UE do poprawki?
Moderator: nicpon
-
- Posty: 1178
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
Re: UE do poprawki?
Autonomiczne auta w transporcie międzynarodowym to sa bajki dla fantastów przed zaśnięciem. Kto widział realia takiej pracy od kuchni ten śmieje się serdecznie..... takie np. dostawy do magazynu z 40 dokami wyładowczymi, gdzie np. IKEA daje ci 40 min "unloding window" a jeszcze papiery musisz obskoczyć. Jak nie wpasujesz się w okienko wypadasz z kolejki, następa okazja za dwa dni no i jeszcze jest kara.
Przestańcie, nie wiecie o czym dyskutujecie.
Przestańcie, nie wiecie o czym dyskutujecie.
Re: UE do poprawki?
Dobra - praca hybrydowa.
Parking, doki itd obskakuje kierowca człowiek.
Transport "autostradowy" automat. Co też się nie da?
A poza tym to kwestia organizacji.
Ja wiem, że niektórzy drukują maila i potem puszczają wydruk obiegiem żeby każdy się podpisał, że przeczytał (autentyk z pracy), a excella używa się tak, że jak masz zrobić sumę 10 wartości, do drukujesz dokument, liczysz ręcznie na kartce a potem wklepujesz ręcznie wynik (też autentyk, jakbym nie widział, to bym nie uwierzył) i coś podobnego z wielu powodów występuje w "papierologii" w wielu dziedzinach, ale przy "odrobinie" dobrej woli można sobie z tym poradzić. Choć może to potrwać - systemy, ich kompatybilność, no i przede wszystkim opór ludzki, ale
Nigdy nie mów nigdy.
EDIT:
Dla przypomnienia - nie mówię o perspektywie kilku lat. W takiej perspektywie raczej takiej automatyzacji nie da się zrobić.
Ale kilkanaście kto wie - pewnie też nie, choć może.
Ale kilkadziesiąt? Jeśli tempo rozwoju oprogramowania i uczenia maszynowego by nie wyhamowało, to akurat bardzo możliwe. Choć przewidywanie w takiej perspektywie obarczone jest dużym potencjalnym błędem. Co dowodzi czytanie przewidywań z przed 20-30 czy więcej lat, jak będzie wyglądał świat 2020
Parking, doki itd obskakuje kierowca człowiek.
Transport "autostradowy" automat. Co też się nie da?
A poza tym to kwestia organizacji.
Ja wiem, że niektórzy drukują maila i potem puszczają wydruk obiegiem żeby każdy się podpisał, że przeczytał (autentyk z pracy), a excella używa się tak, że jak masz zrobić sumę 10 wartości, do drukujesz dokument, liczysz ręcznie na kartce a potem wklepujesz ręcznie wynik (też autentyk, jakbym nie widział, to bym nie uwierzył) i coś podobnego z wielu powodów występuje w "papierologii" w wielu dziedzinach, ale przy "odrobinie" dobrej woli można sobie z tym poradzić. Choć może to potrwać - systemy, ich kompatybilność, no i przede wszystkim opór ludzki, ale
Nigdy nie mów nigdy.
EDIT:
Dla przypomnienia - nie mówię o perspektywie kilku lat. W takiej perspektywie raczej takiej automatyzacji nie da się zrobić.
Ale kilkanaście kto wie - pewnie też nie, choć może.
Ale kilkadziesiąt? Jeśli tempo rozwoju oprogramowania i uczenia maszynowego by nie wyhamowało, to akurat bardzo możliwe. Choć przewidywanie w takiej perspektywie obarczone jest dużym potencjalnym błędem. Co dowodzi czytanie przewidywań z przed 20-30 czy więcej lat, jak będzie wyglądał świat 2020
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: UE do poprawki?
Peceed, to co piszesz wprawia mnie w osłupienie. Masz poglądy jakie masz... pal licho. Brak ci wiedzy w temacie - nie Tobie jednemu. Ale jak się już coś pisze to należałoby zachować jakąś logikę... ale po kolei.
Już sam fakt, że NBP traci kontrolę nad inflacją może powodować spadek zaufania do naszej waluty. Rząd, i to co robi, może prowadzić do spadku zaufania. Rozdawnictwo pieniędzy, "księżycowy" budżet na 2022 rok może prowadzić do spadku zaufania... Głupie wypowiedzi rządzących (że mamy "nieograniczoną ilość gotówki" w NBP - co poniekąd jest prawdą...;lub opisywanie spirali cenowo-płacowej z komentarzem, że jest dobrze) mogą powodować spadek zaufania do złotego. Wiele jest przyczyn. A mogą one mieć bardzo namacalne skutki.
Rozbawiłeś mnie tym "pewnym momentem".
O systemie bankowym nie wspomnę... Niby jaki to mieliśmy system?
Kategorycznie używasz pojęć względnych - a to wielki błąd. Generujący potem kolejne...
Złotówka to "mała" waluta. Jesteśmy podatni na spekulację, gdyby ktoś chciał na złotówce pospekulować. Mógłby to zrobić nieporównanie łatwiej. Zresztą, NBP ewidentnie grał na inflację, wpływając na kurs/wartość złotówki.Bez znacznia, jesteśmy krajem o średniej wielkości z bardzo dużym eksportem. Do kraju wpływa dużo pieniędzy za eksport i wypływa dużo dywidend. Strumienie są na tyle duże że ciężko manipulować kursem...
Prawda. Bardziej nawet FED, moim zdaniem, niż EBC. Ale jak by na to nie patrzeć nie stanowi to żadnego usprawiedliwienia dla NBP. No i u nas jednak inflacja jest zdecydowanie większa. A to już wyłącznie "zasługa" NBP. Tak to jednak jest, jeżeli doraźne cele polityczne spychają na dalszy plan cele wyznaczane przez prawo.Bo w dzisiejszy czasach odpowiedzialną politykę prowadzi EBC albo FED
Jeżeli bezmyślnie, kierując się doraźnymi celami politycznymi, pompuje się konsumpcję, przy ewidentnym działaniu niekorzystnym z punktu widzenia przedsiębiorców (co kładzie inwestycje), to jest to działanie całkowicie nieodpowiedzialne. I musi się skończyć tak jak się kończy - przy czym jak sądzę, będzie jeszcze gorzej. Wysoka inflacja w Polsce przy takiej polityce jaką prowadzi PiS, byłaby tak czy siak. Pandemia tylko rzecz przyśpieszyła i pewne kwestie uwypukliła.Jest dobrze jak pompuje się pieniądze najbogatszym co prowadzi do największej bańki giełdowej, natomiast gdy pieniądze trafiają do ludzi przez rozdanictwo nagle polityka jest "nieodpowiedzialna".
Nie piszę, że jest złem największym. Ale jest złem, które może stać się także największym złem. I dla obiegu ma znaczenie - można się zgodzić z tym co piszesz jeżeli inflacja jest utrzymywana w pewnych granicach. Ale jeżeli te granice zaczyna przekraczać i traci się nad nią kontrolę (jak obecnie) to i jest to duże zło i na gospodarkę ma znaczący wpływ.Inflacja nie jest największym złem i zasadniczo czysta inflacja jest bez znaczenia dla obiegu gospodarczego...
Tak na marginesie, to pieniądz (w postaci cechowanych kawałków kruszcu - czyli w praktyce monet) wynaleziony został co najmniej tak samo dla handlu jak i dla opłacania najemnych wojsk. Ale to tak na marginesie.No kto by pomyślał że wynalazek pieniądza może w tym pomóc...
Tylko że zasięg i warunki tej wymiany były mocno ograniczone. Państwa starożytne były mocno zetatyzowane. Tam wolności gospodarczej (a więc i wolnego rynku) było tyle co kot napłakał. To się zaczęło zmieniać na początku I tysiąclecia p.n.e., a i tak dość powoli i nie wszędzie tak samo.Nie zmienia to faktu że ludzie wymieniali się dobrami na drodze obupulnej zgody dbając o swój interes, targując się i uwzględniając podaż i popyt.
A wcześniej jej nie było? Była na poziomie kilkudziesięciu procent. Skoczyła do kilkuset, ale już wcześniej była. Piszesz tak, jakby bez ruchu Rakowskiego wszystko było OK, a to absurd. Rakowski dokonał tylko ruchu, który obnażył stan faktyczny.Inflację wywołał Rakowski uwalniając z dnia na dzień ceny.
Kapitalizm to system określony takimi a nie innymi zasadami-prawami. Istniejącymi obiektywnie. Np. zasada, że coś jest warte tyle ile ktoś za to coś jest gotów zapłacić jest ponadczasowa. To prawo było, jest i będzie. Itd. Dlatego kapitalizm, wdrożony w praktyce czy nie, istniał zawsze.Kapitalizm to nie "prawa" tylko jedno z ich rozwiązań
Kilka pomysłów na to co niby należałoby zrobić w Polsce słyszałem i broń nas Boże przed ich realizacją! A co do innych krajów, to wystarczy mi obserwować skutki - to my bowiem dokonaliśmy największego skoku i osiągnęliśmy najlepszy efekt.Raczej nie znasz moich pomysłów, prawdopodobnie nie znasz też pomysłów które zadziałały w innych transformujących się krajach.
UE to właśnie owe "traktaty" - więc w czym problem? Historia pokazała, że takie związki, także o charakterze politycznym, się sprawdzają. Inne - nie.I co z tego. Gdy są podpisane traktaty zerwanie ich postanowień to automatyczne wypisanie się z klubu i retorsje.
Tylko że my też kupujemy. Jeżeli rząd promuje konsumpcję i ta rośnie szybciej niż rodzima produkcja, to trzeba się ratować importem. Rośnie więc zainteresowanie obcymi walutami, zwiększa się popyt na nie. Poza tym zaufanie to waluty ma złożone przyczyny. Np. po dojściu do władzy komunistów w Rosji, nadal bili oni złote ruble z wizerunkiem Mikołaja II. Bo europejscy kontrahenci nie chcieli przyjmować czerwońców z komunistyczną "oprawą". A złoto to złoto... W jednej i drugiej monecie było warte tyle samo."Szczęśliwie" cena zależy od równowagi podarzy i popytu a eksporterzy nie mają wyboru - muszą pozyskać zapłatę w walucie obcej (efektywnie oczywiście). To nasza kotwica walutowa.
Już sam fakt, że NBP traci kontrolę nad inflacją może powodować spadek zaufania do naszej waluty. Rząd, i to co robi, może prowadzić do spadku zaufania. Rozdawnictwo pieniędzy, "księżycowy" budżet na 2022 rok może prowadzić do spadku zaufania... Głupie wypowiedzi rządzących (że mamy "nieograniczoną ilość gotówki" w NBP - co poniekąd jest prawdą...;lub opisywanie spirali cenowo-płacowej z komentarzem, że jest dobrze) mogą powodować spadek zaufania do złotego. Wiele jest przyczyn. A mogą one mieć bardzo namacalne skutki.
Jest takie powiedzenie: "miłe złego początki". Jasne, że nawet robiąc totalne głupoty początki mogą być całkiem sympatyczne... Tyle, że "prawdziwego mężczyznę poznać nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy".Do pewnego momentu efekty netto są pozytywne.
Rozbawiłeś mnie tym "pewnym momentem".
I tu dochodzimy do problemu zaznaczonego prze mnie na początku. Bo niby jaki to mieliśmy "normalny pieniądz"? On stał się "normalny" gdy Balcerowicz zrobił to co zrobił, czyli m.in. podniósł stopy procentowe do realiów inflacji. Ale wcześniej to złotówki były zadrukowanymi papierkami, które w żadnym przypadku nie były "normalnym pieniądzem". Bo gdyby były nie byłoby powszechnego barteru w transakcjach, nie byłoby kartek, wódka i papierosy nie pełniłyby rolę płacideł itd. To co piszesz to ABSURD!Otóż mieliśmy i normalny pieniądz (tylko nie wymienialny). Mieliśmy system bankowy (tylko nie wolnorynkowy) itd.
O systemie bankowym nie wspomnę... Niby jaki to mieliśmy system?
Znów nonsens. Kryzys to choroba. A nigdy żadna choroba nie przynosi nic dobrego. I nie jest stanem normalnym. Przynosi zaś ZAWSZE zło. To samo z kryzysem.Nie, kryzys to sytuacja całkowicie normalna. Jest jedynie nieporządana a to nie to samo, lecz ma swoje pozytywne funkcje.
Znów mnie rozbawiłeś. Tylko jak niby chciałbyś ograniczyć inflację? Z bezwartościowym złotym i oprocentowaniem kredytów grubo poniżej poziomu inflacji.Najpierw ograniczyłbym inflację i nie wprowadzałbym sztywnego kursu złotego.
Zdanie absolutnie nielogiczne. Nie ma rynku tam gdzie nie ma wolności gospodarczej. To jedno zdanie pokazuje ile są warte twoje poglądy.W Chinach nie było wolności gospodarczej, ale był wolny rynek.
Bzdury piszesz. A przyczyną tego jest jakieś zboczenie naszej prawicy (niech zgadnę, sympatyzujesz z prawą stroną naszej sceny politycznej? Bardziej z Konfederacją? - pytam się z ciekawości by sprawdzić czy dobrze myślę ). Podział na prawicę-centrum-lewicę jest ZAWSZE względny. Bo ZAWSZE jest jakaś prawa strona od czegoś i ZAWSZE jest lewa strona. W Polsce np. PO to centrum. Ale nasza prawica uważa PO za lewicę (co poniekąd ma uzasadnienie o tyle, że PO jest na lewo od tejże prawicy - rzecz logiczna - a prawica wszystko to co jest na lewo od niej nazywa lewicą lub wręcz "lewactwem"). Ale na Zachodzie PO byłaby partią mocno prawicową.Ale UE jest projektem polityków o poglądach lewicowych!
Kategorycznie używasz pojęć względnych - a to wielki błąd. Generujący potem kolejne...
Wojciechu, bo nasze przywiązanie do UE jest "płytkie" - i to bardzo. Poza tym wielu z nas ma kompleksy i szybko podchwytuje narrację nacjonalistyczną te kompleksy mu łagodzącą. No i nie zapominaj, że zaczęliśmy już proces polexitu. Propaganda już działa w tej kwestii, więc poglądy społeczeństwa już powoli się zmieniają. Co da się zauważyć. Jeszcze jedna kadencja PiS i jak sądzę, znajdziemy się de iure lub de facto poza UE. Tacy po prostu jesteśmy.I nie potrafię zrozumieć dlaczego Polacy tak dają się manipulować i wciskać sobie kit o złej Unii.
- SmokEustachy
- Posty: 4481
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
Re: UE do poprawki?
Napoleon objaśnij terminy:
"Fit for 55”
„Zielony Ład”
„Farm to Fork”.
"Fit for 55”
„Zielony Ład”
„Farm to Fork”.
Re: UE do poprawki?
To są rzeczy luźno zdefiniowane. Ale - o ile jeszcze Czechy uznawałbym za walutę małą to Polskę już za średnią.Napoleon pisze: ↑2022-01-24, 13:20Złotówka to "mała" waluta. Jesteśmy podatni na spekulację, gdyby ktoś chciał na złotówce pospekulować. Mógłby to zrobić nieporównanie łatwiej. Zresztą, NBP ewidentnie grał na inflację, wpływając na kurs/wartość złotówki.Bez znacznia, jesteśmy krajem o średniej wielkości z bardzo dużym eksportem. Do kraju wpływa dużo pieniędzy za eksport i wypływa dużo dywidend. Strumienie są na tyle duże że ciężko manipulować kursem...
Co do wpływania na kurs - jasne, każdy może się w to bawić. Sorosowi udało się ograć Bank Anglii.
To co miałem na myśli, to że przy dobrze prowadzonej polityce pieniężnej nie da(łoby) się przeprowadzić ataku na naszą walutę.
Wolny rynek to swoboda w ustalaniu cen transakcji przez strony i nic więcej. Cała reszta uwawrunkowań jest abstrachowana jako wpływ na popyt i podaż.
Ale znaczenie bywa mocno rozszerzane.
Dla handlu. Siła militarna to towar jak każdy inny.
BZDURA.
Wartość to kwestia absolutnie subiektywna i indywidualna dla każdej strony. Dlatego istnieje handel: Dla mnie 10 zł jest mniej warte niż powiedzmy czekolada, a dla cukiernika odwrotnie. Transakcje handlowe są możliwe wyłącznie dlatego że wartość poszczególnych dóbr jest różna dla innych ludzi.
Co innego cena: CENA to stosunek wymiany. Ponieważ posługujemy się pieniądzem możemy dla wygody sprowadzić CENĘ do kwoty pieniężnej.
Kiedy pojawia się różnica w wartościowaniu towarów, cena może przyjąć wartość z pewnego przedziału. I na tym polega targowanie, aby uzyskać jak najlepszą z możliwego przedziału, przy czym każda ze stron zazwyczaj zna wyłącznie własne ograniczenie (nie zawsze - w ramach negocjacji można wpływać rónież na wartościowanie, np. przekonać/uświadomić (w zależności od przypadku) że złoty zegarek jest z tombaku).
Proces ustalania ceny jest na tyle żmudny i męczący, że powstał mechanizm giełdy, który został uznany za "uczciwy", gdyż przyjmuje ceny dla których zachodzi maksymalizacja wartości zawartych transakcji, co maksymalizuje przyrost wzajemnych korzyści.
DO TRANSAKCJI NIE MUSI DOJŚĆ, CENA nie istnieje.
Tragedią naszej prywatyzacji było to że za pomocą nacisków politycznych (i miękką propagandą w stylu "coś jest warte tyle ile ktoś za to coś jest gotów zapłacić" ) zmuszano nasz rząd do sprzedaży, co powodawło sprzedaż poniżej wartości rozumianej w taki sposób, że można było uzyskać większe korzyści zatrzymując podmioty. Przykłady: PKO,TPSA itp.
Prawdziwe jest zdanie, że coś jest warte co najmniej tyle, ile ktoś zapłacił.
A Chiny, Singapur?
Do tego jest jeszcze kwetia odróżnienia PKB od PNB. To że najbardziej nam urósł PKB nie oznacza, że jest tak samo z PNB.
A kurs złotego jest zasadniczo na poziomie z 2015 roku.
Rynek działa zawsze, nawet w średniowieczu i sytuacji jednolitych cen "uczciwych" ustalanych odgórnie. Po prostu ktoś kto robi korsze trzewiki ma mniej zamówień i tyle. Tak jak zdobrym fryzjerem i kiepskim, gdy oboje mają te same ceny.
Moje poglądy są ścisłe, a ekonomia to nauka społeczna - stąd wynika sporo rozbieżności.
To był świetny sposób aby pokazać komunistom co o nich myślą. Nic nie tracili bo w końcu dostali to samo złoto
Niestety nie - Unia to przede wszystkim praktyka, układy i ludzie.
To politycy lewicowi którzy tak się określają. Można się zgodzić że podział bywa sztuczny, nieaktualny lub mocno naciągany, ale jest jeszcze kwestia tego że ludzie czują się spadkobiercami politycznymi osób o poglądach lewicowych w klasycznym sensie.
Nie używam tych kategorii do myślenia, a jedynie do komunikacji.
Autonomiczne Tesle wożą kierowców już od kilku lat, choć oficjalnie wyłącznie jako korekcja błędów kierowcy (ale nadużywa to automatycznej jazdy wielu ludzi). Technologia już jest i czeka na wdrożenie komercyjne, a właściwie są już pierwsze autonomiczne ciężarówki komercyjne w USA. Tak że to kwestia upowszechnienia technologii. Od strony mechanicznej wszystkie samochody już od dawna są skomputeryzowane i większość systemów przechodzi przez jednostkę centralną.Maciej3 pisze: ↑2022-01-24, 10:22 EDIT:
Dla przypomnienia - nie mówię o perspektywie kilku lat. W takiej perspektywie raczej takiej automatyzacji nie da się zrobić.
Ale kilkanaście kto wie - pewnie też nie, choć może.
Ale kilkadziesiąt? Jeśli tempo rozwoju oprogramowania i uczenia maszynowego by nie wyhamowało, to akurat bardzo możliwe.
-Panie Kapitanie! Toniemy!
-Jak nie Wy, to kto?
-Jak nie Wy, to kto?
Re: UE do poprawki?
Smoku, jak nie znasz znaczenia tych terminów, to sobie poczytaj (zresztą, z "farm to fork" się nie spotkałem). Nie sądzę aby to było najlepsze miejsce na takie tłumaczenie.
A Chiny... Bądź poważny. Po pierwsze to ogromne państwo, które w zasadzie jest samowystarczalne. Po drugie, wystartowało z bardzo niskiego pułapu, niższego zdecydowanie niż my w 1989 roku. Po trzecie, jego obecna potęga bierze się z wielkości. Sami Chińczycy są wciąż znacznie biedniejsi od Polaków. Po czwarte, nie wiem czy chciałbyś wdrażać taki model rozwoju. Bo za niego zapłacili ludzi - niskimi płacami, poziomem życia. Model rozwoju, które przyjęły Chiny, w państwie demokratycznym by nie przeszedł. To był model ekstensywny, bazujący na klasycznym wyzysku (pomijam okres początkowy). Nie wiem czy miałbyś ochotę zasuwać za przysłowiową miskę ryżu mając na celu lepsze życie elit, siłę militarną państwa i ew., lepsze życie przyszłych pokoleń. Bo ja nie. Pomijam fakt, że duża część chińskiej gospodarki jest nadal państwowa i mało efektywna.
Polemizowałbym. ale i tak nie ma to większego znaczenia, bo polityka pieniężna u nas jest prowadzona fatalnie.To co miałem na myśli, to że przy dobrze prowadzonej polityce pieniężnej nie da(łoby) się przeprowadzić ataku na naszą walutę.
Nawet jeżeli (upraszczasz rzecz), to twierdzisz, że w Chinach coś takiego funkcjonuje?Wolny rynek to swoboda w ustalaniu cen transakcji przez strony i nic więcej.
Można to i tak przyjąć. OK.Dla handlu. Siła militarna to towar jak każdy inny.
I o tym przytoczone przeze mnie prawo mówi. Więc czemu piszesz że to "bzdura"? Bo piszesz tak, a potem powtarzasz to co napisałem.Wartość to kwestia absolutnie subiektywna i indywidualna dla każdej strony.
Piszesz niedorzeczności. Kto je miał zatrzymać? Państwo? Czyli jesteś za dominacją państwa w gospodarce? Bo gdy w 1990 przystąpiono do prywatyzacji, to państwo miało w zasadzie wszystko. No i kto w te firmy miał inwestować? Państwo? Z czego? Powtarzasz obiegowe opinie oderwane kompletnie od tamtej rzeczywistości.Tragedią naszej prywatyzacji było to że za pomocą nacisków politycznych (i miękką propagandą w stylu "coś jest warte tyle ile ktoś za to coś jest gotów zapłacić" ) zmuszano nasz rząd do sprzedaży, co powodawło sprzedaż poniżej wartości rozumianej w taki sposób, że można było uzyskać większe korzyści zatrzymując podmioty. Przykłady: PKO,TPSA itp.
A co Chiny czy Singapur mają do Polski? Singapur to specyficzny przypadek, który bardzo zyskał na fakcie bycia wcześniej brytyjską kolonią. No i jest to małe państwo, a wszystkie takowe małe państewka rządzą się specyficznymi prawami.A Chiny, Singapur?
A Chiny... Bądź poważny. Po pierwsze to ogromne państwo, które w zasadzie jest samowystarczalne. Po drugie, wystartowało z bardzo niskiego pułapu, niższego zdecydowanie niż my w 1989 roku. Po trzecie, jego obecna potęga bierze się z wielkości. Sami Chińczycy są wciąż znacznie biedniejsi od Polaków. Po czwarte, nie wiem czy chciałbyś wdrażać taki model rozwoju. Bo za niego zapłacili ludzi - niskimi płacami, poziomem życia. Model rozwoju, które przyjęły Chiny, w państwie demokratycznym by nie przeszedł. To był model ekstensywny, bazujący na klasycznym wyzysku (pomijam okres początkowy). Nie wiem czy miałbyś ochotę zasuwać za przysłowiową miskę ryżu mając na celu lepsze życie elit, siłę militarną państwa i ew., lepsze życie przyszłych pokoleń. Bo ja nie. Pomijam fakt, że duża część chińskiej gospodarki jest nadal państwowa i mało efektywna.
Nie masz racji. Aby móc mówić że rynek działa, musi istnieć swoboda dokonywania transakcji na równych prawach. Tam gdzie te prawa nie są gwarantowane lub są sztucznie naruszone - rynku nie ma. Bo o cenie decydują nie mechanizmy rynkowe a czyjaś wola (widzi-mi-się). To oczywiste. Nawet, jeżeli władza w państwie autokratycznym stara się nie mieszać do gospodarki (co w zasadzie nie ma miejsca, ale rozważam sytuację teoretyczną) to też trudno by mówić o rynku, gdyż wszystko zależałoby od woli rządzących. A tu są konieczne gwarancje a nie czyjaś łaska.Rynek działa zawsze, nawet w średniowieczu i sytuacji jednolitych cen "uczciwych" ustalanych odgórnie.
Twoje poglądy ignorują pewne fakty i upraszczają sprawę.Moje poglądy są ścisłe, a ekonomia to nauka społeczna - stąd wynika sporo rozbieżności.
Nie rozumiem. ZAWSZE są ludzie, praktyka, traktaty. O co Ci chodzi?Niestety nie - Unia to przede wszystkim praktyka, układy i ludzie.
Bez przesady! Niemieccy chadecy? FPD? Podział na lewicę i prawicę sztuczny nie jest, ale nie można stosować kryteriów z jednego kraju wobec innego a jeszcze bardziej wobec całej grupy kilku krajów. Bo wychodzą niedorzeczności.Można się zgodzić że podział bywa sztuczny, nieaktualny lub mocno naciągany, ale jest jeszcze kwestia tego że ludzie czują się spadkobiercami politycznymi osób o poglądach lewicowych w klasycznym sensie.
Re: UE do poprawki?
W UE nie chodzi o wolną konkurencję, tylko o to byś czasem w jakiejś dziedzinie nie przegonił starych wyjadaczy.
Natomiast obecny kryzys na wschodzie i groźba wojny pokazuje że w sprawach bezpieczeństwa należy trzymać się jak najdalej od UE i ich pomysłów że wspólna armia a trzeba jak najściślej współpracować z NATO i Amerykanami.
Natomiast obecny kryzys na wschodzie i groźba wojny pokazuje że w sprawach bezpieczeństwa należy trzymać się jak najdalej od UE i ich pomysłów że wspólna armia a trzeba jak najściślej współpracować z NATO i Amerykanami.
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Waldemar Łysiak
- SmokEustachy
- Posty: 4481
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
Re: UE do poprawki?
Jak zwykle poległeś w walce z konkretem.
Re: UE do poprawki?
A jak widziałbyś możliwość przegonienia tych "starych wyjadaczy" bez obecności w UE? Jeżeli coś daje szanse, to obecność "w środku". Na zewnątrz szans nie masz.W UE nie chodzi o wolną konkurencję, tylko o to byś czasem w jakiejś dziedzinie nie przegonił starych wyjadaczy.
Pominę fakt, że jak byś nie oceniał UE, to przy naszym położeniu geopolitycznym masz w zasadzie wybór tylko pomiędzy UE i Rosją. Nawet jeżeli to określić jako "uzależnienie" (z czym w przypadku UE się nie zgodzę, ale pal licho) to wybieraj: wolisz być "uzależniony" od UE czy uzależniony od Rosji?
Pamiętaj, że historia jest nauczycielką życia - i już to przerabialiśmy. Więc?
Jedno drugiemu nie przeszkadza. A kryzys pokazuje, że należy UE bardziej zintegrować. UE musi stać się jednolitym organizmem politycznym jeżeli che przetrwać. A od jej przetrwania zależy tak nasz dobrobyt, rozwój, pozycja na świecie jak i bezpieczeństwo. A to, że UE powinna trzymać z USA jest truizmem, czymś oczywistym. Czymś, co jest w interesie i jednego i drugiego.Natomiast obecny kryzys na wschodzie i groźba wojny pokazuje że w sprawach bezpieczeństwa należy trzymać się jak najdalej od UE i ich pomysłów że wspólna armia a trzeba jak najściślej współpracować z NATO i Amerykanami.
Smoku - po prostu traktuję dyskusję poważnie. W przeciwieństwie do Ciebie. W KAŻDEJ dyskusji nie chodzi o podawanie definicji tylko o prezentację poglądów. Podanie definicji czy prostego wyjaśnienia takiego czy innego terminu nie jest żadnym konkretem, gdyż definicje znaleźć można bez trudu. Istota rzeczy jest uzasadnienie swego stanowisk. Jeśli tego nie rozumiesz to ja Ci tu tego nie wytłumaczę.
- SmokEustachy
- Posty: 4481
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
Re: UE do poprawki?
Przestań się wykręcać tylko napisz co i jak.
Re: UE do poprawki?
Konkurować można jakością, szybkością i cena. W przypadku transportu (i nie tylko) konkurowaliśmy ceną usług.
Robiliśmy to zbyt dobrze, więc zmieniono przepisy by nam to uniemożliwić.
UE to taki klub gdzie wszyscy są równi, a niektórzy nawet równiejsi.
Ten kryzys pokazuje czym grozi integracja. Będziemy pionkiem w superpaństwie w którym o nas będą decydowali właśnie ci równiejsi. A ci równiejsi na ten moment twierdzą że panu Putinowi należy okazywać szacunek i blokują dostawy broni na zagrożona Ukrainę.
Naszą racją stanu jest bycie godnym zaufania członkiem NATO i bliskim sojusznikiem USA (dlatego nie mogę się nadziwić głupocie naszych rządzących). Oraz zachowanie sobie jak największej swobody manewru.
Robiliśmy to zbyt dobrze, więc zmieniono przepisy by nam to uniemożliwić.
UE to taki klub gdzie wszyscy są równi, a niektórzy nawet równiejsi.
Ten kryzys pokazuje czym grozi integracja. Będziemy pionkiem w superpaństwie w którym o nas będą decydowali właśnie ci równiejsi. A ci równiejsi na ten moment twierdzą że panu Putinowi należy okazywać szacunek i blokują dostawy broni na zagrożona Ukrainę.
Naszą racją stanu jest bycie godnym zaufania członkiem NATO i bliskim sojusznikiem USA (dlatego nie mogę się nadziwić głupocie naszych rządzących). Oraz zachowanie sobie jak największej swobody manewru.
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Waldemar Łysiak
-
- Posty: 572
- Rejestracja: 2020-04-15, 12:17
Re: UE do poprawki?
Tia. A świstak siedzi i zawija...Robiliśmy to zbyt dobrze, więc zmieniono przepisy by nam to uniemożliwić.
Ani USA and Unia nie są idealne i nie są sojusznikiem bez wad. W wypadku Unii mamy jeszcze kwestię tego, że to zbiór wielu państw o odmiennych, czasem konkurujących ze sobą, interesach. Tylko normalne państwa potrafią się porozumieć i dojść do kompromisu.
Co do wiary w USA jako niezawodnego sojusznika to może zapytamy Kurdów?
Re: UE do poprawki?
A zawija, zawija i jeszcze nie jeden numer nam zawinie
A co do USA to nie jest to sojusznik idealny ale w tej chwili jedyny. Dlatego trzeba prowadzić taka politykę by być dla nich nie Kurdami a raczej Saudyjczykami. Moment nie jest zły bo widać jak Jankesi zrażają się do Niemców i Francuzów. Niestety nasza klasa polityczna to same głąby i z pewnością nie wykorzystamy okazji.
A co do USA to nie jest to sojusznik idealny ale w tej chwili jedyny. Dlatego trzeba prowadzić taka politykę by być dla nich nie Kurdami a raczej Saudyjczykami. Moment nie jest zły bo widać jak Jankesi zrażają się do Niemców i Francuzów. Niestety nasza klasa polityczna to same głąby i z pewnością nie wykorzystamy okazji.
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Waldemar Łysiak
-
- Posty: 572
- Rejestracja: 2020-04-15, 12:17
Re: UE do poprawki?
Naszym orłom udało się zrazić każdego oprócz przyjaciół Putina. Ani Francja ani Niemcy nie zrobili tak wiele w kierunku zniechęcenia obecnej administracji USA jak my. Trzeba przyznać, że od wyborów do dnia dzisiejszego jesteśmy w tym bardzo konsekwentni.
Naszym priorytetem nie powinno być stawianie na tylko USA lub tylko Unię ponieważ to jest głupie i krótkowzroczne. Administracje się zmieniają, interesy również. W dodatku jak się ma dobrą pozycję wyjściową i nie jest się pariasem to i z drugiej strony jest większa chęć na osiągnięcie zadowalającego obie strony układu. A jak jeszcze ma się trochę lepsza pozycję niż "siad płaski", bo się wszystkich obraziło, to się sprawdza powiedzenie o "pokornym cielęciu". Naszą racją stanu są dobre stosunki z USA i z Unią. Tak ze względów militarnych jak, tym bardziej, ekonomicznych. Bo to przekłada się na zdolności militarne.
Niestety nasza polityka zagraniczna jest nastawiona na korzyści wewnętrzne. Nie jest narzędziem budowania relacji z innymi państwami tylko nastawiona jest na pokazanie rodakom co "mocarstwo" może. "Nikt nam nie powie", "nauczymy innych", "obronimy wartości", itp itp. A co przy tym zniszczymy i jak bardzo ograniczymy nasze możliwości względem najbardziej potrzebnych nam sojuszników nie ma znaczenia. Przecież nawet jak zaryjemy w muł to kiedyś wreszcie osiągniemy stabilne, twarde dno. I niżej upaść się nie da ;p
Unia to nie tylko Niemcy i Niemcy nie narzucają swojej woli innym tak po prostu. Gdyby było tak jak niektórzy twierdzą to nie byłoby sankcji i dawno nie byłoby Ukrainy. Powtarzam, że w Unii każdy ma swoje interesy i nie zawsze są zgodne. Jednak poza "mesjaszami" reszta państw dogaduje się i w ostatecznym rozrachunku więcej zyskują niż tracą. I jakbyśmy nie patrzyli to kierunek, w którym zmierza Unia odpowiada zdecydowanej większości jej członków. Nie dlatego, że Niemcy im kazali. Ani dlatego, że zrobiła to Francja. Bo się te państwa zdołały porozumieć zamiast bić głową w ścianę i upierać się na swoim bez względu na konsekwencje. Niektórym to jeszcze darcie koszuli pewnie się śni. Nawet sama sytuacja z Francją i Niemcami pokazuje, że mając bardzo odmienne interesy przy mniej lub bardziej elastycznym podejściu da się razem coś ustalić. Kolejną kwestią jest to, że te państwa patrzą w przyszłość i planują pod nią a nie opierają się na przeszłości. Pragmatycy widzą, że zrealizowane coś o 1% lepsze ma olbrzymią przewagę nad czymś 100% lepszym ale niezrealizowanym.
Naszym priorytetem nie powinno być stawianie na tylko USA lub tylko Unię ponieważ to jest głupie i krótkowzroczne. Administracje się zmieniają, interesy również. W dodatku jak się ma dobrą pozycję wyjściową i nie jest się pariasem to i z drugiej strony jest większa chęć na osiągnięcie zadowalającego obie strony układu. A jak jeszcze ma się trochę lepsza pozycję niż "siad płaski", bo się wszystkich obraziło, to się sprawdza powiedzenie o "pokornym cielęciu". Naszą racją stanu są dobre stosunki z USA i z Unią. Tak ze względów militarnych jak, tym bardziej, ekonomicznych. Bo to przekłada się na zdolności militarne.
Niestety nasza polityka zagraniczna jest nastawiona na korzyści wewnętrzne. Nie jest narzędziem budowania relacji z innymi państwami tylko nastawiona jest na pokazanie rodakom co "mocarstwo" może. "Nikt nam nie powie", "nauczymy innych", "obronimy wartości", itp itp. A co przy tym zniszczymy i jak bardzo ograniczymy nasze możliwości względem najbardziej potrzebnych nam sojuszników nie ma znaczenia. Przecież nawet jak zaryjemy w muł to kiedyś wreszcie osiągniemy stabilne, twarde dno. I niżej upaść się nie da ;p
Unia to nie tylko Niemcy i Niemcy nie narzucają swojej woli innym tak po prostu. Gdyby było tak jak niektórzy twierdzą to nie byłoby sankcji i dawno nie byłoby Ukrainy. Powtarzam, że w Unii każdy ma swoje interesy i nie zawsze są zgodne. Jednak poza "mesjaszami" reszta państw dogaduje się i w ostatecznym rozrachunku więcej zyskują niż tracą. I jakbyśmy nie patrzyli to kierunek, w którym zmierza Unia odpowiada zdecydowanej większości jej członków. Nie dlatego, że Niemcy im kazali. Ani dlatego, że zrobiła to Francja. Bo się te państwa zdołały porozumieć zamiast bić głową w ścianę i upierać się na swoim bez względu na konsekwencje. Niektórym to jeszcze darcie koszuli pewnie się śni. Nawet sama sytuacja z Francją i Niemcami pokazuje, że mając bardzo odmienne interesy przy mniej lub bardziej elastycznym podejściu da się razem coś ustalić. Kolejną kwestią jest to, że te państwa patrzą w przyszłość i planują pod nią a nie opierają się na przeszłości. Pragmatycy widzą, że zrealizowane coś o 1% lepsze ma olbrzymią przewagę nad czymś 100% lepszym ale niezrealizowanym.
- jogi balboa
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
Re: UE do poprawki?
Jeżeli tego nie wiesz, to żadne tłumaczenia ani argumenty nie pomogą ci tego zrozumieć. Tu trzeba umysłu który nie przyjmuje jak leci komunałów rodem z ławeczki pod monopolowym.Nie wiem skąd przekonanie że wszystko co mówi TVPInfo to muszą być bzdury z definicji.
-
- Posty: 572
- Rejestracja: 2020-04-15, 12:17
Re: UE do poprawki?
Co do Niemców i obecnej sytuacji to przekleję coś, co właśnie pojawiło się na "wieżowcach":
Jankesi też:
Jankesi też: