Orlik pisze: ↑2022-01-13, 20:59
W dodatku może okazać się przestarzałe technologicznie i stać się "białym słoniem", za mało efektywnym, aby zrównoważyć koszty utrzymania i ochrony. Taki jest podstawowy zarzut JB wobec fregat. I nie tylko fregat, ale ogólnie dużych, drogich okrętów, łącznie z lotniskowcami.
Ciężko dociec o co mu na poważnie biega. Startuje z założenia, że:
1) możemy zostać zaskoczeni przez FR
2) NATO nam nie pomoże na lądzie, a na pewno nie szybko
3) Wszystko co pływa i lata jest zbyt cenne dla rosyjskiego A2/AD i nie będzie skuteczne wobec takiej siły
Zasadniczo z powyższych 3 założeń implikuje niejako wszystkie pozostałe tezy. Czyli forsuje koncepcje bitwy kosmiczno-lądowej z pominięciem domeny morskiej i SP sprowadza w niej do roli wsparcia przeciwlotniczego, bo nawet nie przeciw rakietowego. Stąd mu wychodzi, że bez inwestycji w F35 i Wisłę, a kolejno fregaty to można by zaoszczędzić już do tej pory 50mld, a to daje nam rozwój systemów dowodzenia i rozpoznania oraz tam jakichś OPL w ramach Narew. MW równie dobrze może zastąpić MOSG i kwita, a F16 mamy wg. jego nieskromnej opinii wystarczająco do obrony powietrznej, a zresztą nic nie będzie latać.
I tak, żeby faktycznie być uczciwym to podobnie do sprawy podchodzą np. Finowie, przy czym udało się im nie olać spraw bezpieczeństwa morskiego, a po ukończeniu Pohjanmaa będzie to wyglądać przyzwoicie. SP konsekwentnie trzymają skrojone do 64, czyli do połowy naszych minimalnych potrzeb.
Cała filozofia ma się opierać nie na obronie, a na zdolnościach do adekwatnej odpowiedzi kinetycznej co daje w konsekwencji takie, a nie inne potrzebne zdolności. Odwieczne pytanie miecz, czy tarcza, czy może jednak to i to? Lekka zbroja vs. ciężka? Co się faktycznie sprawdzi i co faktycznie odstraszy potencjalnego agresora?
Główny problem jaki widzę w tym całym podejściu JB to zbytnie efekciarstwo i chęć dania fanboyom gotowej odpowiedzi jak to powinno wyglądać. Z pozycji teoretyka to on jednak nie powinien się tak radykalnie wypowiadać na tematy o których ma wybitnie blade pojęcie. Co do samej naszej tzw. "strategii obronnej" to się zgadza, bo potrzebujemy mieć odpowiedź na dziś jak ona ma wyglądać i co chcemy osiągnąć. Budowa konkretnych zdolności ma zapewniać nam niezakłócony rozwój i pokój. Niestety tu jest główna rola polityków, którzy muszą sobie odpowiedzieć na pytanie gdzie my płyniemy. Tylko jak sam JB zauważa bez NATO nie jesteśmy w stanie funkcjonować i wygrać wojny, więc to takie pokrzykiwanie w rodzimym wykonaniu. Trochę zapomina o tym, że bez odpowiedniej infrastruktury i logistyki na miejscu te wsparcie nawet samego lotnictwa będzie niezwykle utrudnione. Więc pewne inwestycje w określone zdolności są zasadniczo forsowane przez USA i to też należy uwzględnić. Jak i to, że chcą aby system świadomości sytuacyjnej i rozpoznania był w całości kompatybilny z ichnimi. To są złożone zagadnienia i takie podejście jakie prezentuje JB nie ma kompletnie nic wspólnego ze strategicznym planowaniem. Póki co opieramy się na inicjatywie 4x30 i przygotowujemy WP pod konkretne ustalenia i co za tym idzie budujemy określone zdolności w wielu domenach. Obecnie przewaga FR jest na tyle duża, że sami to się możemy co najwyżej zaorać jak przystało na lud typowo rolniczy.