Zmień okulary albo załóż.
Założyłem, zdjąłem, zmieniłem... i widzę to samo. Może teraz Ty byś spróbował Smoku?
Przeczytaj...
Gregski, ale co to ma do naszej dyskusji?
Może spróbuję inaczej. Jaki jest strategiczny cel Rosji/Putina? Sądzę, że zgodzisz się gdy powiem, że w miarę możliwości odbudowa ZSRR (może w wydaniu "samodzierżawnym" a nie komunistycznym) i dawnych stref wpływów. Jeśli tak, to kto stoi na przeszkodzie i jest głównym przeciwnikiem/wrogiem? Zakładam, że zgodzisz się z tezą, że NATO i UE. Przy czym problem dla Rosji jest dwustopniowy: 1) kwestia terytoriów "poradzieckich" leżących poza NATO/UE i 2) takowych już należących do NATO/UE.
Co Rosja powinna zrobić by osiągnąć/przybliżyć cel? W kontekście powyższego 1) zwiększyć wpływy na tych terenach poradzieckich poza zasięgiem NATO/UE, co można osiągnąć osadzając na nich i wspierając jakichś rodzimych autokratów, którzy w naturalny sposób będą ciążyli do Rosji, 2) maksymalnie osłabiać NATO i UE, do rozpadu (wersja optymalna) włącznie.
Punkt 1 powyższy był konsekwentnie realizowany i dał pozytywny efekt w przypadku Białorusi, ale negatywny w przypadku Ukrainy (w znaczącym stopniu dzięki także naszej dyplomacji do 2015 roku; osobna kwestia to Kaukaz, Naddniestrze i Mołdawia, ale nim się teraz nie zajmuję). Punkt 2 też był realizowany bardzo konsekwentnie, poprzez wspieranie tych wszystkich sił, które miały destrukcyjny wpływ na NATO czy UE. Lub na jedno i drugie równocześnie. Przy czym z punktu widzenia Rosjan było rzeczą trzeciorzędną czy te antyunijne czy antynatowskie siły były Rosji przychylne czy nie. Mogły być nieprzychylne lub wręcz wrogie - to nie miało znaczenia. Najważniejsze, by rozsadzały UE i NATO. Więc im pomagano. Zazwyczaj za ich wiedzą, ale nie wykluczam że i bez niej. Jeśli więc przyjmiemy, że cała energia dyplomacji rosyjskiej i służb (co często jest jednym i tym samym) szła w kierunku ROZBICIA UE i NATO, to jest oczywiste, że jakikolwiek proces idący w kierunku wzmocnienia tych struktur był dla Rosji niepożądany. Tym samym niepożądana była dalsze integracja UE. Gdyby więc było tak jak piszesz, Rosjanie powinni wspierać integrację zakładając, że owiną sobie owe władze unijne wokół palca. A tak nie było (i mam nadzieję, że się z tym zgodzisz). Co oznacza, że mieli i mają świadomość tego, że z tworem typu Stany Zjednoczone Europy pójdzie im zdecydowanie trudniej niż z UE w obecnym kształcie. I w mej opinii ta ocena jest słuszna i logiczna.
Tym bardziej, że w przypadku integracji Rosjanie nie będą w stanie sobie podporządkować tak wielkiej struktury jak UE, która ma nad Rosją kolosalną przewagę pod każdym względem. Szczytem możliwości Rosji jest podporządkowanie sobie tylko fragmentów obecnie wchodzących w skład UE, głównie tych "poradzieckich". A i to można dyskutować czy wszystkich. Bo jeśli wierzyć większości fachowych opinii, które czytałem, to np. Polskę,Czechy czy Słowację sobie Rosjanie odpuścili, tym bardziej dawne NRD. Niekoniecznie natomiast kraje bałtyckie, Mołdawię a nawet niektóre państwa bałkańskie, które uznawali za łatwiejsze do "pozyskania". Ale tu akurat spierać się nie mam zamiaru, bo to i tak pozostają dość luźne dywagacje.
Jakkolwiek jednak byśmy nie spojrzeli na sprawę, dla Rosji korzystna jest słaba UE - a więc rozbita, wstrząsana wewnętrznymi konfliktami. A taką UE będzie, jeżeli proces integracji zostanie zatrzymany. Bo unijny projekt nie jest obliczony na taką postać jak obecnie, tylko bardziej zaawansowaną. Moim zdaniem słusznie (co już wielokrotnie uzasadniałem). Dla Rosji jednak zahamowanie integracji unijnej to cel minimum - gdyż jest zgodny z jej interesami.
Po wojnie wiele rzeczy się zmieni, ale nie sądzę by tu się coś zmieniło w sposób znaczący.