Wiesz, MiKo, G.Cz. pojechał po Ksenofoncie używając wyrażeń z gruntu ocennych i subiektywnych, jednocześnie obraźliwych. I wyleciał.
Ale Ksenofont dokonuje sztuki znacznie bardziej wysublimowanej, bo obraża innych użytkowników stosują kłamstwa zawoalowane jako "sugestie", które jednocześnei budzą jak najgorsze skojarzenia.
Sorry, ale tekst w stylu "anonimowy paszkwil w stylu PRL, napisany przez grupę pod kierownictwem oficera prowadzącego" to mi wielce przypomina "wrogie knowania wiadomych sił" - a w dodatku jest kłamliwy w całości, bowiem ani to paszkwil, ani anonimowy, a tym bardziej nie "w peerelowskim stylu".
IMHO Ksenofont przekroczył tą sama granicę, jaką przekroczył G.Cz. - tyle, że bardziej wrednie, bo kłamliwie.
Bo co tak naprawdę napisał G.Cz? Podsumował wszystkie błędy, nieprawdy, przemilczenia, kłamstwa i inne uchybienia merytoryczne Ksenofonta popełnione przezeń w inkryminowanym artykule, po czym wyraził ich osobistą, subiektywną i emocjonalną ocenę. Ocenę może zbyt emocjonalną i skierowaną ad personam, ale co w istocie czyni Ksenofont? Obraża w sumie pół tuzina osób, z których każdy popelnił po kilka prac mniej lub bardziej naukowych, czy to w formie książkowej (Woj), czy to artykułów (TZaw1, Botras, KK, net_sailor, Zelint), ale w odróżnieniu od Ksenofonta każdy ich tekst był merytorycznie na zdecydowanie wyższym poziomie.
Co więcej, jak się poczyta teksty autorstwa wspomnianych osób, czy to na różnych forach, czy to w tzw. "literaturze fachowej", to gdy okaże się, że popełnili błędy (zdarzają się każdemu), nie przybierają pozy "obrażonej księżniczki" tylko godzą się z tym, ze jednak doskonali nie są. Jakoś nie widać, aby ich ego na tym cierpiało, a wprost przeciwnie.
Natomiast Ksenofont zachowuje sie tak, jakby tytuł naukowy dawał automatycznie jakąś tajemną wiedzę i patent na nieomylność w jakimkolwiek publikowanym tekście, niezależnie od jego rzeczywistej zawartości i wartości merytorycznej. Stąd zamiats jakiejkolwiek odpowiedzi odnoszącej się do konkretnego zarzutu mamy z jego strony nieustanny festiwal "obrażonej niewinności", agresji personalnej, obrazania przeciwików i starannego unikania jakiejkolwiek merytorycznej dyskusji z konkretnymi argumentami. Do tego swoim zwyczajem Ksenofont usiłuje wmówić czytelnikom, że miał na mysli coś zupełnie innego niż napisał, w ogóle nie przyjmując do wiadomości prostego faktu, że znaczenie ma tylko to, co zostało napisane - nikt nie ma możliwości sprawdzenia, co właściwie autor chciał wyrazić, tylko widzi to, co rzeczywiście napisał. A jak autor napisał babola, to jego zamiar nie ma znaczenia - bo powinien był pisac tak żeby babola nie było, albo formułować swoje wypowiedzi w sposób jasny i zrozumiały dla czytelników - z czym Ksenofont ma problem nie od dzisiaj, niestety.
I kolejny problem to właśnie nieumiejętność przyznania się do błędu, co w przypadku profesjonalnego naukowca", jakim w sumie powinien być doktor historii, jest wada chyba najgorsza - bo implikująca brak podatności na rzeczowe argumenty.
Poza tym z owej "wymiany zdań" z Ksenofontem wynika jeszcze jedna ciekawostka socjologiczna - czemu osoba, z wypowiedzi której aż bije nienawiść do komunizmu i komunistów wszelkiej maści, połączona z pogardą wobec wszelkiego, co rosyjskie/sowieckie (słynny podpis pod zdjęciem w krytykowanym artykule mówi naprawdę wiele o autorze), stosuje chwyty jako żywo nawiązujące wprost do niechlubnych tradycji PRL-u? Jeszcze tylko brakuje "wody na młyn odwetowców z Bonn" i będziemy mieli komplet "argumentów" rodem z lat 60.
Pozostaję z szacunkiem dla całej załogi FOW
Przemysław Mantay a.k.a. Darth Stalin
EDIT:
PS. W całości zgadzam się z wypowiedziami Kol. Kol. Krzysztofa gerlacha i Boruty - emocjonalne komentarze G. Cz. mają się injak do obelg nawiązujących wprost do komunistycznej cenzury, notorycznych kłamstw i innych chwytów niegodnych "poważnego naukowca", za jakiego zapewne chce być uważany Ksenofont.
EDIT2:
Racz MiKo wziąć pod uwagę takze ten *drobny* szczegół, że zbanowany G.Cz. dokonał subiektywnej i emocjonalnej oceny FAKTÓW.
Natomiast Ksenofont NOTORYCZNIE KŁAMIE - bo jego wypowiedzi odnośnie choćby autorstwa owej *krytycznej glosy* mają taki właśnie charakter. Któz zatem zachowuje się w sposób naprawdę niegodny?
Wielce znaczący jest w tym kontekście zdecydowany głos osoby, która jak najbardziej należy do środowiska naukowego - a to już naprawdę ma swoją wagę. Bo tolerując zachowanie Ksenofonta godzimy się na obecnośc w polskiej nauce osoby, która na merytoryczną krytykę reaguje agresją, która zamiast rzeczowej argumentacji stosuje erystyczne chwyty obliczone na "odwrócenie kota ogonem" i wmawianie dyskutantom, że dany fakt nie miał miejsca albo miał znaczyć coś zupełnie innego, a do tego jeszcze kłamie w sposób wprost zatrważający - albo wykazuje się równie zatrważającą ignorancją i lenistwem, co w przypadku naukowca (jakim niewątpliwie powinien być doktor historii) jest równie groźne.
Może i Ksenofont nie będzie miał swojej *piaskownicy*, ale czy FOW powinno być takim właśnie miejscem? "Skoro biedny Ksenofont ne ma się gdzie podziać, to przyjmijmy go do nas, chociaż nas opluwa i obraża w taki sam sposób jak czynili to ludzie, których (podobno) potępia"?
Przykro mi, ale jak ktoś nie jest w stanie dostosować się do wymagań pewne grupy (kręgu) towarzyskiego, to jest z niego wykluczany.
Z DWS Ksenofont zrezygnował sam. Oprócz FOW sa jeszcze Historycy - forum chyba "najluźniejsze" pod tym wzgleem, więc może tam znajdzie bezpieczną przystań, gdzie nikt za bardzo nie będzie zagłębiał się w merytorykę oraz poziom kulturalny jego wypowiedzi?
MiKo pisze:G.Cz. nie dostał bana za obraźliwe sugestie odnośnie "administracji FOW" tyko za notoryczne nazywanie jednego z użytkowniłow głupkiem.
Za to Ksenofont równie notorycznie wypisuje kłamstwa pod adresem sześciu użytkowników. Czy jest to porównywalne?
Jak to powiedział Stirlitz: "Temat do przemyślenia"
Jeszcze raz pozostaję z szacunkiem.
PM