Przemęczyłem ten wykład o nowych wzorach. Podzielić na 3 części i przez weekend da się zmęczyć.
Z jednym trzeba się zgodzić. Gdzie tu z naszą armią sens, gdzie logika? Analogie historyczne takie sobie, jak i przykłady pasujące pod z góry ustaloną tezę. Słusznie postuluje, że nasza armia powinna być narzędziem w rękach polityki, ale my zbytnio nie wiemy jaką politykę chcemy prowadzić w obecnych czasach. Kiedy FR była zajęta własnymi wewnętrznymi problemami to faktycznie skupiliśmy się na podporządkowaniu celom NATO i tak budowano armię. No niestety trzeba się zgodzić, że nasi wschodni towarzysze się jakoś pozbierali do kupy i można spodziewać się bardziej konfrontacyjnej postawy.
Generalnie szukanie asymetrii to takie słowo klucz w tym całym wykładzie. Szukanie rozwiązań po przez porównanie do Izraela i Turcji to nie armia nowego wzoru, tylko powrót do poboru i wszystkiego co się z tym łączy. No ale jak sam podkreśla to nie jest nasz cel. Więc skąd te odniesienie przy porównaniu budżetów?
Widać, że przez lata trochę ewoluował, zresztą sam o tym pisze gdy wspomina swoje przemyślenia z książki o RP. Wnioskuje o armie małą, ale lepiej dowodzoną i wyposażoną. Niestety zwolennicy posiadania armii małych i sprawniejszych nie do końca są w stanie przedstawić stosowną argumentację, że taki model ma się prawo sprawdzić. U nas żeby osiągnąć sensowny poziom nowoczesności to jednak armię zredukować należałoby do 3 dywizji, a wg. Skrzypczaka tyle to mogą Rosjanie zmobilizować w samym OK do 2 dywizji lub ekwiwalent. Ze względu na sytuację na Białorusi coraz większe jest ryzyko, że będą mogli w dowolnym momencie przesunąć dowolne siły pod nasza wschodnią granicę 1GA ma być najsilniejszą z istniejących i z pewnością będzie pozyskiwała coraz nowocześniejszy sprzęt.
Pomysły jak cywilne drony lub logistyka to chyba wynikają wyłącznie z braków. W konflikcie na UA wyraźnie nie sprawdzały się cywilne systemy dronowe, zbyt łatwo neutralizowane były przez środki WRE. Co do logistyki to nie ma możliwości oddania tego w ręce cywilów, jest zbyt ważna dla wszelkich operacji zbrojnych, ale ma też swoją specyfikę. Póki co to takie hasło, które przełożenia na argumenty nie będzie miało. Szukanie drogi na skróty i jakiegoś cudownego "leku" przeskoku w zdolnościach, typowe dla naszej mentalności narodowej.
Sama MW kompletnie już zignorowana przez JB. Nie słychać już nawet o OP, pewnie kolejna ewolucja. Asymetria i działania hybrydowe na morzu zostały wyrugowane z wszelkich analiz. Ryzyko jest niemal takie samo, a może nawet i większe o czym przekonała się Ukraina. Ryzyko wizerunkowych strat nie może przyćmić interesów jakie mamy w morzu i tego, że tam również nie koniecznie będą chcieli nam pomóc sojusznicy. Oddajemy morze bez walki? Zbyt ciemno w tym obszarze i chyba stracił zapał i zainteresowanie, aby gdzieś ten temat zgłębiać. Sykulski faktycznie ma zdrowsze podejście i potrafi jakoś całościowo na to spojrzeć, że nie tylko na lądzie mamy interesy oraz obowiązki. Warto by sobie JB dał trochę na wstrzymanie, a zwłaszcza, że póki co program fregat nie ma najmniejszego znaczenia z punktu widzenia wydatków państwa, a jak już ktoś zauważył argument o "białych słoniach" taki mocno chybiony, bo z czegokolwiek można robić propagandę, ale akurat jemu spasowało, że to fregata będzie gwoździem do trumny i akurat jak taką zestrzelą (co oczywiście jest prawdopodobne) to już się nagle wszyscy odwrócą. Unieruchomienie dużo łatwiejszego celu jak lotniska z F35 już znaczenia mieć oczywiście wizerunkowego nie będzie miało. Zresztą jeśli dobrze zrozumiałem to do lotnictwa też ma zastrzeżenia, bo z tą ewkuacją do innych krajów to on chyba zdecydowanie o SP mówił