Niemiecka flota przed I ws, kolonie itp [wydzielony]

Omówienia i recenzje nowych książek, artykułów, publikacji

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Miner
Posty: 715
Rejestracja: 2012-03-01, 20:17

Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)

Post autor: Miner »

Tak czy inaczej są to dwa różne zagadnienia.
Pytanie jedynie o to: jak długo chcą być na rynku, w jakim nakładzie
To jest pytanie do działu marketingu...
jak będzie wyglądał ten rynek, w sytuacji gdy prócz tych pism pies z kulawą nogą nie kiwnie w stronę kolejnego pokolenia.
.. a to do wydziału propagandy.
marek8
Posty: 1940
Rejestracja: 2011-07-01, 12:22

Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)

Post autor: marek8 »

Tak naprawdę to problem wydawnictw czy ich produkty będące w swojej istocie magazynami historycznymi o tematyce morskiej ze współczesnymi dodatkami :diabel: będą się sprzedawać... Zapewne będą bo u nas historia jako taka ma wyjątkowe wręcz wzięcie.
Jeżeli szukamy problemu cztelników to chyba takiego, że nie tyle tematyka ile sposób opisywania rodzimych okrętów jest taka sobie... Nie więc okręty są nudne bo chyba Pertek udowodnił empirycznie, że można z jednego pojedyńczego epizodu zrobić prawdziwy i zgodny z faktami show co własnie aż za często sposób pisania o nich. Oczywiście są gusta i gusta i na tym można chyba zakończyć ten bardzo indywidualny co do opinii w tej materii wątek ;)
Co do Okrętów - to być może subiektywna opinia ale sprawiały wrażenie ciągłych zmian koncepcji pisma - chyba zbyt nerwowych i częstych - odeszły od całkiem sympatycznej formuły dawnych morskich dodatków do Militariów i po serii eksperymentów zaczęły dryfować w kierunku, którego nawet nazwać nie potrafię. W efekcie trudno dziś powiedzieć kto jest adresatem pisma - jeżeli ma odbiorców to być może wydawcy lepiej wyczuwają rynek i jego potrzeby.
Pozdrawiam
Napoleon
Posty: 4006
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)

Post autor: Napoleon »

Przeczytałem sobie artykuł pana Jakuba Pragera o brytyjsko-niemieckiej rywalizacji i muszę przyznać rację Tadeuszowi Klimczykowi. To co mnie najbardziej uderzyło w tym artykule to jego "fałszywe" (choć nie wiem czy jest to najlepsze określenie w tej kwestii) przesłanie. Co zaznaczono już na wstępie pisząc o "kolizji interesów Wielkiej Brytanii i Niemiec" oraz "słuszności koncepcji Mahana czy Corbetta" (abstrahuję tu od tego, że przesłanie jednego i drugiego nie były identyczne). O tym drugim Tadeusz Klimczyk wspomniał - koncepcje stworzone przez w/w osoby nie miały charakteru UNIWERSALNEGO! Generalizowanie więc, tu w kontekście Niemiec, jest podejściem z gruntu fałszywym. I tu pojawia się problem związany z owym "nieuchronną kolizja interesów", która wcale nie musiała być nieuchronna. A stała się nieuchronną na ewidentne życzenie Niemiec - konkretnie zaś cesarza Wilhelma II i Tirpitza. Osobiście uważam rozbudowę floty niemieckiej za najbardziej katastrofalny błąd popełniony przez II Rzeszę, który nie dość, że doprowadził do wybuchu I wojny światowej (nie w 100 % ale w procencie znacznym), to jeszcze w ostatecznym rozrachunku do upadku tejże II Rzeszy. Być może z lektury tekstu odniosłem fałszywe wrażenie, ale wydaje mi się, że autor pomysł na rozbudowę floty niemieckiej uważa natomiast za jak najlepszy i w pełni słuszny - z punktu widzenia kajzerowskich Niemiec oczywiście. A to pogląd w moim głębokim przekonaniu całkowicie fałszywy.
Co do reszty, to błędów jest sporo. I to takich, które mniej wyrobionego czytelnika mogą całkowicie wprowadzić w błąd. Tadek Klimczyk o wielu wspomniał. Dodam, że nie za bardzo wiem jak Francuzi mogli zablokować Kanał La Manche (i co pod tym pojęciem rozumieć?!), bo to, że Brytyjczycy obawiali się floty francuskiej na M. Śródziemnym to prawda. Ale tylko pod warunkiem skoncentrowania wszystkich swych sił na tym właśnie akwenie. Co w naturalny sposób prowadzi do wniosku, że na północy Francuzi mogli ograniczyć się w zasadzie tylko do działań krążowniczych. Nie wiem też w jaki sposób zbudowanie Dreadnoughta miało ugodzić w niemieckie zbrojenia morskie? Raz, że pomysł na budowę pancernika monokalibrowego, który pojawiał się tu i ówdzie już wcześniej, nie był w jakikolwiek sposób związany z odpowiedzią na niemieckie zbrojenia, to jeszcze pojawienie się drednotów raczej Niemcom pomogło bo "wyzerowało" wyścig zbrojeń morskich w sytuacji dla nich niekorzystnej. Dywagacje autora o celności prowadzenia ognia itp. to już zupełne pomieszanie z poplątaniem. Gdyby rzeczywiście przeczytał "Historię pancernika" powinien tą cześć pracy napisać przyzwoicie. Pomijam już takie dygresje jakoby ogień japońskich armat średniego kalibru w bitwie pod Yalu doprowadził do utraty przez nie zdolności bojowej! O rzekomej panice już nie wspomnę (w czasie tej wojny armia chińska walczyła jak walczyła (różnie), ale akurat większość marynarzy biła się całkiem dobrze). Oba pancerniki bowiem zdolność bojową pomimo licznych uszkodzeń (ale powierzchownych!) zachowały do końca bitwy a wycofały się z powodu braku amunicji, tudzież tego iż w praktyce zostały same na placu boju. Zresztą wycofały się obie strony prawie równocześnie - inicjatywę mieli tu Japończycy i to oni przede wszystkim zadecydowali o tym, że bitwa się zakończyła. Dużo byłoby tu o tym pisać podobnie jak o wielu innych mniejszych lub większych błędach.
Zastanowiły mnie też uwagi autora co do struktury organizacyjnej dowództwa niemieckiej marynarki. Nie chciałbym tu pisać o błędach, bo nie do końca zrozumiałem o co autorowi chodziło. Z tego co wiem, to ta struktura była dość skomplikowana. Po zmianach wprowadzonych pod koniec lat 90 Admiralstab stał się organem teoretycznym, natomiast jego kosztem wzrosło znaczenie sekretariatu stanu marynarki (ukłon wobec Tirpitza). Przejął on kompetencje związane z mobilizacją, szkoleniem czy inspekcjami. Przy tym Departament Morski dodatkowo przejął część kompetencji sztabu generalnego (także z punktu widzenia kompetencji dot. parametrów budowanych okrętów). No i nie można zapominać o gabinecie morskim cesarza, który był ostatnią instancją w sprawach personalnych i miał kompetencje doradcze (a cesarz mógł jeżeli nie wszystko, to jednak bardzo wiele...). W kontekście tego nie do końca zrozumiałem o co autorowi chodziło we fragmencie dotyczącym zmian w systemie dowództwa/administracji.
Tak czy inaczej artykuł uznałbym za słaby a co gorsza mogący wprowadzać w błąd. I to nie tylko licznymi błędami merytorycznymi ale, nazwałbym to, "przesłaniem". Bo choć jesteśmy shiploverami to nie oznacza to, że każde zbrojenia morskie powinniśmy uznać za słuszne i nie każdą koncepcję promującą "siłę morską" za odpowiednią.
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6408
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)

Post autor: Peperon »

Napoleon pisze:Przeczytałem sobie artykuł pana Jakuba Pragera o brytyjsko-niemieckiej rywalizacji i muszę przyznać rację Tadeuszowi Klimczykowi.
Prawdę mówiąc, to można na temat tego artykułu tylko przyklasnąć opiniom obu Panów. Może byłby ciekawszy, gdyby autor napisał o kontrowersjach i tarciach w Niemczech przed przystąpieniem do ścigania się z Anglią, jeszcze w XIX wieku.
A co do numeru, to jak dla mnie, pominięcie tekstu o Orle nawet nikt by nie zauważył. Chyba, że był tylko w celu skuszenia do kupna gazety. Bo wiadomo - Orzeł...
Do innych artykułów się przymierzam, ale po lekturze dwóch wspomnianych idzie mi jak po grudzie i to pod górę.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4479
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)

Post autor: pothkan »

Marmik pisze:Spadek nakładu oznacza, że czytelników wymagających ubywa i przebranżowienie się na "lżejszą" wersję (lekkość kosztem jakości) to chyba nie jest dobrą drogą. Pozostaje podjęcie próby typu "Płomyk" - "Płomyczek". Jest tyle arcyciekawych tematów morskich które można dobrze
W sumie tutaj warto spojrzeć na przykład "Focus Historia", które osobiście uznaję za wzorzec (pod względem koncepcyjno-redakcyjnym) dobrego czasopisma popularno-naukowego. A zatem 1. wypracowanie złotego środka w tematyce pomiędzy niszowością, a popadaniem w tanią sensacyjność (typowym dla niektórych konkurencyjnych tytułów), 2. odpowiednia długość artykułów (średnio gdzieś 3-4 strony), 3. sporo stałych działów - nowości, recenzje, drobne ciekawostki (jest nawet komiks :P), 4. różnorodność, no i 5. dobrze wykonany podział na numery zwykłe i tematyczne (chociaż na to drugie jako wzorzec bym raczej podał "Pomocniki Historyczne" Polityki). Oczywiście nie wszystko da się idealnie przenieść na nasze shiploverskie poletko, ale parę rzeczy można by u nich podpatrzeć.
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1177
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

Piotrze,

Nie bardzo mi się chciało rozpisywać i wdawać w polemiki, bo z lektury artykułu raczej nie podejrzewam autora o poglądy tylko bardziej o niezbyt świadome przepisywanie tekstów starych grzmotów wydawniczych (z moim włącznie). Oczywiście, że masz rację, że nie było żadnego konfliktu interesów między Wlk. Brytanią a Niemcami, w każdym razie niczego, co kazaołby się tym ostatnim zbroić na potęgę. Ostatnie lata to wysyp literatury niemieckiej, dywagującej nad prawdziwymi powodami, z jakich Niemcy wybudowały sobie tak wielką i bezsensowną flotę. Temat - rzeka. Jedno jest pewne - teoria ryzyka była tylko specjalnie sfabrykowaną legendą dla przywódców poszczególnych partii politycznych w Reichstagu. Bo to nimi nieźle zakręcił Tirpitz. Zresztą powstała dopiero przy drugiej ustawie morskiej - tej z 1900 r.

Prawdą jest także stwierdzenie, że ani Dreadnought ani też krążowniki liniowe nie powstały jako przeciwwaga dla niemieckiego programu zbrojeń. Choć taka opinia panowała przez lata. Ale nie jest potwierdzana przez żadne fakty. O ile wiem mniej więcej dlaczego Fisher zdecydował się na krążowniki liniowe, to z Dreadnoughtem mam problem. Bo mają go brytyjscy historycy. No ale czekamy - w archiwach ciągle się kopie i mam nadzieje, że nowe książki też się piszą.

Co ciekawe - Niemcom łatwiej, bo podobno całe archiwum cesarskiej floty jest we Freiburgu. A z archiwów Admiralicji sprzed 1914 r zostało ok. 10 %.
Napoleon
Posty: 4006
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)

Post autor: Napoleon »

O ile wiem mniej więcej dlaczego Fisher zdecydował się na krążowniki liniowe, to z Dreadnoughtem mam problem.
Dla mnie sprawa jest oczywista - drednoty to naturalna kolej rzeczy, kolejny etap w rozwoju dużych okrętów artyleryjskich. Gdyby nie Fisher byłby ktoś inny kto by ten pomysł wcielił w zycie (co poniekąd sie stało, bo prawie równolegle za budowę podobnych koncepcyjnie jednostek zabrali sie amerykanie i myśleli o nich Japończycy).
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2229
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)

Post autor: de Villars »

Tak w skrócie - skoro flota niemiecka była taka bezsensowna, to chyba powinna być przez W. Brytanię zignorowana, a tym samym – nie powinna być uznawana za przyczynę wybuchu wojny i upadku Rzeszy?
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
Napoleon
Posty: 4006
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)

Post autor: Napoleon »

Skoro już była to nie mogła być ignorowana. Jej bezsensowność, z punktu widzenia Niemców, polegała na tym, że rozbudowa floty na taka skale na jaką zaczęto ją rozbudowywać, wepchnęła Brytyjczyków w ramiona Francuzów i Rosjan - czyli dotychczasowych potencjalnych przeciwników. Inaczej mówiąc, Niemcy, które były mocarstwem kontynentalnym i swą potęgę nijak koloniom nie zawdzięczały (a przez to je nie potrzebowali), zrobiły sobie niepotrzebnie potężnego wroga. Z własnej jedynie inicjatywy i bez żadnego powodu. Ja to uznaje za polityczna głupotę.
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1177
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

Amen.
Napoleon
Posty: 4006
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)

Post autor: Napoleon »

Aczkolwiek z punktu widzenia shiploverów powinniśmy Tirpitza i Wilhelma II chwalić, gdyż dzieki nim mamy dodatkowo o czym pisać lub co czytać :wink:
Choć wolałbym by robić to, jeżeli już, to lepiej niż zrobił to pan Prager.
Awatar użytkownika
MacGreg
Posty: 597
Rejestracja: 2013-04-24, 19:58
Lokalizacja: Scotland

Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)

Post autor: MacGreg »

Dla tych co chcieliby dowiedziec sie czegos wiecej.
Załączniki
410vMoV5KvL.jpg
410vMoV5KvL.jpg (30.56 KiB) Przejrzano 11183 razy
'There seems to be something wrong with our bloody ships today!' - Vice Admiral Sir David Beatty
Morskie Opowiesci YouTube
Awatar użytkownika
MacGreg
Posty: 597
Rejestracja: 2013-04-24, 19:58
Lokalizacja: Scotland

Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)

Post autor: MacGreg »

Napoleon pisze:Aczkolwiek z punktu widzenia shiploverów powinniśmy Tirpitza i Wilhelma II chwalić, gdyż dzieki nim mamy dodatkowo o czym pisać lub co czytać :wink:
Choć wolałbym by robić to, jeżeli już, to lepiej niż zrobił to pan Prager.
Dwa rozne ujecia brytyjsko-niemieckiej rywalizacji (wyscigu zbrojen).
Na pewno warte przeczytania :czytaj:

http://web.unitn.it/files/download/9722/wpkeefer.pdf

http://www.rand.org/content/dam/rand/pu ... 12.ch5.pdf
'There seems to be something wrong with our bloody ships today!' - Vice Admiral Sir David Beatty
Morskie Opowiesci YouTube
marek8
Posty: 1940
Rejestracja: 2011-07-01, 12:22

Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)

Post autor: marek8 »

Moment - a na jakiej podstawie kolega Napoleon twierdzi, że Niemcy nie potrzebowały kolonii? :o Owszem taki pogląd jest u nas dosyć popularny ale czy nie wynika on z daleko posuniętych uproszczeń?
Napoleon
Posty: 4006
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)

Post autor: Napoleon »

Odwróćmy pytanie: na jakiej podstawie można twierdzić, że kajzerowskie Niemcy potrzebowały kolonii?
Niemcy jakio zjednoczone państwo powstały w roku 1871. Trochę trwało zanim okrzepły (to zjednoczenie nie było efektem jakiegoś entuzjastycznego, naturalnego ruchu - w zjednoczonych Niemczech też były animozje i konflikty, nie wszystkie kraje niemieckie tego zjednoczenia też aż tak bardzo pragnęły - gdyby tak było Bismarck nie wpadłby na pomysł kulturkampfu). Gdy w latach 80' pojawiły się hasła ekspansji kolonialnej, to na dobrą sprawę tort kolonialny był już prawie podzielony. Jeżeli chciało się coś wartościowego zdobyć, trzeba się było przygotować na mniejszy lub większy konflikt. I tu pojawia się pytanie, czy mocarstwo kontynentalne, które stało się mocarstwem bez kolonii, tych kolonii już jako mocarstwo aż tak bardzo potrzebowało? Zdobycie wartościowych kolonii (a nie wszystkie wartościowe były) oznaczałoby duże koszta - i finansowe i polityczne. Czy było warto te koszta ponieść? To nie jest kwestia uproszczeń, tylko bardzo prozaiczne pytanie. Kolonie i owszem, mogły przynosić znaczne profity. Ale nie wszystkie i niekoniecznie zawsze.
Gdyby pokusić się o krótkie zestawienie kosztów i ewentualnych zysków, to bilans polityki morskiej dla II Rzeszy wychodzi zdecydowanie niekorzystnie.
1) Ogromne koszty budowy floty oceanicznej. Czy nie było lepszego sposobu na wydanie tych milionów wpakowanych we flotę?
2) Koszty polityczne - wepchnięcie W. Brytanii w objęcia Francji i Rosji. Dla Niemiec był to najgorszy z możliwych scenariuszy. Który nie musiał się ziścić bo przecież Brytyjczycy woleli się trzymać z dala od spraw kontynentalnych o ile nie naruszało to ich interesów. Ten błąd polityczny (który przecież był do przewidzenia - przewidział go Bismarck wyraźnie temperując niemieckie apetyty na ekspansję kolonialną i ostrzegając dlaczego) był w sumie ważniejszy od tych milionów utopionych w potężnej flocie. Bo kosztował upadek II Rzeszy.
3) Zakładając nawet, że pomimo rozbudowy floty Niemcy nie weszliby w konflikt z W. Brytanią i nie doprowadziliby do wybuchu katastrofalnej dla nich wojny światowej, to czy te potężne nakłady pozwoliłyby im zdobyć takie kolonie, które zwróciłyby poniesione koszty? Wątpię.
4) I wracamy do początku. Czy do szybszego/większego rozwoju Niemcom były kolonie potrzebne? Niemcy rozwijały się szybko bez kolonii. Były krajem ludnym, o dużym wewnętrznym rynku zbytu i szybko rozwijającym się eksportem. Stały przed nimi inne drogi rozwoju, wymagające mniejszego ryzyka politycznego i dające gwarancje większych efektów. To po co im to było?
Jest prawdą, że po kryzysie ekonomicznym z 1873 roku (mającym charakter strukturalny, co jednak nikogo wówczas za bardzo nie obchodziło) Europa zaczęła się pogrążać w nacjonalizmach gospodarczych, co utrudniało handel i rozwój regionu. Stąd też i owo parcie na ekspansję kolonialną. Ale jak wspomniałem, kolonia kolonii równa nie była. Utrzymanie kolonii było drogie i nie zawsze koszta te równoważone były przez ewentualne zyski. Poza tym Niemcy nieźle sobie radziły nawet przy uwzględnieniu owych nacjonalizmów gospodarczych.
Więc dlaczego niby można byłoby twierdzić, że kajzerowskie Niemcy potrzebowały kolonii?
Awatar użytkownika
G. Kappen
Posty: 21
Rejestracja: 2010-06-26, 11:13

Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)

Post autor: G. Kappen »

Bardzo brytocentryczna analiza ex post.

Faktem jest, ze Niemcy przegrali IWS, bo min. nie byli w stanie ani przerwać blokady kontynentalnej (czyli bycie mocarstwem lądowym było elementem koniecznym, ale nie wystarczającym), ani nie byli w stanie skutecznie i wystarczająco zaszkodzić morskim drogom komunikacyjnym Wielkiej Brytanii. I jedno i drugie świadczy o zbyt słabej, a nie zbyt rozbudowanej flocie.
ODPOWIEDZ