlach pisze:radiomaryjny patriotyzm
Można o dokładniejszą definicję tego zlepku słów? Lub osoby której dotyczy? Nie przepadam za alarmami włączającymi się podczas czytania długich wypowiedzi....
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4479
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

karol pisze:
Krzysztof Gerlach pisze:radiomaryjny patriotyzm
Można o dokładniejszą definicję tego zlepku słów? Lub osoby której dotyczy? Nie przepadam za alarmami włączającymi się podczas czytania długich wypowiedzi....
To może ja podam przykład. Jest sobie niejaki Jerzy Robert Nowak. Wielki Polak-patriota, pobożny katolik, po prostu czołowa gwiazda mediów o. T. Rydzyka CSsR.

A kim był za PRL-u?

- działaczem "sojuszniczej" partii SD, i to jej "dogmatycznego" skrzydła (w 1989 r. sekował posłów SD z sejmu X kadencji, którzy nie chcieli utrzymywać koalicji z PZpr, oraz głosować na Jaruzelskiego jako prezydenta)
- dyplomatą (za Gierka sekretarz ambasady w Budapeszcie)
- zwolennikiem stanu wojennego
- i na dokładkę, agentem SB

I jeszcze taki bardziej niszowy przykładzik. Otóż kiedyś w tzw. tunelu (stoiska z książkami rozkładane w przejściach podziemnych0 znalazłem książeczkę owego pana, wydaną w 1983 r. pt. "Powstanie Ludowej Republiki Albanii 1945-1949". Ponieważ interesuje mnie historia tego dość mało znanego kraju, a cena była nieduża (ekwiwalent jednego piwka), tom owo dziełko nabył i żem je przeczytał. No ale do sedna. Jak może wiecie, Albania za Hodży (szczególnie od lat 60., ale zacżęło się tuż po wojnie) była chyba najbardziej antywyznaniowym państwem świata - zresztą jako jedyna ogłosiła oficjalny ateizm, a przez ponad 20 lat religia byla zakazana. To, co się tam działo, można porównać do ekscesów bolszewickich z przełomu lat 20. i 30. - tylko że trwało dłużej. No i czego nalezaloby sie spodziewac na temat stosunku komunistow albanskich do kosciola (juz nawet pomijajac dominujacych muzulmanow) w dziele takiego superkatolika? Ano... niczego. Ani mru mru. Hipokryzja posunięta do ostatnich granic. Natomiast z drugiej strony, jest to byc moze jedyna ksiazka pana Nowaka (nie wiem, bo poza tym czytalem z grubsza tylko dwa smieszne dzielka w bibliotece), gdzie nie ma zadnych aluzji antysemickich. Pewnie dlatego, ze w Albanii Żydów zbyt wielu nie było :wink:

Ale żeby nie było, za jedno szacun wobec tego pana. Nauczył się węgierskiego!

Aha, i powyzsza ksiazka jest przy posusze w polskiej historiografii na ten temat calkiem wartosciowa w warstwie faktograficznej (daty, nazwiska itp.)

Zaznaczam: nie mam nic przeciwko ludziom, ktorzy w PRL szli na kompromisy z wladza, nawet wstepujac do partii - tak dlugo, jak nie robili innym swinstw, i po 1989 r. nie kreują się na patriotów i bohaterów opozycji.

Inna sprawa, że linia polityczna o. T. Rydzyka CSsR, a tym bardziej niektórych związanych lub podobnych mu środowisk (Nowak, kiedyś Lepper, Giertychy) to nic innego jak robienie "kreciej roboty" na rzecz Rosji. Czy jest to spowodowane szczerymi poglądami (neo-dmowszczyzna), czy bardziej pobudkami finansowymi... tego mi nie wiadomo.
jefe de la maquina
Posty: 787
Rejestracja: 2007-10-27, 00:01

Post autor: jefe de la maquina »

Chyba troche wyskoczylismy poza tematyke.
Ale wracajac do artykulu GW i to co wywolalo dyskusje:
Polacy tam kradna.
To mnie ruszylo, bo w wypadku archiwow, muzeow i kosciolow (tak, tam tez) kradna wszedzie, nie tylko w Polsce i nie tylko Polacy.
Co mnie irytuje to raz samouwielbienie i lechtanie sie typu "Polacy potrafia", by zaraz zmienic kat widzenia o 180 stopni i stwierdzic, ze "Polacy to zlodzieje". W ciagu blisko 60 okrazen wokol slonca nauczylem sie, ze jako grupa narodowosciowa nie jestesmy ani gorsi, ani lepsi. Stad kazdy ekstremizm mnie rusza.
Krzysztof Gerlach (Pothkan tez) poruszyl inny aspekt, z ktorym sie zgadzam, ze system w ktorym sie wychowalem, byl moralna i etyczna zgnilizna, ktora rozkladala nas wszystkich od wewnatrz. Nawet u ludzi, ktorzy wychowali sie po okraglym stole, dalej widac, ze sa dziecmi "systemu". Tak, zgadzam sie Pothkanem, ze nie jest to tylko dziedzictwem komuny, ale kolejnych okupacji i wojen. Pierwsze lata po zdobyciu niepodleglosci w 1918 r. ludnosc polska trzeba bylo bronic przed wlasnym wojskiem. Sady wojskowe dzialaly pelna para.
Krzysztof Gerlach poruszyl rowniez inny problem: skandalicznie niskiego poziomu moralnego na wielu powojennych uniwersytetach w PRL-u. Nagminne bylo dopisywanie profesorow do publikacji , z ktora nie mieli nic wspolnego, zas mlodzi doktoranci nie mogli odmowic, bo oznaczal by to koniec ich kariery naukowej. W czasach Solidarnosci ujawnione afery na Uniwersytecie Slaskim pokazaly skale zjawiska: od rektora do dziekana i to najwieksze autorytety, nazwiska.
Ale czy problem ten nie wystepuje przypadkiem w innych krajach ? Ciekawa jest sprawa pana Valerego Fabrikanta, wykladowcy uniwersyteckiego, ktory zastrzelil innych 4 wykladowcow na Uniwersytecie Concordia w Montrealu.
Born in the Soviet Union to a Jewish family, he immigrated to Canada in 1979 and began teaching at Concordia in 1980. Fabrikant blamed his colleagues for his being denied tenure on four successive occasions and for attempting to have his employment terminated. He also accused the university of tolerating the practice of academics being listed as co-authors on papers to which they have not contributed
(Wikipedia http://en.wikipedia.org/wiki/Valery_Fabrikant)
Okazuje sie, ze w uniwersytetach polnocno-amerykanskich, gdzie jest olbrzymi naciska na publikacje, robia to samo.
Stad potwierdzam to co mowilem wczesniej: nie jestesmy ani lepsi, ani gorsi. Ale czy to usprawiedliwia te wszystkie przekrety,kotre spotykamy na codzien?
Oj nie.
Jefe
Tzaw1
Posty: 640
Rejestracja: 2006-05-03, 17:23
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Tzaw1 »

Polacy tam kradną. Nie w ogóle, nie wszędzie, tylko TAM. W Instytucie.
Nie rozumiem tego całego zamieszania.
Obrazek
Awatar użytkownika
G. Cz.
Posty: 183
Rejestracja: 2008-04-03, 09:32

Post autor: G. Cz. »

pothkan pisze:Zgadzam się z panami, ale jedna mała uwaga: to się ciągnie jeszcze od zaboru rosyjskiego. Natomiast "Polska ludowa" owe zwyczaje wzmożyła i upowszechniła
Grom pisze:
G.Cz. pisze:Bo jest na to w Polsce atmosfera totalnego, wszechogarniającego przyzwolenia.
I to jest żałosne.
Dobrze, że udaje nam się z Krzysztofem Gerlachem przekonać Was w pewnych kwestiach ogólnych. Okradanie IPiMS to tylko jeden z epizodów w „serialu”.

Czym się różni okradanie IPiMS od złodziejstwa innego rodzaju we wszystkich polskich prywatnych wydawnictwach o wielkości jednego pokoju, powstałych w latach 1990-1995, a kreujących się na „koncerny wydawnicze” branży techniczno-historyczno-wojskowej? Mówię o:
● groszowych pensjach przy niebotycznych wymaganiach;
● groszowych honorariach nierzadko nie pokrywających nakładów na artykuły;
● niewypłacaniu pensji;
● oszustwach na ZUS-ie;
● niewypłacaniu honorariów.

A wiem, co mówię, bo w końcu przepracowałem w takich miejscach ostatnie 18-19 lat, aż powiedziałem stop i dość.

Do dziś „Raport WTO” jest mi winien honorarium od listopada 1998 r. za olbrzymi artykuł z numeru 11/1998 od strony 14 do 25. Nie ma bidulek pieniędzy. Normalnie nigdy i nigdzie o nic się nie przymawiam, ale tu postanowiłem wykonać eksperyment i trzy razy przypomniałem Agencji Lotniczej Altair, że istnieje nie wypełnione zobowiązanie z jej strony. Zero odpowiedzi. Identycznie mam w „Skrzydlatej Polsce” (też Altair) nie wypłacone od wielu lat honorarium za tekst o samolocie Hawk. Również zero komunikacji w tej sprawie. Ale w życiu publicznym Altair ma pieniądze na obecność na targach, balach, konferencjach, pokazach i innych wydarzeniach. Kreacja na całego – my polski gigant prasy wojskowej, a te tam wszystkie jakieś inne wydawnictwa branży wojskowej to tylko pisemka dla dzieci. Podobnie oczywiście zachowują się inne jednopokojowe „wydawnictwa” wobec Altairu i wszystkich.

I dlatego w imię czego oczekiwać, że polski publicysta historyczny, magistrant, doktorant, każdy inny badacz historii w IPiMS nie będzie tam kradł, skoro jest częścią złodziejskiego systemu ogólnego nastawionego na wykiwanie każdego, kogo się tylko da? Wszystko jest zorganizowane jako złodziejski system nastawiony na pracę po jak najmniejszych kosztach z jak największym zyskiem. Każdy okrada każdego tak, jak tylko potrafi najskuteczniej.
Ostatnio zmieniony 2008-09-08, 12:39 przez G. Cz., łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Grom
Posty: 405
Rejestracja: 2008-03-12, 00:15

Post autor: Grom »

G.Cz. pisze:Okradanie IPiMS to tylko jeden z epizodów w „serialu”.
Nie Grzegorzu.
To nie jest okradanie IPMS!
To jest okradanie nas jako narodu!
To jest okradanie Polaków z ich dziedzictwa kulturowego i historii!

Jezu czy na tym świecie jeszcze funkcjonuje coś w pojęciu honoru i ambicji ?!
ODPOWIEDZ