Strażnicy świętej emigracji

Dokumenty, książki, artykuły prasowe, internetowe, ikonografia, filmy...

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
G. Cz.
Posty: 183
Rejestracja: 2008-04-03, 09:32

Post autor: G. Cz. »

Masz oczywiście rację. Ja sobie tu piszę piórem bardzo lekkim, bo jak na to wszystko patrzę, to już inaczej nie potrafię. I dobrze też opisujesz stosunki emigracyjne, ale jak długo to ma trwać, przez ile jeszcze pokoleń? Co obchodzi wolną i demokratyczną Polskę maczugowa nienawiść pomiędzy emigracyjnymi kanapami, na których to kanapach nawet nie zna się języka polskiego, za to ma się usta wypełnione bogoojczyźnianą pulpą, jak w przypadku agresywno-histerycznej pani Suchcitz, która nie przebrnęłaby dyktanda w polskiej podstawówce, jak sobie patrzę na jej listy? Co to wszystko obchodzi Polskę? Co to obchodzi tę Polskę zintegrowaną z Zachodem, za jaką bili się ludzie PSZ, bo na pewno nie bili się za IPiMS i za kilku samozwańczych reprezentantów jedynie słusznej "Polski" w kamieniczce nad Tamizą?

Jeżeli jedyny legalny właściciel dóbr pod tymczasowym zarządem IPiMS nie upomni się o te dobra, to w końcu prędzej kosmici je zagarną, niż ci źli ruscy co tu mają przyjść wg IPiMS i grabić po raz enty w naszej historii.

Pozdrawiam

Grzegorz
Awatar użytkownika
Ksenofont
Posty: 2105
Rejestracja: 2004-12-27, 23:28
Lokalizacja: Praga

Post autor: Ksenofont »

MiKo pisze:Jaką ofertę zaproponowali by komuś z emigracji rodacy w PRL-u - czy tylko silnę wyzwiska i pięści?
Niektórzy - m.in. Steyer, Modelski, Paszkiewicz, Skalski, Mossor, Kuropieska - dostali 30 srebrników.

X
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Obrazek
Awatar użytkownika
Baltic
Posty: 561
Rejestracja: 2006-01-04, 10:26
Lokalizacja: Toruń

Post autor: Baltic »

Ksenofont pisze:Niektórzy - m.in. Steyer, Modelski, Paszkiewicz, Skalski, Mossor, Kuropieska - dostali 30 srebrników.
To chyba za mocno napisane. Chociaż był taki jeden - kmdr por. Michał Borowski zwerbowany przez PRL-owską Informację Wojskową, pod pseudonimem Wojtek.
Awatar użytkownika
G. Cz.
Posty: 183
Rejestracja: 2008-04-03, 09:32

Post autor: G. Cz. »

fdt pisze:Jest jeszcze jedna sprawa, "zwana honorem" o której sie tu nie mówi wprost...
Gazeta Wyborcza pisze:Chcieliśmy im to wszystko skatalogować i wspólnie z Filmoteką Narodową skopiować na współczesne nośniki. Zostawić w Polsce kopie, a im wysłać i kopie, i oryginały. Za darmo! Otrzymaliśmy odpowiedź: w imię honoru nie ma takiej możliwości.
Fdt,

Powiedzieć, że ludzie IPiMS żyją w świecie baśni o wojsku i że karmią się baśniami to mało. Oni po prostu żyją w malignie. To są kompletnie wyalienowani ludzie nie z tego układu słonecznego. Ci ludzie, którzy nie znają nawet polskiej ortografii, ale przyznają sobie „doktoraty”, nie znają nawet badań psychologicznych na temat jakichkolwiek żołnierzy, by o żołnierzach II wojny już nawet nie wspominać, choć takie badania też przecież są. Nawet jeśli w terminologii naukowej lat 40. nie było wprowadzonych (pod takimi nazwami) pojęć CSR i PTSD, to badania na ich temat przecież są. Nie nadaje się do napisania, gdzie żołnierz czasu II wojny miał umieranie za honor, ojczyznę, patriotyzm, boga takiego lub innego. Dla ludzi IPiMS wojna i wojsko są śliczniejsze niż na defiladzie, rany pachną śliczniej niż fiołkami, a jedyne, co zajmuje myśli żołnierza to honor. To są poziomy, na jakich pracuje się w IPiMS i robi się z tego PR.

Miałem okazję wymienić poglądy na temat „honoru” z prominentną aktywistką IPiMS doktor historii Teresą Skinder Suchcitz. Pani doktor w liście ni to do mnie, ni to na mnie wykrzyczała mi, jak następuje:
Teresa Skinder Suchcitz pisze:Polski żołnierz, czy w armii polskiej, czy wzięty do armii niemieckiej walczył do ostatka.
Tego naukowego odkrycia z zakresu honoru nie przestanę pani doktor gratulować do końca życia. Na bazie tego przemyślenia o honorze proponuję pani doktor habilitację, bo jest naprawdę olbrzymia szansa przejścia do panteonu polskiej nauki. Ponieważ pani doktor skoczyła mi do gardła z mojej ulubionej tematyki normandzkiej, więc z całego serca gratuluję pani doktor jej podziwu i szacunku dla honorowego żołnierza polskiego w armii niemieckiej i jego honorowej postawy walki „do ostatka” z aliantami w Normandii. Tak jest pani doktor, ma pani doktor absolutną rację – ja też jestem dumny z honoru żołnierza polskiego spod znaku wrony i z jego sprawności w zabijaniu naszych maczkowców „do ostatka”, jak raczy się podniecać pani doktor. Ja bym na miejscu pani doktor nie poprzestawał na peanach listowno-prasowych na temat honoru żołnierza polskiego w służbie Hitlera i zrobiłbym zbiórkę na jakiś pomnik ku czci polskich wehrmachtowców sprawnie wybijających maczkowców. Rezerwuję sobie prawo jako pierwszy złożenia wieńca ku czci tych dzielnych honorowych Polaków w barwach feldgrau.

No i oczywiście na rozprawie habilitacyjnej pani doktor z zakresu honoru żołnierza polskiego pierwszy będę bił brawo i przywiozę bombonierkę z kraju nad Wisłą.
Awatar użytkownika
Grom
Posty: 405
Rejestracja: 2008-03-12, 00:15

Post autor: Grom »

Szanowny G.Cz.

Widzę, że reagujesz bradzo emocjonlanie na IPMS zapominając, że IPMS to nie tylko określona grupa osób, a instytucja. Instytucja, która tutaj w UK jest symbolem polskiej obecności. Z tego co zrozumiałem to IPMS powinien przestać istnieć ponieważ osoby ze środowiska IPMS wyrządziły Ci krzywdę moralną (jeśli tak to można nazwać). Te same osoby dla mnie były bardzo miłe i pomocne, choć Pani Teresy Suchcitz nie miałem przyjemności poznać. To i tak wciąż nie jest powód by niszczyć IPMS w Londynie i przenosić go do Polski. Bez IPMS tych papierów dziś by nie było i proszę o tym nie zapominaj. Pod płaszczykiem "pomocy" kryje się próba odebrania zbiorów dokumentów. IPMS widzi to wyraziście, a w każdym razie woli dmuchać na zimne. Zaznaczam jest to tylko i wyłącznie moje prywatne zdanie. Co stanie się z tymi zbiorami w Polsce ? Wolę nawet nie myśleć. Skoro już teraz zawiść nie pozwala spać Panu Śliwińskiemu po nocach od listopada. Nie trudno przewidzieć co może się stać ze zbiorami jeśli trafią one do Polski. Nikt nie zastanowił się nad losem IPMS w Londynie. To jest symbol historii nas Polaków w UK i naszych przodków walczących na zachodzie bez względu na to kto siedzi w zarządzie. Jedna ekipa jest, po niej przyjdzie następna, a IPMS wraz ze swoimi zbiorami był, jest i powinien pozostać w Londynie. Budując swój pogląd na podstawie autopsji, wydaje się, że rozumiem dlaczego komuś może zależeć na zniszczeniu IPMS. Panu Śliwińskiemu i jemu podobnym wcale się nie dziwię, ale może są jeszcze gdzieś Polacy, którym zawiść jest obca, a nieobca chęć pomocy.
Polscy emigranci założyli Instytut Sikorskiego 2 maja 1945 r. jako prywatną instytucję. Cel - gromadzenie akt Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i rządu na uchodźstwie. - Wiedzieliśmy, że alianci uznają reżim komunistyczny w Polsce, dlatego nie chcieliśmy powoływać Instytutu dekretem rządu. Bo kiedy komuniści chcieliby położyć łapę na naszych zbiorach, rząd brytyjski niewątpliwie oczekiwałby, że im je do Polski oddamy. A tak żaden rząd nie ma nic do własności prywatnej - podkreśla dr Suchcitz, syn żołnierza emigranta.
Co racja to racja i bardzo mądrze postąpili.
Awatar użytkownika
G. Cz.
Posty: 183
Rejestracja: 2008-04-03, 09:32

Post autor: G. Cz. »

Witaj Gromie! :)

Wydaje mi się, że problem tkwi w tym, co poniżej:
Grom pisze:Pod płaszczykiem "pomocy" kryje się próba odebrania zbiorów dokumentów.
"Odebrać" coś komuś, może łotrzyk w zaułku, a tu taka zależność nie zachodzi. Polska, jej władze i jej inne instytucje nie muszą niczego "odbierać" IPiMS-owi, bo to, co ma IPiMS nie jest IPiMS-u, tylko jest Polski. Polska w uprawniony sposób wyciąga rękę po swoje i to nie Polska jest po ciemnej stronie mocy, bo to jest jej, a nie prywatnych osób, które stwierdzają, że nie pokażą co jest zapisane w akcie założycielskim IPiMS.

Pozdrowienia! 8)
Awatar użytkownika
Grom
Posty: 405
Rejestracja: 2008-03-12, 00:15

Post autor: Grom »

G. Cz. pisze:"Odebrać" coś komuś, może łotrzyk w zaułku, a tu taka zależność nie zachodzi. Polska, jej władze i jej inne instytucje nie muszą niczego "odbierać" IPiMS-owi, bo to, co ma IPiMS nie jest IPiMS-u, tylko jest Polski. Polska w uprawniony sposób wyciąga rękę po swoje i to nie Polska jest po ciemnej stronie mocy, bo to jest jej, a nie prywatnych osób, które stwierdzają, że nie pokażą co jest zapisane w akcie założycielskim IPiMS.

Pozdrowienia! 8)
Otóż jestem odmiennego zdania. Jakiekolwiek dokumenty się nie znajdują w IPMS zostały one przekazane przez instytucje i osoby prywatne w ręce prywatnego stowarzyszenia. I tym samym dokumnety stały się własnością prywatną. Grono osób, które piastując stanowiska w instytucjach państwowych nie mogą od instytucji prywatnej wymagać oddania czegokolwiek co jest własnością tej instytucji. I niestety, ale lokalne prawo jest bardzo uczulone na własność prywatną. To, że przedmiot jest postrzegany jako dobra narodowe w niczym nie zmienia jego statusu. Tym bardziej nie można nic zarzucić IPMS, który udostępnia te dobra dla chętnych. Z autopsji też wiem, że wchodząc w posiadanie dokumentów po wygranej aukcji na e-bay byłem ich wyłącznym właścicielem. Choć przedmiot był własnością narodową mogłem z nimi uczynić co chciałem. Ktoś mógłby pokrzyczeć napisać kilka artkułów obsmarować mi tyłek (co i tak się pewnie dzieje bez artykułów), ale własność dalej pozostawałby do mojej wyłącznej dyspozycji.
Awatar użytkownika
G. Cz.
Posty: 183
Rejestracja: 2008-04-03, 09:32

Post autor: G. Cz. »

Grom pisze:lokalne prawo jest bardzo uczulone na własność prywatną.
I bardzo słusznie. :ok:

Tylko niech lokalne prawo rządzi sobie lokalnym - angielskim, szkockim, walijskim, ale nie dokumentacją rządową innego państwa na dodatek istniejącego, a nie Atlantydy.

Gdyby tę sprawę oddać do któregoś z sądów międzynarodowych (większość chyba w Londynie, więc w razie czego blisko) to IPiMS polegnie na tej sprawie.
Awatar użytkownika
Grom
Posty: 405
Rejestracja: 2008-03-12, 00:15

Post autor: Grom »

G. Cz. pisze:Tylko niech lokalne prawo rządzi sobie lokalnym - angielskim, szkockim, walijskim, ale nie dokumentacją rządową innego państwa na dodatek istniejącego, a nie Atlantydy.
Teraz to nie jest dokumentacja rządowa, tylko zbiory archiwalne prywatnego stowarzyszenia, znajdujące się na terenie gdzie właśnie lokalne prawo stoi na straży właśności prywatnej.
G. Cz. pisze:Gdyby tę sprawę oddać do któregoś z sądów międzynarodowych (większość chyba w Londynie, więc w razie czego blisko) to IPiMS polegnie na tej sprawie.
Być może i polegnie, a być może i nie polegnie.
Niemniej szanuję Twoje zdanie choć mam odmienne.

Serdeczne pozdrowienia z wysp.
Awatar użytkownika
Baltic
Posty: 561
Rejestracja: 2006-01-04, 10:26
Lokalizacja: Toruń

Post autor: Baltic »

Polscy emigranci założyli Instytut Sikorskiego 2 maja 1945 r. jako prywatną instytucję - podkreśla dr Suchcitz, syn żołnierza emigranta.
IPMS nie jest istytucją prywatną (prywatna znaczy moja albo należąca do kogoś) a społeczną, a w prawie brytyjskim funkcjonuje jako organizacja charytatywna. IPMS powinno należeć do wszystkich Polaków, a ze słów dr Suchcitza wynika, że należy do emigrantów. To bardzo źle. Nie byłoby żadnej burzy, gdyby pokazano statut z roku 1964 jak i ten wcześniejszy z roku 1945. Pytanie tylko dlaczego tego władze IPMS nie chcą uczynić? Pytanie retoryczne. NIE. Odpowiedź sama się nasuwa.
Awatar użytkownika
Grom
Posty: 405
Rejestracja: 2008-03-12, 00:15

Post autor: Grom »

Baltic pisze:prawie brytyjskim funkcjonuje jako organizacja charytatywna
Instytucje charytatywne w UK to też przedsiębiorstwa prywatne, bez względu na to czy zarząd jest jedno czy wielo osobowy. I niczego nikomu nie muszą pokazywać bo takie ich prawo. Jakakolwiek odpowiedź by się nie nasunęła będzie co najwyżej domysłem i spekulacją. :wink:

Pozdrawiam serdecznie z UK.
Awatar użytkownika
Baltic
Posty: 561
Rejestracja: 2006-01-04, 10:26
Lokalizacja: Toruń

Post autor: Baltic »

Grom pisze:I niczego nikomu nie muszą pokazywać bo takie ich prawo.
I owszem. Ale jeżeli Rząd Polski zwróci się o pokazanie tego statutu, to w imię dobrze rozumianego honoru władze IPMS powinny go okazać.
Grom pisze:Teraz to nie jest dokumentacja rządowa, tylko zbiory archiwalne prywatnego stowarzyszenia, znajdujące się na terenie gdzie właśnie lokalne prawo stoi na straży właśności prywatnej.
Jeśli chodzi o budynek jak i o przedmioty i dokumenty przekazane przez osoby prywatne oraz znaki i odznaczenia wojskowe to IPMS jest ich właścicielem. Tak zarządził prezydent Raczkiewicz. Ale dokumenty rządowe ( polityczne i wojskowe) są własnością Rządu Polskiego. Zresztą rząd przyją uchwałę w tej sprawie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Instytut_P ... w_Londynie
Awatar użytkownika
Grom
Posty: 405
Rejestracja: 2008-03-12, 00:15

Post autor: Grom »

Baltic pisze:Ale dokumenty rządowe ( polityczne i wojskowe) są własnością Rządu Polskiego. Zresztą rząd przyją uchwałę w tej sprawie.
Rząd przyjął uchwałę przekazania dokumentów do zbiorów IPMS, czyli oddania ich w prywatne ręce. Tym samym stały się własnością prywatną dysponowaną przez "Charitable Company", która nie otrzymuje żadnej pomocy ze strony jakichkolwiek instytucji rządowych. Jest niezależnym podmiotem gospodarczym, i czy Ci się to podoba czy też nie, IPMS jest właścicielem całości inwentarza.

Edytuję:

Właśnie dlatego napisałem, że cała ta zadyma jest żenadą, nastawioną tylko i wyłącznie na to, żeby korzystając z "breji o dobrach narodowych" wyrwać zbiory prywatnej instytucji. Nie wątpię, że każdy dyrektor muezum w Polsce chciałby mieć te zbiory u siebie i stąd nagonka na IPMS. A IPMS jako firma prywatna utrzymująca się z datków i opłat za korzystanie z archiwum nie jest zobowiązana, ani do przedstawiania swojego statusu, ani udawadniania czegokolwiek ponad swoją działalność charytatwyną. Co niewątpliwie czynią. Można nie lubić pracowników i zarządu IPMS, ale to są tylko i wyłącznie prywtane animozje.

Pozdrowionka z UK
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2229
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: de Villars »

Ksenofont pisze:
MiKo pisze:Jaką ofertę zaproponowali by komuś z emigracji rodacy w PRL-u - czy tylko silnę wyzwiska i pięści?
Niektórzy - m.in. Steyer, Modelski, Paszkiewicz, Skalski, Mossor, Kuropieska - dostali 30 srebrników.

X
Znalazł się bohater ze spiżu...
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
jefe de la maquina
Posty: 787
Rejestracja: 2007-10-27, 00:01

Post autor: jefe de la maquina »

Panowie,
Czy Wam sie to podoba, czy tez nie, to racje ma Grom. IPiMS zostala stworzona w konkretnym celu jako instytucja prywatna choc mozna to nazwac "wyzszej uzytecznosci publicznej".

Pragne podkreslic, ze nie wszystkie dokumenty rzadu emigracyjnego zostaly przekazane do IPiMS. Niektorzy ministrowie bylego rzadu Mikolajczyka zdecydowali sie wyjechac wraz z Mikolajczykiem do Polski i zabrali archiwa swoich ministerstw. I tak dokumenty dotyczace Ministerstwa Skarbu, Spraw Zagranicznych znajduja sie AAN w W-wie, zas dokumenty polskich biur zeglugowych dzialajacych w czasie wojny w WB sa w Archiwum w Gdansku. Efekty znamy. Mikolajczyk i osoby co mu towrzyszyly musialy opuscic Polske, zas dokumenty zostaly, moje przypuszczenia- dokladnie zbadane przez badaczy w bezpieki.

Chce podkreslic, ze duza czesc kolekcji zostala przekazana IPiMS przez prywatne osoby, wlaczajac rodzine gen. Sikorskiego. Nie umiem powiedziec ile procent stanowia dary prywatne. Ale przekazane zostaly IPiMS i o tym musimy pamietac.
Artykul Gazety Wyborczej odbieram jako b. tendencyjny i nieuczciwy. Operowanie haselkami, ze zbiory "sa wlasnoscia narodu" jest tania propaganda nastawiona na urobienie negatywnie czytelnika do osob kierujacych IPiMS. Prawda jest, ze w kwestii formalnej nie sa wlasnoscia narodu, gdyz - jak podkresla Grom- zostaly przekazane w dobrej wierze Instytutowi -instytucji prywatnej. Niemniej mozemy powiedziec, ze sa dziedzictwem narodu i to tworcy rozumieja udostepniajac swoje kolekcje do celow wystawienniczcyh i badawczych.

Rozpisywanie sie, ze brzydcy panowie z IPiMS nawet nie chcieli udostepnic swoich filmow, by zrobic z nich kopie, jest parszywe. Racje ma fdt. \Chodzi o mamone. Te filmy maja wartosc nie tylko dokumentalna, ale i finansowa. Na nich mozna robic pieniadze; chocby udostepniajac ja realizatorom filmow dokumentalnych i fabularnych. Istniaja w Polsce prywatne stacje telewizyjne, ktore specjalizuja sie w robieniu filmow domunentalnych np. Discovery i sa to produkcje, ktorych celem jest zysk. Pisanie o Instytucie Hoovera i przekazaniu kopii do Polski jest wrednym przekretem, gdyz dotyczylo archiwaliow polskich w tym instytucie, ktory dziala -podkreslam- jako instytucja prywatna, a nie narodu amerykanskiego- zas instytucja polska chciala tylko polozyc lapy na filmach i oczekiwalo przekazanie ich do Polski, by robic kopie. Hoover na to tez by nie poszedl
Czy naprawde w tym przypadku komus zalezy na zbiorach ? Moze bardziej na nieruchomosci w centrum Londynu. Jakos nikt nie jest zainteresowany zbiorami w Muzeum Polskim w Rapersville , czy Instytutu Pilsudskiego w Stanach.
Mieszkajac na emigracji mialem okazje przypatrzec sie roznej masci cwaniakow, ktorzy krytykowali emigracje wojenna za ich siermieznosc i brak rozmachu. I za kazdym razem snuli wizje. Mialem okazje zobaczyc jak wygladal ten rozmach. Budynek organizacji polonijnej trzeba bylo oddac za dlugi (zistal zbudowany wysilkiem Polonii), gdyz pierwsza rzecz jaka zrobili po wybraniu ich na kluczowe stanowiska bylo wyznaczenie sobie pensji.
Jefe
Awatar użytkownika
G. Cz.
Posty: 183
Rejestracja: 2008-04-03, 09:32

Post autor: G. Cz. »

Witaj Jefe,

Punkt widzenia zależy od punktu jeżdżenia (do IPiMS). Wyraźnie widać, że koleżeństwa emigracyjne i nadwiślańskie mówią do siebie w tym wątku FOW kompletnie różnymi językami. I chyba już nic tego nie zmieni.
jefe de la maquina pisze:Artykul Gazety Wyborczej odbieram jako b. tendencyjny i nieuczciwy. Operowanie haselkami, ze zbiory "sa wlasnoscia narodu" jest tania propaganda nastawiona na urobienie negatywnie czytelnika do osob kierujacych IPiMS.
Jefe, my tu dla siebie jesteśmy całkowicie bezpieczni i przyjaźni i dlatego zupełnie niepotrzebnie wyszedł Ci w powyższym zdaniu akt pewnej manipulacji. Chcę wierzyć, że bezwiednie. Czynisz to dokładnie w duchu szkoły IPiMS i innych pseudohistoryków PSZ. Kanon tej szkoły to:
● nie dopuścić do tego, aby jakość żołnierza PSZ została porównana z jakością innego żołnierza alianckiego, bo mogłyby się wówczas okazać niedobre rzeczy;
● generalnie nie dopuszczać do żadnych porównań PSZ z innymi alianckimi siłami zbrojnymi, bo mogłyby się wówczas okazać niedobre rzeczy;
● jeśli żołnierz PSZ i inny żołnierz aliancki walczyli w tej samej sytuacji i w sąsiednich okopach to prawo do wypowiedzi na ten temat ma wyłącznie żołnierz PSZ, bo kolega aliant jest z definicji kłamczuchem, albo coś mu się myli, albo miał omamy i wcale nie widział tego w wykonaniu żołnierza PSZ, co mu się wydaje, że widział;
● generalnie nie dopuszczać do żadnych wypowiedzi żołnierzy alianckich na temat żołnierzy PSZ, chyba że jest to wychwalanie PSZ pod niebiosa;
● gdy zachodzi sytuacja konfliktowa na linii żołnierz PSZ/inny żołnierz aliancki prawo do wypowiedzi ma wyłącznie żołnierz PSZ.

Taka jest groteskowa szkoła uprawiania historii PSZ w Polsce i przez IPiMS. Kto robi inaczej jest dla IPiMS Żydem, ubekiem i komuchem. I dokładnie w tej poetyce jest utrzymany Twój post. Jesteśmy już bardzo bliscy stwierdzenia – „No tak, Gazeta Wyborcza, wiadomo,... wpływ Basenu Morza Śródziemnego na polskie życie publiczne”. Już naprawdę niewiele brakuje.

Gazeta Wyborcza zachowała się superprofesjonalnie i superetycznie. Gdy jest konfliktowa sytuacja to każda strona konfliktu musi mieć prawo wypowiedzi. Taki jest kanon dziennikarstwa i taki też jest kanon nauk historycznych, ale nie w Polsce i nie w odniesieniu do PSZ, bo obiektywne pisanie o nich jest najsurowiej zakazane. PSZ ma zawsze rację i to, co mówi PSZ jest aksjomatem. I dlatego bardzo dobrze, że GW ujawnia, że są takie postaci, jak Edward Głowacki, też kombatant PSZ, i że są inni z PSZ, którzy mówią, że IPiMS kłamie i manipuluje faktami z okresu zakładania instytutu.
jefe de la maquina pisze:Rozpisywanie sie, ze brzydcy panowie z IPiMS nawet nie chcieli udostepnic swoich filmow, by zrobic z nich kopie, jest parszywe. Racje ma fdt. \Chodzi o mamone. Te filmy maja wartosc nie tylko dokumentalna, ale i finansowa. Na nich mozna robic pieniadze; chocby udostepniajac ja realizatorom filmow dokumentalnych i fabularnych. Istniaja w Polsce prywatne stacje telewizyjne, ktore specjalizuja sie w robieniu filmow domunentalnych np. Discovery i sa to produkcje, ktorych celem jest zysk.
Jefe, litości... no tak, ten niedobry zysk. Socjalizm, albo śmierć. Mamy tutaj już nie marksizm-leninizm, ale wręcz kimirsenizm. Kasuj to bracie ze swojego postu, bo jak Cię IPiMS namierzy z takimi poglądami, to nie powinien Cię już wpuszczać nawet do przedsionka tej placówki.

Z tego, co ja wiem, to PSZ biły się za Polskę, w której każdy żyje z „parszywego” zysku. Ale może coś przegapiłem z tej historii, to niech mnie ktoś skoryguje.

Co w tym ma być złego, niemoralnego i „parszywego”, jak to nazywasz? Potępiajmy w takim razie wszystkich kombatantów PSZ, którzy niejednokrotnie pozakładali całkiem udane firmy i czerpią z nich „parszywe” zyski. Przecież to parszywe i niemoralne. Powinni oddawać się całym sercem sprawom IPiMS, stać pod jego kamienicą i śpiewać patriotyczne pieśni, a oni wolą prowadzić biznesy, niż udzielać się na niwie patriotycznej. Taki to jest tok Twojego rozumowania. Lepiej żeby filmowy celuloid sklejał się ze sobą w lochach IPiMS, niż – o zgrozo! – żeby świat poznał historię PSZ za pośrednictwem „parszywego”, bo żyjącego z zysku, Discovery.

Jeszcze czegoś takiego nie widziałem, a to ludziom znad Wisły IPiMS zarzuca mentalność homo sovieticusów.
jefe de la maquina pisze:Niemniej mozemy powiedziec, ze sa dziedzictwem narodu i to tworcy rozumieja udostepniajac swoje kolekcje do celow wystawienniczcyh i badawczych.
Otóż właśnie „nie rozumiejąc” i „nie udostępniając” i to jest ten problem, którego Wy, emigranci, nie chcecie pojąć. Nic tu nie jest prawdą. Tu najostrzej widać to, co napisałem na wstępie – punkt widzenia zależy od punktu jeżdżenia (do omawianej instytucji). IPiMS jest wyłącznie dla wybranych i już choćby poprzez ten fakt narusza swój tajny statut, którego rodzina Suchcitzów nie chce pokazać.

Jest to pisane przez Ciebie z punktu widzenia emigranta, którego stać na kontakty z IPiMS i który ma tę instytucję w zasięgu ręki – jeśli nie dosłownie, to w przenośni poprzez inne zarobki niż w Polsce, a co za tym idzie inne zdolności podróżowania. Ludzi w Polsce to nie dotyczy, a to my jesteśmy Polska, a nie emigracja, z całą sympatią dla emigracji. To, co Ty piszesz, nie dotyczy ludzi w Polsce z ich średnią krajową płacą miesięczną równą 800 GBP, a nie jest to płaca nauczycieli historii, lub wysokość stypendiów na wydziałach historii, bo wtedy musiałbyś to podzielić co najmniej przez dwa. IPiMS dla przeciętnego Polaka nie istnieje i jest poza zasięgiem jego możliwości finansowych – uświadomcie sobie to w końcu. IPiMS jest dla polskiej klasy średniej i wyższej, które mają gdzieś historię, bo one się dorabiają i cała „historia”, jaka ich zajmuje, to historia dnia wczorajszego na giełdzie. Wy tego bracia emigranci nie chcecie pojąć.

Pierwszy z brzegu przykład: Polski miłośnik historii 1. SBS jest skazany na osobliwą twórczość literacką doktora historii Markerta, od której robi się niedobrze, ale ogłaszającego, że on jest historykiem 1. SBS. W tym czasie jedynego polskiego historyka, który jako pierwszy Polak ma i pomysł na uprawianie historii 1. SBS, i wiedzę do tego, i świadomość, jaką farsą są obecne „dokonania” na tym polu, i ma on wolę przyłożenia do 1. SBS nie tylko nauk historycznych, ale wszelkich innych potrzebnych do oceny tej jednostki nie stać na wyjazdy do Londynu i na tę rwaną, chaotyczną, kilkugodzinną pracę w IPiMS, bo już gaszą światło i przebierają nogami do wyjścia, bo im kompletnie wisi to, że ktoś kwartał nie dojadał, żeby choć przez kilka dni zajrzeć do zatęchłych pudełek po butach z historią 1. SBS. Wy emigranci tego nigdy nie zrozumiecie i to widać w każdym Waszym słowie. Nie chcę stwierdzać, że Wasze posty są egoistyczne, ale na pewno są emigracyjnocentryczne.

Drugi z brzegu przykład: Jest znany mi doktorant, który jako pierwszy Polak ma prawidłowy pomysł na uprawianie historii innej jednostki PSZ, której dotychczasowa historia jest jednym wielkim bogoojczyźnianym oszustwem w myśl kanonu opisanego przeze mnie na wstępie. Tak samo nie stać go na zamieszkiwanie w Londynie, bo nikogo ze zwykłych Polaków na to nie stać. Stara się o dofinansowanie swojego doktoratu z różnych instytucji polskich i światowych, a nawet z NATO. Ma człowiek naprawdę kapitalne pomysły. Co z tego wyjdzie – nie wiadomo. IPiMS na pewno w niczym nie pomoże.

I takich przykładów są setki, jeśli nie tysiące. Sto procent ludzi, jakich znam, a jacy oszczędzali miesiącami, albo wręcz latami, na wyjazd do IPiMS wraca stamtąd wściekłe, zawiedzione, rozgoryczone, że tak naprawdę nic konkretnego nie zrobili, co najwyżej wynotowali sobie sygnatury „na następny raz”, którego to następnego razu zazwyczaj nie ma, bo domowy budżet na to nie pozwala.

Jest to patologia w postaci krystalicznej. Patologia agresywna wobec Polski i Polaków – tej Polski i Polaków, za których umierali ludzie PSZ i na pewno nie życzyliby sobie, aby jedna sprytna rodzinka schowała pod materac akt założycielski IPiMS i żeby się szarogęsiła w tej instytucji. I kilka głosów od emigracyjnych miłośników historii nie jest w stanie tej prawdy zmienić.

Pozdrowienia znad Wisły! 8)
ODPOWIEDZ