Obyśmy nie musieli patrzeć na ich sprawdzenie w praktyce...
A z drugiej strony patrząc, to rosyjskie Kindżały miały być nie do zestrzelenia.
Moderator: nicpon
Obyśmy nie musieli patrzeć na ich sprawdzenie w praktyce...
Inflacja sprzyja kredytobiorcom i chyba tylko dokładnie o to chodziło w odniesieniu do wpisu, że ktoś kto ma kredyt stracić podwójnie. Może, jeśli utraci płynność finansową lub jego wynagrodzenie pozostanie poniżej poziomu wzrostu kosztów kredytu. W przeciwnym razie zyska. Im wyższa inflacja tym "lepiej". Z okresu hiperinflacji znane mi są osobiście przypadki spłacenia 20-letniego kredytu w niecałe pół roku. Nie znaczy to, że wysoka inflacja w ogóle jest korzystna tylko dokładnie, literalnie tyle, że dla kredytobiorców, zwłaszcza takich, którzy nie są na początku okresu kredytu inflacja powiększa różnice pomiędzy kosztami kredytu. Dla przykładu mój wzrost kosztów kredytu w stosunku do wzrostu płacy wynosi 1:40.
Zdaje się, że nikt tu nie twierdził, że wysoka inflacja jest fajna, a już tym bardziej dodruk pieniądza. Jeśli jest inaczej to proszę popraw mnie.Maciej3 pisze: ↑2023-05-27, 14:30Jakby inflacja byłą taka fajna i dodruk pieniędzy też, to by komuna nie upadła. Ja jestem tak stary, że jeszcze pamiętam, jak wszyscy byliśmy milionerami i jak to inflacja po ileś set procent rocznie nikomu nie szkodziła, napędzała gospodarkę i wszyscy na niej zarabiali
Dlatego napisałem o zachowaniu płynności finansowej. Z ciekawości sprawdziłem swój kredyt hipoteczny. Oprocentowanie jakie mam teraz wynosi 5,305%, w momencie zawierania umowy wynosiło 4,2%. No jasne, że na początku kredytu, gdy kapitał jest bardzo duży wzrost oprocentowania może naprawdę mocno pierdyknąć po kieszeni, bo 1% w skali roku od ogromnej kwoty to jest problem, a raczej jest to dużo więcej niż u mnie, więc relacja może faktycznie drastycznie zmienić proporcje (wzrost raty nawet o 100%). Wszystko zależy od tego jak wygląda płynność finansowa i czy dochód wzrośnie w tempie nieco zbliżonym do inflacji. W takim kontekście, przy braku tychże zgodzę się, że kredytobiorcy faktycznie stracą, ale... to już napisałem w poprzednim wpisie.Maciej3 pisze: ↑2023-05-27, 14:30Prawdziwe obciążenie to raty hipoteczne, a te niezmiernie rzadko w Polsce są na stałej stopie. I co z tego, że kwota, którą masz do spłaty jest coraz mniej warta jak raty ci wzrosną tak, że się nie pozbierasz. jeśli faktycznie masz takie dochody, że większa rata nie stanowi problemu, to możesz na kredycie "zarobić", tylko ile osób ma taką sytuację?
Nie za bardzo wiem na jakiej podstawie to twierdzisz. Mogę się zgodzić, że robią postępy (z powodów, które podałem). Ale cały czas są o długość (lub więcej) za Zachodem. I będą. To kwestia systemu.Ale Chińczycy naprawdę praktycznie dobili do tego poziomu. Na przykład mają lepsze rakiety powietrze-powietrze w służbie od Amerykanów. Lepsze radary w produkowanych myśliwcach (AESA na GaN).
Problem w tym, że inflacja jednak szaleje. A ponieważ na inflacji traci praktycznie każdy, to ten warunek by mieć z czego nadpłacać najczęściej nie jest spełniany. Nie wykluczam, że w wyjątkowych sytuacjach inflacja może komuś pomóc. Ale wyjątki w tym przypadku będą potwierdzać regułę.No i właśnie gdy wszyscy byli milionerami, a inflacja szalała to można było zrzucić garb nałożony na dekady w znacznie krótszym czasie nadpłacając kredyt jednorazowo lub na kilka podejść. Warunek to mieć z czego nadpłacać (czyli zachować płynność finansową i móc wykorzystać bufor).
Kolorem znaczyłem czas do jakiego odnosi się mój wpis. To powinno nieco ułatwić o czym w tym fragmencie była mowa.Napoleon pisze: ↑2023-05-29, 11:22Problem w tym, że inflacja jednak szaleje. A ponieważ na inflacji traci praktycznie każdy, to ten warunek by mieć z czego nadpłacać najczęściej nie jest spełniany. Nie wykluczam, że w wyjątkowych sytuacjach inflacja może komuś pomóc. Ale wyjątki w tym przypadku będą potwierdzać regułę.No i właśnie gdy wszyscy byli milionerami, a inflacja szalała to można było zrzucić garb nałożony na dekady w znacznie krótszym czasie nadpłacając kredyt jednorazowo lub na kilka podejść. Warunek to mieć z czego nadpłacać (czyli zachować płynność finansową i móc wykorzystać bufor).
Potocznie mówi się tak, że zmniejsza się jego siła nabywcza.Czy to oznacza, że pieniądz traci na wartości?
Inflacja jest dwucyfrowa, więc mogę się zgodzić z określeniem, że jest bardzo wysoka. Problem jest tu nieco większy jednak - ona zapowiada się na długą. Bardzo wysoką inflację.Ja głupi bym napisał po prostu, że inflacja jest wysoka...
A co to ma wspólnego z pytaniem, które zadałeś?To dlaczego złotówka nie traci wartości w stosunku do innych walut?
Raczej, jak mi się wydaje, inaczej nazywamy (odbieramy?) skalę inflacji. Bo co to jest, to chyba rozumiemy tak samo.Ale zasadniczo już ustaliliśmy, że całkowicie inaczej to rozumiemy.
Mogę kupić podobną ilość euro, dolarów czy funtów...