projektowanie/konstruowanie dawnych żaglowców
: 2010-03-01, 09:23
Tak mnie zastanawia jak w praktyce wyglądało projektowanie dawnych żaglowców.
Pytanie zrodziło się pod wpływem opisu znalezionego u D.K.Browna jak odbywało się projektowanie pierwszych drednotów. W sumie w porównaniu ze zbiurokratyzowaniem powszechnie obecnym potem, urzekła mnie prostota powstawania projektu tak w sumie skomplikowanych okrętów jak pancerniki przed I wojenne.
Można by to podsumować ( w dużym uproszczeniu ) - jedna osoba gwarantowała swoją reputacją, że to działać będzie - i działało.
Z doświadczenia w innych dziedzinach jestem skłonny stwierdzić, że jeśli osoba gwarantująca jest na odpowiednim poziomie i z doświadczeniem to taka "procedura projektowa" może dać doskonałe rezultaty, o wiele lepsze od jakiś "obiektywnych kryteriów przetargowych - jasnych czytelnych i podlegających publicznej kontroli" czy jakoś tak.
Nieśmiało podejrzewam, że skoro idziemy od mniejszej biurokracji do coraz większej to w czasach żaglowców było pewnie parę osób odpowiedzialnych za konstrukcję i tyle.
Na ile jestem w błędzie?
I ciekawi mnie jeszcze trochę inny aspekt. Pewnie gadam bzdury, ale wydaje mi się, że według jednego projektu ( pytanie co znaczyło wówczas słowo "projekt" ) powstawało w różnych stoczniach wiele okrętów.
Na ile budowniczy ingerował w projekt?
Czy dostawał wytyczne "proszę mi zbudować standardowego 80 działowca" a o resztę troszczył się sam?
Pytanie zrodziło się pod wpływem opisu znalezionego u D.K.Browna jak odbywało się projektowanie pierwszych drednotów. W sumie w porównaniu ze zbiurokratyzowaniem powszechnie obecnym potem, urzekła mnie prostota powstawania projektu tak w sumie skomplikowanych okrętów jak pancerniki przed I wojenne.
Można by to podsumować ( w dużym uproszczeniu ) - jedna osoba gwarantowała swoją reputacją, że to działać będzie - i działało.
Z doświadczenia w innych dziedzinach jestem skłonny stwierdzić, że jeśli osoba gwarantująca jest na odpowiednim poziomie i z doświadczeniem to taka "procedura projektowa" może dać doskonałe rezultaty, o wiele lepsze od jakiś "obiektywnych kryteriów przetargowych - jasnych czytelnych i podlegających publicznej kontroli" czy jakoś tak.
Nieśmiało podejrzewam, że skoro idziemy od mniejszej biurokracji do coraz większej to w czasach żaglowców było pewnie parę osób odpowiedzialnych za konstrukcję i tyle.
Na ile jestem w błędzie?
I ciekawi mnie jeszcze trochę inny aspekt. Pewnie gadam bzdury, ale wydaje mi się, że według jednego projektu ( pytanie co znaczyło wówczas słowo "projekt" ) powstawało w różnych stoczniach wiele okrętów.
Na ile budowniczy ingerował w projekt?
Czy dostawał wytyczne "proszę mi zbudować standardowego 80 działowca" a o resztę troszczył się sam?