AdrianM pisze: ↑2022-01-20, 15:09
peceed pisze: ↑2022-01-20, 14:31
Po pierwsze - co mnie obchodzi co che Ukraina?
Bo jest to państwo obecnie dotknięte zagrożeniami hybrydowymi na morzu. Jest zagrożone również pełnoskalową wojną. Mimo wszystko nie zaniedbują komponentu morskiego na rzecz większej liczby haubic tylko starają się znaleźć jakichś balans, bo widzą, że jak odpuszczą w tej domenie to ich zjedzą albo pozostaną na łasce US Navy. Coś się nie zgadza?
Nie zgadza się to, że Ukraina nie jest w NATO. Tymczasem Bałtyk jest NATO-wskim morzem wewnętrznym. To właśnie sojusznicze siły nawodne są największym argumentem przeciwko budowie własnej drogiej floty.
AdrianM pisze: ↑2022-01-20, 15:09
No i co dalej wstrzymamy ruch okrętów? Czy jednak zapewnimy takie warunki by do momentu wystrzału jednak prywatni armatorzy zgodzili się dostarczać towar do portów?
To nie my wstrzymujemy ruch okrętów tylko armatorzy. Warunków nie zapewnimy nigdy, fregaty tego nie zmieniają. Na serio spodziewa się kolega utrzymania ruchu, bo co prawda "spodziewamy się niezłych dymów, ale nie martwcie się - popłyniecie w konwoju". To absurd!
AdrianM pisze: ↑2022-01-20, 15:09
Ale ja nie przeczę i dlatego korweta jest w stanie prowadzić takie eskorty i dlatego miało być ich 6-7 by zapewnić efektywność takich akcji.
W stylu "Eskorta pomarańczy z Kuby na święta"?
Na prawdę nie dostrzega kolega absurdalnej relacji koszt-efekt?
Z chwilą gdy Rosja pójdzie z morskim transportem na noże, żadna flota nam nie pomoże
W takiej sytuacji stosuje się notę dyplomatyczną, że każdy atak na statki płynące do nas spotka się z "niesymetryczną odpowiedzią".
Np w Rosji zaczną psuć się rurociągi.
AdrianM pisze: ↑2022-01-20, 15:09
I co? Szwecja tak buduje? Finlandia tak buduje? Weź Ty się zastanów co piszesz. Jeśli jesteśmy i chcemy być suwerenni to powinniśmy mieć suwerenne zdolności i na lądzie i w powietrzu i na wodzie, a nie czekać aż może przypłyną Burki.
Ach to magiczne słowo klucz wytrych "suwerenność".
Szwecja jest państwem praktycznie morskim. Potencjalny lądowy przeciwnik musi się przetoczyć przez inne państwo de facto sojusznicze i musiałoby prowadzić operacje lądowe w skrajnych warunkach. Rzut oka na mapę uświadamia mi, jak bardzo nie jesteśmy Szwecją.
Finlandia ma bardzo skromną, tanią i efektywną marynarkę wojenną, posiadając idealne warunki jeśli chodzi o linię brzegową.
AdrianM pisze: ↑2022-01-20, 15:09
Wystarczyło jedno strącenie samolotu pasażerskiego nad Donbasem, by zablokować ruch lotniczy tam.
I już nie wrócił. Z ruchem morskim też tak będzie.
AdrianM pisze: ↑2022-01-20, 15:09
No nie wiem. Mi się zapala czerwona lampka gdy patrzę na inne floty na Bałtyku i na naszą która chce mieć fregaty ABM oraz OP z CM. Jednak wygląda to nie halo i na jakichś odjazd.
Ja nie muszę patrzeć na inne floty. W szczególności posiadanie przez takich okrętów nie spowodowałoby zgaszenia moich lampek ostrzegawczych.
AdrianM pisze: ↑2022-01-20, 15:09
Jeśli oni nie mają okrętów o odpowiedniej dzielności morskiej lub pojedyncze sztuki, to z kim niby mają walczyć nasze okręty o nieskończonej dzielności morskiej?
Z Chińczykami za wolność naszą i waszą.
Dlatego uważam że brak możliwości byłby dla nas najbezpieczniejszą opcją polityczną
AdrianM pisze: ↑2022-01-20, 15:09
Ciekawe gdzie tego uczą? Jakoś gdzie się nie obrócić wszyscy chcą nówki. Nie uważasz, że jest jakichś powód takiej sytuacji?
.
Na przykład Chile nie chciało nówek, kupiło wzgardzone przez naszych polityków Adelajdy.
Podstawowym ograniczeniem jest niewielka ilość dobrych okazji, i naprawdę nie powinniśmy szukać analogii z takim państwami jak Izrael, Turcja czy Pakistan, czy też państwami tradycyjnie morskimi.
AdrianM pisze: ↑2022-01-20, 15:09
Ja jeszcze rozumiem, że możesz nie lubić OP, które poniżej progu wojny mogą być nam mało przydatne.
Dla nas na Bałtyku są skrajnie mało przydatne również w trakcie wojny. OOPy służą do blokowania żeglugi co za nas robi geografia i sojusznicy.
Dlatego tak bardzo starano się o przenoszenie pocisków manewrujących by służyło to jako listek figowy dla ich całkowitej bezużyteczności strategicznej.
Przy czym posiadanie jednego okrętu do przewozu sił specjalnych byłbym skłonny dopuścić, najchętniej z miniaturowym reaktorem małej mocy
AdrianM pisze: ↑2022-01-20, 15:09
Miecznik korweta to była kwestia 1.8mld PLN i miał być uzupełniony przez tańsze Czaple w okolicach 1 mld. W kosztach powiedzmy mniej niż 1 mld rocznie można było stworzyć w ciągu 10 lat (bo szybciej by się nie dało) sensowną MW zdolną do ochrony naszych interesów morskich. To chyba nie tak wiele?
Na wydatki w przeszłości patrzę znacznie łaskawszym okiem niż te w przyszłości
Tak, byłoby lepiej gdyby program budowy korwet nie został storpedowany bo środki na nie w dyspozycji MON-u były i znaczna część wysiłku została zmarnowana.
Niemniej jeszcze lepiej widziałbym przejęcie Adelajd, i to więcej sztuk niż 2, z ograniczeniem ilości pocisków SM-2.
Smutna prawda jest taka, że zrobiłyby praktycznie wszystko lepiej od Gawronów 1:1, lepiej dbając o nasze interesy i wizerunek na świecie.
AdrianM pisze: ↑2022-01-20, 15:09
Możesz mieć obiekcje co do nadmiernej rozbudowy trałowców lub holowników
Prawdę mówiąc - nie. Uważam że ochrona przeciwminowa jest kręgosłupem każdej małej marynarki. Oczywiscie można było lepiej i taniej, ale niszczyciele min są potrzebne, zwłaszcza w kontekście "dronizacji" działań podwodnych.
Broń hipersoniczna? Phi, dopiero minotorpedy pokażą jak zablokować porty.
Przecudowną zaletą "min" jest zupełnie inny odbiór wejścia na nie w porównaniu do ataku za pomocą rakiet. "Sam się napatoczył".
"Rosjanie zaminowali Kołobrzeg. A to ofiary te Polaki. Odminować się nie potrafią?".
Zaminowanie portów nie jest odbierane jako jawny atak przez opinię publiczną, musielibyśmy chyba topić na nich motorówki z pielęgniarkami jedna za drugą