Polityka gospodarcza

czyli hobby, kultura, sztuka, wścieklizna i w ogóle offtopic...

Moderator: nicpon

Napoleon
Posty: 3981
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Polityka gospodarcza

Post autor: Napoleon »

Nie chcąc offtopować w temacie o wojnie ukraińsko-rosyjskiej, pozwolę sobie stworzyć nowy temat dot. polityki gospodarczej - naszego rządu, ale i nie tylko.

Inspirację przyniosła mi dyskusja z Peceedem, ale przede wszystkim z Adrianem M., który już raz dał sromotnie ciała próbując przekonywać, że nasz BC prowadzi dobrą politykę monetarną i generalnie nic złego się nie dzieje, po czym wkrótce inflacja ruszyła z kopyta a Glapiński (i nie tylko) wyraźnie wpadł w panikę.
Aby było o czym rozmawiać, należałoby najpierw przedstawić problem.

PiS dochodząc do władzy jesienią 2015 roku założył sobie zmianę ustroju - na niedemokratyczny. Akurat to przyznał sam Kaczyński (i paru innych prominentnych polityków PiS). Dał na to trzy kadencje. Założenia, najprawdopodobniej były takie, że pierwsza kadencja jest na podporządkowanie sobie sądownictwa oraz rozbicie opozycji i powiększenia przewagi po to, by w drugiej kadencji mieć większość konstytucyjną. To by pozwoliło zmienić konstytucje i oficjalnie ustrój państwa. Trzecia kadencja byłaby na utrwalenie stanu rzeczy. Aby do tego doprowadzić, trzeba było mieć bardzo wysokie poparcie, które zamierzano kupić - transferami - i zyskać propagandą (połączoną z dzieleniem społeczeństwa - jakiś "wróg wewnętrzny", którego można pokazać ludziom, zawsze powodował pożądane rezultaty). Propagandę zostawiamy w spokoju, zajmujemy się kupowaniem.
PiS sprzyjał fakt, że jego poprzednicy rządzili w trudnych czasach (kryzys 2008-2009 i jego druga fala 2012-2013), ich rządy przypadły zaś na okres wyraźnej koniunktury. W rezultacie zaczęli "kupować" przychylność generując kolejne transfery (do 2018 60-70 mld rocznie dodatkowych wydatków - na nieco ponad 400 mld. dochody budżetowe!) i sztucznie podwyższać płace przez podwyższanie płacy minimalnej (co napędzało ogólny wzrost łac). Jednocześnie, choć w mniejszym stopniu, zaczęto obniżać podatki - co z kolei uderzyło w samorządy obniżają c ich dochody (to samorządy sfinansowały w dużej mierze obniżkę podatków). To dodatkowo podkręcało konsumpcję nakręcając wzrost. Z tym, że z różnych powodów (także politycznych) gwałtownie spadły inwestycje - do poziomy z początku lat 90. Mieliśmy więc szybki wzrost napędzany głównie konsumpcją, szybko bogacące się (i zadowolone - o to w końcu chodziło) społeczeństwo, i coraz większy wzrost zadłużenia oraz coraz więcej pieniędzy na rynku, których podaż rosła szybciej niż wolumen dostarczanych towarów i usług. Przez jakiś czas nie było widać odczuwalnych konsekwencji w sensie negatywnym (PiS odziedziczył bardzo zdrową gospodarkę, nawet jeżeli była ona osłabiona nieco kryzysem). Od 2017 roku skutki zaczęły odczuwać samorządy. Przypomnę, że samorządy mają obowiązek prowadzić niektóre usługi wobec obywateli. Środki na te usługi zaczęły się zmniejszać, co musiało się odbić na ich jakości. Rządu to jednak nie obchodziło, bo winę można było zwalić na samorządy. Co było w interesie rządzących dążących w końcu do centralizacji państwa (nie ma autorytaryzmu z silnymi samorządami - to się wyklucza - PiS ubijał więc tu dwie pieczenie na jednym ogniu). Warto tu zauważyć, że jeżeli porównany procentowo ile pieniędzy wydawano np. na publiczną służbę zdrowia do 2015 roku w stosunku do dochodów budżetu, to do 2015 roku wydawano więcej niż później!
Nie wiem czy ktoś z rządzących miał świadomość do czego to MUSI prowadzić. Pewno ktoś miał. Ale jak sadzę, założenia były takie, że te trzy kadencje się wytrzyma, a gdy przyjdą problemy nikt już PiS od władzy odsunąć nie będzie w stanie. Nawet utrata poparcia społecznego (poniżej określonego poziomu). Proces upadku przyśpieszyła jednak pandemia a teraz wojna. Przy czym problemy zostały spotęgowane przez politykę NBP, który zamiast pilnować wartości pieniądza, jak mu nakazuje konstytucja, starał się pomagać rządowi w zapewnieniu wzrostu i taniego pieniądza. Jak sądzę, gdzieś w okresie covidowym (2020?) zaczęto zdawać sobie sprawę z tego, że przesadzono i budżet może tego wszystkiego nie wytrzymać, więc z premedytacją NBP i rząd poszli w inflacją (to tylko moje podejrzenie) zakładając, że ograniczy ona obciążenia budżetowe związane z transferami (Glapiński chwalił się zakupami złota - to miałoby sens tylko w takim przypadku). Ale "fachowcy" z PiS schrzanili sprawę i stracili kontrolę nad inflacją.Więc zamiast zacząć z nią walczyć podnosząc stopy wtedy, gdy dałoby to pozytywny skutek (ale ograniczyłoby pompowany wzrost gospodarczy), teraz, w panice, podnoszą stopy na wyścigi. Co przynosi średnie skutki w zwalczaniu inflacji, znakomicie zaś godzi w ludzi mających kredyty i zniechęca do inwestowania (już i tak bardzo niskiego). Na dodatek zadłużamy się na potęgę a duża część długu jest ukryta. więc na dobrą sprawę, poza tym że nasz dług jest bardzo wysoki, to trudno powiedzieć jak wysoki (wyższy, i to znacznie od oficjalnego). W rezultacie spadają wpływy z podatków (w marcu z PIT aż o 70 %, ale z VAT też dużo), rosną koszty obsługi długu (w tym roku o 2/3), rośnie inflacja (przewiduje się, że osiągnie 15-20 %) i to na długo itd. Do tego wszystkiego NBP podwyższa stopy, a rząd dosypuje kolejne pieniądze, co już zakrawa na szaleństwo. Aczkolwiek można zrozumieć dlaczego - ze względów politycznych, bo w końcu wybory się zbliżają. A po wyborach choćby potop...

W zasadzie to zrobiono wszystkie z możliwych błędów. Problemem jest to, że w dużym stopniu zrobiono te błędy na życzenie ludzi. Więc nie robić ich będzie trudno. Cienko więc należy widzieć naszą przyszłość.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: Maciej3 »

Ale przecież inflacja jest dobra i sprzyja inwestycjom.
Tak przynajmniej twierdzą nowi szamani ekonomiczni.
Ciekawym jak jest dobra i jak sprzyja. Przykład osobisty - posłałem zapytanie do drukarni o koszt wydruku iluś tam książek. Odpowiedź ileś tam z dopiskiem "wycena obowiązuje na dzień jej stworzenia. Nie jesteśmy w stanie utrzymać ceny na następny dzień roboczy".
No ekstra. Cykl wydruku trwa tak koło 2 tygodni. Jak nie daj boże jeszcze trzeba to zrobić na bazie papieru, który musi zostać zakupiony, to już w ogóle nie wiadomo ile będzie to kosztowało, bo hurtownie zmieniają ceny z dnia na dzień. A mówimy o "inwestycji" za pięć złotych na 2 tygodnie na przód.
Jak teraz skalkulować budowę fabryki, gdzie budowa i wyposażenie trwa ze 2 albo 3 lata a potem trzeba ją zamortyzować?
Jeszcze jakby było wiadomo, że inflacja jest powiedzmy 20% i taka będzie, to OK, policzyć procent składany to nie jest wielki problem, ale przy obecnej wielkiej niewiadomej? Ci co wzięli się nieopatrznie za budowę domu teraz, to mogą coś na ten temat powiedzieć. Jakoś materiały budowlane nie chcą się trzymać wzrostu cen takiego jak oficjalna inflacja. No sprzyjanie inwestycjom jak w morde strzelił. A to oczywiście jeden z bardzo wielu przykładów, bo inwestycje to nie tylko budownictwo przecież.
No i jak się mają te tezy szamanów do rozwoju XIX wiecznego, gdy był nader duży i szybki ale panowała inflacja 0% albo wręcz deflacja i jakoś się rozwijano. (tak wiem przestarzałe myślenie "More Money Todey" jest znacznie lepsze. Ech).
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
peceed
Posty: 1078
Rejestracja: 2019-09-12, 16:25

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: peceed »

Maciej3 pisze: 2022-05-06, 07:59 Jeszcze jakby było wiadomo, że inflacja jest powiedzmy 20% i taka będzie, to OK, policzyć procent składany to nie jest wielki problem, ale przy obecnej wielkiej niewiadomej?
Doszedł kolega do sedna - problemem jest nieprzewidywalność cen, a nie sama inflacja.
Nieprzewidywalne zmiany cen zostały wywołane przez nieprzewidywalne (na poziomie zwykłych śmiertelników) wydarzenia jak epidemia a teraz wojna i sankcje.
Nie jest to jedynie polski problem. Inflacja "zawiniona" ma znacznie regularniejszy charakter.
Obecnie obserwujemy "szokowe domino", rynek szuka nowej równowagi.
Przy czym sprowadzanie problemów polskiej gospodarki do inflacji jest niepoważne, mamy wojnę tuż za granicą, miliony uchodźców, ogromne braki w ukraińskiej męskiej sile roboczej, wzrost cen energii itd.
Maciej3 pisze: 2022-05-06, 07:59 Ale przecież inflacja jest dobra i sprzyja inwestycjom.
Tak przynajmniej twierdzą nowi szamani ekonomiczni.
Jacy nowi? Od dawna wiadomo że najlepszym dla rozwoju poziomem inflacji jest ok. 5% (historycznie).
W praktyce poziom inflacji jest mocno niezależny od poziomu wzrostu PKB, osobiście wolałbym aby w Polce poprawiono i ustabilizowano prawo oraz wprowadzono ułatwienia w kredytowaniu polskich przedsiębiorstw niż zabierano się za dławienie inflacji.
-Panie Kapitanie! Toniemy!
-Jak nie Wy, to kto?
Napoleon
Posty: 3981
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: Napoleon »

Doszedł kolega do sedna - problemem jest nieprzewidywalność cen, a nie sama inflacja.
Nie. Po prostu wysoka inflacja nieprzewidywalna jest gorsza od wysokiej inflacji, którą można przewidzieć (choć konie z rzędem temu, kto przewidzi jaka inflacja będzie np. obecnie). Co nie zmienia tego, że jedna i druga jest ZŁA.
W wiki znalazłem taką definicję pieniądza: "...środek wymiany gospodarczej, w którym są wyrażone ceny i wartości wszystkich innych towarów.". OK. Czyli, pieniądz jest ŚRODKIEM WYMIANY - narzędziem, mającym ułatwić takową wymianę. W takiej sytuacji narzędzie owo powinno być STAŁE, niezmienne. Bo tylko tak można łatwo i bez problemów określić wartość wymienianego towaru. Jakiekolwiek zmiany będą tylko to utrudniały.
Nieprzewidywalne zmiany cen zostały wywołane przez nieprzewidywalne (na poziomie zwykłych śmiertelników) wydarzenia jak epidemia a teraz wojna i sankcje.

O tych "nieprzewidywalnych" zmianach trąbiono już w 2017/2018 roku. Co najwyżej dziwiono się, że nasza gospodarka jest na tyle odporna iż pomimo szaleństw wyczynianych przez rządzących, wszystko się jakoś trzymało kupy. Epidemia czy wojna zwiększyły jedynie inflację do poziomu dwukrotnie (plus-minus) większego niż by i tak wystąpił.
Jeżeli pompuje się pieniądze poprzez rozdawnictwo przy niskich inwestycjach, to nie ma siły - inflacja musi wystąpić.
Od dawna wiadomo że najlepszym dla rozwoju poziomem inflacji jest ok. 5% (historycznie).
:shock: Mylisz przyczynę ze skutkiem. Relatywnie wysoka inflacja (wysoka w granicach tych 3-5 %) nie sprzyja wzrostowi. Po prostu jest skutkiem SZYBKIEGO, wysokiego wzrostu gospodarczego. Stąd może być akceptowalna jako coś, czego do końca ominąć się nie da.
Jasne, może też być i tak (i z taką sytuacją po części mamy do czynienia), że pompując pieniądze na rynek podkręcamy konsumpcje, co zwiększa wzrost gospodarczy. Ale to jest sytuacja patologiczna i nietrwała. Zresztą, i w tym przypadku inflacja to skutek takich działań.
osobiście wolałbym aby w Polce poprawiono i ustabilizowano prawo oraz wprowadzono ułatwienia w kredytowaniu polskich przedsiębiorstw niż zabierano się za dławienie inflacji.
:?: "Polskich"? A równość szans? Rozumiem, że nie jesteś zwolennikiem rynku? Poza tym co to oznaczają te "ułatwienia"? Bo kredyt to towar. Jego cena winna być ceną rynkową. Jeżeli zas ktoś chce by ktoś kredyt mógł łatwiej kupić, to jak ma to robić? Wprowadzić dopłaty? Zmuszać banki administracyjnie?

Problem z naszą władzą jest taki, że cele polityczne całkowicie zdominowały realia gospodarcze. Wszystko podporządkowano wyborom i pozyskaniu przychylności wyborców i to, nazwałbym to, w "wulgarny" sposób. W efekcie państwo rozdaje pieniądze na lewo i prawo ponad swe możliwości. My żyjemy ponad stan. A gdy pojawia się inflacja, to po okresie zaklinania rzeczywistości i udawania, że wszystko jest OK, wpada się w panikę. Przy czym z jednej strony BC podnosi stopy (szybko i mocno, czego raczej należałoby unikać - ale tak to jest jak się coś robi zdecydowanie za późno) a rząd nadal dosypuje pieniądze tworząc jakieś "tarcze" - ale proinflacyjne a nie antyinflacyjne. Tak z inflacją się nie walczy.
Awatar użytkownika
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: jogi balboa »

peceed pisze: 2022-05-06, 14:55 Doszedł kolega do sedna - problemem jest nieprzewidywalność cen, a nie sama inflacja.
Dodam to do złotych myśli. "Problemem nie jest pożar, tylko nie kontrolowalność ognia." :brawo: :D
cochise
Posty: 959
Rejestracja: 2005-11-03, 22:07
Lokalizacja: daleko stąd nie widać

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: cochise »

peceed pisze: 2022-05-06, 14:55 Doszedł kolega do sedna - problemem jest nieprzewidywalność cen, a nie sama inflacja.
Nieprzewidywalne zmiany cen zostały wywołane przez nieprzewidywalne (na poziomie zwykłych śmiertelników) wydarzenia jak epidemia a teraz wojna i sankcje.
Nie jest to jedynie polski problem. Inflacja "zawiniona" ma znacznie regularniejszy charakter.......
Ty tak serio? :?:
lecela niye aka ohinni mahel mitawa cante
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: Maciej3 »

Obawiam się, że niestety serio.
Dałem przykład absolutnego przewidywania cen jednego produktu na 2 miesiące naprzód.
Ale gwarantuje, że nie przekonasz. Szamani mówią, że inflacja jest cacy bo coś tam, to jest cacy i koniec.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: AdrianM »

Napoleon pisze: 2022-05-05, 20:45 Nie chcąc offtopować w temacie o wojnie ukraińsko-rosyjskiej, pozwolę sobie stworzyć nowy temat dot. polityki gospodarczej - naszego rządu, ale i nie tylko.
Fajnie, że przeniosłeś się z tymi dyrdymałami tutaj. Korzystając z chwilowej nudy na froncie... Chciałbym cie zapytać co znaczyło w powyższym zdaniu "nie tylko"?
Napoleon pisze: 2022-05-05, 20:45 który już raz dał sromotnie ciała próbując przekonywać, że nasz BC prowadzi dobrą politykę monetarną i generalnie nic złego się nie dzieje, po czym wkrótce inflacja ruszyła z kopyta a Glapiński (i nie tylko) wyraźnie wpadł w panikę.
Jeszcze raz żeby odnieść klęske/zwycięstwo to trzeba byłoby to zacytować, przytoczyć itd. Włącznie z bronieniem Głapińskiego. Z tego co pamiętam broniłem Morawieckiego, który stwierdził, że ważniejszy dla niego jest wzrost gospodarczy niż sama walka z inflacją. Tak było? No tak. Potrafisz przytoczyć, że było inaczej? No nie. Więc przestań bujać w obłokach i sobie dopowiadać. Zapamiętaj raz na zawsze ;)
Napoleon pisze: 2022-05-05, 20:45 To dodatkowo podkręcało konsumpcję nakręcając wzrost.
Konsumpcja kolego była na tragicznie niskim poziomie. Teraz pomalutku to zbliżamy się ledwie do średniej unijnej, ale i tak w żółwim tempie. Ciągle odstajemy nawet od Czechów! Więc przestań stulać po raz kolejny głupoty i przyglądnij się zwyczajnie suchym danym, a nie populistycznym hasełkom partyjnej propagandy.
Napoleon pisze: 2022-05-05, 20:45 PiS sprzyjał fakt, że jego poprzednicy rządzili w trudnych czasach (kryzys 2008-2009 i jego druga fala 2012-2013), ich rządy przypadły zaś na okres wyraźnej koniunktury.
I zwyczajnie się zdecyduj w końcu, czy to PiS tak tą konsumpcje wyśrubował, czy koniunktura przypadła dobra. Miotasz się jak mucha w kisielu :dupa: Więc się określi co było wynikiem tej koniunktury. Ona sama powstała, czy jednak ruchy pisu spowodowały jej zwiększenie. Otrząśnij się w końcu z tego partyjniackiego amoku i poszukaj coś u źródeł, bo masz szansę się odnaleźć jako rozumny człowiek. Nie potrzeba wiele i wszelkie dane są dostępne.
Napoleon pisze: 2022-05-05, 20:45 to tylko moje podejrzenie
Jak wszystko co wypisujesz. Budujesz zawsze narrację o jakieś tam wymyślone na poczekaniu tezy. Dlatego po raz kolejny zachęcam się do sięgnięcia do źródeł!
Napoleon pisze: 2022-05-05, 20:45 Więc zamiast zacząć z nią walczyć podnosząc stopy wtedy, gdy dałoby to pozytywny skutek (ale ograniczyłoby pompowany wzrost gospodarczy)
Ciepło, cieplej. Oczywiście wybór był taki, że w momencie gdy inflacja była spowodowane wzrostem surowców na świecie, to zrównoważyć mogło ją tylko drastyczne ubijanie wzrostu gospodarczego. Tylko skrajny idiota by się na coś takiego zdecydował, a zwłaszcza, że pozostałe kraje dalej luzowały jak mogły i żadnego wzrostu cen by to nie zatrzymało! Nie jesteśmy jakimś izolowaną Koreą Północną, tylko częścią rynku globalnego. Ty masz posadkę państwową więc czy będzie kryzys w gospodarce, czy go nie będzie, to posadkę się utrzyma. Dla nas przez lata największym problemem było ogromne bezrobocie, które zwiększało presję socjalną i dodatkowo powodowało systematyczne zadłużenie systemu emerytalnego. Inflacja w końcu zacznie spadać, bo rynek zawsze znajduje równowagę. Surowce też w końcu przestaną wywierać presję inflacyjną, ropa i gaz się stabilizują i za rok tego czynnika już nie będzie. Natomiast uwalić gospodarkę i rynek pracy jest bardzo łatwo, ale ja mam gdzieś te twoje mundrości na poziomie chłopka roztropka, gdy po kryzysie w 2008 ugrzęźliśmy na 8 lat waszych rządów w kryzysie na rynku pracy i dopiero pisowcy musieli to naprawiać lub jak wolisz niewidzialna ręka rynku, ale na pewno nie wasza jaśnie oświecona partia pieniaczy.

No i jeszcze mi wytłumacz jak takie działanie miałoby wpłynąć pozytywnie na te inwestycje? No bo to, że nie rozumiesz, że za waszych czasów było też tragicznie i inwestycje sektora prywatnego za waszych czasów odstawały po kilka procent od takich tuzów jak Czechy, czy Węgry to jest wyłącznie brak twojej wiedzy i zwykła ignorancja. A to wszystko w czasach gdy pompowano liczne programy unijne dla pobudzenia przedsiębiorczości. Tylko może już tyle o historii i teraz podaj mi jak podnoszenie stóp ma spowodować wzrost inwestycji? Podałeś, że to taka najważniejsza i najistotniejsza kwestia. Więc słucham jak ty to chciałbyś powiązać? Musisz mieć jakichś wybitnie bezczelny plan, który jest w stanie zawstydzić wszystkich światowych ekonomistów. Dawaj go tutaj i się nie migaj. Jak go przedstawisz i uzasadnisz to dostaniesz z pewnością tekę ministra w nowym rządzie.
Napoleon
Posty: 3981
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: Napoleon »

Chciałbym cie zapytać co znaczyło w powyższym zdaniu "nie tylko"?
Kwestia "otwartości" tematu - gdyby ktoś chciał zacząć jakiś wątek gospodarczy nie związany z obecną sytuacja w Polsce.
Zapamiętaj raz na zawsze
No więc właśnie pamiętam i przypominam, że dałeś koncertowo ciała. Nie chcę się nad Tobą pastwić i ci to wypominać w nieskończoność, chyba, że będziesz bardzo nalegał :wink:
Konsumpcja kolego była na tragicznie niskim poziomie.
Mylisz pojęcia i chyba nie do końca rozumiesz sprawę. Konsumpcja powinna być na takim poziomie na ile nas stać. To, czy jest wysoka czy niska jest pojęciem względnym. Odnoszę wrażenie (?), że formułując taką tezą kierujesz się porównaniem nas z mieszkańcami krajów zachodnich (starej UE). A dlaczego nie porównujesz nas z krajami bałkańskimi czy ze Wschodem? W 1989 roku startowaliśmy z gorszego nawet niż oni pułapu.
Teraz pomalutku to zbliżamy się ledwie do średniej unijnej...
Teraz relatywnie biedniejemy. Zarabiamy (uwzględniając siłę nabywczą) mniej w stosunku do innych krajów. Wszystko dzięki inflacji - wyższej niż przeciętne unijna.
I zwyczajnie się zdecyduj w końcu, czy to PiS tak tą konsumpcje wyśrubował, czy koniunktura przypadła dobra.
Naszym problemem było to, że przy rosnącej koniunkturze i szybkim wzroście gospodarczym, co w naturalny sposób podniosłoby konsumpcję, PiS zaczął dodatkowo ten proces sztucznie podkręcać. Dlatego mamy tak wysoką, wyższą niż inni, inflację. I to jest mój główny zarzut. Konsumpcja rosła znacznie szybciej niż PKB (przy bardzo niskich inwestycjach). A to musi się źle skończyć.
Jak wszystko co wypisujesz.
:?: Czyli nieprawdą jest, że mamy znacznie wyższą inflację niż inne kraje UE? Albo że niskie inwestycje i podkręcany sztucznymi transferami wzrost konsumpcji to nie jest przepis na katastrofę?
Ogarnij się Adrianie M. Natomiast podejrzenie, że rząd z premedytacją szedł w inflację chcąc ograniczyć w ten sposób transfery, z którymi przesadził, jest hipotezą bardzo prawdopodobną. Która zresztą jest powszechnie formułowana. Po prostu po populistycznych hasłach typu "wystarczy nie kraść" okazało się, że jednak pieniędzy "nie ma i nie będzie". ale w międzyczasie zaczęło się kasę rozdawać i nie można było przestać. Inflacja była więc w oczach rządzących dobrym rozwiązaniem. Ogranicza realną wartość transferów, zwiększa dochody budżetowe itd. Zakupy złota przez NBP w takiej sytuacji były racjonalnym posunięciem. Tyle tylko, że gdy ignoranci biorą się za takie pomysły, to wychodzi to co wychodzi. Na domiar doszły problemy surowcowe i wojna. Rozsądny rząd jednak w dobrych czasach na takie problemy się przygotowuje. Jeżeli PiS tak podkreślał konieczność zapewnienia sobie dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych, to taka rozrzutna polityka finansowa była z tymi hasłami w sprzeczności.
Oczywiście wybór był taki, że w momencie gdy inflacja była spowodowane wzrostem surowców na świecie, to zrównoważyć mogło ją tylko drastyczne ubijanie wzrostu gospodarczego. Tylko skrajny idiota by się na coś takiego zdecydował, a zwłaszcza, że pozostałe kraje dalej luzowały jak mogły i żadnego wzrostu cen by to nie zatrzymało!
Błąd w rozumowaniu. Bank centralny ma OBOWIĄZEK pilnowania wartości pieniądza wynikający z konstytucji. OBOWIĄZEK! Więc jeśli przy takiej polityce budżetowej jaką prowadził rząd inflacja zaczęła rosnąc i można było przewidzieć, że zagrozi przekroczeniem celu inflacyjnego (a to można było przewidzieć bez trudu - i przewidziano w stosownym czasie), to bez względu na wszystko należało podnosić stopy. Stopniowo, bez szaleństw, ale podnosić. Tak, by cel nie został przekroczony - od tego jest BC. A nie od pomagania rządowi w realizowaniu durnej polityki gospodarczej. Gdyby NBP zachowywał się rozsądnie, Morawieckiemu trudniej byłoby realizować zabójczą dla finansów państwa politykę. I obecnie bylibyśmy w lepszej sytuacji. Tempo wzrostu byłoby oczywiście niższe, ludzie by to pewno odczuli (ale inflację też odczuwają i to mocniej), uniknęlibyśmy jednak zapewne takich konsekwencji jakie dopiero przyjdą.
Pominę już sprawę forsowania zmiany ustroju na niedemokratyczny, co też nas kosztuje kolosalne pieniądze.
Ty masz posadkę państwową więc czy będzie kryzys w gospodarce, czy go nie będzie, to posadkę się utrzyma.
Kolejny błąd w rozumowaniu. Akurat w tej chwili mam "posadkę państwową", prawda. Choć nie zawsze tak było. I to mogę zapewnić, że przy takiej polityce jaką obecnie prowadzi rząd, najmocniej oberwą właśnie ci, którzy są na "posadkach państwowych". Pomijam już to, że wcale nie jest powiedziane, czy "posadka się utrzyma". Ale zarobki na pewno znacznie zmaleją (co już można odczuć). Jeśli chodzi o realną wartość zarobków, budżetówka oberwie najbardziej przy wysokiej inflacji. W końcu, jeśli rząd rzeczywiście szedł w inflację po to by zmniejszyć realne wydatki, to głównie na transferach, emeryturach ale i płacach sektora budżetowego.
Inflacja w końcu zacznie spadać, bo rynek zawsze znajduje równowagę.
Święta racja. Tyle, że wtedy może się okazać, że zarabiamy realnie na poziomie przełomu wieków. Albo i jeszcze mniej. I będzie to cena za politykę gospodarcza rządu obliczoną całkowicie na uzyskanie określonych celów politycznych i zapewnienie PiS władzy. Z bezrobociem nie musi być tak źle (choć może), ale jeśli to bardziej z powodu niżu demograficznego.
Surowce też w końcu przestaną wywierać presję inflacyjną, ropa i gaz się stabilizują i za rok tego czynnika już nie będzie.
Naiwność przemawia przez Ciebie? Jeśli Rosja będzie izolowana - sankcje zostaną utrzymane (a pewno zostaną) - to ceny może i się ustabilizują, ale na wyższym pułapie niż jeszcze niedawno. I to raczej można traktować jako pewnik. Potrwa to długo.
Natomiast uwalić gospodarkę i rynek pracy jest bardzo łatwo...
To zależy jaką gospodarkę. Naszą udało się PiS-owi uwalić w dwie kadencje. I to też jeszcze nie do końca. Choć trzeciej kadencji rządów PiS nasza gospodarka już pewno nie wytrzyma.
gdy po kryzysie w 2008 ugrzęźliśmy na 8 lat waszych rządów w kryzysie na rynku pracy i dopiero pisowcy musieli to naprawiać
A co oni naprawili, jeśli możesz mi powiedzieć? To, że mogli od razu wydawać pieniądze pełnymi garściami wynikać mogło wyłącznie z tego, że odziedziczyli zdrową i mocną gospodarkę. Inaczej musiałby to być cud. Zastanowiłeś się nad głupotami, które piszesz? Uważasz, że w 2015 roku Polska "była w ruinie" ale już od 1 stycznie 2016 rozkwitła? Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki? W ruinę zaczynamy popadać teraz, mniej więcej tak jak Grecy swego czasu - idziemy podobną drogą.
No i jeszcze mi wytłumacz jak takie działanie miałoby wpłynąć pozytywnie na te inwestycje?
Smith w swych "Badaniach nad naturą i przyczynami bogactwa narodów" zaznaczał, że jednym z obowiązków państwa jest tworzenie dobrej "atmosfery" do przedsiębiorczości. Co jest pojęciem bardzo szerokim, obejmującym tak ład prawny jak i realne zachowania rządzących i ich decyzje oraz coś co by można nazwać "budowanie zaufania i atmosfery". I to nie są puste słowa (chyba, że Smitha i Ricarda uważasz za durniów). Wszelka centralizacja będzie temu przeszkadzała. Przeszkadzać będzie drenowanie z pieniędzy samorządów, przeszkadzać będzie nadmierny deficyt finansów publicznych. Przeszkadzać też będzie systematyczne podnoszenie płac minimalnych, nadmierny fiskalizm itd. Jeśli rządzący przyjmą taką linię polityki, prywatny przedsiębiorca dwa razy się zastanowi nim zainwestuje - bo ryzyko poniesie większe. Tak samo z szafowaniem transferami. To doraźnie pobudza konsumpcję, ale nie trzeba wielkiej wyobraźni by zdać sobie sprawę z tego, że podwyższy inflację - bogactwo z transferów się nie bierze. To transfery brać się mogą z bogactwa. Ale jeżeli bogactwo mam na porównywalnym poziomie (rośnie, bo jest koniunktura, ale bez przesady), a transfery wystrzeliły nagle w górę, to to nic dobrego nie ma prawa przynieść! Itd. Wiele czynników składa się na to o co pytasz.
Teraz inflacja inwestycje mocno ograniczy. Dlaczego - to już tu niektórzy wyjaśnili.
No bo to, że nie rozumiesz, że za waszych czasów było też tragicznie i inwestycje sektora prywatnego za waszych czasów odstawały po kilka procent od takich tuzów jak Czechy, czy Węgry to jest wyłącznie brak twojej wiedzy i zwykła ignorancja.
:?: Tu zamieściłem tabelkę, która jednak znalazła się na końcu.

Poziom inwestycji w naszym kraju wyraźnie spadł po 2015 roku. A w UE przeciwnie (nawet jeżeli wzrost nie był jakiś bardzo duży). To mówi samo za siebie.
Oczywiście można dyskutować o tym na co poszły owe inwestycje. U nas poszły głównie na infrastrukturę (bodajże jakieś 70 %) a o dynamice wzrostu bardziej decydują inwestycje w technologie. Z tym, że myśmy w infrastrukturze byli bardzo zapóźnienie, więc to można wytłumaczyć. Problem polega na tym, że obecnie, jeśli już jakieś inwestycje są, to dalej w infrastrukturę - i to jeszcze bardziej niż kiedyś. Ale to temat na inną dyskusję.
Tylko może już tyle o historii i teraz podaj mi jak podnoszenie stóp ma spowodować wzrost inwestycji?
:?: :!: Przecież tłumaczę Ci, że nijak nie ma w tym pomóc! Ty chyba nie rozumiesz jednej zasadniczej rzeczy. Że zadania banku centralnego i rządu, to są kompletnie inne zadania!!! Nie mające ze sobą NIC wspólnego. Stąd m.in. BC w żadnym wypadku nie powinien być podległy lub nawet powiązany z władzą wykonawczą! Co np. już rozumieli Anglicy gdy zakładali Bank Anglii - jako spółkę prywatną.
BC ma TYLKO pilnować wartości pieniądza. Nie powinno go obchodzić, czy jest wzrost gospodarczy czy go nie ma. Nie powinna go nawet obchodzić recesja. TYLKO wartość pieniądza. Bo po to jest bank centralny. Czy to tak trudno zrozumieć? to tak samo jak sąd. Sąd powinien sądzić według prawa nie przejmując się komu jego wyroki są wygodne a komu nie. Państwo zaś powinno mieć, jako strona, TAKĄ SAMĄ pozycję jak każdy, nawet najniżej sytuowany, człowiek. W jednym i drugim działa ta sama zasada. Wzrost gospodarczy, ogólnie polityka gospodarcza, to domena rządu. I rząd powinien sobie z nią radzić. Bez pomocy BC, bo to prowadzi tylko do patologii. Co właśnie obserwujemy.
Podałeś, że to taka najważniejsza i najistotniejsza kwestia.

Podnoszenie stóp procentowych jest narzędziem. Najważniejszym, ale nie jedynym.
Dawaj go tutaj i się nie migaj. Jak go przedstawisz i uzasadnisz to dostaniesz z pewnością tekę ministra w nowym rządzie.
Plan jest banalnie prosty. Należy pracować i oszczędzać. Konsumpcja musi być dostosowana do naszych możliwości. A pamiętajmy, że chcemy osiągnąć poziom Zachodu, czyli tempo naszego wzrostu powinno być większe niż ich. Inwestycje zaś to kapitał. Kapitałem zaś jest to co nie zostało skonsumowane. Nie powinniśmy więc żyć ponad stan, powinniśmy ciężko pracować i oszczędzać aby móc inwestować. Pieniądz powinien być stabilny, więc NBP w żadnym wypadku nie powinien ulegać naciskom politycznym i tylko o wartość pieniądza się martwić. A kwestia polityki gospodarczej byłaby wyłącznie domeną rządu. To jest recepta stara jak świat - ja tu nic nowego nie wymyśliłem. Na tym bazował Balcerowicz i to przyniosło Polsce sukces gospodarczy.
W obecnych realiach dodam jeszcze, że warunkiem jest utrzymanie systemu demokratycznego i praworządności (co jest truizmem), w perspektywie zaś przyjęcie euro i wsparcie dla integracji z UE (choćby przez prowadzenie wspólnej polityki energetycznej, rozumianej także jako zawieranie wspólnych kontraktów na zakup surowców itd.).
Rzecz w sumie prosta w swych założeniach jak budowa cepa. Z tym, że właśnie dlatego nie dostałbym stanowiska ministra finansów :wink: Bo aktualny rząd (i każdy inny tworzony przez prawicę) ma na ten temat diametralnie odmienne zdanie.
Załączniki
Wykres_inwestycje_2021.jpg
Wykres_inwestycje_2021.jpg (60.64 KiB) Przejrzano 3896 razy
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: AdrianM »

Napoleon pisze: 2022-05-09, 18:29 No więc właśnie pamiętam i przypominam, że dałeś koncertowo ciała.
Nalegam byś przytoczył coś w końcu, bo pamiętam, że nam wątek zamknięto, ale nie pamiętam byś coś tam był w stanie z sensem napisać. Twierdziłeś, że inflacje się zawsze zwalcza podnoszeniem stóp, a ja jak ostatniej trąbie musiałem ci tłumaczyć, że jak surowce idą w górę to nic to nie da. Teraz dokładnie wychodzi na to, że to ja miałem rację, a ty bajdurzyłeś. No ja nie przewidziałem, że kacapy wywołają najpierw kryzys gazowy, a po tym zaraz wojnę i kolejny kryzys. No jasnowidzem nie jestem. Nie pamiętam byś ty to przewidział. Ja natomiast ci wyłuskałem, że w takich przypadkach podnoszenie stóp nic nie da, bo to będzie leczenie na zasadzie upuszczania krwi. Teraz cię proszę byś to wkleił i przestał z siebie błazna robić :D

Oczywiście nic nie wkleisz i będziesz wolał klaunować.
Napoleon pisze: 2022-05-09, 18:29 Mylisz pojęcia i chyba nie do końca rozumiesz sprawę. Konsumpcja powinna być na takim poziomie na ile nas stać. To, czy jest wysoka czy niska jest pojęciem względnym. Odnoszę wrażenie (?), że formułując taką tezą kierujesz się porównaniem nas z mieszkańcami krajów zachodnich (starej UE). A dlaczego nie porównujesz nas z krajami bałkańskimi czy ze Wschodem? W 1989 roku startowaliśmy z gorszego nawet niż oni pułapu.
Nie nie porównuje nas z bogatymi krajami tylko z sąsiadami, gdzie konsumpcja jest wyższa i też startowali z takiego pułapu jak my. Zwyczajnie ty nie rozumiesz czym jest konsumpcja i na jakim poziomie powinna być. Jakbyś coś tam wiedział to byś znał jedno z praw Keynesa które mówi o tym, że konsumpcja nie zależy od wysokości stóp procentowych (sic!). Dodatkowo byś wiedział, że zaobserwował on kolejną regularność, czyli zmniejszanie konsumpcji wraz ze wzrostem majętności (sic!). No ale co ty możesz o tym wiedzieć? W onecie o tym pewnie w nagłówkach nie pisali, prawdaż? Jesteś w stanie zrozumieć dlaczego tak jest? I dlaczego wypisujesz zwyczajne brednie o konsumpcji w kraju?
Napoleon pisze: 2022-05-09, 18:29 Teraz relatywnie biedniejemy. Zarabiamy (uwzględniając siłę nabywczą) mniej w stosunku do innych krajów. Wszystko dzięki inflacji - wyższej niż przeciętne unijna.
Bzdury opowiadasz, bo o tym czy się bogacimy, czy biedniejemy decyduje wzrost gospodarczy, a nie inflacja. Wynika to znów z twojego kompletnego braku zrozumienia prostego faktu, że inflacja jest wliczana do PKB i ona była szkodliwa jedynie w pierwszym roku kryzysowym gdy przez dodatnią inflację zanotowaliśmy spadek PKB. Zrozumiesz to kiedyś? Ile razy to ci trzeba powtarzać? Spotykałem już w życiu głupich ludzi, ale po 3 powtórzeniach tego samego faktu jakoś byli w stanie przyjąć do świadomości, że tak jest. Tu jakieś ekstremum mamy widocznie.
Napoleon pisze: 2022-05-09, 18:29 Naszym problemem było to, że przy rosnącej koniunkturze i szybkim wzroście gospodarczym, co w naturalny sposób podniosłoby konsumpcję, PiS zaczął dodatkowo ten proces sztucznie podkręcać. Dlatego mamy tak wysoką, wyższą niż inni, inflację. I to jest mój główny zarzut. Konsumpcja rosła znacznie szybciej niż PKB (przy bardzo niskich inwestycjach). A to musi się źle skończyć.
I znowu nonsensy piszesz, bo po raz kolejny ci powtarzam, że konsumpcja nie podniosła się na tyle by mieć wpływ na inflację. U nas ona ma za słabą dynamikę póki co i to się nie zmieni. Jeśli chodzi ci o konsumpcje surowców to my nie mamy najmniejszego wpływu na ich ceny. Możemy konsumować ich mniej i inflacja będzie rosła.
Napoleon pisze: 2022-05-09, 18:29 Czyli nieprawdą jest, że mamy znacznie wyższą inflację niż inne kraje UE? Albo że niskie inwestycje i podkręcany sztucznymi transferami wzrost konsumpcji to nie jest przepis na katastrofę?
No ale do kogo ty nas porównujesz? Jeśli chodzi o kraje o podobnym stopniu rozwoju to nie mamy. W porównaniu z Francją, czy nawet z Niemcami to mamy wyższą, ale to jest akurat normalne. Płacimy też więcej za odcięcie się od rosyjskich surowców. Więcej niż Niemcy, a nie mówiąc o Francji która ma bardzo rozwiniętą energetykę jądrową. Gdzie jest ta nasza elektrownia jądrowa? Co żeście w tym kierunku zrobili? Proste pytania, c'nie?

I jeszcze raz nie ma u nas wysokiej konsumpcji. Jest to kłamstwo i w ostatnich latach też wysokich wzrostów nie było chyba, że porównać z krótką anomalią kiedy PO rządziło, bo tam było ekstremum gdy żeście zastopowali w pewnym momencie konsumpcję. W porównaniu do wszelkich innych lat jest na normalnym poziomie. Ciągle rośnie, ale bez szału jak w 2008. O kurka :x to wyście ją wtedy tak napędzili! ;) I bardzo dobrze, bo nam była potrzebna, ale pewnie to nie wasza zasługa tylko wcześniejszej koniunktury :P
Napoleon pisze: 2022-05-09, 18:29 Ogarnij się Adrianie M. Natomiast podejrzenie, że rząd z premedytacją szedł w inflację chcąc ograniczyć w ten sposób transfery, z którymi przesadził, jest hipotezą bardzo prawdopodobną. Która zresztą jest powszechnie formułowana. Po prostu po populistycznych hasłach typu "wystarczy nie kraść" okazało się, że jednak pieniędzy "nie ma i nie będzie". ale w międzyczasie zaczęło się kasę rozdawać i nie można było przestać. Inflacja była więc w oczach rządzących dobrym rozwiązaniem. Ogranicza realną wartość transferów, zwiększa dochody budżetowe itd. Zakupy złota przez NBP w takiej sytuacji były racjonalnym posunięciem. Tyle tylko, że gdy ignoranci biorą się za takie pomysły, to wychodzi to co wychodzi. Na domiar doszły problemy surowcowe i wojna. Rozsądny rząd jednak w dobrych czasach na takie problemy się przygotowuje. Jeżeli PiS tak podkreślał konieczność zapewnienia sobie dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych, to taka rozrzutna polityka finansowa była z tymi hasłami w sprzeczności.
Ty się człowieku ogarnij! Przeczytaj to co jest powyżej. Jakieś pomieszanie z poplątaniem. Bełkot jakiego jeszcze tu nie prezontowałeś. Ale tekstu wyszło wyjątkowo dużo :brawo: Na farmie partyjnych trolli rozumiem za literówkę płacą? ;)
Napoleon pisze: 2022-05-09, 18:29 Gdyby NBP zachowywał się rozsądnie, Morawieckiemu trudniej byłoby realizować zabójczą dla finansów państwa politykę. I obecnie bylibyśmy w lepszej sytuacji. Tempo wzrostu byłoby oczywiście niższe, ludzie by to pewno odczuli (ale inflację też odczuwają i to mocniej), uniknęlibyśmy jednak zapewne takich konsekwencji jakie dopiero przyjdą.
Odczuliby momentalnie stratę pracy, a państwo obciążenia z tym związane. Inflacje nas kosztuje, ale póki gospodarka i pensje rosną jest ona strawialna. Dla niektórych może nie być, ale wtedy wystarczy poszukać sobie nowej pracy, bo to zapewnia zdrowy wzrost gospodarczy, że jest rynek i konkurencja. Dzięki temu, że nie władowaliśmy się w jakieś głupie ubijanie wzrostu, to każdego zwyczajnie stać na tą rosnącą inflację. Ona by i tak rosła, tylko jakby ubić gospodarkę to ludzi nie byłoby stać na jakąkolwiek inflację i w ogóle na życie. Taka sytuacja by wam w PO oczywiście odpowiadała. Tak to trzeba trzepać pianę o inflacji o której się pojęcia zupełnie nie ma.
Napoleon pisze: 2022-05-09, 18:29 Uważasz, że w 2015 roku Polska "była w ruinie" ale już od 1 stycznie 2016 rozkwitła?
No chwilę to zajęło i tak naprawdę rozpęd zaczęliśmy nabierać dopiero w 2017 i prawdziwe efekty w 2018-2019. No tak to działa. O bezrobociu już nawet nie wspomnę.
Napoleon pisze: 2022-05-09, 18:29 Poziom inwestycji w naszym kraju wyraźnie spadł po 2015 roku. A w UE przeciwnie (nawet jeżeli wzrost nie był jakiś bardzo duży). To mówi samo za siebie.
Nie mówi. Bo ja ci piszę o inwestycjach sektora prywatnego. Pompowanie inwestycji w ramach funduszy unijnych było krótkotrwałe. Po prostu nie znasz tych danych. Zero, pustka. Cały ty, jakaś tabelka co partia podrzucili do trollowania i tyle.
Napoleon pisze: 2022-05-09, 18:29 Przecież tłumaczę Ci, że nijak nie ma w tym pomóc! Ty chyba nie rozumiesz jednej zasadniczej rzeczy. Że zadania banku centralnego i rządu, to są kompletnie inne zadania!!! Nie mające ze sobą NIC wspólnego. Stąd m.in. BC w żadnym wypadku nie powinien być podległy lub nawet powiązany z władzą wykonawczą! Co np. już rozumieli Anglicy gdy zakładali Bank Anglii - jako spółkę prywatną.
Bredzisz po raz kolejny. Najważniejszym celem wszystkich instytucji jest dbanie o rozwój gospodarczy kraju, nawet kosztem czegoś tam. Może to być kosztem zajęcia złóż w jakimś Bantustanie i wywołaniem z tego tytuły wojenki i tak MON ma szansę wpłynąć na wzrost gospodarczy. BC nie jest od trzymania jakiegoś paradygmatu niskiej inflacji, a utrzymywaniem odpowiedniej wartości pieniądza, co nie ma nic wspólnego z inflacją. Jakbyśmy nawet byli w stanie utrzymać niską inflację (choć to niemożliwe) i przy naszej strukturze gospodarki waluta zaczęła by być wyceniana coraz wyżej niż EUR lub USD to byśmy zaczęli tracić gospodarczo. Chwilowo poczułbyś się pewnie lepiej, ale jakby rosło to kosztem PKB i bezrobocia to za rok waluta by spadła, a inflacja walnęłaby w sufit. Utrzymujemy pewne ryzy PLN w stosunku do głównych walut, bo to nam służy. My i tak od dekad mamy problem z eksportem.
Napoleon pisze: 2022-05-09, 18:29 Naiwność przemawia przez Ciebie? Jeśli Rosja będzie izolowana - sankcje zostaną utrzymane (a pewno zostaną) - to ceny może i się ustabilizują, ale na wyższym pułapie niż jeszcze niedawno. I to raczej można traktować jako pewnik. Potrwa to długo.
Nie naiwność tylko wiedza. Jeśli w tym roku ropa jest po 120 USD, a za rok będzie też po 120 USD to wg. ciebie jaki będzie efekt inflacyjny spowodowany surowcami? No będzie zero. Tak jak w 2014 surowce zaliczyły dołek i wy nie byliście w stanie nic zrobić z deflacją. Ale rok minął i problem zniknął, a ceny ropy nawet się zaczęły odbijać. To samo w pierwym roku covidowym, efekt spadku cen ropy zrównoważył efekt rosnącej inflacji w 2019. Jakby wtedy nie zalano świata pustym pieniądzem i my byśmy nie zamykali gospodarki, tylko robili swoje jak Szwedzi to byśmy dzisiaj byli w innym miejscu. Tak jak i oni. Tylko przez takich krzykaczy z pustymi łepetynami jak ty w swojej całej postawie, my musieliśmy się wpakować w model lockdaunowy.
Napoleon pisze: 2022-05-09, 18:29 Plan jest banalnie prosty. Należy pracować i oszczędzać. Konsumpcja musi być dostosowana do naszych możliwości.
Chyba nie czytałeś jednak nigdy w życiu Smitha :( No niestety z takimi receptami to góra stanowisko ciecia w budynku ministerstwa głupoty.
cochise
Posty: 959
Rejestracja: 2005-11-03, 22:07
Lokalizacja: daleko stąd nie widać

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: cochise »

AdrianM pisze: 2022-05-09, 21:27 .......
Proponowałbym odstawić TVP......
lecela niye aka ohinni mahel mitawa cante
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: AdrianM »

cochise pisze: 2022-05-09, 23:42 Proponowałbym odstawić TVP......
A ja proponuję coś doczytać szerzej. Widzę, że kolega dzieli świat na ludzi oglądających TVP lub TVN. Jednakże gratuluję wyboru tej właściwszej :dupa:
Awatar użytkownika
peceed
Posty: 1078
Rejestracja: 2019-09-12, 16:25

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: peceed »

Maciej3 pisze: 2022-05-09, 10:02 Obawiam się, że niestety serio.
Dałem przykład absolutnego przewidywania cen jednego produktu na 2 miesiące naprzód.
Ale gwarantuje, że nie przekonasz. Szamani mówią, że inflacja jest cacy bo coś tam, to jest cacy i koniec.
Inflacja w czystej i przewidywalnej postaci jest bez znaczenia, to zwykła transformacja waluty zgodna z prawem potęgowym.
Wpływ na obrót gospodarczy jest niewielki, bo liczą się realne stopy zwrotu.
Problemy mają charakter techniczny nie fundamentalny, bo pieniądz w czystej postaci "parzy", ale do przechowywania wartości są inne mechanizmy - takie jak inwestycje.
Inflacja zmniejsza koszt pozyskania kapitału i obniża koszty pracy. Do tego pozwala znaleźć rynkowi inne punkty równowagi.
To nie jest żadna anomalia rynkowa tylko wynik działania rynku, jedno z "typowych rozwiązań".


Napoleon pisze: 2022-05-09, 18:29 Pieniądz powinien być stabilny, więc NBP w żadnym wypadku nie powinien ulegać naciskom politycznym i tylko o wartość pieniądza się martwić.
Chciał kolega napisać "... politycznym, a tylko o".
Napoleon pisze: 2022-05-09, 18:29 BC ma TYLKO pilnować wartości pieniądza. Nie powinno go obchodzić, czy jest wzrost gospodarczy czy go nie ma. Nie powinna go nawet obchodzić recesja. TYLKO wartość pieniądza. Bo po to jest bank centralny. Czy to tak trudno zrozumieć?
Amerykanie do dziś żałują, że szanowny kolega nie objął roli szefa banku centralnego CHRL.
U nas mamy takiego lunatyka, który zabrał się za "schładzanie gospodarki", bo wydawało mu się że już nie jest tylko Jeffreyem Sachsem, ale wręcz drugim Alanem Greenspanem. Efektem był gigantyczny wzrost bezrobocia i eksodus ludzi do UK.
Napoleon pisze: 2022-05-09, 18:29 ale nie trzeba wielkiej wyobraźni by zdać sobie sprawę z tego, że podwyższy inflację - bogactwo z transferów się nie bierze. To transfery brać się mogą z bogactwa. Ale jeżeli bogactwo mam na porównywalnym poziomie (rośnie, bo jest koniunktura, ale bez przesady), a transfery wystrzeliły nagle w górę, to to nic dobrego nie ma prawa przynieść!
To oczywista bzdura. Większe transfery zmniejszają przestępczość i koszty z nią związane, pozwalają zwiększać jakość "materiału ludzkiego" i mogą być odbierane jako długofalowa inwestycja. Ta inicjatywa istotnie obniżyła poziom ubóstwa w Polsce.
Napoleon pisze: 2022-05-05, 20:45 W rezultacie zaczęli "kupować" przychylność generując kolejne transfery (do 2018 60-70 mld rocznie dodatkowych wydatków - na nieco ponad 400 mld. dochody budżetowe!)
Nawet teraz Polska wciąż jest krajem środka stawki jeśli chodzi o transfery socjalne w Europie, podawałem jakiś czas temu dokładne dane. Ale co tam, jak rzeczywistość nie pasuje do teorii, tym gorzej dla rzeczywistości.
Napoleon pisze: 2022-05-05, 20:45 i sztucznie podwyższać płace przez podwyższanie płacy minimalnej (co napędzało ogólny wzrost łac).
Podwyższanie płac w Polsce ma bardzo korzystny efekt dla PNB. Jesteśmy krajem neo-kolonialnym i większość "właścicieli" jest "zamorska". Płacze o zniszczeniu rentowności pewnych biznesów są śmieszne - mamy na tyle małe bezrobocie, że możemy sobie pozwolić na podejście "jak się nie podoba to wypad do Bangladeszu". Wciąż mamy 4 razy niższe przeciętne koszty pracy niż Niemcy znajduące się tuż obok! Wzrost wynagrodzeń ludzi sam w sobie otwiera nowe segmenty rynku dla biznesu i generuje wzrost gospodarczy, wzrost wynagrodzeń w Polsce jest korzystny dla biznesów w Polsce i niekorzystny dla biznesów w Niemczech!
Warto też spojrzeć inaczej na poziom inwestycji - skoro mamy 3% bezrobocie, to nie da się w prosty sposób generować nowych miejsc pracy jak do tej pory.
Potrzeba zmiany struktury gospodarki, przejścia w stronę wysokich technologii a to wymaga wsparcia dla rodzimego kapitału (instytucjonalnego) i posiadania wyskomarżowych biznesów których brakuje, bo do tej pory nadstawialiśmy wszystkie otwory za granicę.
-Panie Kapitanie! Toniemy!
-Jak nie Wy, to kto?
Napoleon
Posty: 3981
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: Napoleon »

Nalegam byś przytoczył coś w końcu...
O ile sobie dobrze przypominam, to ciągle powtarzałeś, że NBP robi wyliczenia, że wraz z inflacja rosną płace i że gospodarka nam rośnie, więc nie widzisz problemu. Generalnie powtarzałeś z grubsza Glapińskiego. A Glapiński się skompromitował. Więc?
A co do cytatów... Ja już nawet nie pamiętam co to był za temat (choć dyskusją pamiętam bardzo dobrze). Podaj jaki - cytatów dam ci bez liku. :wink:
Nie nie porównuje nas z bogatymi krajami tylko z sąsiadami, gdzie konsumpcja jest wyższa i też startowali z takiego pułapu jak my.
Kto niby startował z takiego samego pułapu?! Bo piszesz niedorzeczności. Sytuacja Czechosłowacji była nieporównanie lepsza. O NRD nawet nie wspomnę. Nawet sytuacja w Ukrainie i Białorusi, gdy uzyskały niepodległość, na pewno nie była gorsza niż u nas w 1989 roku.
Nie porównujesz nas zaś ani z Ukrainą ani z Białorusią. A gdybyś porównał tempo zmian, to zauważyłbyś, że u nich było wielokrotnie mniejsze.
Jeśli zastosować tu wskaźnik PKB/głowę, to w kolejnych latach (1990-2000-2010-2020; przy czym traktujemy to w przybliżeniu bo w przypadku Czech i Słowacji to szacunki a w przypadku Ukrainy i Białorusi chodzi o moment uzyskanie niepodległości, nie uwzględniamy tez w Polsce roku 1989 tylko 1990) to kolejno dla poszczególnych państw wyniosłoby to (wg. Banku Światowego i MFW w zaokrągleniu) kolejno: Polska - 1700 - 4500 - 12600 - 15600; Węgry - 3300 - 4600 - 13100 - 15900; Czechy - 3900 - 6000 - 19800 - 23000; Słowacja - 2400 - 5400 - 16600 - 19500; Ukraina - 1600 - 650 - 3000 - 3100; Białoruś - 2100 - 1300 - 6200 - 6300.
Jak by nie patrzeć, widać tu kto odniósł największy sukces w rozumieniu przyrostu PKB. Pomijam nieszczęsny rok 1989, w którym zbankrutowaliśmy.
Bzdury opowiadasz, bo o tym czy się bogacimy, czy biedniejemy decyduje wzrost gospodarczy, a nie inflacja.
A to ciekawe. Czyli według Ciebie wzrost cen nie ma wpływu na to czy biedniejemy czy się bogacimy?
bo po raz kolejny ci powtarzam, że konsumpcja nie podniosła się na tyle by mieć wpływ na inflację
Czyli wychodziłoby według Ciebie na to, że obecna inflacja w całości jest efektem covidu i tego co wyczynia Putin? Źle Cię rozumiem?
Rozumiem też, że jeżeli na transfery idzie dodatkowo 60-70 mld przy dochodach budżetowych rzędu trochę ponad 400 mld. to nie będzie to miało istotnego wpływu na konsumpcję i inflację?
No ale do kogo ty nas porównujesz? Jeśli chodzi o kraje o podobnym stopniu rozwoju to nie mamy. W porównaniu z Francją, czy nawet z Niemcami to mamy wyższą, ale to jest akurat normalne.
:shock: A niby dlaczego to jest "normalne"? Jesteś w stanie to wyjaśnić?
I jeszcze raz nie ma u nas wysokiej konsumpcji. Jest to kłamstwo...
To, czy konsumpcja jest "za mała" czy "za duża" to pojęcie względne. Przedstawiłem ci pewien mechanizm - nie odniosłeś się do niego. Więc jeszcze raz (odpowiedz na pytania):
1) Nieskonsumowana część dochodów to kapitał. Czy tak?
2) Kapitał jako taki generuje inwestycje. Czyli, im większe oszczędności tym więcej kapitału, który można zainwestować. Czy tak?
3) Gonimy Zachód, co oznacza, że inwestycje są wskazane. Powinny być relatywnie wysokie, jeśli ten Zachód mamy dogonić. Czy tak?
4) Jak ci biedniejsi, musimy mimo wszystko znaleźć środki na inwestycje. Nie możemy więc porównywać naszej konsumpcji do Zachodu. Czy tak?
5) Co u ciebie oznacza "wysoka" konsumpcja? Kiedy jest "wysoka" a kiedy nie jest?
Bo ja twierdzę, że jest "za wysoka". Czyli, że od pewnego czasu żyjemy ponad stan.
Bełkot jakiego jeszcze tu nie prezontowałeś...
Czyli wracamy do starych nawyków... Przykre. A teraz powiedz konkretnie (z uzasadnieniem) dlaczego tak uważasz. Rzucać obelgi każdy potrafi. Ale uzasadnić rzetelnie dlaczego - z tym bywa gorzej. więc potrafisz?
Odczuliby momentalnie stratę pracy, a państwo obciążenia z tym związane.
Piszesz bez sensu. Po pierwsze, bezrobocie u nas zniknęło nie tylko dzięki wzrostowi gospodarczemu ale i niżowi demograficznemu. Wzrost gospodarczy ma na to wpływ, ale nie tylko. Podnoszenie stosownie szybko stóp procentowych tak, by utrzymać inflację w ryzach, oznaczałoby lekkie spowolnienie, ale nie oznaczałoby zapewne recesji. Co do obciążeń państwa zaś, to cały czas powtarzam, że państwo obciążyło się same, bez uzasadnienia. I jeżeli ktoś tak robi a potem nagle orientuje się, że "pieniędzy nie ma i nie będzie" to czyni głupie ruchy. A pójście w inflację wydaje się akceptowalnym rozwiązaniem (oczywiście dla tych ignorantów, którzy najpierw do niewydolności budżetu doprowadzili).
No chwilę to zajęło i tak naprawdę rozpęd zaczęliśmy nabierać dopiero w 2017 i prawdziwe efekty w 2018-2019. No tak to działa.
Gospodarka zaczęła wyraźnie rosnąc od 2015 roku. Może nawet od końca 2014. Od 2016-2017 dało się to wyraźnie odczuć. Ale trend był wyraźny już 2 lata wcześniej. to był naturalny proces, który rozpoczął się po drugiej fali kryzysu.
Nie mówi. Bo ja ci piszę o inwestycjach sektora prywatnego.
Ten też spadł. Więc nie wiem o co Ci chodzi.
Najważniejszym celem wszystkich instytucji jest dbanie o rozwój gospodarczy kraju, nawet kosztem czegoś tam.
Tego się obawiałem. Że po prostu nie rozumiesz podstawowych rzeczy. Zobacz więc do konstytucji. Jest tam o tym co NBP powinien. Nie widzę tam nic o dbaniu o wzrost gospodarczy. To raz. Dwa, jeśli tak jak obecnie nasz bank centralny stawia na doraźne (bo są to działania doraźne, obliczona na "tu i teraz" - nikt się nie przejmuje tym co będzie w dłuższym okresie czasu) pomaganie w utrzymaniu wzrostu gospodarczego, to robi to kosztem swych głównych zadań - utrzymania wartości pieniądza. A to oznacza, że w nieco dłuższej perspektywie działa na szkodę wzrostu gospodarczego.
Tobie się wydaje, że można manipulować pieniądzem i dzięki temu stawać się coraz bogatszym - czy tak? Jeśli tak, to jest to niedorzeczność. Gdyby bogactwo brało się z tego powodu (ordynarnie pisząc z druku gotówki) to wszyscy bylibyśmy super zamożni. A tak nie jest. Nigdy nie pojmę jak można wierzyć w takie niedorzeczności!
Jeśli w tym roku ropa jest po 120 USD, a za rok będzie też po 120 USD...
Co będzie za rok - nie wiesz. Natomiast logika mówi nam, że jeżeli UE (i nie tylko) odejdzie od rosyjskich surowców energetycznych, to wrośnie popyt na takowe surowce z innych źródeł. A tam gdzie rośnie popyt, rosną też ceny. Eksport zaś rosyjskich surowców energetycznych w inne rejony tego tak szybko nie zmieni, bo możliwości Rosjan w tym zakresie będą, przynajmniej przez jakiś czas, ograniczone.
Chyba nie czytałeś jednak nigdy w życiu Smitha
To wyjaśnij mi co w tym co napisałem kłóci się z jego (ich, bo wspominałem też później o Ricardo) poglądami. Twierdzisz, że pisze bzdury - OK. ale wyjaśnij. Z tym u Ciebie mocno szwankuje.
Amerykanie do dziś żałują, że szanowny kolega nie objął roli szefa banku centralnego CHRL.
Chiny zbliżają się do poważnych problemów. A aplikowane przez Xi antidotum tylko te problemy pogłębi.
To oczywista bzdura.
Czyli uważasz Peceed, że drukowanie pieniędzy lub przekazywanie kasy ludziom pod byle pretekstem, bez zwracania uwagi na inwestycje, doprowadzą nas do dobrobytu?! Przecież to co piszesz to czyste szaleństwo! Naprawdę tak uważasz?
Nawet teraz Polska wciąż jest krajem środka stawki jeśli chodzi o transfery socjalne w Europie
Proporcjonalnie do PKB czy dochodów budżetowych, przeznaczamy na nie najwięcej (a w każdym razie jesteśmy jednymi z tych, którzy na ten cel przeznaczają najwięcej). Najszybciej tez u nas wydatki na ten cel rosły. Szybciej niż PKB. To nie jest ani zdrowe ani normalne. Co więcej, preteksty, pod którymi to czyniono, okazały się "puste" - transfery nie spełniły celów.
Podwyższanie płac w Polsce ma bardzo korzystny efekt dla PNB....
? A kto to nas niby skolonizował? I w jaki sposób? Jak też administracyjne podwyższanie płac może mieć pozytywny skutek na wzrost PKB? Nominalny, może i tak. Ale w sile nabywczej to może mieć znaczenie na początku tej drogi. Po jakimś czasie zaś skutek stanie się odwrotny do zamierzonego. Chciałbym Ci zwrócić uwagę na fakt, że w 2018 roku po raz pierwszy od początku lat 90. wzrósł wskaźnik ubóstwa względnego. To ma swą wymowę. A będzie coraz gorzej. Gdyby nie to nie byłyby potrzebne wszelkiej maści "tarcze antyinflacyjne" itp. rzeczy. Biedniejemy.
Płace rosną u nas szybciej niż wydajność. Tak się zaczyna patologia.
Proponowałbym odstawić TVP......
Obawiam się, że dla niektórych będzie to trudne. Bo będzie wymagało przyznanie się do tego, że pozwolono się wystawić komuś do wiatru i oszukać. Jest podobno stwierdzone, że jeżeli ktoś jest na tyle naiwny, że da się oszukać w sposób kompromitujący, to ciężko jest mu się do tego przyznać. I woli nawet niekiedy ponieść stratę, ale udawać, że nic się nie stało. Myślę, że tu mamy do czynienia z podobną sytuacją.
Awatar użytkownika
peceed
Posty: 1078
Rejestracja: 2019-09-12, 16:25

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: peceed »

Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14
Proponowałbym odstawić TVP......
Obawiam się, że dla niektórych będzie to trudne. Bo będzie wymagało przyznanie się do tego, że pozwolono się wystawić komuś do wiatru i oszukać.
Muszę przestać oglądać "Jaka to melodia" i "Familiadę" czasami puszczane przy obiedzie. Już nawet tam przemyca się propagandę PiS-u.
Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14 Że po prostu nie rozumiesz podstawowych rzeczy. Zobacz więc do konstytucji. Jest tam o tym co NBP powinien. Nie widzę tam nic o dbaniu o wzrost gospodarczy. To raz
Nie widzę też nigdzie o pomaganiu w spekulacyjnych atakach na złotówkę.
Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14 Chiny zbliżają się do poważnych problemów.
Po 4 dekadach 10% wzrostu. A o tych poważnych problemach Chin za rogiem to słyszę od ćwierć wieku. Tymczasem flota chińska jest już większa (ale nie silniejsza) od Amerykańskiej, a yuan renminbi awansuje do miana waluty rezerwowej.
Chiny stają się tak potężne że będzie ich stać na eksport swoich problemów za granicę.
Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14 Czyli uważasz Peceed, że drukowanie pieniędzy lub przekazywanie kasy ludziom pod byle pretekstem, bez zwracania uwagi na inwestycje, doprowadzą nas do dobrobytu?! Przecież to co piszesz to czyste szaleństwo! Naprawdę tak uważasz?
Transfery socjalne w Polsce nie są wyjątkowo wysokie na tle UE, choć obecnego poziomu już nie chiałbym podnosić. Jest ok.
Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14 A kto to nas niby skolonizował? I
Eusajanie.
Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14 I w jaki sposób?
Ekonomicznie.
Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14 Jak też administracyjne podwyższanie płac może mieć pozytywny skutek na wzrost PKB?
Najpierw to trzeba się nauczyć odróżniać PKB od PNB. Potem już będzie łatwo zrozumieć że wzrost płac w Polsce podnosi PNB.
Podnosi też PKB, gdyż te wszystkie nie wykazujące zysków inwestycje zachodnie muszą więcej płacić w Polsce, i nagle w magiczny sposób następuje magiczny transfer niemieckiego czy francuskiego PKB do Polski.
Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14 Co więcej, preteksty, pod którymi to czyniono, okazały się "puste" - transfery nie spełniły celów.

I bardzo dobrze - ostatnie czego nam potrzeba to nadprodukcja debili.
Za to udało się dzięki nim poprawić jakość życia młodych ludzi. Bo ludzie wychowujący dzieci często klepali biedę wyłącznie z tego powodu.
-Panie Kapitanie! Toniemy!
-Jak nie Wy, to kto?
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: AdrianM »

Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14 Jeśli zastosować tu wskaźnik PKB/głowę, to w kolejnych latach (1990-2000-2010-2020; przy czym traktujemy to w przybliżeniu bo w przypadku Czech i Słowacji to szacunki a w przypadku Ukrainy i Białorusi chodzi o moment uzyskanie niepodległości, nie uwzględniamy tez w Polsce roku 1989 tylko 1990) to kolejno dla poszczególnych państw wyniosłoby to (wg. Banku Światowego i MFW w zaokrągleniu) kolejno: Polska - 1700 - 4500 - 12600 - 15600; Węgry - 3300 - 4600 - 13100 - 15900; Czechy - 3900 - 6000 - 19800 - 23000; Słowacja - 2400 - 5400 - 16600 - 19500; Ukraina - 1600 - 650 - 3000 - 3100; Białoruś - 2100 - 1300 - 6200 - 6300.
Jak by nie patrzeć, widać tu kto odniósł największy sukces w rozumieniu przyrostu PKB. Pomijam nieszczęsny rok 1989, w którym zbankrutowaliśmy.
Można rzucać z czapy liczby bez kontekstu. Ja ci podam pierwszy rok kiedy przejęto władze po starym systemie 1991 i mamy Polska 2250, Słowacja 2700, Czechy 2900, i co taka przepaść była? A teraz ciekawsze Polska-Litwa-Łotwa-Estonia w roku 1995 3700-2200-2300-3100, a w 2020 15600-20000-17600-23300. Teraz widzis, cy dolej nie widzis? Na Litwie konsumpcja 92% unijnej, a w Polsce 79% w 2019. Czyli jakoś dla Litwy konsumpcja nie była problemem, a w Estoni porównywalnie. Na Łotwie najsłabsza i najsłabiej rośnie.

Pomijam twoje nieszczęsne rzucanie liczbami z których nic nie wynika.
Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14 A to ciekawe. Czyli według Ciebie wzrost cen nie ma wpływu na to czy biedniejemy czy się bogacimy?
Na to czy się bogacimy ma wpływ wzrost dochodów w porównaniu do wzrostu kosztów życia. Jeśli dochód góruje to się człowiek bogaci. To jest proste. Czego ty dalej nie rozumiesz? Takie delikwenta to jeszcze nigdy nie miałem. Ale żebyś potrafił coś zrozumieć, czym jest bogacenie to wesprę cię grafiką

Obrazek

I widzisz, kiedy dochód rozporządzalny zaczął faktycznie się powiększać, czy dalej będziesz dyrdymalił?
Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14 Czyli wychodziłoby według Ciebie na to, że obecna inflacja w całości jest efektem covidu i tego co wyczynia Putin? Źle Cię rozumiem?
Rozumiem też, że jeżeli na transfery idzie dodatkowo 60-70 mld przy dochodach budżetowych rzędu trochę ponad 400 mld. to nie będzie to miało istotnego wpływu na konsumpcję i inflację?
Oczywiście, że wzrost surowców ma decydujący wpływ. Wraz z ich wzrostem rosną koszta transportu, nawozów, ogrzewania hal, oświetlenia, półproduktów itd. Zawsze tak było i jest to zwyczajna reakcja łańcuchowa. Razem z tym rośnie presja płacowa, bo wszystko w okół drożeje i ludzie stają się biedniejsi, bo wzrost kosztów życia przeważa nad wzrostem dochodów. Na inflację kolego nie ma wpływu udział nakładów socjalnych w dochodzie narodowym. To jest jakichś twój wymysł. Wpływ ma tworzenie pustego pieniądza lub zbytnia podaż kredytów, które faktycznie skokowo mogą wprowadzić tymczasowo pustą gotówkę do obiegu. Te ponad 400mld dochodów budżetowych to podatek od tego co gospodarka wyprodukuje. To jest już wliczone w koszta życia i w zależności od opcji politycznej wróci na rynek jako łapówki dla mafii paliwowej albo jako socjal dla dzieciorobów. No każdemu pasuje co innego i wszystkich się nie zadowoli. Przy czym te pieniądze tak czy siak wrócą na rynek. Nie wzrośnie konsumpcja dzieciorobów, to wzrośnie mafiozów. Tak to działa.
Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14 A niby dlaczego to jest "normalne"? Jesteś w stanie to wyjaśnić?
To jest akurat proste, bo gospodarki rosnące mają zwyczajowo wyższą presję inflacyjną w porównaniu z gospodarkami już rozwiniętymi. Wzrosty gospodarcze znów odwrotnie notują niższe niż my i to też jest naturalne. Takie są fakty i dane. Wypada się w końcu zainteresować czymś więcej niż nagłówki w onecie, nieprawdaż?
Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14 To, czy konsumpcja jest "za mała" czy "za duża" to pojęcie względne. Przedstawiłem ci pewien mechanizm - nie odniosłeś się do niego. Więc jeszcze raz (odpowiedz na pytania):
1) Nieskonsumowana część dochodów to kapitał. Czy tak?
2) Kapitał jako taki generuje inwestycje. Czyli, im większe oszczędności tym więcej kapitału, który można zainwestować. Czy tak?
3) Gonimy Zachód, co oznacza, że inwestycje są wskazane. Powinny być relatywnie wysokie, jeśli ten Zachód mamy dogonić. Czy tak?
4) Jak ci biedniejsi, musimy mimo wszystko znaleźć środki na inwestycje. Nie możemy więc porównywać naszej konsumpcji do Zachodu. Czy tak?
5) Co u ciebie oznacza "wysoka" konsumpcja? Kiedy jest "wysoka" a kiedy nie jest?
Bo ja twierdzę, że jest "za wysoka". Czyli, że od pewnego czasu żyjemy ponad stan.
Zacznij zadawać pytania na poziomie dorosłego człowieka, a nie jakiegoś nierozgarniętego dzieciaka. Jeśli zadajesz pytanie to nie wal przed nim stwierdzeń które mają sugerować odpowiedź, bo na mnie to nie działa, a mącisz w głowie dzieciom które mogą to czytać. Druga sprawa mylisz pojęcia i nie potrafisz nawet używać języka.

AD1. Kapitał
Kapitał - to zasoby służące pomnażaniu wartości gospodarczych, występujące pod trzema postaciami: zasobów pieniężnych, środków produkcji oraz zasobów intelektualnych.
Ad2. Jak zrozumiesz kiedyś powyższe to pojmiesz, że to pytanie jest bez sensu i nic na temat kapitału nie rozumiesz

Ad3. Można gonić za pomocą innowacji i jeśli faktycznie chce się gonić to jest najlepszy model. W zasobach pieniężnych nie pogonimy (chyba że przyciągając kapitał zagraniczny), a inwestycje w środki produkcji to jest to o czym ci pisałem, bo te są niezmiennie niskie od dekad i tu też tylko inwestycje firm zagranicznych wchodzą w grę.

Ad4. Jasiu, ale ty wcześniej pisałeś o konsumpcji wśród biedoty co dostała pińcet plus. Inwestycje zasobów pieniężnych firm wynikają głównie z obciążeń podatkowych, stabilności rynku, czy dostępu do taniego kredytu. Mieszasz znów pojęcia bez pojęcia. O czym ty chcesz rozmawiać? Naucz się w końcu czegoś, a w szczególności zadawania pytań

Ad5. Pytania te są oznaką kiełkującego myślenia. To ty szastałeś wcześniej, że u nas konsumpcja jest za wysoka, a ja ci tłumaczę cały czas, że nie jest. Jest niska, wydajemy mało i są to wydatki podstawowe, na żywność i bieżące opłaty. Ludzie kupują ciągle używane samochody z zachodu. U nas nie ma konsumpcji wysokiej, ona jest niska i skupiona w większości na podstawowych potrzebach życiowych. Kto żyje ponad stan? Ci co dostali 500+? Czy ci co dostali 14. emeryturę? :D
Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14 więc potrafisz?
Potrafię, tylko nie chce mi się wracać do poprzedniego postu i drugi raz czytać tego samego bełkotu.
Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14 Piszesz bez sensu. Po pierwsze, bezrobocie u nas zniknęło nie tylko dzięki wzrostowi gospodarczemu ale i niżowi demograficznemu. Wzrost gospodarczy ma na to wpływ, ale nie tylko. Podnoszenie stosownie szybko stóp procentowych tak, by utrzymać inflację w ryzach, oznaczałoby lekkie spowolnienie, ale nie oznaczałoby zapewne recesji. Co do obciążeń państwa zaś, to cały czas powtarzam, że państwo obciążyło się same, bez uzasadnienia. I jeżeli ktoś tak robi a potem nagle orientuje się, że "pieniędzy nie ma i nie będzie" to czyni głupie ruchy. A pójście w inflację wydaje się akceptowalnym rozwiązaniem (oczywiście dla tych ignorantów, którzy najpierw do niewydolności budżetu doprowadzili).
Dalej się błąkasz. Nie dało się obniżać inflacji, bez recesji. Połowa obecnej inflacji jest bezpośrednim wynikiem wzrostu cen surowców, a pozostała pośrednio wynika z ich ceny. Więc aby to zredukować musisz mieć recesję. To akurat jest proste. Obecnie żeby nie tracić trzeba zaakceptować inflację, byle nie kosztem wzrostu gospodarczego, bo to jest jedyne na co mamy wpływ. Zamiast złotówek lepiej będzie trzymać pieniądze inaczej ulokowane, ale to tylko dotyczy tych bogatszych, a ci sobie poradzą.
Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14 Gospodarka zaczęła wyraźnie rosnąc od 2015 roku.
Tak wyraźnie zaznaczyła to w 2016 roku. Buhahaha
Napoleon pisze: 2022-05-10, 14:14 Ten też spadł. Więc nie wiem o co Ci chodzi.
Spadł, ale nie aż tyle i wynikało to też z odpływu dopłat unijnych dla.... nomen omen inwestycji :D Oczywiście nie wiesz o co chodzi dlatego ci to objaśniam.
Zablokowany