Jak to sie wszystko zaczelo ?
: 2013-09-10, 22:47
Zainspirowany ostatnio zauwazonymi probami ‘’spamowania ‘’ naszego forum, oraz wysuwanymi sugestiami Pothkana i wojtkauk, proponuje dla urozmaicenia naszego FOW zabawe pod tytulem ‘’Jak to sie zaczelo ? ‘’
Zapraszam do niej wszystkich uczestnikow forum, oraz wszystkich nowych kandydatow ( oczywiscie nie jest to nic obowiazkowego ).
Poniewaz jak podejrzewam kazdy z ‘’shiploverow’’ jest w pewnym stopniu tkniety pewnego rodzaju choroba lub wrecz obsesja objawiajaca sie w stalym i dlugoletnim nieustannym zainteresowaniu sie okretami , wojnami, admiralami, a nawet ‘’ ilościa węgla w stali trzech nitów w grodzi na wręgu 145’’, co dla reszty spoleczenstwa wydaje sie byc czynnoscia zalkowicie zbedna, nudna i niewytlumaczalna.
Prosilbym kazdego z forumowiczow o napisanie paru slow na temat ‘’Jak to sie zaczelo ? ‘’ czyli w jaki sposob i dlaczego zainteresowali sie statkami, okretami i ogolnie historia wojen morskich. Mysle ze byloby ciekawie dowiedziec sie w jaki sposob i dlaczego inni entuzjasci zostali ‘’ tknieci ‘’ ta sama choroba.
Przy okazji ,( tym razem zainspirowany wypowiedziami Macieja3), mozna napisac jak do tych naszych zainteresowan podchodzi rodzina, badz najblizsi znajomi.
Jezeli ktos dopiero zaczynajacy swoja przygode z okretami na tym forum chcialby dolaczyc do naszej zabawy to bedzie nam bardzo milo !!!
Na poczatek moja historia:
Swoj poczatek pamietam bardzo dobrze. Bylo to w szkole podstawowej , gdzies 3 /4 klasa. Do reki wpadla mi ksiazka Jerzego Pertka ‘Morze w ogniu’.Pamietam ze czytalem ja z wypiekami na policzkach. Nie wszystko oczywiscie rozumialem, jak na przyklad dlaczego niszczyciel musial obawiac sie krazownika, bo przeciez niszczyciel musial byc zbudowany po to zeby niszczyc przeciwnika, a krazownik tylko zeby tylko krazyc. Po tej pierwszej ksiazce poszly Miniatury Morskie i miesiecznik Morze. Na pewno duzym magnesem pobudzajacym wyobraznie byly ilustracje i okladki ksiazek z obrazami Werki.Potem zdobywalem, bo wtedy to sie zdobywalo wszystkie wydawane wowczas w Polsce ksiazki.
Pozniej gdy przenosilismy sie do Wielkiej Brytanii tak sie zlozylo ze nie moglem zabrac ze soba moich ksiazek, wiec tu w Szkocji odbudowuje moja biblioteka, glownie angielskojezyczna.
Pamietam tez pierwsze podejscie do modelarstwa. Bylo to za czsow gdy komuna trzymala sie jeszcze mocno. Jako bardzo mlody czlowiek zapragnalem zbudowac swoj pierwszy prawdziwy okret wojenny. W tym czasie dostepne byly tylko Male Modelarze, ale tylko dla tych ktorzy mieli znajomosci u pani w kiosku Ruchu, a ja takich nie mialem.
Okazalo sie ze w Anglii mamy wujka ktory odnowil z nami znajomosc i on moglby przyslac mi w paczce piekny kolorowy plastikowy model do sklejania, oczywiscie niedostepmy wowczas w Polsce. Napisalem list z prosba i czekalem.
Gdzies po dwoch miesiacach przyszedl list z Glownego Urzedu Cel i paczka z Aglii ktora wygladala na otwierana i nie zawierala oczywiscie zadnego modelu. W liscie byla tylko krotka notatka ze: Z PACZKI ZAREKWIROWANO PRZEDMIOT O CHARAKTERZE MILITARNO – PROPAGANDOWYM. Potem okazalo sie ze byl to ‘’Admiral Graf Spee’’
Kolezanka Malzonka podchodzi do mojej ‘choroby’ ze zrozumieniem, choc nie bez wyciagania wlasnych korzysci.
Bedac w Londynie chcialem oczywiscie zaliczyc HMS Belfast ktory tam stoi w charakterze plywajacego muzeum. Oczywiscie musialem tam isc SAM bo inaczej to ja sobie nie wyobrazam. Wbrew pozorom wszystko poszlo zupelnie bez oporu, bowiem stwierdzila ze ‘’ to ty idz i obejrzyj tego swojego BISMARCKA, a ja tymczasem wejde sobie do sklepu (widzialam tu niedaleko T-K Maxa)’’
Mialem bite 2 godz spokoju.
Cociaz najwieksza przyjemnosc i niespodzianke sprawila mi na moje urodziny 4 lata temu. Bez mojej wiedzy zalatwila wszystko tzn. bilety lotnicze, rezerwacje hoteli plany podrozy i wszystkie formalnosci aby nogl spelnic mazenie mojego zycia.
Bylem wiec i widzialem, dotknalem i bylem na pokladzie Huascara w Chile w morskiej bazie Talcahuano. Wrazenia niesamowite, okret niesamowity.
Zapraszam do niej wszystkich uczestnikow forum, oraz wszystkich nowych kandydatow ( oczywiscie nie jest to nic obowiazkowego ).
Poniewaz jak podejrzewam kazdy z ‘’shiploverow’’ jest w pewnym stopniu tkniety pewnego rodzaju choroba lub wrecz obsesja objawiajaca sie w stalym i dlugoletnim nieustannym zainteresowaniu sie okretami , wojnami, admiralami, a nawet ‘’ ilościa węgla w stali trzech nitów w grodzi na wręgu 145’’, co dla reszty spoleczenstwa wydaje sie byc czynnoscia zalkowicie zbedna, nudna i niewytlumaczalna.
Prosilbym kazdego z forumowiczow o napisanie paru slow na temat ‘’Jak to sie zaczelo ? ‘’ czyli w jaki sposob i dlaczego zainteresowali sie statkami, okretami i ogolnie historia wojen morskich. Mysle ze byloby ciekawie dowiedziec sie w jaki sposob i dlaczego inni entuzjasci zostali ‘’ tknieci ‘’ ta sama choroba.
Przy okazji ,( tym razem zainspirowany wypowiedziami Macieja3), mozna napisac jak do tych naszych zainteresowan podchodzi rodzina, badz najblizsi znajomi.
Jezeli ktos dopiero zaczynajacy swoja przygode z okretami na tym forum chcialby dolaczyc do naszej zabawy to bedzie nam bardzo milo !!!
Na poczatek moja historia:
Swoj poczatek pamietam bardzo dobrze. Bylo to w szkole podstawowej , gdzies 3 /4 klasa. Do reki wpadla mi ksiazka Jerzego Pertka ‘Morze w ogniu’.Pamietam ze czytalem ja z wypiekami na policzkach. Nie wszystko oczywiscie rozumialem, jak na przyklad dlaczego niszczyciel musial obawiac sie krazownika, bo przeciez niszczyciel musial byc zbudowany po to zeby niszczyc przeciwnika, a krazownik tylko zeby tylko krazyc. Po tej pierwszej ksiazce poszly Miniatury Morskie i miesiecznik Morze. Na pewno duzym magnesem pobudzajacym wyobraznie byly ilustracje i okladki ksiazek z obrazami Werki.Potem zdobywalem, bo wtedy to sie zdobywalo wszystkie wydawane wowczas w Polsce ksiazki.
Pozniej gdy przenosilismy sie do Wielkiej Brytanii tak sie zlozylo ze nie moglem zabrac ze soba moich ksiazek, wiec tu w Szkocji odbudowuje moja biblioteka, glownie angielskojezyczna.
Pamietam tez pierwsze podejscie do modelarstwa. Bylo to za czsow gdy komuna trzymala sie jeszcze mocno. Jako bardzo mlody czlowiek zapragnalem zbudowac swoj pierwszy prawdziwy okret wojenny. W tym czasie dostepne byly tylko Male Modelarze, ale tylko dla tych ktorzy mieli znajomosci u pani w kiosku Ruchu, a ja takich nie mialem.
Okazalo sie ze w Anglii mamy wujka ktory odnowil z nami znajomosc i on moglby przyslac mi w paczce piekny kolorowy plastikowy model do sklejania, oczywiscie niedostepmy wowczas w Polsce. Napisalem list z prosba i czekalem.
Gdzies po dwoch miesiacach przyszedl list z Glownego Urzedu Cel i paczka z Aglii ktora wygladala na otwierana i nie zawierala oczywiscie zadnego modelu. W liscie byla tylko krotka notatka ze: Z PACZKI ZAREKWIROWANO PRZEDMIOT O CHARAKTERZE MILITARNO – PROPAGANDOWYM. Potem okazalo sie ze byl to ‘’Admiral Graf Spee’’
Kolezanka Malzonka podchodzi do mojej ‘choroby’ ze zrozumieniem, choc nie bez wyciagania wlasnych korzysci.
Bedac w Londynie chcialem oczywiscie zaliczyc HMS Belfast ktory tam stoi w charakterze plywajacego muzeum. Oczywiscie musialem tam isc SAM bo inaczej to ja sobie nie wyobrazam. Wbrew pozorom wszystko poszlo zupelnie bez oporu, bowiem stwierdzila ze ‘’ to ty idz i obejrzyj tego swojego BISMARCKA, a ja tymczasem wejde sobie do sklepu (widzialam tu niedaleko T-K Maxa)’’
Mialem bite 2 godz spokoju.
Cociaz najwieksza przyjemnosc i niespodzianke sprawila mi na moje urodziny 4 lata temu. Bez mojej wiedzy zalatwila wszystko tzn. bilety lotnicze, rezerwacje hoteli plany podrozy i wszystkie formalnosci aby nogl spelnic mazenie mojego zycia.
Bylem wiec i widzialem, dotknalem i bylem na pokladzie Huascara w Chile w morskiej bazie Talcahuano. Wrazenia niesamowite, okret niesamowity.