Koniec ery pancerników - reaktywacja

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Kossakowski
Posty: 149
Rejestracja: 2009-10-29, 16:42

Re: Koniec ery pancerników - reaktywacja

Post autor: Kossakowski »

W takim razie łódka w kształcie prostopadłościanu jest tutaj na uprzywilejowanej pozycji względem walcowatego pocisku. Łatwiej ją podnieść z ziemi/pojemnika i potem przenosić. Można to robić nawet jedną ręką.
Awatar użytkownika
ALF
Posty: 1015
Rejestracja: 2006-12-29, 17:22
Lokalizacja: Karkonosze
Kontakt:

Re: Koniec ery pancerników - reaktywacja

Post autor: ALF »

Niekoniecznie. Pomagałem Mamie w aptece przy rozładunku towaru. Przeniesienie 25 20 litrowych kanistrów zajmowało dwa razy mniej czasu, niż 20 12 kilogramowych zgrzewek z płynami. Droga ta sama. Różnicę robił wygodny uchwyt kanistrów oraz łatwiejszy rozładunek (ustawienie). Zgrzewki trzeba było podnieść wyżej i wstawić na odpowiednią półkę. Kiedy ciężarem trzeba odpowiednio manipulować w ciasnym wnętrzu, a do tego podnosić i opuszczać celując w otwór, to ciężar robi się zdecydowanie "większy" niż rzeczywiście waży. Podejrzewam, że łódkę ładowano oburącz, co też zwiększa zmęczenie. Gdyby załadunek był prosty, bez konieczności przeciskania się po ciasnym stanowisku, bez konieczności wykonania kilku zwrotów i skłonów, to ten ciężar byłby do przeskoczenia. Ale w warunkach stresu, ścisku, presji czasu, zmęczenie będzie przerastać szybciej, a niezbyt wygodna łódka będzie "co raz cięższa", przez co szybkość ładowania może spadać.
Pozdrawiam
Jacek Pawłowski
IKOW 1885-1945
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Koniec ery pancerników - reaktywacja

Post autor: Maciej3 »

MiKo pisze:Wydaj się, że kontrowersyjne jest twierdzenie, że po podniesieniu dziesięciu 9-kilogramowych "ciężarów", ładowniczy pada nieprzytomny na pokład. To taki gostek co ładował pociski do 140 mm armty, od razu powinien się poddać :D
Albo ja coś źle tłumaczę, albo mam do czynienia z „odrobiną” złej woli.
Na pysk to padały transportery w komorach amunicyjnych West Wirginii po 20 minutach targania 1 tonowych pocisków.
Ale skoro.
ALF pisze:A gdzie Maciej pisał o padaniu? :o
że z pełną szybkostrzelnością
Czyli, że po tym czasie wydajność ładowaczy spada, co jest logiczne, zwłaszcza w kontekście budowy samego stanowiska.
to znaczy, że przynajmniej dla niektórych jest to zrozumiałe.

Prosta sprawa.
Łódkę ładujemy raz na 2 sekundy. Przy czym nie przerzucamy zgrzewki z podłogi na stół. Musimy ją precyzyjnie ustawić na swoim miejscu w odpowiednią stronę.
Ręka nam się omsknie i mamy przeładowanie nie po 2 ale po 3 sekundach ( już 2 pociski nie wyleciały ), następną kolega podał „tyłem do przodu”, co się zdarzało, przeładowanie po 5 sekundach, już kolejnych 6 nie poleciało itd.

Chodziło mi tylko o spadek szybkostrzelności i tyle.
Czy to ważne czy nie to inna sprawa. W przypadku naprawdę intensywnych nalotów tak – bo nie było czasu odpocząć.
W przypadku pojedynczych samolotów nie specjalnie.

Gorzej jeśli po ładowniczych jakiś szturmowiec przejechał z karabinów.
Bofors wtedy mógł strzelać jeszcze koło 2 sekund ( jak akurat mu łódkę wsadzili ) pom pom kilkadziesiąt do ponad minuty ( zależy kiedy mu tych ładowniczych postrzelali ), o ile sam nie został uszkodzony.
Zresztą było to zupełnie inne podejście do dostarczania amunicji. Anglicy od razu zakładali ( w latach 20-tych ), że ich nowa broń ma strzelać coś ze 2 czy 2,5 minuty non stop z pełną szybkostrzelnością. Cóż nawet te 1,5 minuty ( w wersji zsynchronizowanej ) dawało konieczność zgromadznia na podstawie coś z 2 ton amunicji. Więc dali możliwość dokladania w biegu kolejnych „magazynków” 14 nabojowych, coby te 2 minuty dało się strzelać.
Cóż targanie ważącego coś ze 30 kg magazynka miłe nie jest, ale i czas na dołożenie dość długi.
Nie mogę teraz znaleźć tej informacji, ale zdaje mi się, że przy strzelaniu w trybie RPC w ogóle darowywano sobie dokładanie amunicji w biegu. Wydaje mi się to logiczne. W końcu ten karnisterek trzeba wtargać dość wysoko i wsadzić na miejsce dość ciasne. Jak się RPC ruszy to cały pom pom gwałtownie skręci i/lub podniesie, a to zapewnia możliwość szybkiego pozbycia się nadmiaru palców czy dłoni.
Więc ( o ile pamiętam ) jak była przerwa w odpieraniu ataków, po prostu przełączano pom poma w trym zdesynchronizowany z RPC. Wtedy wracał on do pozycji zerowej – znaczy ustawiano tak coby było najwygodniej amunicję targać – i wtedy pakowano mu te 2 tony ( czy ile tam się wystrzeliło ) amunicji.

Nie jest to takie śmieszne jak się wydaje. Niby 10 kg to niewiele, ale tu wchodzi w grę precyzja i okoliczności działania.
Anglicy mieli hopla na punkcie skutecznego działania wszędzie i przy każdej pogodzie, nawet jak to się odbijało na możliwościach działania okrętów w niektórych przypadkach. Mieli samoloty które latały i trafiały w sztormie, więc chcieli mieć możliwość obrony przed takimi ( bo przeciwnik też mógł takie mieć ).
Teraz proszę o odobrobinę wyobraźni. Targamy te zgrzewki nie w domy, ale na pokładzie okrętu. Który akurat się kołysze ( falowanie ), gwałtownie zmienia kurs dla uniku ataku torpedowego ( gwałtowny przechył może i z 10 stopni ), do tego jest zalewany wodą z bryzgów fal, więc mamy mokre podłoże i mokre zgrzewki.
I co – dacie radę systematycznie przez dłuższy czasu stawiać je precyzyjnie raz na 2 sekundy?
Ja mam 190 cm wzrostu, ważę jakieś 120 kg, z czego jakieś 20 chętnie bym zrzucił, ale ułomkiem nie jestem. I nie podejmuję się. Może przez pierwszych 30 sekund, ale i to wątpliwe.

Dla Amerykanów działających głównie na Pacyfiku gdzie jest albo tajfun ( gdzie i tak się nie strzela ) albo „hawajska pogoda” sprawy wyglądają nieco inaczej. Ani fal, ani bryzgów, a jak pada deszcz to i tak samoloty nie atakują.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Koniec ery pancerników - reaktywacja

Post autor: Maciej3 »

To zresztą nasuwa mi inne przemyślenia na temat niektórych szybkostrzelności podawanych jako prawda objawiona bez możliwości negowania.
Tak choćby najlepsza armata uniwersalna II wojny ( nie muszę chyba tłumaczyć która )
Niektórzy autorzy podają 22 strz/min ( spotkałem się i z 25, ale zmilczę ) jako szybkostrzelność praktyczną długotrwałą.
Pominę to, że jakby wystrzelić w tym tempie 400 pocisków ( zapas amunicji ) to pewnie lufa by się stopiła.
W czasie ładowania był moment gdzie trzeba było ręcznie wytargać pocisk z jednego miejsca i wsadzić w inny. Robiono wszytko by to maksymalnie ułatwić, ale jednak trzeba było to dźwigąć.
No to jedziemy.
Najlepszy pocisk ważył jakieś 25 kg. Do tego dochodził ładunek miotający w łusce ważący jakieś 8 kg.
Robimy sobie trening. Kupujemy 35 kg cukru. Dla ułatwienia 2,5 zgrzewki łączymy razem i dorabiamy wygodne uchwyty ( z pociskiem nie jest tak łatwo ). Z reszty odliczamy 8 kg i robimy uchwyty ( jw )
Teraz najpierw przekładamy z jednego stołu w kuchni na drugi 25 kg pakunek i 8 kg pakunek 22 ( no nie jestem sadystą tylko 20 ) razy na minutę.
Czyli przenosimy 33x20 = 660 kg w ciągu minuty
Sadystą nie jestem, więc nie wymagam przeniesienia w tym tempie pełnego kompletu 400 pakunków :)

A ileż to osób podaje te wartości jako możliwe do osiągnięcia w trakcie ognia ciągłego przez kilka minut i porównuje to z tym co osiągały inne działa w realnym strzelaniu przez kilka minut.

Ja nie trwierdzę, ze ta 5 calówka nie mogła strzelać w tym tempie – bo mogła. Ja twierdzę, że w tym tempie mogła strzelać krótko przez kilka/kilkanaście sekund. A potem było wolniej.

Zresztą jak się poczyta ile było realnie wystrzelone przez te działa pocisków przy dłuższych ( kilkuminutowych ) strzelaniach, to wychodzi jakieś 7-8 strzałów/minutę.
Po jakimś przysposobieniu i zrzuceniu tych 20 kg podejmuję się utrzymać takie tempo.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
ALF
Posty: 1015
Rejestracja: 2006-12-29, 17:22
Lokalizacja: Karkonosze
Kontakt:

Re: Koniec ery pancerników - reaktywacja

Post autor: ALF »

Akurat uchwyt pocisku jest dość wygodny. Coś tam o tym wiem, bo służyłem w artylerii ;) Co prawda w dywizjonie dowodzenia, ale maiłem okazję przyglądać się ćwiczeniom chłopaków od chabet. Nawet sam spróbowałem ponosić pocisk do 152,4mm... lekko nie było, choć uchwyt był dosyć wygodny.
Uważam, że Maciej ma rację. Praktyczna szybkostrzelność 127 raczej nie przekraczała 10 strzałów na minutę, choć można było przez bardzo krótki czas osiągnąć ze dwa razy więcej. Obserwując proces ładowania haubic 122mm i chabet 152,4mm, zawsze się zastanawiałem w jaki sposób osiągano na okrętach wyniki rzędu kilkunastu - dwudziestu kilku strzałów na minutę ;)
Pozdrawiam
Jacek Pawłowski
IKOW 1885-1945
MiKo
Admin FOW
Posty: 4040
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: Koniec ery pancerników - reaktywacja

Post autor: MiKo »

Macieju litości! Że u nas biją murzynów? Tego typu dygresje prowadzą do sytuacji, w której po pięciu postach nikt nie bardzo wie z kim dyskutuje i o co się w sumie spiera.

Napisałeś: "Wyobraźmy sobie takie podawanie non stop w tempie bodaj 20 na minutę zgrzeweg cukru. Anglikom wychodziło, że z pełną szybkostrzelnością do dobrzy[/] ładowniczy są w stanie strzelać jakiś 20 sekund. Zwykli krócej..."

Zostawmy więc West Virginię. Nie wydaje mi się żeby prawdą było, że amerykański ładowniczy (i to pod warunkiem, że dobry!) był w stanie strzelać z pełną szybkostrzelnością przez zaledwie 20 sekund. Tzn. że zdołaby załadować zaledwie 10 clipów i już by się tak zmęczył, że jego sprawność by spadła. Niestety nie przekonają mnie argumenty z karnistrami, zgrzewkami i inne osobiste odczucia - nas "papierowych" artylerzystów. Najpierw trzeba by sprawdzić jakie obowiązki miał ładowniczy Boforsa (first loader), raczej nie musiał biegać, kucać, skakać i podskakiwać.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Koniec ery pancerników - reaktywacja

Post autor: Maciej3 »

Miko błagam.
Napisałem to co napisałem i w pełni podtrzymuje.
Zarzucałeś mi, że piszę o padaniu na pysk – co było ordynarnym kłamstwem – bo niczego takiego nie napisałem.
Jeśli chcesz przykład z padaniem na pysk to go podałem ( przeszacowując czas ale mniejsza )
Informacja o 20 klipach ( czy sekundach, nie ważne ) pochodzi z oryginalnego manuala z czasów wojny i dotyczyła brytyjskich doświadczeń. Nie wyskakuj mi tu z amerykanami o których nie pisałem ( może lepiej szkolili swoich ludzi? ).
Jak nie chce Ci się szukać oryginalnego manuala i go studiować to sobie zajrzyj na navweaps.
Po tych 20 sekundach ( u gorszych łądowniczych wcześniej ) szybkostrzelność spadała.
Nic nie wspomianałem do jakiej wartości, zresztą ze świecą szukać tej informacji. To przecież zależało od człowieka.

A przykład ze zgrzewkami miał tylko ilustrować problem. Po przerzuceniu 10 zgrzewek masz w mięśniach 100 kg.
Dużo? Mało?
Wystarczy żeby spowodował lekkie drżenie rąk, to wystarczy żeby trafiać mniej precyzyjnie. To wystarczy żeby szybkostrzelność ucierpiała.
Tylko tyle i aż tyle.
Nie ma mowy o przerwaniu ognia z tego powodu.

Co do 20 strz/min dla 152. To dotyczyło dział powojennych w pełni automatycznych.
Tym wojennym to czasem się udawało 10/min

Też bardzo dobrze.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Leśnik
Posty: 24
Rejestracja: 2007-02-20, 08:39
Lokalizacja: Leśne rejony Konina

Re: Koniec ery pancerników - reaktywacja

Post autor: Leśnik »

Kolego Macieju już pisze dlaczego napisałem o kontrowersyjności.
40mm armata automatyczna wz.36 miała podaną szybkostrzelność teoretyczną 120 strz./min.
W czasie testów wytrzymałościowych w Polsce podczas przejmowania pierwszych armat z polskiej produkcji w ciągu 3 minut wystrzelono 346 bądź 348 (nieczytelna liczba w raporcie) pocisków. O pogodzie nic nie napisali, ale kołysania na pewno nie było. Na szczególną uwagę zwrócono, że konstrukcja prowadnic ładownika jest tolerancyjna na błędy ludzkie (oczywiście nie gdyby ktoś próbował tył pomylić z przodem). Za najwygodniejsze uznano ładowanie przy kątach 50-70 stopni. Samolikwidator, był ustawiony czasowo. Przy kącie wystrzału 80 dawało to skuteczność pionową 2 200-2 300 metrów.. W przypadku braku samolikwidatora skuteczność pionową określono na około 4 000 metrów. Generalnie w użyciu lądowym uważano na podstawie ćwiczeń, za realne utrzymywanie szybkostrzelności 110-120 strz/min przez 3 no 4 minuty czyli 2 JO..
Pozdrawiam z należytym szacunkiem.

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Koniec ery pancerników - reaktywacja

Post autor: Maciej3 »

Co do kontrowersyjności to jakoś tak przywykłem do pisania takich tez.
W przypadku dosłownego czytania utrzymania szybkostrzelności mógłbym powiedzieć, że 348 to nie 360, a więc teza się broni, tyle że różnica jest tak mała, że można się nią spokojnie nie przejmować.

Pytanie ( pytam bo nie wiem ) ilu lufowe stanowisko było stosowane na lądzie, bo coś mi się zdaje, że pojedyncze. W przypadku kilku luf ładowniczy mogą sobie przeszkadzać. Co prawda szybkostrzelność całego stanowiska rośnie, ale pojedynczej lufy niekoniecznie.

Pytanie 2 – czy było możliwe utrzymanie takiej szybkostrzelności czy też ją utrzymywano. To nie jest to samo, wbrew pozorom. Znów pytam bo nie wiem.

I tak przy okazji. Na navweaps piszą coś innego. Według tej strony Brytole spodziewali się bezproblemowego wystrzelenia 6 klipów, czyli 24 pocisków czyli jakieś 10-12 sekund ognia. Potem pauza.

I na koniec – ląd i morze to trochę co innego.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
MiKo
Admin FOW
Posty: 4040
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: Koniec ery pancerników - reaktywacja

Post autor: MiKo »

Ordynarne kłamstwo?! Macieju paczam i oczom nie wierze! ;) Właśnie o to chodzi, że nie wiele napisałeś. Albo może zbyt ogólnie. Wybrałem sobie jedną wartość ze zbioru szybkostrzelności jaki podałeś (ma być mniejsza od pełnej).
Jedyne co wydaje mi się kontrowersyjne, to pisanie, że ładowniczy po załadowaniu zaledwie dziesięciu 9-kilogramowych magazynków, na tyle się zmęczy by miało to jakiś większy wpływ na szybkostrzelność.
Tak, nie chce mi się szukać manula, ale z chęcią wszystko odszczekam, jeśli faktycznie stoi tam, że pierwszy ładowniczy po dziesięciu operacjach ładowania, będzie na tyle zmęczony, by miało to znaczący wpływ na szybkostrzelność (żeby doprecyzować "znaczący" - chociaż z 10-15%).
Awatar użytkownika
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Koniec ery pancerników - reaktywacja

Post autor: jogi balboa »

zamiennie, radar mikrofalowy lub po prostu artyleryjski.
Odnotowania warte jest, że każdy dalocelownik miał swój radar / radary.
Właściwie to… byłoby to godne odnotowania, gdyby na Brytyjczycy nie posiadali radaru na każdym dalocelowniku, tymczasem również w tym przypadku tak było. A każdy i tak dobrze wie że, pod względem szerokiego zastosowania różnego rodzaju radionamierników, alianci posiadali druzgocącą przewagę nad każdym.
Godną odnotowania mogłaby być sytuacja, która miała miejsce na przykład w Kriegsmarine. Pomimo zbudowania i wprowadzenia do szerokiego użytku w Luftwaffe jednego z najlepszych zestawów do kierowania obroną przeciwlotniczą, marynarka wojenna doczekała się pierwszego zestawu dopiero w 1944. A szkoda ponieważ nominalnie (na podstawie dostępnych mi danych) był on co najmniej równie dobry jak amerykański Mk12/22. To jest ciekawostka, nieprawdaż? ;)
Pom pom dla odmiany. Miał nieco mniejszą szybkostrzelność, słabszy pocisk o mniejszej prędkości wylotowej ( ale bez przesady z tym, przy skutecznym zasięgu obydwu działek na poziomie 2 km różnica w czasie lotu pocisku nie była aż tak wielka )
A jaka była właściwie ta różnica? No bo dla bofforsa:
Time of flight for 1.985 lbs. (0.900 kg) HE shell with MV = 2,890 fps (881 mps)
4,200 yards (3,840 m): 8.5 seconds
4,500 yards (4,110 m): 10.5 seconds

Ale pom-pom wystrzeliwał pociski z predkością początkową o prawie 200m/s niższą. Czyli po pierwszych 1000metrów, tak zupełnie na oko, ta różnica może być bliska częstotliwości z jaką ładowniczy boforsa musiałby podawać łódki żeby zapewnić ogień ciągły.

Ciekawe. W odległości 4200-4500 jardów obliczyłem średnią prędkość pocisku boforsa na 135m/s – czy ktoś tu coś źle spisał, czy faktycznie utrata energii kinetycznej jest tak duża?
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Koniec ery pancerników - reaktywacja

Post autor: Maciej3 »

Miko, przepraszam, trochę się uniosłem.

Ale. Jak piszę o zwyczajnym spadku szybkostrzelności w wyniku choćby zmęczenia, a ktoś mi tu pisze o padaniu na pysk, to odbieram to jako próbę robienia ze mnie idioty.
A bardzo tego nie lubię, bo w robieniu z siebie idioty to pomocy nie potrzebuję. Doskonale sobie z tym radzę sam.
Powtarzam jeszcze raz.
Chodzi tylko i wyłącznie o spadek szybkostrzelności.
Amerykanie w swoim „katalogu uzbrojenia” są dość elastyczni w podawaniu szybkostrzelności różnych działek i przy Boforsie podali po prostu „szybkostrzelność do 160 pocisków/minutę/lufę”. Informacja tyle prawdziwa co niewiele wnosząca, bo zapomniano wspomnieć o okolicznościach.
Brytyjczycy byli bardziej precyzyjni.
Podali że „skilled loader” - co pozwoliłem sobie przetłumaczyć na „dobrze wyszkolonego ladowacza” potrafi wystrzelić z pełną szybkostrzelnością i bez żadnej pauzy 6 magazynków. Daje to 24 pociski. Jak do tego doliczysz 10 pocisków siedzących na działku w pozycji spoczynkowej, daje to razem 34 pociski ciągłego ognia z pełną szybkostrzelnością. Czyli ( zakładając 120 strz/min ) daje to 17 sekund ciągłego ognia z pełną szybkostrzelnością potem spodziewali się bliżej nie określonej pauzy i dalszego strzelania.
Logiczne jest ( jak dla mnie ), że „nie skilled loader” będzie miał kłopoty trochę wcześniej.
Nie bardzo widzę co tu ma być dziwnego i nielogicznego i czemu tu nie wierzyć ( coś ostatnio niewiara w rozsądne rzeczy staje się chyba zaraźliwa ). Speedy napisał, że trzeba przekładać klipy co 2 sekundy. Jak się nie wyrobisz masz spadek szybkostrzelności. Nie ma mowy o padaniu na pysk i to padanie na pysk odebrałem jako próbę wkładania mi w usta czegoś czego nie powiedziałem, a bardzo tego nie lubię.
Prosta rzecz ( pomińmy na razie manuala ). Niech średni czas przeładowania jednego klipu w ciągu minuty nie trwa nie 2 sekundy tylko 2,2. Takiej różnicy nawet nie zauważysz jak będzie równo rozłożona. Będziesz miał szybkostrzelność jakieś 109-110 strzałów. A nie 120.
Spadek szybkostrzelności jest i to zauważalny.
O to i tylko o to mi chodziło.

Nawet na archiwalnych filmach widać jak zwykle idzie seria, krótka ( tak na oko z pół sekundy do sekundy ) przerwa, dalsza część serii, znów krótka przerwa itd.
To się przekłada na ten spadek szybkostrzelności.
Nie do wartości 10 pocisków na lufę czy ile tam.

Teraz można sobie pogdybać czy ten spadek miał znaczenie czy nie.
Nie wykluczam, że Anglicy celowo wyolbrzymiali problem by podkreślić wartość pom poma który tych problemów nie miał ( pod warunkiem że się nie zaciął, co się zdarzało zdecydowanie częściej niż by sobie tego użytkownicy życzyli ) do czasu aż się wyprztykał z amunicji zgromadzonej bezpośrednio na stanowisku.
To jest dyskusyjne i można złośliwie dodać, że Bofors na spowolnieniu strzelał tak samo szybko jak pom pom bez spowolnienia.
Niby tak, ale ta przewaga Boforsa ( szybkostrzelność praktyczna ) wtedy znika, na rzecz mniej więcej równowagi ( w ograniczonym zakresie oczywiście ).

Tyle i tylko tyle chciałem napisać.

I nie bardzo rozumiem dlaczego ładowniczy działa 140 mieliby się zaraz poddać w przedbiegach.
Gdyby mieli je ładować w tempie pocisk na dwie sekundy to tak.
Navweaps podaje dla tego działa szybkostrzelność na poziomie 12/min. Idę o zakład, że chodzi o krótkotrwałą. Taki pocisk ważący prawie 4 dychy raz na 5 sekund to na dłuższą metę tyko Pudzian by podawał. A jak będą przeładowywać raz na 10 sekund, to też tragedii nie ma przy zwykłych odległościach walki.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Koniec ery pancerników - reaktywacja

Post autor: Maciej3 »

Ale pom-pom wystrzeliwał pociski z predkością początkową o prawie 200m/s niższą. Czyli po pierwszych 1000metrów, tak zupełnie na oko, ta różnica może być bliska częstotliwości z jaką ładowniczy boforsa musiałby podawać łódki żeby zapewnić ogień ciągły.
Nie mam teraz dokładnych danych. Moja dość ułomna symulacja wskazuje na różnice na poziomie 3 sekund.
Dużo to czy mało?
Równie dobrze można powiedzieć, że to 50% różnicy w czasie lotu pocisku, albo odległość na poziomie ( małych ) kilkuset metrów lotu samolotu.
Cóż tak czy inaczej była to broń samoobrony ( i jedno i drugie ) i strzelało toto jak samolot już szedł na ostatniej prostej do ataku.

Nie ulega wątpliwości, że samo działko Boforsa było od pom poma znacznie lepsze. jeszcze w czasie wojny wyszła na jaw większa niezawodność - zdecydowanie rzadziej się zacinał - ale nie wiem czy w roku 1940 w pełni zdawano sobie z tej różnicy sprawę. Owszem na podstawie budowy zamka doświadczony rusznikarz będzie w stanie to ocenić, ale ocena oceną a doświadczenie bojowe doświadczeniem bojowym.
Ale cały system przeciwlotniczy ( stan na rok 1940 nie 45! ) to jednak był na korzyść pom poma. Tyle, że jak podkreślałem, pom pom był na kresie drogi. Wiele tu ulepszyć nie można było ( jakieś drobiazgi, szybkości podniesienia czy obrotu, czy dokładniejszy radar dedykowany - przy okazji, jak oni sobie radzili z interferencjami radarów? Taki pancernik mógł mieć z 10 directorów pom pomów w 45 roku - w 41 sześć. Każdy z dedykowanym radarem na jedno stanowisko, jak oni to robili że im się to nie zakłócało wzajemnie? :co: ). Bofors miał przed sobą długą drogę.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Koniec ery pancerników - reaktywacja

Post autor: jogi balboa »

Zauważyłem poważny błąd w twoich rozważaniach Macieju. Pudzian jak wiemy sprawnie przenosił jednorazowy ładunek o masie kilkudziesięciu do kilkuset kg na niewielką odległość w krótkim czasie. Jednak jego walki w KSW wskazują że ciężar jego mięśni wyraźnie obniża jego wytrzymałość w przypadku wysiłku trwającego dłużej. Wniosek: Od Pudziana, sprawniejszy będzie Diablo Włodarczyk :-D
Leśnik
Posty: 24
Rejestracja: 2007-02-20, 08:39
Lokalizacja: Leśne rejony Konina

Re: Koniec ery pancerników - reaktywacja

Post autor: Leśnik »

Do Macieja
Ad.1 Oczywiście chodziło o stanowisko jednolufowe, czterokołowe typowa wz.36
Ad.2 Szybkostrzelność 120 strz./min z instrukcji była jakby to powiedzieć urealnioną/uśrednioną z powodu różnego stopnia wyszkolenia poborowych z choćby Polesia.. Wyszkolone obsługi o dużym odsetku zawodowych dawały radę uzyskać szybkostrzelność nawet 140 strz./min choć rzeczywiście przez krótki czas. Ćwiczenia dowiodły, że założenia teoretyczne oparte o próby nie myliły się, że utrzymywanie średniej szybkostrzelności w zakresie 110-120 strz./min do wyczerpania 2JO było realne. Po wystrzeleniu 2 JO (400 nb) ze względu na odległości składowania/transport amunicji musiała nastąpić przerwa bądź należało obniżyć tempo/częstotliwość strzelania.. Wskazywano, że remedium przy zastosowaniu na pozycjach półstałych na to powinna być inna aranżacja stanowisk i zwiększenie etatów. W każdym razie przy zastosowaniu lądowym nie stwierdzono, żeby zmęczenie ładowniczego miało wpływ na szybkostrzelność przynajmniej w/w czasie. Należy jednak podkreślić, że w testach przed zakupowych nie udawało się osiągnąć zadanej szybkostrzelności i dopiero po 2 czy 3 modyfikacji STE osiągnięto wymagany rezultat. W opiniach podkreślano, że dla utrzymania gęstości ognia poza parametrami technicznymi UiSW szalenie istotne jest odpowiednia aranżacja SO, obłożenie etatowe i oczywiście wyszkolenie.
Pozdrawiam z należytym szacunkiem.

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Koniec ery pancerników - reaktywacja

Post autor: Maciej3 »

Dziękuję za informacje.
Interesuje mnie to 140 pocisków.
Z tego co piszą o wersji morskiej, taka szybkostrzelność była możliwa przy małych kątach podniesienia, bo grawitacja pomagała pociskom.
Jak to było na lądzie? Podejrzewam, że tak samo, ale czy słusznie?

Ad Ad 2.
Tu może być pies pogrzebany. Konkretna aranżacja położenia magazynków z amunicją podręczną. Przecież gdzieś to musi leżeć. Stanowisko 2 czy 4 lufowe nie daje się tak swobodnie obejść jak jednolufówka na lądzie. Nawet jak pominiemy kołysanie okrętu, bryzgi fal i inne takie.
Wzajemne przeszkadzanie sobie ludzi podających klipy?
Tak dokładnie tego nie studiowałem ( zresztą materiałów brak ). Ktoś ma dokładniejsze dane?
jogi balboa pisze:Zauważyłem poważny błąd w twoich rozważaniach Macieju. Pudzian jak wiemy sprawnie przenosił jednorazowy ładunek o masie kilkudziesięciu do kilkuset kg na niewielką odległość w krótkim czasie. Jednak jego walki w KSW wskazują że ciężar jego mięśni wyraźnie obniża jego wytrzymałość w przypadku wysiłku trwającego dłużej. Wniosek: Od Pudziana, sprawniejszy będzie Diablo Włodarczyk :-D
W sumie racja. Mój błąd.
Pudziana trzeba zaprzęgać w kierat do awaryjnego obrotu wieżą 6 calową. Coś mi się tłucze po łbie, że któraś tam taką możliwość miała, co przy masie całości dobrych kilkadziesiąt ton wymagałoby Pudziana :D
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
ODPOWIEDZ