I cały plan mógł zadziałać do momentu aż ZSRS zbuduje sobie nowy, szybki pancernik albo krążownik. Który będzie się poruszał z prędkością marszową 20 w i cała zabawa na nic.
Przypominam że angielskie OP antypancerniczne miały 11 wyrzutni na dziobie
I cały plan mógł zadziałać do momentu aż ZSRS zbuduje sobie nowy, szybki pancernik albo krążownik. Który będzie się poruszał z prędkością marszową 20 w i cała zabawa na nic.
Dlatego napisałem wcześniej że od momentu wodowania Kirowa nie miało to już "oryginalnego sensu".SmokEustachy pisze: ↑2022-03-01, 16:49 I cały plan mógł zadziałać do momentu aż ZSRS zbuduje sobie nowy, szybki pancernik albo krążownik. Który będzie się poruszał z prędkością marszową 20 w i cała zabawa na nic.
W roli.... Poproszę o konkretny przykład takiego użycia małych op na świecie bo jakoś nie kojarzę.....SmokEustachy pisze: ↑2022-02-26, 21:25 Zwracam uwagę że nasze OP zostały użyte w roli małych, przybrzeżnych OP i kutrów torpedowych. Kuter torpedowy 50 ton wychodzi taniej niż kuter torpedowy 1000 ton.
W twoim planie pewnie ruszyły by od razu na Atlantyk zwalczać żeglugę nieprzyjaciela....
A jak operuje w samej bazie to nawet sucharów nie musi brać...
W końcu o geniuszu strategii, i taktyki, a zwłaszcza genialnych założeniach technicznych Niemców przekonuje nas ich sukces w bitwie o Atlantyk....
Miały przede wszystkim mieć możliwość przechwycenia ich zanim swoimi działami dokonają gruntownej przebudowy naszych portów i im dalej od nich tym lepiej
No przecież po co im przeszkadzać w wykorzystaniu Gangutów tak jak sowieci w 44 nie przeszkadzali Niemcom w użyciu Prinza w KurlandiiSmokEustachy pisze: ↑2022-02-28, 01:49Nasze OP nie były użyte w Zatoce Fińskiej tylko koło Helu. I to był IMHO realny plan wojny z Rosją.
Czegoś nie rozumiem jeśli nie były optymalne do koncepcji dłuższego pobytu w morzu, szybkiej zmiany pozycji i silnej powtarzalnej salwy torpedowej to jak te warunki miałby spełnić mały, powolnym, słabo uzbrojony o krótkiej autonomiczności op i być dla nich optymalny?
O wyniku Bitwy o Atlantyk zadecydowała różnica potencjałów przemysłowych oraz ogromny rozwój środków zwalczania OP który Niemcy zbyt późno skontrowali nowymi typami (choć i tak w ekspresowym tempie).
Wbrew wrażeniu które daje granie w World of Warships, podstawowym zadaniem pancerników było terroryzowanie ogniem infrastruktury nadbrzeżnej. Po przeoraniu ogniem artylerii działalność portu uległaby "wstrzymaniu do odwołania".marek8 pisze: ↑2022-03-01, 22:04 Chciałbym tylko przypomnieć, że ów rajd w rejon Zatoki to zasadniczo była odpowiedź na wizytę francuskiej eskadry w Gdańsku, w czasach gdy ona sobie do nas jeszcze przypływała chcąc nam zapewnić jakieś tam realne zdolności obrony na morzu. Gdy w wyniku zmiany sytuacji politycznej przypływać przestała także rajdy Gangutów nie bardzo miałyby sens - bo co postrzelaliby sobie do wiosek rybackich czy do czego?
chyba muszę doczytać o tych sukcesach na wodach przybrzeżnych....peceed pisze: ↑2022-03-05, 09:56 O wyniku Bitwy o Atlantyk zadecydowała różnica potencjałów przemysłowych oraz ogromny rozwój środków zwalczania OP który Niemcy zbyt późno skontrowali nowymi typami (choć i tak w ekspresowym tempie).
Wbrew pozorom to właśnie walka na wodach przybrzeżnych wysp zaczęła dawać większe szanse na sukces: ogromna ilość wraków umożliwiała ukrywanie się na dnie. Również dzisiaj płytkie i "brudne" wody przybrzeżne to najbezpieczniejsze miejsce operowania dla okrętów podwodnych.
... światopogląd mi się wali od tych nowatorskich rewelacji.... dajmy to takie rajdy pierwszowojennych niemieckich battle cruiserów prawie zrujnowały brytyjskie Yarmouth, Scarborough, Hartlepool i Whitby....
Ach te słynne polskie fiordy i szkiery.
To są właśnie najlepsze warunki dla małych okrętów podwodnych. Oczywiście do tego trzeba dołożyć infrastrukturę. Polska nie posiadała ani nie posiada warunków do opierania się na małych okrętach podwodnych, czy kutrach. Potrzebuje i potrzebowała okrętów podwodnych o dużej autonomiczności, a ta się wiąże z rozmiarami.
Tak, nie rozumie kolega że nasze realne potrzeby nie były naszymi wymaganiami na Orły.cochise pisze: ↑2022-03-03, 15:09 Czegoś nie rozumiem jeśli nie były optymalne do koncepcji dłuższego pobytu w morzu, szybkiej zmiany pozycji i silnej powtarzalnej salwy torpedowej to jak te warunki miałby spełnić mały, powolnym, słabo uzbrojony o krótkiej autonomiczności op i być dla nich optymalny?
Nie. Bronimy się tak długo jak mamy bazę i port na lądzie. "Oceaniczna" autonomiczność jest zbędna.
Chyba tylko w sytuacji kiedy okręty chcą się chować a nie działać.
Zależy które, bałtyckie nie bardzo od września 41 Marat nawet nie drgnął...., czemu akurat 1939? Jakieś przesłanki, że sowieci coś planowali na ten rok?
Tak owszem nie rozumiem na kij nam małe op które nigdzie nic konkretnego nie zdziałały...
czyli do 10września... chyba jednak wolę te oceaniczne przynajmniej 2 do Anglii dotarły.
To w końcu te małe op mają pasywnie czekać na przeciwnika czy działać?
Nasze okręty podwodne miałyby być łamaczami blokady. Ich zadaniem byłoby wypychanie przeciwnika z naszych linii komunikacyjnych i od naszego kawałka wybrzeża.