ORP Wicher Hel - Anglia 1939

Wszelkie tematy związane z PMW

Moderatorzy: crolick, Marmik

tom
Posty: 845
Rejestracja: 2011-05-07, 10:52

Re: ORP Wicher Hel - Anglia 1939

Post autor: tom »

Roope na "Glowwormie" walczył w nadziei, że walka ściągnie "Renowna", który nawet "Hippera" miał szanse pokonać, cel więc był słuszny.
A nasz "Wicher" w nocy z 1 na 2 września miał taką szansę jak japońskie krażowniki w walce z amerykańskimi pod Savo - nie tylko mógł trafić skrycie nawet oba torpedami, ale na pewno postawiłby Niemców w kiepskiej sytuacji - ich artyleria dopiero musiała poszukać wroga, obrócić działa i ustalić namiary (ile salw dostaliby bezkarnie z "Wichra" przez ten czas?). Kto wie, czy przynajmniej jeden z Niemców nie szedłby już wtedy na dno.
Dlatego Niemcy mieli szczęście, że de Walden nie złamał rozkazu, bo drugiej takiej okazji na nasz sukces już nie było. I nie musiało byc koniecznie 1:1 ale przy skutecznym ataku torpedami choćby w jeden okręt niemiecki (i zasypaniu celnym ogniem dział "Wichra" drugiego) mogło być ostatecznie nawet 2:0!
thomson
Posty: 447
Rejestracja: 2011-08-08, 11:54

Re: ORP Wicher Hel - Anglia 1939

Post autor: thomson »

Artyleria Wichra była obsadzona a lufy dział śledziły cel. Załoga paliła się do walki. Uznaniem wśród oficerów cieszyło się "pokerowe" zagranie De Waldena , który włączył się jako kolejny do szyku niemieckich niszczycieli. To był jeszcze ten czas gdy ludzie cieszyli się z wybuchu wojny bo była okazja "dopieprzyć Szwabom". Po wielotygodniowym stanie napięcia, ciągłych ćwiczeń i niezliczonych alarmów wybuch wojny był , choć dziś to może się wydawać dziwne, prawdziwą ulgą dla psychiki marynarzy. Oczywiście wyłączając najwyższe dowództwo, które mniej lub bardziej zdawało sobie sprawę z tragizmu sytuacji. Później na Wichrze analizowano sytuację. Według wiedzy jaką wówczas posiadano o taktyce niemieckich kontrtorpedowców w ewentualnej walce z Wichrem teoria zakładała że strzelają oba ale W oświetla reflektorem bojowym tylko jeden. Dyskusja na temat ewentualnego finału starcia nie dała wówczas jednoznacznej odpowiedzi. Jasne było że ludzie chcieli walki ale wiele zależało od wojennego szczęścia. Wyszkolenie Polaków było znakomite. Ale Niemców chyba też nienajgorsze. Poza tym wrażenie robiły odpalane elektrycznie armaty Massów. Dzisiaj to dyskusja co by było , gdyby... Wówczas zresztą też...
Awatar użytkownika
crolick
Posty: 4094
Rejestracja: 2004-01-05, 20:18
Lokalizacja: Syreni Gród
Kontakt:

Re: ORP Wicher Hel - Anglia 1939

Post autor: crolick »

tom pisze:I ja uważam, że stracono okazję, by zatopić jeden ważny okręt wroga. Czy tylko jeden? "Wicher" nie otwierając ognia zbyt wczesnie z artylerii mógł odpalić salwę sześciu torped do obu niemieckich niszczycieli - po trzy do każdego i poczekać na efekty. Załoga była ponoć najlepsza w strzelaniach artyleryjskich i torpedowych w naszej flocie od lat. Skoro założenia operacji "Rurka" nie pozwoliły na to, by okręt rozpoczał akcję zaczepną wtedy (a skandal że nie powiadomiono go na czas, że wykonania "Rurki" nie będzie), to mógł wypłynąć na kolejną nocną akcję przeciw jednostkom niemieckim z 2 na 3 września. Miał również sam możliwość postawienia 60 min. Lepiej było robić cokolwiek póki okręt był sprawny, niż go unieruchomić. Po co zresztą tak załogę do walki w okresie przedwojennym perfekcyjnie szkolono? By im nagle powiedzieć - nie damy wam ryzykować i szlus?
Swoją drogą czy nikogo nie dziwi niekonsekwencja w relacji de Waldena odnośnie rzekomego napotkania wrogich jednostek??
W przypadku "2 niszczycieli" dca WICHRA pisał "Rozkaz operacyjny mówi wyraźnie, że nie wolno zdradzić się ze swa obecnością. Od dyskrecji bowiem operacji zależy jej powodzenie. Walczyć mogę tylko w razie koniecznej obrony minowców. Tymczasem kurs przeciwnika bynajmniej nie prowadzi na nasz zespół minujący.".
Natomiast odnośnie "krążownika" to możemy przeczytać, że "kurs krążownika prowadzi wprost na nasz zespół, który gdzieś tam w ciemności stawia miny. Zgodnie z instrukcją, nadaję przez radio trzykrotnie sygnał niebezpieczeństwa. [...] wiem również, że ta cicha zatoka w jednej chwili zaroić się może od niemieckich niszczycieli [...] i że nasza maleńka flota minująca nie ma żadnej szansy ujścia przed szybkimi jednostkami przeciwnika. Ponadto zdradziłoby się od razu miejsce zagrody minowej. Zresztą rozkaz operacyjny nie pozostawia żadnej swobody działania."
Nic was w tej relacji nie zastanawia??
Podczas gdy Kłapouchy wszystkim się zadręcza,
Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje,
a Sowa wygłasza wyrocznie - Puchatek po prostu jest...
domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Re: ORP Wicher Hel - Anglia 1939

Post autor: domek »

Nic a nic :D

A tak na serio to co by zdradzila seria torped z ORP Wicher :?: :wink:
I czemu wszyscy pomijaja istnienie bateri cyplowej :?: :roll:
tom
Posty: 845
Rejestracja: 2011-05-07, 10:52

Re: ORP Wicher Hel - Anglia 1939

Post autor: tom »

crolick pisze:Swoją drogą czy nikogo nie dziwi niekonsekwencja w relacji de Waldena odnośnie rzekomego napotkania wrogich jednostek??
W przypadku "2 niszczycieli" dca WICHRA pisał "Rozkaz operacyjny mówi wyraźnie, że nie wolno zdradzić się ze swa obecnością. Od dyskrecji bowiem operacji zależy jej powodzenie. Walczyć mogę tylko w razie koniecznej obrony minowców. Tymczasem kurs przeciwnika bynajmniej nie prowadzi na nasz zespół minujący.".
Natomiast odnośnie "krążownika" to możemy przeczytać, że "kurs krążownika prowadzi wprost na nasz zespół, który gdzieś tam w ciemności stawia miny. Zgodnie z instrukcją, nadaję przez radio trzykrotnie sygnał niebezpieczeństwa. [...] wiem również, że ta cicha zatoka w jednej chwili zaroić się może od niemieckich niszczycieli [...] i że nasza maleńka flota minująca nie ma żadnej szansy ujścia przed szybkimi jednostkami przeciwnika. Ponadto zdradziłoby się od razu miejsce zagrody minowej. Zresztą rozkaz operacyjny nie pozostawia żadnej swobody działania."
Nic was w tej relacji nie zastanawia??
Zastanawiałem się też nad tym, bo w drugim przypadku (napotkania pojedynczego przeciwnika) powinien już zareagować akcją. Ale zarzut, że ci wszyscy przeciwnicy mu się "zwidzieli" jest chyba nieprawdopodobny, bo de Walden nie siedział na niszczycielu sam, a cele musieli śledzić także obserwatorzy, namierzający je dalmierzyści i torpedyści. To nie taka sytuacja jak na okręcie podwodnym, że tylko dowódca "widzi" przez peryskop i sam myli się w ocenie.
Domek, użycie z początku samych torped było najrozsądniejszym posunieciem, bo Niemcy mogli storpedowanie ich jednostki wziąc z początku za atak okrętu podwodnego a nie niszczyciela przeciwnika. Taka dezorientacja też byłaby korzystna.
Z baterią cyplową było problematycznie - bo z daleka w nocy chyba nie odróżniłaby walczących stron.
domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Re: ORP Wicher Hel - Anglia 1939

Post autor: domek »

tom pisze: Domek, użycie z początku samych torped było najrozsądniejszym posunieciem, bo Niemcy mogli storpedowanie ich jednostki wziąc z początku za atak okrętu podwodnego a nie niszczyciela przeciwnika. Taka dezorientacja też byłaby korzystna.
Z baterią cyplową było problematycznie - bo z daleka w nocy chyba nie odróżniłaby walczących stron.
Co do torped chodzilo mi o problem co by realnie miala walko do namiaru pola minowego :?:

A co do bateri wszyscy ja pomijaja jako miejsce schronienia tylko jak realnie dalo by sie pomylic walczace strony.Np. jak pomylic pojedynczy niszczyciel z dwoma albo z calym dywizjonem :?:
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4062
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Re: ORP Wicher Hel - Anglia 1939

Post autor: karol »

Wygaszenie kotłów spowodowało, że Wichra upolowano. Gdyby okręt do portu zachodził tylko w ciemnych godzinach doby, byłby nie do upolowania (z drugiej strony w chwili bitwy z Massami, to mógł być głębiej w Zatoce Puckiej i nie wziąć w niej udziału). Nawet mało uważny trauler zaatakowany przez Sztukasa nie poniósł strat, a niechcący zaliczył zestrzelenie, bo pocisk zapewne urwał cięgno sterowania. Teoretycznie nawet, gdyby w trakcie bitwy z Massami był w porcie, to zacząłby manewry jego opuszczenia pod ostrzałem i na sto procent by do niego wrócił po zapadnięciu zmroku, więc tylko Gryf i Mewa by dostały do wiwatu w nalocie. Zabrakło wyobraźni i Wicher został podany lotnictwu na tacy (jedynym plusem był brak eksplozji kotłów, gdy wywalił się na burę, ale... kocioł pomocniczy musiał być w ruchu przy obecności załogi na burcie i też raczej nie eksplodował).
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4062
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Re: ORP Wicher Hel - Anglia 1939

Post autor: karol »

crolick pisze: Swoją drogą czy nikogo nie dziwi niekonsekwencja w relacji de Waldena odnośnie rzekomego napotkania wrogich jednostek??
W przypadku "2 niszczycieli" dca WICHRA pisał "Rozkaz operacyjny mówi wyraźnie, że nie wolno zdradzić się ze swa obecnością. Od dyskrecji bowiem operacji zależy jej powodzenie. Walczyć mogę tylko w razie koniecznej obrony minowców. Tymczasem kurs przeciwnika bynajmniej nie prowadzi na nasz zespół minujący.".
Natomiast odnośnie "krążownika" to możemy przeczytać, że "kurs krążownika prowadzi wprost na nasz zespół, który gdzieś tam w ciemności stawia miny. Zgodnie z instrukcją, nadaję przez radio trzykrotnie sygnał niebezpieczeństwa. [...] wiem również, że ta cicha zatoka w jednej chwili zaroić się może od niemieckich niszczycieli [...] i że nasza maleńka flota minująca nie ma żadnej szansy ujścia przed szybkimi jednostkami przeciwnika. Ponadto zdradziłoby się od razu miejsce zagrody minowej. Zresztą rozkaz operacyjny nie pozostawia żadnej swobody działania."
Nic was w tej relacji nie zastanawia??
Owszem, oddaje ona upływ czasu, gdyż niszczyciele natknęły się na Wichra na początku operacji osłonowej i w tym momencie taka interpretacja zagrożenia była zasadna, ale opisywane dołączenie Wichra do szyku niemieckich niszczycieli było niepotrzebnym hazardem (de Walden pokerzysta, jak czytam). Drugie spotkanie odbywa się w czasie kończenia lub po zakończeniu minowania, dlatego decyzje też są słuszne, a obawy niekoniecznie wyssane z palca, bo wiadomo, że szybkość formacji odpowiada jej najwolniejszemu członowi, a tym są piętnastowęzłowe kanonierki. Krążownik prawdopodobnie miał pod parą wszystkie kotły, a nawet mając 2/3 z nich, i tak pójdzie grubo ponad 20 węzłów, do tego o ile to był krążownik, to miał osłonę z trzech-czterech torpedowców. Niszczyciele też były na akwenie, co załoga Wichra widziała własnymi oczyma. Owszem, warto zastanowić się, dlaczego tak, a nie inaczej postąpił jeden z lepszych dowódców niszczycieli w MW RP, ale wydaje się, że racjonalnie.
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
matley73
Posty: 1
Rejestracja: 2022-12-16, 19:31

ORP Wicher Hel - Anglia 1939

Post autor: matley73 »

Witam, chociaż jest to mój pierwszy post na forum jego wiernym czytelnikiem jestem od lat.
Chciałbym coś wnieść od siebie do tematu.
Otóż będąc kilkanaście lat temu z wizytą u rodziców zostałem poproszony przez mamę do przywrócenia do życia kasety
magnetofonowej na której w latach 80 nagrała głos swojego taty bosm. Józefa Bryłki który opowiada swoje przeżycia wojenne.
Jest tam wzmianka o tym że Wicher był wyznaczony do ewakuacji razem z resztą niszczycieli niestety ze względu na awarię skraplacza zawinął do portu na Helu. Tam okazało się że awaria jest na tyle poważna że nie można jej usunąć na miejscu ,wobec tego dowództwo postanowiło mu przydzielić zadanie ochrony Helu.
Nagranie było wykonane jakiś czas po wojnie więc może dziadek coś pomieszał ale moment ewakuacji opisał szczegółowo.
Serdecznie Pozdrawiam.
stryker
Posty: 2
Rejestracja: 2022-01-04, 11:38

ORP Wicher Hel - Anglia 1939

Post autor: stryker »

matley73 pisze: bosm. Józefa Bryłki który opowiada swoje przeżycia wojenne.
Szanowny Panie, czy mógłbym prosić o kontakt w sprawie Pana Dziadka pod adresem info@pamietam.eu
Prowadzę stronę o żołnierzach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pochowanych w woj. pomorskim i miło by było uzupełnić profil.
http://pamietam.eu
ODPOWIEDZ