Strona 1 z 1

Znacie jakiegoś spawacza?

: 2010-10-02, 09:59
autor: poszukiwacz
http://www.sfora.biz/Polacy-buduja-supe ... sje-a24795

Pytanie jak w temacie - znacie jakiegoś spawacza co sie tam wybiera? Będziemy dzieki niemu mogli wiedzieć jak idzie budowa :wink:

Re: Znacie jakiegoś spawacza?

: 2010-10-02, 22:28
autor: Marmik
Brytyjczycy narzekają, że przestali szkolić swoich własnych spawaczy i zaniedbali promocję
takich zawodów, mimo że - jak twierdzą - są one bardzo dobrze płatne.
Choć to pasuje do Psycholi, a nie tu, to warto nadmienić, że my powielamy błędy Europy Zachodniej. Masowo kształcimy pedagogów, socjologów, psychologów, specjalistów (choć tu potrzebny byłby cudzysłów) od stosunków międzynarodowych itd itp, z których znaczna część zasili rzeszę bezrobotnych, a jak mój znajomy próbował znaleźć nowego stolarza do firmy to się naszukał i nic.

: 2010-10-03, 10:59
autor: Bartłomiej Batkowski
Bo każden MUSI mieć co teraz najmniej wyższe wykształcenie (chociaż często-gęsto jest to co najwyżej "wykrztałcenie" :) ). A o tym, że za kilka latek jako Pan/Pani MGR będzie pracował kładąc kafelki lub zasuwając z łopatą na obczyżnie, niewielu pomyśli..

Z jednej strony jest wyraźny "pęd do wykształcenia" (nie do zdobywania wiedzu i umiejętności ale świstków i zaświadczeń!!!) i w umie jest to chwalebne. Ale z drugiej - brakuje trzeźwej i relnej analizy możliwości i realiów. Są za to oczekiwania, ludzie tuż po magisterce, za to bez doświadczenia wybrażają sobie Bóg wie co w kwestii przyszłych zarobków :o

Stąd w wielu przypadkach po ukończeniu uczelni - płacze i lamenty. I kończy się na zmywaku w Irlandii..

Re: Znacie jakiegoś spawacza?

: 2010-10-11, 00:04
autor: wojtek.uk
Marmik pisze:
Brytyjczycy narzekają, że przestali szkolić swoich własnych spawaczy i zaniedbali promocję
takich zawodów, mimo że - jak twierdzą - są one bardzo dobrze płatne.
Choć to pasuje do Psycholi, a nie tu, to warto nadmienić, że my powielamy błędy Europy Zachodniej. Masowo kształcimy pedagogów, socjologów, psychologów, specjalistów (choć tu potrzebny byłby cudzysłów) od stosunków międzynarodowych itd itp, z których znaczna część zasili rzeszę bezrobotnych, a jak mój znajomy próbował znaleźć nowego stolarza do firmy to się naszukał i nic.
Z calym szacunkiem - jestem po socjoligii (w Toruniu dla uscislenia) ale i bylem spawaczem na niemickich budowach (remonty elektrowni)... Inna sprawa ze dla tzw stosunkow miedzynarodowo czy politologii nie mam szacunku - paru mgr poznalem i zaden nie wiedzial co to byl incydent w zatoce Tonkinskiej...

: 2010-10-11, 05:58
autor: RyszardL
wojtek.uk pisze:Inna sprawa ze dla tzw stosunkow miedzynarodowo czy politologii nie mam szacunku - paru mgr poznalem i zaden nie wiedzial co to byl incydent w zatoce Tonkinskiej...
Nie dziw im się, bo takiego incydentu nie było. To był amerykański wynalazek dla mediów.

: 2010-10-11, 09:12
autor: wojtek.uk
Wlasnie takiej odpowiedzi oczekiwalem, ale jak do tej pory jeszcze nie uslyszalem.... 'Rekordzista' twierdzil ze to byly jakies problemy amerykanow na Filipinach w polowie XIX wieku - MGR stosunkow miedzynarodowych z W-wy :)

: 2010-10-11, 14:27
autor: pothkan
No bo dla nich to już jest historia... :wink:

Nas (historyków) akurat o tym incydencie uczono, ale może to tylko kwestia dobrego ćwiczeniowca.

Re: Znacie jakiegoś spawacza?

: 2010-10-11, 20:13
autor: domek
Marmik pisze:
Brytyjczycy narzekają, że przestali szkolić swoich własnych spawaczy i zaniedbali promocję
takich zawodów, mimo że - jak twierdzą - są one bardzo dobrze płatne.
Choć to pasuje do Psycholi, a nie tu, to warto nadmienić, że my powielamy błędy Europy Zachodniej. Masowo kształcimy pedagogów, socjologów, psychologów, specjalistów (choć tu potrzebny byłby cudzysłów) od stosunków międzynarodowych itd itp, z których znaczna część zasili rzeszę bezrobotnych, a jak mój znajomy próbował znaleźć nowego stolarza do firmy to się naszukał i nic.
Tak naprawed wiedze zdobywa się samemu lub w zakładzie pracy firmie

Wykształcenie to po uczelni to tylko papierek że zapłaciłeś frycowe za państwowe zezwolenie na wykonywanie danej pracy :D

Re: Znacie jakiegoś spawacza?

: 2010-10-15, 23:34
autor: Grom
Marmik pisze:a jak mój znajomy próbował znaleźć nowego stolarza do firmy to się naszukał i nic.
Podpowiedziałeś, żeby w propozycji pracy przemyślał stawkę ? ;-)
bartek_b pisze:Są za to oczekiwania, ludzie tuż po magisterce, za to bez doświadczenia wybrażają sobie Bóg wie co w kwestii przyszłych zarobków

Stąd w wielu przypadkach po ukończeniu uczelni - płacze i lamenty. I kończy się na zmywaku w Irlandii..
Nic dziwnego, że są płacze bo i za co tam pracować ? Za dwu - trzy tygodniowe zakupy Tesco w UK? Przy takich cenach jak w PL to nie tylko żart, lecz uwłaczające. Nic dziwnego, że wolą zaczynać od zmywaka. Przecież za zmywak w Irlandii więcej dostają jak za mgr w Polsce, a o ile mnie odpowiedzialności. Pewien rozwinięty już zmywak nawet nagrodę od Elżbiety II odebrał w tym roku. W ogóle "zmywaki" to się pną do góry, ale przynajmniej mają jakieś perspektywy rozwoju, nawet jeśli zaczynają od "zmywaka".
Kończąc nie każdy mgr musi znać historię - odrobinki wyrozumiałości.

Re: Znacie jakiegoś spawacza?

: 2010-10-17, 22:10
autor: Marmik
Grom pisze:
Marmik pisze:a jak mój znajomy próbował znaleźć nowego stolarza do firmy to się naszukał i nic.
Podpowiedziałeś, żeby w propozycji pracy przemyślał stawkę ? ;-)
Na początek proponował tyle co w szpitalu dostaje lekarz ze specjalizacją. Tu nie chodzi o to, że za mało proponował tylko, że w regionie za bardzo nie ma stolarzy. Mam na myśli takich, nad którymi trzeba stać, patrzeć im na ręce i zastawiać się ile materiału zmarnują robiąc drzwi, okno lub szafę.

: 2010-10-18, 23:08
autor: Grom
Temat do "Psycholi" się nadaje - tylko moja osobista sugestia.
Ile dostaje lekarz w szpitalu ?

: 2010-10-19, 13:13
autor: Marmik
To akurat zalezy od szpitala. Za 40-godzinny tydzien pracy w niezbyt szczodrej placowce jest to dzis 1500-2000 PLN. Co ciekawe, rezydenci (czyli bez specjalizacji) w tych samych placowkach dostaja nieco ponad 2000 PLN. To wynik tego, ze dostaja pieniadze z ministerstwa, a nie szpitalnego budzetu.

Zatem, o ile dobrze pamietam, znajomy proponowal 1600 (1800 z nadgodzinami) na reke. Nie wymagal dlugiego stazu w zawodzie. Wystarczylo, ze ktos udowdnil, ze wie co to znaczy byc stolarzem i nie wymaga nadzoru. Majac wyobraznie i dryg mozna to zrobic po dwoch latach w zawodzie, albo i szybciej.
Dodam, ze szukal tez uczniow, ktorzy chcieliby sie przyuczyc zaraz po skonczeniu szkoly i potencjalnie kontynuowac prace w zawodzie, ale 1000 PLN nikogo nie skusilo. Dawal tez mozliwosc praktyk w ramach nauki (tez platnych, ale nie wiem ile).

Naprawde dobry, w pelni samodzielny stolarz dostaje na reke ok. 3000 PLN za 51-godzinny tydzien pracy. To akurat dane z innej firmy (tej co robila u mnie).

: 2010-10-21, 00:51
autor: Grom
Marmik pisze:To akurat zalezy od szpitala. Za 40-godzinny tydzien pracy w niezbyt szczodrej placowce jest to dzis 1500-2000 PLN. Co ciekawe, rezydenci (czyli bez specjalizacji) w tych samych placowkach dostaja nieco ponad 2000 PLN. To wynik tego, ze dostaja pieniadze z ministerstwa, a nie szpitalnego budzetu.
http://www.xe.com/ucc/convert.cgi?Amoun ... age=Submit

Mniej więcej w linku jest porównywalna suma tygodniówki na zmywaku jaką otrzymuje gość, który mieszka w pokoju nad restauracją, za który najczęściej nie płaci (lub płaci sumę symboliczną). Relacje ceny - zarboki niestety, ale nawet w obecnych ciężkich czasach są zdecydowanie na korzyść zachodu. Nie ma się czemu dziwić, że w dalszym ciągu występuje odpływ ludzi.
http://www.xe.com/ucc/convert.cgi?Amoun ... GBP&To=PLN

Tyle wynosi mniej więcej tygodniowe wynagordzenie dla średnio zarabiającego, bez nadgodzin fachowca pracującego na etacie (hydraulik/elektryk/stolarz/ itd). Minus 20% na podatki, składki i inne duperele, na rękę około 400 funtów za 40 godzin tygodniowo.

I pewnie nie o to chodzi Marmiku, że w okolicy nie ma stolarzy (lub młodych magistrów), tylko o to, że Ci pracujący bez nadzoru wyjechali, a za nimi Ci, którzy potrzebują nadzoru, po nich nieuki, niedouki, a w końcu i licencjaci, mgr itd itd itd. Zwykły rachunek ekonomiczny.

: 2010-10-21, 12:18
autor: Marmik
Grom pisze:Relacje ceny - zarboki niestety, ale nawet w obecnych ciężkich czasach są zdecydowanie na korzyść zachodu. Nie ma się czemu dziwić, że w dalszym ciągu występuje odpływ ludzi.
Przepraszam, ale czy ktokolowiek watpil, ze jest inaczej? Czy ktokolwiek myslal, ze niezbyt zamozna Polska (nie dysponujaca licznymi zasobami surowcow naturalnych) podzwignie sie z polwiecza poprzedniego systemu politycznego i gospodraczego w ciagu dekady czy dwoch?
Prawdopodobnie jeszcze przez dwie nastepne dekady nie dogonimy wielu panstw (nawet tych mniej zamoznych) zachodniej Europy. Dla mnie to zupelnie przewidywalne.
Grom pisze:I pewnie nie o to chodzi Marmiku, że w okolicy nie ma stolarzy (lub młodych magistrów), tylko o to, że Ci pracujący bez nadzoru wyjechali, a za nimi Ci, którzy potrzebują nadzoru, po nich nieuki, niedouki, a w końcu i licencjaci, mgr itd itd itd. Zwykły rachunek ekonomiczny.
Wlasnie o tym mowie. Odplyw sily roboczej wywoluje pewna pustke, ktora trzeba zapelnic. W zachodniej Europie bylo za malo hydraulikow, spawaczy, lekarzy itp. to przyjechali ze wschodu. W linku bylo o tym, ze w wielkiej Brytanii zarzucono ksztalcenie/szkolenie specjalistow. W Polsce jest to samo tzn. nie ksztalci sie i nie szkoli dostatecznej ilosci np. stolarzy, co za jakis czas wymusi sciagniecie pracownikow ze wschodu.
Niby naturalna kolej rzeczy, ale warto zastanowic sie dokad to nas zaprowadzi.

Poza tym nie dla wszystkich liczy sie tylko rachunek ekonomiczny. Gdyby tak bylo to juz dawno moja zona i wiele innych ludzi zarabialoby pieciokrotnie wiecej niz teraz, a calkowicie niekontrolowany naplyw wykwalifikownej i stosunkowo taniej sily roboczej do krajow zachodniej Europy powaznie zachwialby tamtejszym rynkiem pracy.

W dzisiejszych czasach to reakcja lancuchowa w pogoni za pieniadzem/standardem zycia, a prawda jest taka, ze w zyciu sa dwie drogi: "byc" lub "miec". Jezeli wybiera sie ta pierwsza to jest wiele powodow zatrzymujacych czlowieka w miejscu gdzie zarobi wielokrotnie mniej. Gdyby bylo inaczej to nie mialbym poreczy na schodach, bo wspomniany majster, wystarczajaco dobrze wladajacy niemieckim i z podstawami angielskiego, juz dawno wyjechalby z kraju. Jest takie stwierdzenie "rich enough", co wcale nie musi oznaczac bogactwa, zmieniania samochodu co roku, wczasow w Alpach i zlotego sedesu. Niektorym wystarcza, ze pensja starcza im do pierwszego, ze maja co wlozyc do garnka, a dzieci chodza czyste i schludne, ze choc musza skrupulatnie planowac budzet to od czasu do czasu moga gdzies wyjechac na kilka dni. A najwazniejsze jest, ze robia to RAZEM. Ja nazywam to szczesciem.

Pozdrawiam,
Marmik

PS
Przepraszam za brak ogonkow.