Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

czyli hobby, kultura, sztuka, wścieklizna i w ogóle offtopic...

Moderator: nicpon

Awatar użytkownika
peceed
Posty: 1098
Rejestracja: 2019-09-12, 16:25

Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

Post autor: peceed »

Marmik pisze: Rozumiem, że to było z przymrużeniem oka, ale mimo wszystko warto rozróżniać inteligencję od wiedzy
Z mojego punktu widzenia lekarze to tresowane pieski których zakres sztuczek znam. Bywałem zaskakiwany tylko wtedy, kiedy jakiś piesek wykona swoją sztuczkę prawidłowo, zwykle widzę masę błędów. Raz trafiłem na lekarza tuż po studiach, bez przerostu ego, za to z szafką pełną książek. Kiedy go poprawiłem tłumacząc co mi jest i dlaczego jego diagnoza jest niepoprawna - wziął książkę z półki, przeczytał kilka stron i przyznał mi rację.
Marmik pisze: W końcu średnie IQ lekarzy to zaledwie 127
W swoim czasie miałem około 40 oczek więcej. Dzięki "wspaniałym" lekarzom jest to czas przeszły.
IQ nie ma jednak żadnego znaczenia w sytuacji gdy studia medyczne absolutnie nie uczą ani nie wymagają myślenia. Osoba z IQ 85 i fenomenalną pamięcią poradzi sobie całkiem dobrze. Jest nawet gorzej - studia medyczne jawnie zniechęcają krytycznego myślenia na co skarżyła mi się kiedyś znajoma lekarka.
Marmik pisze: Steven Hawking nie wymienił lekarzy na dr Google nawet gdy rozwinął się Internet.
Za to Feynman określił medycynę jako cult cargo science (jakby ktoś się zastanawiał o czym pisał). To z powodu śmierci swojej żony, która zmarła na gruźlicę nie będąc prawidłowo zdiagnozowaną pomimo całkowicie kanonicznego przebiegu, bardzo dokładnie przyjrzał się tej dyscyplinie.
Musiałem zrobić to samo, tylko że medycyna zaatakowała mnie osobiście i to z dużym wyprzedzeniem.
Marmik pisze: a tym bardziej od doświadczenia
Można mieć doświadczenie w rozwiązywaniu problemów naukowych, znacznie bardziej ogólne, mocne i użyteczne niż doświadczenie lekarzy z którego w praktyce niewiele wynika, ot uczą się co wynika z wyrytych na blachę formułek w praktyce. Proste systemy ekspertowe z lat 80 oparte o wiedzę medyczną mają trafność diagnoz na poziomie 90% gdy lekarze średnio osiągają 70%. Zupełnie abstrahując od jakości tej wiedzy medycznej.
Marmik pisze: W każdym razie pisałem o Polakach jako zbiorowości, a nie o mikroskopijnym ułamku Polaków.
Zbiorowość też wyciąga słuszne wnioski w wielu sytuacjach, dzięki internetowi.
Marmik pisze: w medycynie 2+2 nigdy nie równa się 4
Ale to problem medycyny, a nie domeny jej działania. Nawet zacząłem pisać książkę o błędach medycyny, od strony "kongwistycznej".
Na podstawowym poziomie nie da się przeskoczyć faktu, że jest to dyscyplina w której opłaca się oszukiwać siebie jeśli dzięki temu można jeszcze lepiej oszukiwać pacjentów.
Oszustwo jest premiowane, a nie karane, by design. A z punktu widzenia dynamiki jest to system wierzeń a nie dyscyplina ścisła wymagająca zrozumienia. Dlatego najskuteczniejszą strategią jest urabianie autorytetów, to podstawowa strategia stosowana przez firmy farmaceutyczne przy wprowadzaniu nowych leków.
Marmik pisze: ale zadziwia mnie jak szybko zidentyfikowano główny problem, czyli zamiatanie pod dywan informacji o rzadkich, ale bardzo poważnych efektach niepożądanych
Ja ten problem zidentyfikowałem osobiście - lekarz odmówił współpracy i omal mnie nie pobił, twierdząc że on ze swojej strony zrobił wszystko dobrze.
Jednocześnie twierdząc że skoro okres półtrwania wynosi 6 godzin, to po 12 godzinach nie ma we krwi śladu leku.
Doktor nauk medycznych i całkowity brak zrozumienia absolutnych podstaw w kilku kwestiach na raz...

Analizując sprawę odkryłem, że znacznie łatwiej jest w medycynie zgłaszać niepożądane interakcje pomiędzy lekami, niż samo działanie niepożądane, co pięknie widać w statystykach: problematyczne leki mają bardzo dużo interakcji z lekami z tej samej grupy. Czasami zgłaszane są ślepe interakcje, tzn. nie ma żadnej interakcji w rzeczywistości a jedynie efekt uboczny zgłoszony jako interakcja :P
Są też przypadki odwrotne: hitową ofiarą ostatnich lat był Vioxx - został wycofany z rynku gdy za efekty śmiertelne bez wyjątku odpowiadały fluorochinolony podawane razem z nim :P
-Panie Kapitanie! Toniemy!
-Jak nie Wy, to kto?
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

Post autor: Marmik »

No cóż... za miesiac jadę na zabieg oka. Zrobisz mi to bezpieczniej? W poniedziałek jadę do ortopedy... też raczej przy nim zostane.
Problem lekarzy, zwłaszcza dużej części tych, którzy są w stałym kontakcie z dużą liczbą pacjentów jest taki, że dokształcają się w ograniczonym zakresie. Kilkudniowy zjazd raz w roku to i tak jak już coś. Prawdą jest, że niestety zwłaszcza system podstawowej opieki medycznej jest wystawiony na pożarcie firmom farmaceutycznym, które korzystaja z tego na potęgę. Niemniej różnorodność diagnoz potrafi byc naprawdę ogromna i jeśli ktoś chce u siebie sam diagnozować i leczyć tężyczkę lub zawał to w sumie czemu nie. Dla kogoś z IQ 150+ z pewnością nie będzie to problemem, a i z niższym sobie ktoś poradzi. Co prawda może być problem z autowykonaniem koronarografii, ale to tylko taki szczegół. Ja to bym sobie raczej nawet nie chciał biopsji sam robić, choć pewnie jako mikromodelarz amator miałbym wystarczajace zdolności manualne. Ok, to rzemiosło i praktyka. A co tam, nawet USG nie chciałbym sam sobie interpretować, ale... nie wiem jakie mam IQ ;)
Studia medyczne uczą tak jak kurs na prawo jazdy uczy jeździć po drogach. Zdany egzamin to dopiero początek.
Znam lekarzy z 20-30 letnim stażem, którzy bez problemu w czasie wizyty dzwonią do kolegów by się skonsultować.

Fajnie, że ogarniasz to wszystko sam. Piszę całkiem serio. Ilu takich jak Ty jest w Polsce? Nawet majac tak wysokie IQ ilu zechce się samemu leczyć? Zmierzam do tego, co było istotą cytowanego fragmentu mojej wypowiedzi.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
peceed
Posty: 1098
Rejestracja: 2019-09-12, 16:25

Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

Post autor: peceed »

Marmik pisze: Nawet majac tak wysokie IQ ilu zechce się samemu leczyć?
Ale ja nie chcę! Życie mnie do tego zmusiło, a dokładniej błędy lekarzy. Pomijając fakt że jako dziecko byłem faszerowany antybiotykami jak jakiś brojler, grubiej się zaczęło gdy dostałem na początku drugiej klasy liceum dużą dawkę cyprofloksacyny - bez większego powodu. Potężne efekty uboczne, zapaść, "zdiagnozowane" najpierw jako grypa a potem powikłania pogrypowe. Ta sama lekarka wysłała babcię kuzyna na tamten świat, przepisując lek który co prawda miał właściwe działanie, ale niestety niewłaściwy "zwrot", co przy pracy serca dać bardzo szybko "efekt" :P Potem proste złamanie ręki w nadgarstku - chirurg pomylił sobie kierunki bo podobno 99% ludzi łamie sobie rękę w drugą stronę, i rozwalił mi rękę podczas nastawiania w "drugą stronę". Cyprofloksacyna trwale uszkadza mtDNA, szczególnie w neuronach GABA-ergicznych. Skutkiem czego miałem masę problemów zdrowotnych i psychicznych, i niestety skorzystałem z usług psychiatrów którzy zdecydowanie mi zaszkodzili przepisywanymi przez siebie lekami, poczynając od antydepresantów... teraz już wiem jaki jest mechanizm uszkodzeń i dlaczego pozornie niosły poprawę.
Jednym z najbardziej wymagających energetycznie organów są nerki (ne jednostkę suchej masy). Jako pompy jonowe. Defekty mitochondrialne wywołują błyskawicznie kamienie nerkowe. A urolodzy przepisują fluorochinolony na potęgę, do tego kilka innych antybiotyków (furagina/generalnie nitrofurany) które również niszczą mtDNA.
Koło się zamyka. Urolodzy wiedzą że "im większą opieką otacza się chorych, tym częśćiej dochodzi do ostrej niewydolności nerek", ale wystarczyło im to nazwać paradoksem, i jazda dalej, problem rozwiązany. Generalnie rozpoczęcie leczenia urologicznego jest wstępem do wszystkich chorób cywilizacyjnych. Lekarze jak najbardziej to zaobserwowali, ale i rozumienie jest takie: "o nerki trzeba dbać i leczyć, bo bardzo często choroby nerek są wstępem do bardzo poważnych chorób". Niestety geniusze nie wpadli na to, że to ich leczenie tak naprawdę zabija.
Zauważyłem też (requiem dla mojego rekordowego horyzontu asocyjacyjnego) że podstawowym powodem dla którego ludzie którzy kończą karierę zawodową i przechodzą na emeryturę żyją kilka lat krócej jest przyspieszony "kontakt z medycyną". Ludzie pracujący odkładają większość procedur medycznych "na potem", i po przejściu na emeryturę zaczyna się "naprawianie ciała" bo wreszcie jest czas, które niestety kończy się tragicznie. Niestety zaobserwowałem to też u swoich rodziców. Największym rzeźnikiem są zabiegi chirurgiczne, które niestety kończą się podaniem antybiotyków które, tak, również niszczą mtDNA.
Oficjalne powody, w tym psychologiczne, to stek bzdur. Większości ludzi żyje się znacznie lepiej niż podczas pracy, realizują zainteresowania, mniej się stresują, mają więcej czasu na spotkania towarzyskie, więcej czasu dla rodziny. I właśnie ta rozbieżność "teorii" z obserwowaną praktyką zwróciła moją uwagę.
Początkowo sądziłem że po prostu padają ofiarami chinolonów, ale potem zorientowałem się że jest znacznie więcej klas antybiotyków które współdzielą efekty uboczne.
Marmik pisze: No cóż... za miesiac jadę na zabieg oka.
No to radziłbym nie brać antybiotyków z rodziny chinolonów (w tym fluoro-), nitrofuranów i pochodnych nitroimidazolu (metronizadol!).
Betalaktamy są bardzo bezpieczne (o ile nie ma się uczuleń), również aminoglikozydy nie dają trwałych uszkodzeń na poziomie molekularnym.
Generalnie każdy antybiotyk który pośrednio lub bezpośrednio atakuje DNA jest na wylocie - nigdy nie testowano ich pod kątem uszkodzeń mtDNA, a jedynie DNA jądrowego które jest doskonale chronione i naprawiane.
-Panie Kapitanie! Toniemy!
-Jak nie Wy, to kto?
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

Post autor: Marmik »

Dzięki za wszelkie rady, ale jak wspomniałem, ponad połowa naszych znajomych to lekarze i nie narzekam na leczenie. Mam zasadę że o stanie zdrowia nie dyskutuję na forum, ale mogę powiedzieć, że kilka razy uratowano mi życie. A już urolodzy otoczyli mnie taką opieką, że od 10 lat mam święty spokój i jedynie jak raz na ruski rok spotkam na ulicy to mówię dzień dobry. Antybiotyki to w zasadzie pamiętam, że są tylko nie pamiętam kiedy ostatnio brałem. A w sekrecie :wink: Ci napiszę, że w obecnym stanie służby zdrowia lekarze (pewnie nie wszyscy, ale ci których znam to tak) naprawdę nie mają żadnego interesu w tym, by mieć dużo pacjentów. Mają ich o wiele za dużo i z radością przyjmują fakt, że ktoś po leczeniu nie przychodzi do nich przez dekadę. Zmniejszenie liczby pacjentów o połowę nadal skutkowałoby tym, że obciążenie byłoby większe niż w większości krajów UE.
Natomiast jedno zjawisko wydaje się być smutnym lub zatrważającym faktem tj. niewiarygodnie silny lobbing firm farmaceutycznych, który działa na każdym etapie rozwoju zawodowego lekarza. Przedstawiciele medyczni, do nie dawna jeszcze świetnie opłacani (lepiej niż lekarze, choć wydaje się, że to eldorado pomału się kończy), działają w każdy możliwy sposób by przekonać lekarzy do przepisywania swoich wyrobów medycznych. Sponsorowanie sprzętu, szkolenia połączone z kolacjami w dobrych lokalach, szkolenia w atrakcyjnych ośrodkach SPA itd, itp. Lekarze poddani są stałej presji ze strony firm farmaceutycznych i zazwyczaj wszystko odbywa się zgodnie z prawem. W tej sytuacji zapewne wielu ulega, bo nawet jeśli zaczyna się od dobrych chęci to w którymś momencie pewien "sponsoring" staje się czymś "naturalnym" :shock: i chyba nawet nie dostrzegają w tym nic jakoś niewłaściwego. To zjawisko częste, ale nie jestem w stanie określić jak powszechne. Ja może po prostu znam w większości tych, których ono mocno drażni. Niemniej w dalszym ciągu otwartym pozostaje powtarzane od dawna bardzo ogólne pytanie: "Co jest głównym celem medycyny: pacjent czy choroba?"

Żeby wrócić do sprawy pandemii (na szczęście już od tygodnia definitywnie zakończonej) to warto wspomnieć sprawę grupy lekarzy, którzy stanęli przez Okręgowym Sądem Lekarskim w Poznaniu w sprawie "działań zniechęcających do szczepień". Obrońca bardzo słusznie docisnął sąd, który wydawał się bezradny, bowiem zarzucił mu m.in. brak bezstronności. Wyciągnięto listę "darczyńców" Izby Lekarskiej w Poznaniu, która powołuje tenże sąd i znalazła się tam m.in. firma AstraZenca. W tej sytuacji obrońca wskazał na konieczność sprawdzenia wszystkich przepływów finansowych izby, by wykluczyć konflikt interesów. Wyraził przy tym obawę, że być może w Polsce nie znajdzie się ani jeden sąd lekarski, który mógłby w sposób nie budzący wątpliwości co do bezstronności wydać wyrok w tej sprawie. Oczywiście zostało to "zlane", ale generalnie stanęło na tym, że sprawę "rozciągnięto". Zobaczymy jak to się skończy. Czy będzie umorzenie z braku dowodów, czy też będą zmierzali do tego, żeby sprawa została załatwiona przez czas.
No i na pewno fali popularności szczepień zawdzięczamy kolejną odsłonę agresywnej kampanii szczepień przeciwko HPV (pisałem już o tym dwa lata temu), do tego stopnia, że to nieobowiązkowe (na razie) szczepienie Ministerstwo Zdrowia ogłosiło "bezpłatnym" dla 13-14 latków. Korci mnie, ale na razie zachowam dla siebie pewien zasłyszany komentarz. Może kiedyś się nim podzielę.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
marek8
Posty: 1940
Rejestracja: 2011-07-01, 12:22

Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

Post autor: marek8 »

Niestety to, że pandemia "czegoś" wróci w dużo ostrzejszej formule przymusowości form leczenia jest praktycznie przesądzone... to kwestia 2 może 3 lat... I nie doszukiwałbym się tu jakichś złych motywacji - po prostu na czymś takim można tyle zarobić, że... :oops: nie sposób się oprzeć okazji gdy ta się sama pojawi... O wie ciekawsze jest tu bardzo powolne ale konsekwentne przekazywanie krajowych uprawnień decyzyjnych w zakresie tegoż przymusu instytucjom międzynarodowym pod hasłem "szybkości reakcji na śmiertelne zagrożenie..." Jakoś tak się bowiem "przypadkowo" składa, że takie ramy są coraz bardziej konsekwentnie tworzone a przynajmniej testowane w kwestii wybadania źródeł ewentualnego oporu... Przypadek?
Dziesiątki czepionek na niewiadomo na co jest już najprawdopodobniej opracowywanych i może nawet już produkowanych pod hasłem "rewolucji w ..." :chat: To raczej one będą stanowić prawdziwe wyzwanie gdy zaistnieje prawny przymus ich przyjęcia a kwestia realności przebadania ich wszystkich skutków ubocznych nie będzie maskowana pod iście chrześcijańskim sloganem korzyści przeważających nad ryzykiem... :diabel: tylko będzie się łączyć z dosłownym "wyłączeniem" tylko nieufającego pigularzom obywatela z codziennego życia...
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

Post autor: Marmik »

marek8 pisze: tylko będzie się łączyć z dosłownym "wyłączeniem" tylko nieufającego pigularzom obywatela z codziennego życia...
Gdybyś napisał to gdzieś między 2010-2015 rokiem, a może nawet później to usłyszałbyś, że jesteś jakimś psycholem i roztaczasz tak absurdalne wizje, że tylko dobry psychiatra może pomóc. A dziś? To już w pełni przetestowana procedura gotowa do wdrożenia z uwzględnieniem popełnionych "błędów", by jeszcze lepiej chronić... a kogo dokładnie to już w sumie nie ważne. Czy ktoś jeszcze pamięta, że na nieletnich de facto nałożono pewną formę aresztu domowego i skazano aktywnych nastolatków na gnicie w domu zamiast pozwolić im na prozdrowotne aktywności jakim oddawali się wcześniej np. spacer, jogging, rower etc? Nawet wielka łaska spaceru z psem ich nie obowiązywała.
Jak rozumiem pijesz do silnej presji by to w sumie nie wiadomo dokładnie na jakich zasadach powoływane :wink: , niewybieralne WHO położyło łapę na centralnym sterowaniu, żeby jakieś krnąbrne krajowe ministerstwa zdrowia nie wymyślały sobie czegoś na własną rękę? ...albo nie radziły obywatelom cieszyć się wiosną? Wiadomo, że co centralnie to zawsze lepsze. W myśl takiej zasady to... ile milionów centralnie zamawianych szczepionek pójdzie do utylizacji? :wink:

Nie przez przypadek podałem te daty, bowiem to lata po pierwszym teście pandemicznym o zasięgu znacznie wykraczającym poza Azję (świńska grypa) oraz po doświadczeniach nieudanego wdrażania Gardasilu, jako szczepionki powszechnej i najlepiej obowiązkowej. Właśnie w 2015 roku powstał przytaczany tu przeze mnie artykuł pokazujący skalę rozrastania się biznesu szczepionkowego, a w którym napisano, że: "w latach 2001-2014 koszt pełnej immunizacji dziecka za pomocą wszystkich szczepionek zalecanych przez WHO wzrósł 68-krotnie".
Idąc dalej, jesteśmy już po pierwszym czytaniu tzw. ustawy refundacyjnej i dzięki proponowanym zmianom źródłem finansowania szczepień zalecanych, co do których zachodzą przesłanki do objęcia finasowaniem, są środki publiczne. "Wprowadzone rozwiązanie umożliwi ministrowi zdrowia objecie m.in. kontynuacją działań profilaktycznych z zakresu zapobiegania COVID-19 po zniesieniu stanu zagrożenia epidemicznego, na zasadach dotychczasowych."
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
szafran
Posty: 2195
Rejestracja: 2007-05-25, 19:27
Lokalizacja: Sopot

Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

Post autor: szafran »

U mnie w fabryce wyparcie tego co odwalali ludzie w pandemii. Nikt już nie pamięta jak był za tym żeby niezaszczepieni uczniowie nie chodzili na zajęcia czy straszenie zwolnieniem za brak szczepionki.
Awatar użytkownika
peceed
Posty: 1098
Rejestracja: 2019-09-12, 16:25

Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

Post autor: peceed »

szafran pisze: Nikt już nie pamięta jak był za tym żeby niezaszczepieni uczniowie nie chodzili na zajęcia czy straszenie zwolnieniem za brak szczepionki.
Bo nie był. Większość ludzi po prostu powtarza to co usłyszą bez żadnej większej refleksji.
-Panie Kapitanie! Toniemy!
-Jak nie Wy, to kto?
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

Post autor: Marmik »

Niestety, prócz powtarzania bez żadnej refleksji były też czyny podejmowane przez tych, którzy nic nie musieli robić i nikt ich nie zmuszał do tych czynów.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
szafran
Posty: 2195
Rejestracja: 2007-05-25, 19:27
Lokalizacja: Sopot

Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

Post autor: szafran »

Dokładnie. Bezprawne działania na rzecz bezpieczeństwa. Dobrze, że w tym czasie zachowałem się jak trzeba i do dziś absolwenci przypominają moją porządną postawę. Tymczasem covidianie mocno się pochowali.
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6410
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

Post autor: Peperon »

szafran pisze: Dokładnie. Bezprawne działania na rzecz bezpieczeństwa...
Byli tacy, którzy na wspomnianych działaniach innych nieźle zarobili...
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

Post autor: Marmik »

Podobno wszyscy już zapomnieli o pandemii...
No kurcze nie! Pfizer bezczelnie nie chce zapomnieć. Ja się wcale nie dziwię, bo jak tu zapomnieć o takich drobiazgach jak... 6 miliardów złotych? O tyle Polskę pozwał Pfizer. Przypominam, że zamówiliśmy i tak mniej (wyraźnie mniej!) niż średnia UE... no i przecież zamówiliśmy to w ramach negocjacji, przy których nie wiadomo jakie ustalenia wstępne przez telefon i SMSy poczyniła szefowa KE Ursula von der Leyen z dyrektorem generalnym Pfizera Albertem Bourlą, bowiem ich ujawnienia nie udało się wyegzekwować żadnej z unijnych instytucji, w tym Europejskiemu Rzecznikowi Praw Obywatelskich czy Europejskiemu Trybunałowi Obrachunkowemu, a tym bardziej przedstawicielom mediów ("Politico", "NYT", "Bild"), które próbowały wszystkiego z drogą sądową włącznie.

Czy to dobrze, czy źle, że o tyle szczepionek będziem się sądzić? No cóż, gdyby u władzy była lewica to pewnie (bo takie stanowisko prezentowała) zmusiłaby znacznie więcej Polaków do zaszczepienia i pewnie gra by się toczyła nie o 60 milionów dawek, a może o 20-30 milionów... które potulnie opłacilibyśmy i koniec końców zutylizowali (no chyba, że zmuszaliby bez końca)... No ale przecież istnieje ryzyko, że wtedy zamawialibyśmy średnią unijną i w rzeczywistości to nie byłoby dodatkowe 60, a 120 lub więcej milionów dawek.

Od początku programu szczepień do 38-milionowej Polski dotarło prawie 108 mln dawek szczepionki przeciw COVID-19... a my... naprawdę bezczelnie :x nie chcemy odebrać kolejnych 60 milionów.... czyli liczby większej niż w ogóle łącznie wykonano u nas szczepień pierwszymi, drugimi, trzecimi, czwartymi dawkami (58 milionów), oprócz których udało się "odsprzedać" (warunki odsprzedaży też już były omawiane) nieco ponad 14 milionów dawek, a prawie 800 tysięcy trzeba było zutylizować (reszta czeka w kolejce do tejże). Liczba przyjmowanych obecnie szczepionek jest znikoma i od pół roku oscyluje wokół 100-200 szczepionek dziennie (w dni robocze), a miesięcznie koszty przechowywania pozostałych szczepionek wynoszą ponad siedemset tysięcy złotych. Kto bogatemu zabroni?

W każdym razie pierwsza rozprawa za 9 dni.
https://businessinsider.com.pl/gospodar ... QmQQ-g-2nw
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Piotr S.
Posty: 2315
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

Post autor: Piotr S. »

Ciekaw jestem jak się to zakończy tym bardziej że przewodnicząca KE Ursula von der Leyen jest pozwana w związku z kontraktami z Pfizerem przez belgijskiego lobbystę , który domaga się się uchylenia jej immunitetu ale kto jest tutaj winny ? bo to trochę skomplikowane oficjalnie Ursula von der Leyen jest oskarżana ,że w ramach zamówień UE na szczepionki zmarnowano wiele miliardów euro jakieś kilkanaście . W takiej sytuacji zachodzi pytanie czy Pfizer pozywa również inne kraje ? i czy polskie zamówienie było całościowym wspólnym zamówieniem UE ? . Jeżeli pozwana jest tylko Polska to to jest jakaś szopka tym bardziej ,że Ursula von der Leyen jest nietykalna bo nie ma prawa aby ją skażać bo kto ma to zrobić ? firma męża von der Leyen również jest zamieszana w aferę Pfizergate . Pytanie jest takie czy pozwana Polska jest odpryskiem czy częścią całości ? Jeżeli werdykt będzie niekorzystny dla Polski to będzie to drugi o takiej skali przypadek od 89 roku pierwszym była afera z prywatyzacji PZU SA. z portugalsko-holenderskim konsorcjum Eureko gdzie skarb państwa utracił wiele miliardów złoty .
Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4481
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

Post autor: SmokEustachy »

Zasądzą im te 6 miliardów.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

Post autor: Marmik »

No i już po pierwszej rozprawie z Pfizerem przez brukselskim sądem :cisza: . Przed brukselskim, bo… kontrakt został zawarty przez KE wg belgijskich przepisów prawa :czytaj: . Na razie łagodnie, bo po prostu strony zgodziły się odroczyć sprawę do 30 stycznia :cmok1: . Czyżby udzielił się mikołajkowy nastrój :czarodziej: :zdrowie: , czy może po zmianie władzy Pfizer otrzyma lepszą ofertę pozasądową :clever: ? W sumie to możliwe, bo przecież z Moderną się udało dogadać :piwo:. No ale tam była mowa o drobnych na lody, czyli o niecałych 7 mln preparatów. Firma zgodziła się anulować 60 proc. zaplanowanych dostaw, co oznacza, że nie będziemy musieli odbierać 4 mln szczepionek i płacić za nie około 420 mln zł. Tyle że… jednak będziemy musieli odebrać nieco mniej zupełnie niepotrzebnych szczepionek i zapłacić za nie więcej niż koszty wyborów kopertowych i afery respiratorowej razem wziętych :aniol: . A to tylko liczbowo mało istotna Moderna.

Nikt tu nie chce komisji śledczej do zbadania marnotrawienia publicznych pieniędzy? A może pójść drogą Rumunii i „nowa, już wolna prokuratura” będzie zabiegała o to by uchylić immunitet byłemu premierowi i ministrom zdrowia za spowodowanie szkody finansowej dla państwa? Jest szansa, bo większość nie będzie broniła tego pana tak jak broniła pewnego posiadacza własnego licznika. W każdym razie rumuńska prokuratura zarzuca swojemu byłem premierowi spowodowanie szkody w wysokości 1 mld euro na skutek zamówienia niezasadnie dużej liczby szczepionek.

Nie chce mi się szczegółowo rozpisywać na temat treści postu Piotra S. By odpowiedzieć sobie na wszystkie pytania wystarczy kilka kliknięć w wyszukiwarce Google :nauka: .

W każdym razie jesteśmy w zacnym gronie państw, które wybrały inny mechanizm rozwiązania sporu z koncernem w związku z tzw. klauzulą siły wyższej :help: tj. sytuacją zawiązana z wojną na Ukrainie i napływem uchodźców. Podobnie sytuacja rozwija się w innych przygranicznych krajach. Węgrom Pfizer też już wytoczył proces, ale sprawa dotyczy się zaledwie 3 milionów dawek, czyli tyle ile my przyjmiemy w przyszłości od Moderny i wylejemy w ramach ugody. W każdym razie od Madziarów koncern chce tylko coś koło 60 mln euro.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Coronavirus disease (COVID-19) outbreak

Post autor: Marmik »

Zaczyna się budowanie kolejnej histerii, ale wydaje mi się, że tylko wśród tych, którzy naprawdę nie mają nic innego do roboty. Pan Grzesiowski w filmiku dostępnym w tym materiale: KLIK, potępia w czambuł szkoły, że nie przygotowały się poprzez montaż urządzeń do oczyszczania powietrza :x . Rany Boskie! Czy ten człowiek wie co mówi? Głównym celem działania oczyszczacza powietrza w placówkach jest wyłapywanie zanieczyszczeń powietrza w postaci pyłów PM10, czy PM2.5 i mogą sobie na to pozwolić małe prywatne placówki lub jednooddziałowe przedszkola. W każdej szkole o krajowej przeciętnej lub ponadprzeciętnej liczbie uczniów byłaby to instalacja przekraczająca kosztem budżet placówki na wszelkie środki czystości itp. Czy ten człowiek ma wyklepane jakieś „mądre teksty dla głupków”, czy po prostu sam nie wie co plecie?

Oczywiście zwiększone zainteresowanie środkami bezpieczeństwa w czasie pandemii skłoniło niektórych producentów do przeprowadzenia badań laboratoryjnych co do skuteczności ich produktów i generalnie wiadomo tyle, że urządzenia z filtami EPA-12 i HEPA z funkcja jonizacji powietrza teoretycznie mogą być skuteczne w „wyłapywaniu” wirusów, które osiągają rozmiary 0,06-0,14 μm, ale skuteczność i tak będzie zależeć od wielu czynników takich jak choćby współczynnik CADR lub spasowanie filtra. Nawet w niezmiennym otoczeniu i dobrym współczynniku CADR filtracja kubatury sali lekcyjnej zajmie 10-20 minut, a tu mamy sytuację dynamiczną, czyli ciągle wydychanie powietrza przez znajdujących się w wewnątrz. W ogóle mówimy tu o zaawansowanych urządzaniach o koszcie liczonym na poziomie około 2+ tysięcy złotych (te zalecane to ok. 5 tys. zł) na każdą salę lekcyjną (na korytarzach to w zasadzie nie ma seansu) plus koszty eksploatacyjne (wymiana filtra). Dla szkoły, która ma 20 sal lekcyjnych trzeba byłoby w budżecie zarezerwować kilkadziesiąt tysięcy złotych i wrzucić komuś na łeb kwestie serwisowe. Co więcej, skuteczność tych urządzeń w jednostce czasu zależy od miejsca umieszczenia i wydajność urządzenia, a ta z kolei od przepływu, zaś przepływ od prędkości obrotowej wentylatora. Ta z kolei wpływa na poziom hałasu. Jako ojciec alergika użytkuję oczyszczacze powietrza od lat i mam przekonanie graniczące z pewnością, że ciężko byłoby prowadzić lekcję w hałasie gwarantującym przy takich warunkach skuteczne oczyszczanie z wirusów (bo pyłki, grzyby i roztocza to zupełnie, zupełnie inna sprawa). No i mówimy o szkołach, którym brakuje pieniędzy na pomoc psychologiczną, a co dopiero by szafki dla uczniów zakupić, czy wiecznie brakujący papier... tak do drukarki jak i do du... Ktoś tu się urwał z wysokiej choinki i to razem z szyszką. No, ale jakby zabrać LAPTOP plus to można byłoby kupić centralnie z budżetu (byle nie jak respiratory). Przyjdzie nowy rząd i ma okazję się wykazać fantazją w tej materii.
Poza tym prócz badań laboratoryjnych nie wiadomo nic o rzeczywistym „działaniu antywirusowym” w środowisku dynamicznym jakim jest klasa szkolna z uwzględnieniem wszelkich innych dostępnych w niej dróg zakażenia z kropelkową na czele.
No ale firmy produkujące oczyszczacze też chciały zarobić na pandemii, choć ich produkty kierowane były wcześniej do zupełnie innego typu odbiorców.

Idąc dalej, p. Grzesiowski ubolewa, że zniknęły z przestrzeni publicznej dozowniki, w których był płyn od dezynfekcji rąk. Mówi, że „szkoda, bo to jest jedna z ważniejszych dróg przenoszenia również tej infekcji”. Naprawdę? Ja ciągle szukam opracowań naukowych na poparcie tezy, że zachowując zwykłe środki ostrożności i higieny można się zarazić koronawirusem przez dotyk. Wydawało się, że już dawno wiadomo, iż może do tego dojść w przypadku rażącego nieprzestrzegania elementarnych zasad higieny... ale nie. Niektórzy dalej tkwią w roku 2020.

Reasumując, czy naprawdę nie da się zrobić jakiegoś wywiadu zachowując choćby jakieś pozory nieodklejania od rzeczywistości? Da się, czego wielokrotnie dowodził np. dr Basiukiewicz. Tylko po prostu trzeba chcieć.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
ODPOWIEDZ