Gromie!
Polemizować z Tobą nie będę, bo z góry wiadomo, że szkoda czasu i każdy zostanie przy swoich opiniach na temat środowiska ludzi związanych z IPiMS.
Nie omieszkam jednak czegoś skomentować i czegoś dodać, co wpisze się w Twoją wypowiedź. Gdy używasz słowa „żenada”, to dla mnie żenadą związaną ze środowiskiem ludzi IPiMS jest fakt przepytywania przez to środowisko moich znajomych, czy jestem Żydem, bo tylko Żyd może wątpić w geniusz polskich wojskowych. Żydem nie jestem i prawdopodobnie w bojówce towarzysza Tejkowskiego spełniłbym definicję „prawdziwego Polaka”, ale gdybym Żydem był, to na pewno tak dalece przyznawałbym się do tego, że chodziłbym na co dzień w jarmułce, nawet gdyby na mnie w Polsce pluto. A antysemitów będę zwalczał tak, jak tylko będę mógł.
To dopiero jest żenada, a nie wypowiedzi na FOW w sprawie IPiMS, jak Ci się wydaje. A czy jestem jedynym poddawanym procedurze sprawdzającej (oczywiście zakulisowo i w białych rękawiczkach), czy jestem Żydem, czy nie? Nie jestem sam, bo takich są dziesiątki, jeśli nie grube setki. Polski wiejski ciemnogród i „bij Żyda!” to dopiero jest żenada środowiska IPiMS, skoro tym słowem chcesz się posługiwać.
Zła wiadomość dla środowiska IPiMS jest taka, że bez względu na to, czy jest się Żydem, czy też nie, to na wiele sposobów udowadnia się, że na przykład gen. Stanisław Sosabowski to najgorsze przekleństwo 1. SBS, a nie jej dobrodziejstwo, jak się to oficjalnie forsuje, i że w każdej innej armii świata Sosabowski nie wyszedłby z więzienia przez bardzo długie lata za to, co wyprawiał w brygadzie. I taka obiektywna informacja współczesnym Polakom się należy bez względu na chamstwo, agresję i histerię IPiMS w postaci paszkwilów wypisywanych na publicystów historycznych. Najskrajniejszą niekompetencję Sosabowskiego udowadnia się nie na bazie nauk historycznych, które wbrew wyobrażeniom IPiMS nie są pępkiem świata, ale udowadnia się to na bazie nauk przyporządkowanych do aeronautyki, a było tych nauk w latach 40. ok. 24 (dziś mniej po ich „skompaktowaniu”).
Wiesz co to jest żenada, jeśli chodzi o IPiMS, skoro słwo „żenada” tak Ci odpowiada? Żenada to są orwellowskie seanse nienawiści, międzykontynentalne nagonki w najlepszym ubeckim stylu rozpętywane w prasie polonijnej przeciwko tym, którzy o PSZ chcą pisać normalnie i w taki sposób, jak na Zachodzie. Żenada to są ociekające jadem, agresją i histerią paszkwile Teresy Skinder-Suchcitz z rodziny panującej w IPiMS. Paszkwile, jakie osobiście znam, a usiłujące zakrzyczeć prawdę o PSZ.
Twój przypadek odosobniony, że akurat IPiMS Ci pomógł/pomaga niczego nie pokazuje i dlatego nie masz prawa się nim posługiwać, jako przykładem systemowym. Jest to tylko przypadek osobniczy, nic ponadto, i nie jest on regułą. Bez wątpienia jest grupa kilkudziesięciu ludzi w Polsce, którym IPiMS zawsze pomoże, tylko o czym to ma świadczyć? Jeśli o czymś ma świadczyć, to tylko o znajomości z odpowiednim królikiem oraz o serwilizmie wobec IPiMS i jego wizji tzw. patriotyzmu. Przez ponad 60 lat IPiMS nie wypracował żadnych, absolutnie żadnych, pozytywnych relacji z Polską i Polakami, z instytucjami wolnej Polski po 1989 r., ze środowiskiem uczniów i studentów, z mediami – dosłownie z nikim. Jedyne, co idealnie wypracował, to aparat rewolucyjnej czujności i monitoringu, kto i jak publikuje na temat PSZ i w związku z tym kto wróg, a kto przyjaciel. Chociaż to działa – IFF mówiąc po lotniczemu. To działa w IPiMS perfekcyjnie.
To, co wyprawia środowisko IPiMS jest po prostu obraźliwe dla Polski i Polaków, obraźliwe wręcz dla ludzkiej inteligencji. Jezeli gen. Stanisławowi Skalskiemu zarzuca się alkoholizm, to nieszczęsny generał stoczył się w jego otchłań w dużej mierze po swoim pierwszym spotkaniu ze środowiskiem IPiMS. O tym, jak środowisko IPiMS niszczy ludzi, w tym kombatantów PSZ, oczywiście pisać ani mówić nikt nie chce, bo to nieładny temat, nie na bazie, nie po linii. Pod wpływem pseudopatriotycznego terroru we współczesnej Polsce Rada Seniorów Lotnictwa nie ma prawa wypowiedzieć się w mediach na temat gen. Skalskiego, bo tchórzliwi wydawcy chcą mieć święty spokój ze strony ajatollahów, tego polskiego talibanu czuwającego wokół IPiMS, kto, co i jak pisze na temat PSZ. Jak się coś nie spodoba, to bez wątpienia zaraz nadejdzie do danej redakcji groteskowy paszkwil Teresy Skinder-Suchcitz – dyżurnej patriotki nie znającej porządnie nawet języka polskiego. W ślad za paszkwilem można liczyć na rozwłóczenie swoich personaliów po prasie polskiej od Australii po Kanadę, a już IPiMS o to należycie zadba.
Jak wspomniałem IPiMS nie wypracował żadnego pozytywnego zjawiska w relacjach z Polakami w Polsce, wypracował za to mechanizm terroru w polskich mediach, czego jestem naocznym świadkiem. Mało kto chce się zderzyć z polskim talibanem z Londynu i na wiele tematów z zakresu historii PSZ macha się ręką i się ich nie porusza, żeby nie być oplutym w całej prasie polonijnej. Sam tego terroru doświadczyłem, chociaż spływa on po mnie, jak po glicerynie.
Zamiast polemizować z Tobą pokażę jedynie, jakiego terrorystycznego potwora urodziło to środowisko i jakimi ubeckimi metodami – z działającą obecnie w Polsce cenzurą prewencyjną – działa to środowisko. Będzie to odpowiedź na Twoje powtarzane sformułowania:
Grom pisze:all of it made in Poland
Gdy umierał gen. Stanisław Skalski państwowe wydawnictwo zamówiło u mnie artykuł na temat generała wiedząc, że nie tylko sam go pamiętam, że spędziłem młodość w miejscu jego pracy, że żyję w środowisku jego przyjaciół i znajomych i że wręcz mój ojciec przepracował z generałem wiele lat w lotnictwie sportowym. Artykuł oczywiście pisałem z licznymi ludźmi z Aeroklubu i Rady Seniorów Lotnictwa. Artykuł przez wydawcę został poddany cenzurze prewnecyjnej ze strachu przed zwyczajowym chamstwem i agresją IPiMS. Poszedł w wersji okrojonej bez mojej wiedzy, bo akurat nie było kontaktu między mną a redakcją, a ja nie pozwoliłbym na cenzurę i na fałszowanie wydarzeń związanych ze Skalskim i po prostu artykuł ten wycofałbym.
A co takiego „strasznego” napisałem w tym artykule, co wprowadziło popłoch w biednej państwowej redakcji? Opisałem to, czym Rada Seniorów Lotnictwa wstrząśnięta jest do dziś od roku 1968 i rada żądą od polskich mediów (i słusznie), aby jasno o tym mówić. Takiego oszołomstwa, takiego zdziczenia, takiego chamstwa, prostactwa, agresji i nienawiści Polaków przeciwko Polakom wstrząśnięci ludzie lotnictwa sportowego jeszcze nie widzieli, ale poznali za sprawą IPiMS i jego środowiska. Szkoda, że Orwell tego nie widział, bo w swoim „Roku 1984” opisałby zapewne seanse nienawiści jeszcze lepiej. To, co zgotowano gen. Skalskiemu wyobrażam sobie bez kłopotu, bo to tylko mutacja ociekających jadem i plwociną listów Teresy Skinder-Suchcitz do mnie/na mnie. Oto co opisałem w artykule, a co zostało wyrżnięte ze strachu przed terrorem IPiMS, jaki panuje w polskich mediach.
Gen. (ówcześnie pułkownik) Skalski, gdy był sekretarzem generalnym Aeroklubu PRL, niczego i nikogo się nie bał i bez baczenia na to, czy są w jego otoczeniu agenci ubecji, czy nie, zawsze mówił, że w warszawskiej kamienicy przy Krakowskim Przedmieściu 55 (siedziba Zarządu Głównego Aeroklubu PRL) jest wolna Polska – mówił to szczególnie wtedy, gdy odwiedzali go tam koledzy-lotnicy PSP. Jak więc widać odwaga wojskowa i cywilna tego człowieka nie opuszczały. W 1968 r. miała się odbyć w Czechosłowacji Konferencja Generalna FAI. Nie odbyła się z powodu bratniej pomocy UW. FAI gwałtownie poszukała nowego organizatora konferencji. Był nim Londyn.
Stanisław Skalski nie mógł uwierzyć w swoje szczęście i taki cudowny zbieg okoliczności. Ten udręczony człowiek zaznał naprawdę wielkiego szczęścia, że jedzie po raz pierwszy od zakończenia wojny do Wielkiej Brytanii i do Londynu. Oficjalnie powiadomił o tym czynniki brytyjskie i polskie (czyli IPiMS) z prośbą o spotkania z całym środowiskiem kombatanckim PSP. Brytyjczycy przygotowali się do tego naprawdę wspaniale, bo miała być poświęcona Skalskiemu znaczna część wieczoru w Royal Aeronautical Society. W scenerii RAeS – pięknej niczym z planu filmowego „Sagi rodu Palliserów” – miał Skalski wygłosić odczyt, a potem miała być feta na jego cześć od kolegów z RAF.
Środowisko polskie też zorganizowało się znakomicie na przyjazd płk. Skalskiego. Na londyńskim lotnisku powitał Skalskiego szpaler Polaków chyba ze starannie oszczędzaną plwociną. Po przejściu przez ten szpaler Skalski ociekał śliną a jak mówią świadkowie tego zdarzenia Brytyjczycy po prostu zamarli w tamtej chwili, część portu lotniczego po prostu wyłączyła się z ruchu i osłupiała. Dzika tłuszcza wrzeszczała na cały port lotniczy – zdrajca, sprzedawczyk itp. i pluła na Skalskiego ile tylko mogła.
Dokładnie to samo powtórzyło się wieczorem na ulicy przed królewskim RAeS. Kto w RAeS nie był ten sobie nie zdaje sprawy, jakie to jest szacowne miejsce i jak ono wygląda – tam można nakręcać filmy z każdej epoki. Ale oczywiście polskiej oszalałej dziczy zorganizowanej przez tych z IPiMS, których płk. Skalski nieopatrznie poinformował o swoim przyjeździe do Londynu nie powstrzymał żaden wygląd miejsca nauki, techniki, kultury i tradycji. Powtórzył się szpaler rozwydrzonych oszołomów plujących i wrzeszczących – zdrajca, sprzedawczyk itp. Wszystko oczywiście przy brytyjskiej szlachcie, środowiskach naukowych i oficerach RAF. Zrujnowano Skalskiemu cały wieczór i resztę życia. Generał nie podźwignął się po tym pobycie w Londynie i kto generała znał ten wie, że „patrioci” spod znaku IPiMS odebrali Skalskiemu niewiele mniej zdrowia, co ubecja. Kto by się nie rozpił po czymś takim i po tym, czego zaznał w PRL?
Dlatego Gromie Twoje...
Grom pisze:all of it made in Poland
... ma zastosowanie uniwersalne i niekoniecznie do tego, do czego Ty tego użyłeś.
Pozdrawiam
G. Cz.