Wszystkim? Nie wiem czy wszystkim, sądzę, że nie, ale na pewno wielu osobom tu się wypowiadającym. Którzy starają się lokowac w pozycji "symetrystycznej" w kwestii covidowej.Wpadłeś sobie po 2 tygodniach i rozpoczełeś od wrzucania wszystkim o teoriach spiskowych. No ciekawa to forma dyskusj
Weźmy taka kwestię jak szczepienia dzieci (mówi się o szczepieniach dzieci od 12 lat). Pojawiają się tu głosy, że dzieci nie chorują. No to przedstawiam wykres zachorowań za ostatni miesiąc:
Zastosowano tu trochę niezręczną z naszego punktu widzenia klasyfikację co 10 lat, ale ma to tez te dobre strony, że w dyskusji o szkołach rozmawiamy też o szkołach średnich, gdzie nauka w technikach trwa 5 lat. Wykres pokazuje, że dzieci chorują. Więc jak mogę poważnie traktować wypowiedzi, które mówią, że nie chorują lub że nie trzeba się nimi przejmować? To jest tylko przykład na to, co mnie w wypowiedziach mych adwersarzy drażni. I co krytykuję.
Tak. biorąc pod uwagę to, że te preparaty zostały jednak przebadane (w pierwszej kolejności pod katem tego czy nie szkodzą) - to nie jest tak, że coś wymyślono,, zrobiono i od razu puszcza się to w obieg. To co budzi moje wątpliwości, to to, w jakim stopniu dana szczepionka chroni mnie przed covidem. Bo tu widzę ew. znak zapytania. Covid się zmienia, ewoluuje, można mieć wątpliwości. Tyle tylko, że nie ma to wpływu na to czy się szczepić czy nie - szczepić się należy. To dla mnie nie ulega ŻADNEJ wątpliwości.Obawy na temat tego czy nowy preparat medyczny został poprawnie przebadany uważasz za absurd?
Gdy czytam niektóre wypowiedzi to odnoszę wrażenie, że ich sens jest taki sam jak wypowiedzi malkontentów w XVIII wieku gdy dopiero zaczynano szczepić (na ospę). Te same argumenty, ten sam sposób myślenia, tylko realia inne. Wniosek - ludzie się nie zmieniają. Są tacy sami, tylko funkcjonują w innych realiach.
Nie rozśmieszaj mnie. Co to znaczy "z naukowego punktu widzenia"? Ja się znam na historii wojen morskich (i to nie całych). Nie jestem medykiem. Ale ufam, że w sytuacji pandemii, gdy pojawia się szczepionka, to dzięki ludziom którzy wiedzą co robią. Idąc twoim tokiem myślenia podważyć można dokładnie WSZYSTKO. Do tego dochodzi coś co nazywamy zdrowym rozsądkiem. A ten mi mówi, że w warunkach pandemii mamy do wyboru izolację lub szczepienia. Jedno drugiego nie wyklucza, ale liczą się proporcje. Więc ja nie mam żadnych wątpliwości co do tego czy się szczepić czy nie i czy zachowywać środki ostrożności czy nie.No to jakbyś mógł rozwinąć dlaczego tego typu obawy są absurdalne z naukowego punktu widzenia...
"Alternatywne środki lecenia..."? Zaklinanie? Eliksiry? Odczynianie uroku? To tylko takie moje skojarzenia. Zastanawiam się tylko jak te "alternatywne środki leczenia" chcesz godzić z "naukowym punktem widzenia"? To jest jeden z tych absurdów, na które chcę zwrócić uwagę. I które mnie i śmieszą i drażnią.Staram się śledzić różne alternatywne sposoby leczenia Cov2...
A ja taką opinię uważam po prostu za nierozsądną, by nie rzec głupią.To nie moja opinia, a wirusologa, którego zacytowałem.
Absurdalnym nazywam takie pytanie, bo nie przypominam sobie by szczepienia były przymusowe. A to sugeruje słowo "muszą". Więc nie wiem po co się pytasz bi nikt nic nie musi. Ani ozdrowieńcy ani ci, którzy nie chorowali. Ci, którzy zmarli zresztą też nie muszą - już nic. To co piszesz, to klasyczny propagandowy zwrot retoryczny mający stworzyć wrażenie, że ktoś kogoś do czegoś tu zmusza. A to jest już chwyt poniżej pasa. To też mnie drażni. Bo tak właśnie często postępuje "sekta antycovidowa".A skoro już robimy wyjątek dla jednych to czemu nie uszanować innych wyjątków? Dlaczego ozdrowieńcy muszą być szczepieni? Tego nie rozumiem. Znów nazwiesz to absurdem?
Prawda. Choć przypomnę np., że na wstępie podejmowany był wątek organizacji szczepień. Gdzie zastanawiałem się dlaczego u nas rządzący nie chcą wykorzystać do tego instytucji do szczepień powołanych niejako (dla których szczepienia są zadaniem własnym). Więc i o metodach też dyskutowaliśmy. Ale prawda, metod walki z pandemią nie ustalimy. co nie zmienia faktu, iż może to być przedmiotem dyskusji. Jeżeli zaś ktoś krytykuje, z takich czy innych powodów szczepienia (w całości lub jakimś zakresie), to naturalnym pytaniem (w dyskusji) może być: więc co w zamian? I o to się pytam. O subiektywną opinię.Zrozum ja tutaj, ani nikt inny metody walki z Cov2 nie ustalimy.
A w kontekście tego co piszesz - co ja uważam za absurd:
1) Nie chorują dzieci/ dzieci nie trzeba szczepić itp.
2) Szczepionki są wątpliwe więc nie należy się szczepić (konieczność szczepień podaje się z tego powodu w wątpliwość)
3) Krytyka obostrzeń (tu pojawia się kwestia skali, w wielu wypowiedziach jednak obostrzenia się krytykuje bez jej podania).
Tak na szybko i bardzo ogólnie. Jeżeli coś mi się przypomni - dopiszę.
W zamian prosiłbym o wyrażenie opinii: jeżeli nie szczepienia to co?
Reagujesz Marmik klasycznie - starając się ośmieszyć drugą stronę nie odnosząc się do treści wypowiedzi. Co zazwyczaj oznacza bezsilność i brak kontrargumentów.To nie czytaj. I tak są dla Ciebie za trudne.
Powyżej podałem wykres, w którym jest jasno pokazane, że dzieci chorują. Odniesiesz się do tego? Czy zachowasz się tak jak zwykle?Albo jesteś bardzo mocno nie teges, albo udajesz, iż nie rozumiesz, że jeśli robi się statystykę dla pewnej grupy wiekowej to zamyka się ją w pewne ramy.....
Ten post coś mówi o twoim światopoglądzie i podejściu do aktualnej rzeczywistości. Ale jest tylko taki "bonus uboczny" Potwierdza też, że w tej dyskusji nie masz już argumentów i to Cię zaczyna drażnić. Słusznie - może Cię to skłoni do przemyśleń. Oczywiście do błędu się nie przyznasz, ale może pozwoli ci to rozsądniej rozumować w przyszłosci.Świetna metoda. W całym tym wątku w zasadnie nie napisałeś nic konkretnego. Oprałeś się o wiedzę na poziomie Onetu...
To oczywiście tylko hipoteza. Czy mam rację - nie wiem. Ale podejrzewam, że trochę jej mam.