szafran pisze:Jak taki sam poziom jak Czas Humoru to ja dziękuję.
w takim serialu mamy (conajmniej) dwie warstwy...
- przesłanie i realia tła "ogólne" (kontekst historyczny, ogólne realia historyczne, odniesienia do faktów historycznych) [1]
- realia szczegółowo-rekwizytorsko-scenograficzne (także techniczne) [2]
warstwa pierwsza
jeżeli na "Czas honoru" wściekają i pienią się postkomuniści i środowiska michnikowszczyzny, to to samo już wystarczy za dobrą recenzję tego serialu
- dobrze, że powstał, jest potrzebny
jest więc nadzieja, że "Grom" też będzie OK w tej warstwie...
jeśli chodzi o warstwę drugą...
- obawiam się, że NIE TYLKO w przypadku "Groma" mamy w ogóle kiedykolwiek marne szanse na dobry (od strony realiów szczegółowo-rekwizytorsko-scenograficznych i od strony batalistycznej) film wojenny w Polsce jeszcze długo, długo, długo...
pod tym względem ani "Czas honoru" nie mógł więc zadowolić większości uczestników tego forum, ani żaden inny film w przyszłości zrealizowany w Polsce raczej nie będzie mógł...
z dwóch powodów:
- brak dbałości o szczegóły... "wielka sztuka" (nadęci i uduchowieni artyści kina polskiego uważają, że "przesłanie ogólne", "artyzm", "strona duchowa" ich dzieł są tak dobre i tak ważne, że wierność realiom i szczegóły w scenografii, sprawach "branżowych" - np. w batalistyce mają absolutnie w d....)
po prostu polscy filmowcy nie mają mentalności, nawyków, ani woli dbałości o realizm "w tle" i nie są zdolni do zrobienia tak fajnego (pod względem wierności raliom "techniczno-scenograficznym") jakim był np. "Das Boot"...
- na ogół brak (dostatecznej ilości) kasy na produkcję filmową...
jest jeszcze taki powód bardziej uniwersalny (nie tylko polski)... związany już nie z możliwościami i wiedzą (lub ignorancją), albo podejściem reżysera czy scenarzysty (do sprawy wierności realiom)...
w wielu kinematografiach, zwłaszcza tych najbardziej skomercjalizowanych (comercially driven) po prostu nie ma miejsca na WIERNE oddanie realiów, bo ralia są często za mało widowiskowe, za mało "atrakcyjne" wizualnie, są "niekomercyjne"...
akurat "Wałęsa" nie jest w ogóle filmem dużo wartym...
ale na takie filmy, jak "Wałęsa" czy fim o wydarzeniach grudniowych w Gdyni można iść, żeby pośmiać się z nieudolności scenograficzno-rekwizytorskiej twórców filmowych (pośmiać z nieudolności, albo powściekać na ich olewackie podejście do zachowania realiów tła)
na "Wałęsie" strajki w latach 70-tych czy 80-tych dzieją się na tle statku na pochylni, który w ostatnich latach parę lat stał na pochylni i został rozsławiony przez liczne publikacje prasowe i relacje TV...
http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/ ... ,id,t.html
... jakby nie można było odtworzyć wyglądu stoczni (łącznie z ze statkami "w stylu" z tamtych lat i z ogólnym wrażeniem "pełności" - zapchania stoczni robotą i statkami w budowie - głównie dla ruskich choć nie tylko wcale) przy pomocy bardzo sprawnych już technik animacyjno-komputerowych... no, ale tu pojawia się właśnie problem mizeroty finansowej...
ale... nawet, jakby była kasa... czy po polskich filmowcach można się spodziewać, że zatrudniliby odpowiednich konsultantów i zlecili WŁAŚCIWE obrazki, obiekty i scenerie do zasymulowania na superkomputerach graficznych?...