Polityka gospodarcza

czyli hobby, kultura, sztuka, wścieklizna i w ogóle offtopic...

Moderator: nicpon

AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: AdrianM »

Napoleon pisze: 2022-05-16, 15:17 Wystarczy napisać o co ci chodzi.
Ty dobrze wiesz o co mi chodzi. Sprzątaczka to wg. ciebie mogła rypać za 1200 brutto, ale jak chodzi o twoje koryto to inflacji ci nagle nie pokrywa. Tym z pensją minimalną to te podwyżki kosztów życia im nie pokrywają. Różnica chyba jednak znacząca, a tym bardziej że kłamiesz zwyczajnie, bo ostatnie podwyżki z nawiązką pokrywały samorządowcom inflację!!! Wiem ile u mnie w regionie podostawali i pieniądze się znalazły, wiem też od znajomych jak było gdzie indziej. Miałbyś człowieku trochę honoru :-D
Napoleon pisze: 2022-05-16, 15:17 Nasza jest ostrzejsza z racji choćby transferów i sztucznie zawyżonych pensji. Kierunek - podobny, co naturalne. Skala może już jednak być różna.
No to od czego ta Estonia dostała taką ostrą reakcję? Od transferów socjalnych. Chyba czegoś publicznie nie ogłosili :D Napoleonie bajdurzysz niemiłosiernie. Kolejny raz cię napominam byś przedstawił co takiego się w ostatnim roku zmieniło, że nagle inflacja wzrosła, zmieniły się skokowo koszty energii, surowców, transportu, kursu walut itd. Transafery są od paru lat takie same, a pensje minimalne rosły ostatnim 2 laty o grosze. Więc odpowiedź oczywiście już znasz skąd się ta inflacja wzięła, ale zadziwia mnie, że postanowiłeś konsekwentnie iść w zaparte :D
Napoleon pisze: 2022-05-16, 15:17 Zapytałem "w czym problem" w kontekście oceny polityki innych państw (nie tylko strefy euro, nie tylko UE), którą uważam za niewłaściwą. I znów, tu nawet nie chodzi o kierunek tej polityki, bo jeżeli w czasie pandemii stawia się administracyjne zakazy powodujące straty gospodarcze, to państwo powinno starać się je jakoś zrekompensować a inaczej niż z pożyczonych pieniędzy tego nie będzie w stanie zrobić. Chodzi o skalę tego procederu.
Mi też chodzi o skalę, bo lockdown to była jakaś skala totalna. Ty teraz budujesz jakieś bajki, że to się dało za pół darmo odszkodowania zapłacić. Nie ma takiej opcji i albo bardzo ograniczony lockdown albo odszkodowania dla firm. Nie ma innej opcji. Ale lockdown musiał być taki, byle nie było wyborów prezydenckich, bo wam się słupki nie zgadzały :dupa:
Napoleon pisze: 2022-05-16, 15:17 Nie tylko Polacy żyją ponad stan. Z tym, że my żyjemy ponad stan bardziej niż większość innych państw. Inflacja to naturalna reakcja na taki stan rzeczy. Z tym, że ci, którzy żyją ponad stan mniej, będą ją mieli mniej dokuczliwą, ci którzy bardziej - bardziej.
No ale jak to? Francuzi żyją zdecydowanie ponad stan i jeszcze to powiększają różnymi dopłatami antyinflacyjnymi dla ludu, a mają niemal najniższą inflację ze wszystkich :D Upraszam ponownie byś z siebie błazna nie robił i kończył tą dyskusję, bo niby śmieszno, ale zarazem straszno od tego jakie głupoty rodzimy radny potrafi wypisywać.
Napoleon pisze: 2022-05-16, 15:17 Naturalna przy tej polityce, która prowadzimy. Jeżeli zgadzasz się z tym co napisałem, to już zupełnie nie rozumiem dlaczego podałeś ten przykład. Bo on akurat jest argumentem na to co ja piszę. Inaczej mówiąc, strzeliłeś sobie w kolano. I chyba nawet tego nie widzisz.
Nie mam pojęcia co napisałeś. Musisz wstawić kolejny złoty przykład, który wróci do ciebie niczym bumerang. Pamiętaj by się schylić :bije:
Napoleon pisze: 2022-05-16, 15:17 Odpowiadając Peceedowi wyłożyłem to na przykładzie porównania inflacji z gorączką. Przeczytaj.
Bosze... Nie jestem w stanie komentować wszystkich twoich bzdur o gorączkach itd. Przedstaw jakichś przykład liczbowy i przestań się wygłupiać z tym literackim opisem rzeczywistości. Gospodarka na szczęście to liczby, wskaźniki, które są weryfikowalne. Dlatego upominam cię po raz kolejny przedstaw te liczby, bo widocznie coś tam przeczytałeś i dalej nie rozumiesz.
Napoleon pisze: 2022-05-16, 15:17 Efekt tego stanu rzeczy: życie drożeje, że to tak ujmę, ale my nie przyjmujemy tego do wiadomości. I choć nie mamy wystarczająco dużo, chcemy żyć tak jak wcześniej czy nawet jeszcze lepiej. Choć nas na to nie stać. To co się dzieje jest na to reakcją. Gdy inflacja sprowadzi nasze dochody/wydatki do stanu realnego, zacznie wygasać. Co szkód narobi po drodze - to jej.
Mam nadzieję, że jednak nie dojdziecie do władzy. Będę temu gorąco kibicował. Jeśli nami mają rządzić ludzie, którzy uważają tworzenie dobrobytu własnego za zło to lepiej by się do koryta nie dorwali. Na tym kolego polega kapitalizm, że się ludziom tworzy takie warunki by mogli się bogacić. Tak powstają takie firmy jak Microsoft, Apple, Google, Amazon, które ciągną obecnie cały globalny wzrost gospodarczy. Tak to jest cud. Takim cudem był polski Optimus dopóki podobne miernoty nie zabrały się za rządzenie i ustanawianie prawa oraz jego dzikie implementowanie. Nie mówiąc już o firmach państwowych do upadku których kolejne kliki przygłupów doprowadzały. Efekt tego stanu rzeczy jest taki, że powstał mit, że Polska może zarabiać tylko jako tani podwykonawca firm zachodnich.

I jeszcze w ramach kolejnej lekcji słownictwa polskiego. Życie ponad stan to takie, gdy człowiek podejmuje się zobowiązań, których nie jest w stanie spłacić w późniejszym terminie. Póki co Francją ani Włochami nie jesteśmy, Estonią też nigdy nie będziemy. Z takim długiem sobie poradzimy o ile nie przyjdzie jakaś kolejna banda przygłupów i nie uwali gospodarki jakimiś durnymi pomysłami.

I pomyśleć, że to PO lansowała się na tą oświeconą partię pro kapitalistyczną :o :o :o :o :o
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6384
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: Peperon »

peceed pisze: 2022-05-15, 23:16
Peperon pisze: 2022-05-15, 21:08 O jakich maksymach lokalnych piszesz ?
W sensie wielowymiarowej funkcji ogólnego dobrobytu...
Poczucie dobrobytu jest indywidualne i subiektywne. Nie da się zmieścić w ramach funkcji matematycznych...
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: AdrianM »

Ano w TVP powinno się prać mózgi tak by oczekiwania były indywidualnie i subiektywnie zaniżone. Bułka z kiełbasą tylko w niedzielę. Wyłącznie jako nagroda za dobrze wykonaną pracę.
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6384
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: Peperon »

AdrianM pisze: 2022-05-16, 18:23 Ano w TVP powinno się prać mózgi tak by oczekiwania były indywidualnie i subiektywnie zaniżone. Bułka z kiełbasą tylko w niedzielę. Wyłącznie jako nagroda za dobrze wykonaną pracę.
Prędzej jako nagroda za obecność na mszy...
Chociaż mogłoby być to promowanie "zdrowego odżywiania".
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Napoleon
Posty: 3981
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: Napoleon »

Ty dobrze wiesz o co mi chodzi.
Nie wiem. Poza tym, że uprawiasz tu swoistą propagandę radykalnych, nowych teorii pseudonaukowych.
Sprzątaczka to wg. ciebie mogła rypać za 1200 brutto, ale jak chodzi o twoje koryto to inflacji ci nagle nie pokrywa.
Ja Ciebie nie rozumiem, bo i Ty piszesz rzeczy niedorzeczne. Po pierwsze zacytuj gdzie ja narzekam na zarobki? To raz. Zarabiam przyzwoicie i mi starcza. Dam sobie radę. To zaś ile zarabia sprzątaczka zależy nie od wartości nominalnej jej pensji ale ale od tego ile za ta pensje jest w stanie kupić. Przy czym kwestią istotną jest tu stosunek jej zarobków do zarobków w innych zawodach/sektorach. to co teraz napisałeś to czysty populizm. Więc jeżeli już poruszyłeś temat honoru to zważ, że w moim przekonaniem populiści honoru nie mają.
Wiem ile u mnie w regionie podostawali i pieniądze się znalazły...
Widzisz, a ja nie wiem. Gdy zaś pytałem Cię o co ci chodzi robiłeś "tajemniczą minę" nie próbując niczego wyjaśniać. Osobiście nigdy nie krytykuję innych w podobnych sytuacjach, jeżeli nie znam realiów. Co więcej, nawet jeżeli znam jestem ostrożny. Ty też powinieneś być. Bo twoja krytyka mogłaby mieć znaczenie wtedy, gdybyś był pośród nich i podwyżkom się sprzeciwiał. Nie wiem jakbyś się w takiej sytuacji zachował, ale z doświadczenia wiem, że ci, którzy najwięcej krytykują,w sytuacji gdyby sami mieliby skorzystać, są pierwsi do brania.
No to od czego ta Estonia dostała taką ostrą reakcję?
Generalnie małe kraje relatywnie mocno reagują na wszelkie zawirowania. Łatwiej jest też im zarówno popaść w kłopoty jak i osiągnąć dobre wyniki gospodarcze.
Kolejny raz cię napominam byś przedstawił co takiego się w ostatnim roku zmieniło, że nagle inflacja wzrosła, zmieniły się skokowo koszty energii, surowców, transportu, kursu walut itd. Transafery są od paru lat takie same, a pensje minimalne rosły ostatnim 2 laty o grosze.
Sprawiasz wrażenie, jakbyś nie rozumiał podstawowych rzeczy. Transfery "wydrenowały" nasz budżet. PiS wprowadził je w okresie koniunktury, dziedzicząc po poprzednikach zdrową gospodarkę, więc jakiś czas to wszystko mogło funkcjonować. Zresztą, w pełni te 60-70 mld kosztów związanych z transferami obejmują dopiero 2018 rok (transfery były wprowadzane etapami, na zasadzie - wytrzymujemy, to idziemy dalej). Wydatki z tym związane były za duże. Już od 2017 wyraźnie dało się odczuć, że cierpią na tym usługi publiczne. Gdybyś zadał sobie trud i porównał np. wydatki na służbę zdrowia (publiczną!) do 2015 włącznie i potem, to zauważyłbyś, że wcześniej wydawano na ten cel więcej w stosunku do dochodów budżetowych czy nawet wydatków (w tym drugim przypadku wygląda to dla PiS nieco lepiej, ale i tak gorzej niż do 2015). Czyli już od 2017 roku przejadano nasz wzrost inwestując go w rozdawnictwo a nie w usługi publiczne. To świadczy o tym, że nas na takie działania stać nie było. Pandemia była katalizatorem, który to pokazał. Wojna w Ukrainie także.
Nie zmuszaj mnie bym Ci tłumaczył, że efekty nierozsądnych posunięć gospodarczych nie przychodzą zwykle szybko. w każdym razie nie są one szybko łatwo odczuwalne. Teraz płacimy za błędy popełniane w imię partyjnych interesów od roku 2016. Jest czymś oczywistym, że nasze obecne problemy nie wynikają tylko z tych błędów popełnionych przez rząd PiS. Rzecz jednak w tym, że Ty wszystko do tego sprowadzasz, co jest oceną błędną. To raz. A dwa, aktualna polityka rządu w radzeniu sobie z tymi problemami jest moim zdaniem tragiczna. Zresztą, ja tu za bardzo nie widzę jakiejkolwiek polityki, bo wszystkie te "tarcze antyinflacyjne" inflacje tylko wspomagają. Kolejne transfery czy podwyżki płac - także.
Ty teraz budujesz jakieś bajki, że to się dało za pół darmo odszkodowania zapłacić.
Irytujące jest w dyskusji z tobą to, że systematycznie przypisujesz mi wypowiedzi, których nigdy nie napisałem. Jakiś cytat?
Jest czymś naturalnym, że jeżeli wynikiem działań rządzących są straty przedsiębiorstw, to rządzący winni te straty zrekompensować w sposób optymalny. Są przepisy, które by tu można zastosować (a nie zastosowano). Natomiast rzeczą rządzących jest branie pod uwagę tego, że coś takiego zawsze może się zdarzyć. Dlatego w dobrych czasach się oszczędza by móc wydawać w gorszych. Ty zachowujesz się, jakbyś tego nie chciał dostrzec. Dlatego polityka gospodarcza PiS do 2020 roku była FATALNA. Przejedzono koniunkturę i to tak, że podsycano w ten sposób wyłącznie konsumpcję olewając inwestycje. Wyczerpano wszystkie rezerwy (bez potrzeby), i kiedy przyszły problemy okazało się, że jesteśmy ze "spuszczonymi spodniami". PiS prowadzi politykę gospodarczą kierując się 1) tylko swoimi partyjnymi interesami, 2) bieżącą chwilę nie zwracając kompletnie uwagi na długoterminowe skutki swych działań. I robi tak nadal. A Ty się z tego cieszysz....
Ale lockdown musiał być taki, byle nie było wyborów prezydenckich, bo wam się słupki nie zgadzały
Lockdown ogłosił rząd PiS. I akurat z wyborami prezydenckimi nie miało to nic wspólnego tylko z pandemią. Szukanie tu winy po stronie opozycji jest jakąś paranoją. Rozwiązań problemu wyborów prezydenckich było kilka. A to, że działo się jak się działo było głównie efektem tego, że PiS tych rozwiązań widzieć nie chciał. Osobną kwestią jest to, że poza twymi fobiami politycznymi, ten wątek dyskusji z tematem nie ma nic wspólnego.
Nie mam pojęcia co napisałeś.
To się pytaj, szukaj - jestem do dyspozycji. Albo milcz.
Przedstaw jakichś przykład liczbowy...
Masz jakąś formę dysfunkcji? Wybacz, że o to pytam, ale coś takiego zaczyna mi się nasuwać na myśl. Zaprezentowałem pewne porównanie. Moim zdaniem adekwatne do sytuacji. Tu nie trzeba jakiegoś wielkiego intelektu by je zrozumieć. Można się oczywiście z nim nie zgodzić, ale należałoby wtedy wyjaśnić dlaczego. Mój wywód ma swoją logike, więc jeżeli podejdziesz do niego w sposób zdroworozsądkowy, a się nie zgadzasz, nie powinieneś mieć z tym problemów. Problem możesz mieć wtedy, gdy ci brak argumentów, ale nie chcesz się do tego przyznać. alebo wywodu nie rozumiesz, ale wtedy albo się zapytaj, albo... No właśnie.
Jeśli nami mają rządzić ludzie, którzy uważają tworzenie dobrobytu własnego za zło to lepiej by się do koryta nie dorwali.
Na czym polega "tworzenie dobrobytu"? Bo mnie się wydaje, że na pracy i oszczędzaniu. Czy tak?
Skoro to praca jest źródłem dobrobytu, to po co rozdawnictwo? Rozumiem, że Państwo ma świadczyć określone usługi ale i wspomagać tych, którzy sobie rady nie dają nie ze swojej winy. Skala tej pomocy powinna zależeć od możliwości państwa, czyli 1) usługi, 2) wspomaganie (w tej kolejności). Dlaczego więc na wspomaganiu cierpią usługi? Dalej, dlaczego wspomaga się także tych, którzy tej pomocy nie potrzebują? No bo powiedzmy, rozumiem, że 500+ dostaje rodzina uboga, mająca 3 dzieci. Albo samotna matka ledwo wiążąca koniec z końcem (choć początkowo akurat one były z programu wyłączone). Ale rodzina, która ma dochód na osobę powiedzmy 4-5 tys.? Po co? Dlaczego prowadzi się politykę, która niszczy oszczędności? Z oszczędności biorą się inwestycje. A te leżą. Więc gdzie tu logika? W jaki sposób, obecna władza, dba o nasz dobrobyt? Bo ja tego nie widzę i Ci tłumaczę. Że to co robi PiS obliczone jest na "tu i teraz" kosztem przyszłości. A ty się z tego cieszysz. Że będzie gorzej?
Jak wyobrażasz sobie przyszłość w sytuacji wysokiej inflacji, słabych inwestycji, topniejących oszczędności i spadającego tempa wzrostu gospodarczego? A jest to trend dość trwały.
Życie ponad stan to takie, gdy człowiek podejmuje się zobowiązań, których nie jest w stanie spłacić w późniejszym terminie.
No właśnie!!! Tu się zgodzę. Ale w takim razie ślepota czy aż taka ignorancja przez Ciebie przemawia?
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: AdrianM »

Napoleon pisze: 2022-05-17, 12:27 To zaś ile zarabia sprzątaczka zależy nie od wartości nominalnej jej pensji ale ale od tego ile za ta pensje jest w stanie kupić. Przy czym kwestią istotną jest tu stosunek jej zarobków do zarobków w innych zawodach/sektorach. to co teraz napisałeś to czysty populizm. Więc jeżeli już poruszyłeś temat honoru to zważ, że w moim przekonaniem populiści honoru nie mają.
No, ale ja ci cały czas to tłumaczę, że tą wartość określa się na jakieś 50% średniej krajowej. Są nawet opracowania na ten temat ile powinna wynosić pensja minimalna. Zasadniczo praktycznie wszędzie gdzie mieszkałem koszty życia są komfortowe dla ludzi zarabiających coś koło średniej krajowej i tak jest u nas. Przykładowo przeciętna rata kredytu w Polsce wynosi obecnie coś ok. 1350 PLN. Chyba się zgodzisz, że każdy ma prawo mieć dach nad głową (nie różni się to zbytnio od tego co trzeba płacić za wynajem). Za 50m2 mieszkania opłaty to kolejne 500pln. Bilet miesięczny to jakieś pewnie 150pln. Powiedz mi gdzie tu jest przesada z pensją minimalną na poziomie 2300 netto? Uważasz, że dorosła osoba która pracuje ma mieszkać z rodzicami?

Ja staram się zrozumieć co ty masz do obecnej pensji minimalnej, bo ja tego nie "kumam".
Napoleon pisze: 2022-05-17, 12:27 Generalnie małe kraje relatywnie mocno reagują na wszelkie zawirowania. Łatwiej jest też im zarówno popaść w kłopoty jak i osiągnąć dobre wyniki gospodarcze.
Nie jest to prawdą. Możemy popatrzyć na Chiny, a bliżej choćby na Wielką Brytanię z lat '80. Potrafili się zreformować i są doskonałym przykładem jak należy przeprowadzić skuteczne reformy. U nas też o tym wiedziano, że bez rozprawienia się z szantażem związkowców to nic się nie uda. Estonia również przeprowadziła faktyczną transformację swojej gospodarki i korzystają. Jeśliby było tak jak mówisz to przykładowo Malta też powinna mieć gigantyczną inflację, a jest obecnie liderem. Tyle z twoich kolejnych mundrości :dupa:
Napoleon pisze: 2022-05-17, 12:27 Transfery "wydrenowały" nasz budżet. PiS wprowadził je w okresie koniunktury, dziedzicząc po poprzednikach zdrową gospodarkę, więc jakiś czas to wszystko mogło funkcjonować.


No nie. Akurat na transfery pieniądze poszły z poprawienia ściągalności podatków. Głównie z uszczelnienia VAT. Od 2015 jest przepaść w dochodach z VAT i nie da się tego niczym wytłumaczyć. Także wstyd dla waszej ekipy. Nic tego nie zmieni. Wzrost PKB w żaden sposób nie przekłada się na wzrost ściągalności podatków. To jest przepaść, która pozwoliła im sfinansować kiełbasę wyborczą.
Napoleon pisze: 2022-05-17, 12:27 Jest czymś oczywistym, że nasze obecne problemy nie wynikają tylko z tych błędów popełnionych przez rząd PiS.
Naprawdę? To wy też się myliliście? No niewiarygodne. Czytając zwykle ciebie to ja mam wrażenie, że nagle w 2015 utraciliśmy naszą Irlandię polską.
Napoleon pisze: 2022-05-17, 12:27 Jest czymś naturalnym, że jeżeli wynikiem działań rządzących są straty przedsiębiorstw, to rządzący winni te straty zrekompensować w sposób optymalny. Są przepisy, które by tu można zastosować (a nie zastosowano). Natomiast rzeczą rządzących jest branie pod uwagę tego, że coś takiego zawsze może się zdarzyć. Dlatego w dobrych czasach się oszczędza by móc wydawać w gorszych. Ty zachowujesz się, jakbyś tego nie chciał dostrzec. Dlatego polityka gospodarcza PiS do 2020 roku była FATALNA. Przejedzono koniunkturę i to tak, że podsycano w ten sposób wyłącznie konsumpcję olewając inwestycje. Wyczerpano wszystkie rezerwy (bez potrzeby), i kiedy przyszły problemy okazało się, że jesteśmy ze "spuszczonymi spodniami". PiS prowadzi politykę gospodarczą kierując się 1) tylko swoimi partyjnymi interesami, 2) bieżącą chwilę nie zwracając kompletnie uwagi na długoterminowe skutki swych działań. I robi tak nadal. A Ty się z tego cieszysz....
Bzudry zwyczajowo pleciesz przesłonięta słowotokiem zupełnie zbędnym i nic nie wnoszącym. W 2020 wchodziliśmy ze zrównoważonym budżetem. Co można chcieć wincej? A to, że te głupki z pisu dały się wypuścić w owczy pęd za lockdaunami to oczywiście ich czysta głupota, tylko za plecami była opozycja która chciała jeszcze większych obostrzeń. PiS zapłacił tylko tyle ile się przedsiębiorcom należało, a że są to gigantyczne sumy to już inna sprawa. Plus szkody jakie wyrządzili wielu przedsiębiorcom i branżom przez sam fakt stosowania lockdaunu. Przestań bredzić, że wam wyszłoby to taniej. Lockdaun był ułomnym rozwiązaniem i dziś powinno być to już dla wszystkich oczywiste. Już tylko skrajni kretyni mogą wierzyć, że to coś dało więcej oprócz rozłożenia gospodarki na łopatki.

Tu wielkiej filozofii nie ma i kto zdecydował się na taką strategię walki z coroną to zapłacił podobną cenę. Pozytywnym przykładem jest tu jedynie Szwecja, która nie dała się wciągnąć w głupie posunięcia i uratowali swoje finanse publiczne. Ostatecznie i my z tego wyjdziemy, bo jeśli chodzi o zadłużenie to w porównaniu z resztą UE jesteśmy w komfortowej sytuacji. Dla nas szczęśliwie się jakoś tak staneło, że gospodarka odbiła i jak kolejnych głupot nie popełnimy, to przejdziemy przez drugą falę kryzysu, który z pewnością uderzy, a zwłaszcza że wojna dodatkowo sprowadziła kryzys energetyczny jak i pewnie nastąpi kryzys żywnościowy i presja na ceny spożywki.
Napoleon pisze: 2022-05-17, 12:27 Tu nie trzeba jakiegoś wielkiego intelektu by je zrozumieć.
Jednak dalej nie rozumiem co w tym temacie bełkotasz. Albo potrafisz to opisać czymś więcej niż bełkotaniem albo masz jakichś problem z wytłumaczeniem banalnej kwestii :dupa:
Napoleon pisze: 2022-05-17, 12:27 Na czym polega "tworzenie dobrobytu"? Bo mnie się wydaje, że na pracy i oszczędzaniu. Czy tak?
Ty masz jakąś awersję do słowników?
dobrobyt, ekon. stan całkowitego zaspokojenia materialnych i duchowych potrzeb jednostki i społeczeństwa.
Można go osiągnąć bez pracy, jeśli ktoś lubi i umie inwestować. Pracę za ciebie mogą wykonywać inni jeśli tylko wiesz jak nimi dyrygować. Oszczędności osobiście nie mam i czułbym się z nimi nawet źle, ja osobiście ich nie potrzebuję. Większość ludzi których znam i uważają, że osiągnęli dobrobyt to zasadniczo są permanentnie zadłużeni, ale dzięki temu, że mają kilka inwestycji to nie czują się zagrożeni niewypłacalnością. Dochodzą jeszcze kwestie duchowe, bo ci co mają ciężką robotę i fatalnie płatną tego nie osiągną. Dlatego tak istotny jest odpowiedni konsensus jeśli chodzi o pensję minimalną, by ci ludzie wykonujący brudną i ciężką robotę mieli choć namiastkę tego dobrobytu. Ta praca jest istotna społecznie i coraz więcej ludzi z klasy średniej pozwala sobie na usługi typu sprzątanie, czy opiekunki do dzieci itd. Szanujmy ludzi wykonujących tą pracę. Przykładowo co robi takiego kierowca tirowca, który jeżdzi w te i z powrotem? A zarabia jednak nieporównywalnie do tych pensją minimalną. Służy mu rynek. Jeśli chodzi o sprzątaczki to też nadejdzie moment, że albo zapłacimy należycie albo nikt nie przyjdzie ci do sprzątania. Tak to działa i już. To, że u nas z bezrobociem poradził sobie dopiero pis to jest jakaś tragedia. Po 30 latach gospodarka znalazła się dopiero na etapie zapewnienia pracy każdemu obywatelowi, ale jeśli popatrzyć ilu musiało przez to emigrować to nie wiem czy dalej jest się czym cieszyć.
Napoleon pisze: 2022-05-17, 12:27 Ale rodzina, która ma dochód na osobę powiedzmy 4-5 tys.? Po co? Dlaczego prowadzi się politykę, która niszczy oszczędności? Z oszczędności biorą się inwestycje. A te leżą.
No ale już ci przedstawiałem ile oszczędności trafia na konta Polaków. Ty masz jakichś problem z przyswajaniem czegokolwiek. Po sto razy ci można pisać i dalej nic nie dociera. Te rodziny oczywiście odkładają te 500+ na konto i wiele więcej. Samo pińcet jest o tyle dobre i proste, że ogranicza koszty administracyjne jego wprowadzania. Jest dziecko i pesel to się należy i niczego nie trzeba wiele kontrolować. W Norwegii też to tak działa, chociaż ludzie w 95% zarabiają należycie i przyzwoicie. Na każde dziecko należy ci się działa, bo w porównaniu do tych co dzieci nie mają to jednak masz większe koszty, bo płaci się za przedszkole, świetlice szkolną, wszelkie zajęcia pozaszkolne i trzeba takiemu dziecku zapewnić też jakieś warunki mieszkaniowe. Własny pokój itd. I by ten co dzieci nie ma wiedział, że do tego też się dokłada, bo później te dzieci będą łożyły na jego emeryturę.
Napoleon pisze: 2022-05-17, 12:27 No właśnie!!! Tu się zgodzę. Ale w takim razie ślepota czy aż taka ignorancja przez Ciebie przemawia?
No to przedstaw czego nie będziemy w stanie spłacić? Bo według mojej wiedzy najmniejszych problemów z jego spłatą nie ma. Dzieki dynamicznemu wzrostowi PKB to nawet jego procentowy udział się zmniejszył w zeszłym roku. W czym problem, konstytucyjny limit jest utrzymany. Zresztą to był dobry ruch z tym limitem. Uważam, że osoby prywatne też powinny sobie tego rodzaju limity utrzymywać, bo to jest zdrowy poziom zadłużenia.
Napoleon
Posty: 3981
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: Napoleon »

No, ale ja ci cały czas to tłumaczę, że tą wartość określa się na jakieś 50% średniej krajowej.
A ja ci tłumaczę, że to nie ma znaczenie ile to jest tej średniej krajowej, tylko co ta osoba jest w stanie za to kupić. To raz. Dwa, wysokość płacy winien określać rynek. Sztuczne jej pompowanie w nieskończoność niczego dobrego nie przyniesie.
Przykładowo przeciętna rata kredytu w Polsce wynosi obecnie coś ok. 1350 PLN. Chyba się zgodzisz, że każdy ma prawo mieć dach nad głową
Prawda. Tylko co to znaczy "ma prawo"? Do czego? Dach nad głową i dach nad głowo może być bardzo różny. Komorowski swego czasu odpowiedział pewnej osobie co należy zrobić. Odpowiedź była brutalna, prawda, ale prawdziwa. Komorowski miał rację, choć postąpił "niepolitycznie i został za to zhejtowany.
Piszesz, że każdy ma prawo mieć dach nad głową. No to w czasach rządów PO/PSL mieszkania podrożały o jakieś 5-10 % (średnio bliżej 5 %). Teraz już o ponad 50 % (średnio). Rat kredytu wzrosły niepomiernie. Na początków rządów PO w 2007 roku za średnią pensję można było kupić 0,5 m2. Z tym, że wtedy była górka cen. Potem się nieco poprawiało (przed pandemią to nawet było 0,8 m2 - rosło mniej więcej systematycznie, choć dość wolno) ale teraz to już jest niecałe 0,4 m2. A będzie gorzej.
To co piszesz nie znajduje pokrycia w rzeczywistości. A podwyższając pensję minimalną nie zmienisz tego tylko pogorszysz.
I aby było jasne - to nie jest tak, że tak jest wszędzie. W 2012 roku byliśmy na 28. miejscu w Europie, teraz na 40. W przypadku wynajmu mieszkań jest to samo.
Powiedz mi gdzie tu jest przesada z pensją minimalną na poziomie 2300 netto? Uważasz, że dorosła osoba która pracuje ma mieszkać z rodzicami?
Dobra. A jeżeli mieszkań nie ma? Nie ma i już. To co? Dorosła osoba musi żyć w takich warunkach na jakie ją stać. Jeżeli ktoś uzna, że zrobi jej "dobrze" i podniesie jej administracyjnie pensję nie oglądając się na rynek pracy i realia ekonomiczne, to może chwilowo coś się tej sobie polepszy. Ale w nieco dłuższej perspektywie straci.
Powiedzmy, że takowa osoba, której pensja wzrosła, uwierzyła, że będzie żyć lepiej. Wzięła kredyt i kupiła mieszkania. Płaciła powiedzmy te 1200 PLN raty. Teraz płaci ponad 2000. stać ją czy nie? Należy się jej czy nie? Kto jest winien, że ma problemy?
Ja staram się zrozumieć co ty masz do obecnej pensji minimalnej, bo ja tego nie "kumam".
To, że jest wyznaczana według "księżycowych" zasad i nie ma nic wspólnego z realiami.
Podam ci przykład z mojego podwórka. Jako powiat jesteśmy organem założycielskim dla szpitala. Dość dużego jak na prowincję - budżet za 2021 rok to ponad 120 mln (powiat - jakieś 175 mln). Szpital korzysta z usług zewnętrznych jeżeli chodzi o sprzątanie, ochronę itp. To są przeważnie osoby pracujące za minimum. Każda podwyżka płacy minimalnej to dla naszego szpitala minimum 1,5 mln więcej wydatków (teraz nawet do 2 mln). To nie wszystko, bo za taką podwyżką idą żądania płacowe techników i administracji, potem pielęgniarek a na końcu lekarzy. Czyli te 1,5-2 mln należy co najmniej, w ostatecznym rezultacie, pomnożyć przez 2 lub nawet 3 (to zależy - sprawa jest nieco bardziej skomplikowana i nie chcę tu wchodzić w szczegóły; poza tym te żądania przychodzą z pewnym opóźnieniem czasowym zazwyczaj). A teraz kwestia tego jak szpital jest finansowany. PiS po dojściu do władzy zmienił zasady - zlikwidował kontrakty i wprowadził ryczałt. Co prawda ten ryczałt finansuje tylko część wydatków bo z biegiem czasu narosło wiele wyjątków (PiS działa doraźnie, bez długofalowego planu i z tego tytułu robi się straszny bałagan) ale ryczałt jest jednak podstawą. Oznacza to, że szpital ma zagwarantowane dochody na podstawie wydatków z poprzedniego okresu ryczałtowego (jest to zazwyczaj pół roku, choć też bywa różnie). Jeżeli zwiększa działalność (i koszty) ma szansę (bo nie pewność) że zostanie to uwzględnione w kolejnym ryczałcie - za pierwszy okres musi to pokryć sam. Czyli, jeżeli rząd podwyższa pensję minimalną, nasz szpital dostaje w plecy około 1-1,5 mln. Na wstępie, bo potem za tym idą kolejne koszty. i to musi pokryć szpital (który nie ma własnych dochodów - bo mieć nie może) lub organ założycielski (powiat), które własne dochody ma ograniczone i inne zobowiązania. Gdyby coś takiego zdarzyło się raz - pal licho. Ale rok do roku powoduje dramatyczne zwiększanie długu. Wydaje Ci się, że te 1-1,5 mln to nie jest dużo? Błąd. To dla szpitala jest dużo, tym bardziej, że de facto to zawsze wyjdzie więcej. A jeżeli szpital ma 2 lata pod rząd straty, konieczny jest program naprawczy lub de facto likwidacja.
Inflacja obecnie działa podobnie. Zwróć uwagę, że szpital dostaje ryczałt wart nominalnie tyle co wydatki sprzed pół roku. To jest kilka milionów do tyłu. Niby coś tam próbują rekompensować, ale to doraźnie i w niepełnej kwocie.
Dalej uważasz, że inflacja lub ciągłe podwyższanie płacy minimalnej niczego nie psuje?
Podaję Ci przykład z podwórka samorządowego. Podmioty prywatne mają tu problemy nieco inne, ale ich skala jest tak samo duża, jeżeli nawet nie większa. Chcesz mnie zrozumieć - więc Ci wyjaśniam. Tego typu działania dla samorządów to zabójstwo. Dla znacznej części podmiotów prywatnych - także. Przykłady można mnożyć.
Możemy popatrzyć na Chiny, a bliżej choćby na Wielką Brytanię z lat '80
:shock: Wspominałem o MAŁYCH krajach.
Akurat na transfery pieniądze poszły z poprawienia ściągalności podatków. Głównie z uszczelnienia VAT.
Piszesz bzdury. Transfery to dodatkowe 60-70 mld. Poprawa ściągalności VAT to realnie kilka miliardów rocznie. W porywach, według niektórych szacunków, trochę ponad 10. Reszta to wzrost związany z koniunkturą.
Powtarzasz bajeczkę o tym, że "wystarczy nie kraść". Tak jakby wszyscy kradli. Luka VAT to różnica pomiędzy szacowanymi wpływami a rzeczywistymi. W złych czasach ludzie z większym oporem płaca podatki, bo ich nie stać. Część firm bankrutuje - więc też nie płacą. W dobrych czasach przedsiębiorcy płacą, bo mają z czego. Mogą sobie na to pozwolić. Mniej firm bankrutuje. Tak to działa. Powtarzasz bajeczki usłyszane w TVP.
W 2020 wchodziliśmy ze zrównoważonym budżetem. Co można chcieć wincej?
W 2019 mieliśmy dochodów 388 a wydatków 416 mld (wykonanie). W 2020 w planach budżet rzeczywiście był zrównoważony. Ale w wykonaniu już nie: dochody to niecałe 400 mld a wydatki grubo ponad 500. Nie sądzę by tego należało chcieć. Przy czym to są dane oficjalne. Nieoficjalnie wiadomo, że wydatki były wyższa. I nadal są. Ile - tego nikt dokładnie nie wie. ale to może być nawet drugie tyle. więc nie pisz, że wszystko jest tak wspaniale. Bo jest znacznie gorzej niż przed 2016 rokiem.
https://businessinsider.com.pl/gospodar ... ch/k3r48z2
Przestań bredzić, że wam wyszłoby to taniej.
Znów... Dlaczego wkładasz w me usta słów, których nigdy nie wypowiedziałem? Wielokrotnie pisałem, że jeśli jest coś takiego jak pandemia, to należy mieć pomysł , koncepcję co z tym zrobić. PiS nie miał. Więc stało się co się stało. Czy PO byłoby lepsze - nie wiem. Wiem jednak, że cokolwiek PiS samodzielnie nie zrobi - spierniczy to. Potrafi jedynie rozdawać pieniądze. To wszystko. Mogę więc jedynie domniemywać, że każdy na miejscu PiS poradziłby sobie z pandemią lepiej. Ale to oczywiście tylko hipoteza.
Można go osiągnąć bez pracy, jeśli ktoś lubi i umie inwestować.
Tylko że: 1) ktoś taki musi mieć kapitał, 2) ktoś taki musi wykonać pracę - w tym wypadku intelektualną. Bez pracy nic się nie osiągnie. Nigdy. Można odziedziczyć majątek i z niego żyć. Ale wtedy też się niczego nie osiąga - żyje się z tego, co osiągnęli inni.
Podajesz definicje, niby je znasz, ale z ich nie rozumiesz. Co biorąc pod uwagę twe poglądy nie powinno dziwić.
Jeśli chodzi o sprzątaczki to też nadejdzie moment, że albo zapłacimy należycie albo nikt nie przyjdzie ci do sprzątania. Tak to działa i już.
Więc czemu podwyższać minimalne pensje? Przeczysz sam sobie - nie widzisz tego? Zgodzę się, że tak to działa. Ale skoro tak to działa, to podwyższanie minimalnych pensji nie dość, że nie ma sensu to jest wręcz szkodliwe. Przynajmniej w takiej skali jaki robi to obecny rząd.
Po raz któryś przeczysz sam sobie i piszesz coś, co przeczy twym wcześniejszym wypowiedziom. Co sugerowałoby, że nie rozumiesz problemu nad którym dyskutujemy.
No ale już ci przedstawiałem ile oszczędności trafia na konta Polaków. Ty masz jakichś problem z przyswajaniem czegokolwiek. Po sto razy ci można pisać i dalej nic nie dociera. Te rodziny oczywiście odkładają te 500+ na konto i wiele więcej....
Znowu nie rozumiesz istoty sprawy. Państwo po coś powstało. Konkretnie - by świadczyć usługi. Zakres tych usług to kwestia umowna. Obecnie z grubsza wiadomo co się w tym mieści. Oprócz tych podstawowych usług (bezpieczeństwo, oświata, zdrowie itd.) państwo zazwyczaj w mniejszym lub większym stopniu bierze na siebie pomoc społeczną. W stosunku do wspomnianych usług to zadanie drugorzędne - czyli najpierw wydaje się na usługi, potem na opiekę. Jej zakres to kwestia umowy. Z tym, że takowe świadczenia winny trafić do adresatów, którzy jej POTRZEBUJĄ. Mogę się zgodzić, że 500+ potrzebują osoby ubogie a dzietne. Ale osoby zamożne nie powinny być beneficjentami pomocy społecznej - bo dlaczego? Dlaczego państwo ma im dawać pieniądze, które będą odkładali, ubożsi zaś zużywali na konsumpcję? Opieka społeczna, działalność socjalna nie ma dostarczać środków, które byłyby odkładane! to jest MARNOTRAWSTWO w rozumieniu celowości wydawania środków publicznych! Argument, który podałeś, znów świadczy o tym, że nie rozumiesz problemu na temat którego zabierasz głos!

Jeżeli jednostka publiczna "oszczędza" część środków budżetowych, to takie wykonanie budżetu oceniane jest negatywnie. bo to znaczy, że ta jednostka tyle pieniędzy nie potrzebuje na zadania, które ma do wykonania. Te pieniądze zostały niepotrzebnie odebrane podatnikom. Zachodzi tu analogia w stosunku do przykładu który opisujesz. 500+ to wsparcie, element polityki społecznej. Powinien trafić do potrzebujących, czyli do osób, które te pieniądze wydadzą z pożytkiem na cele bieżące. Jeżeli je nie wydadzą - to znaczy, że ich nie potrzebują. Co pozwala sugerować, że tych pieniędzy te osoby nie powinny dostać - bo niepotrzebnie zostały odebrane podatnikom. Inaczej mówiąc, mogę np. zgodzić się, że będę płacił na samotną matkę wychowującą dwójkę dzieci. Bo kasy potrzebuje. Ale nie rozumiem dlaczego moje podatki mają iść na transfery dla rodziny żyjącej w bardzo dobrych warunkach (bo ich na to stać), zarabiającej kilkadziesiąt tysięcy. I nie chodzi tu o to, że komuś żałuję. Po prostu taki wydatek nie ma sensu - a więc jest marnotrawstwem. Tak działają finanse publiczne. A w każdym razie powinny działać.
No to przedstaw czego nie będziemy w stanie spłacić? Bo według mojej wiedzy najmniejszych problemów z jego spłatą nie ma.
Wprost przeciwnie.
1) Tłumaczyłem, że zwiększenie obciążeń związanych z transferami już od 2017 roku wpłynął na relatywne zmniejszenie wydatków na usługi publiczne. A to oznacza, że nas na takie wydatki nie stać.
2) Nasz dług rzeczywisty jest większy od oficjalnego. Na razie to jeszcze może funkcjonować. Ale to nie będzie trwało wiecznie.
3) Inflacja osłabi wzrost gospodarczy. Jak to trudno powiedzieć, bo jeszcze wiele nasz rząd może schrzanić. Czy z mniejszym tempem rozwoju będziemy w stanie wszystko spłacić?
4) Nawet, jeżeli poradzimy sobie w perspektywie 2-3 lat, niski poziom inwestycji źle nam wróży w przyszłości.
5) Wyczerpaliśmy już rezerwy jakie mieliśmy (dzięki tym, którzy rządzili wcześniej). Czyli - przejedliśmy co było. Co będzie, jeżeli przyjdzie jakiś kolejny kryzys? O takich rzeczach ktos powinien myśleć - a tego nie widzę.
konstytucyjny limit jest utrzymany
Oficjalnie. Dług jest jednak znacznie większy niż oficjalnie - to na pewno. Deficyt w skali rocznej więc także. Zwróć uwagę na to, że gdyby było tak jak piszesz, PiS nie wspominałoby o likwidacji tego zapisu konstytucyjnego o limicie lub jego modyfikacji (pomysłów było kilka). Oni już mają świadomość, że realnie limit jest przekroczony.
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: AdrianM »

Napoleon pisze: 2022-05-17, 22:09 tylko co ta osoba jest w stanie za to kupić. To raz. Dwa, wysokość płacy winien określać rynek.
Raz to całe g...no byli sobie w stanie ludzie kupić (o czym później rozwinę a propos rynku mieszkań). Dwa rynek może sobie określać, ale nie przy takim napływie taniej siły roboczej z Ukrainy i przy takim bezrobociu. Pracodawcy jechali na korzystnym splocie okoliczności, bo mogli sobie na to pozwolić za waszych czasów, gdy gospodarka była w stagnacji, a bezrobocie stało na wysokim poziomie. Specjalistów musieli doceniać, bo by im pouciekali za granicę i :dupa: by była z całego biznesu, bo Ukraińcy by tego nie załatali.
Napoleon pisze: 2022-05-17, 22:09 Komorowski swego czasu odpowiedział pewnej osobie co należy zrobić.
Ten to był wyjątkowy, czemu dokładnie zawdzięczacie klęskę. Jak najbardziej przypominaj jego wyczyny częściej :D :brawo:
Napoleon pisze: 2022-05-17, 22:09 No to w czasach rządów PO/PSL mieszkania podrożały o jakieś 5-10 % (średnio bliżej 5 %).
No ale dlaczego miały drożeć skoro po prostu ludzi nie było stać na zakup? To ma być sukces? :co: Jaja sobie robisz?
Napoleon pisze: 2022-05-17, 22:09 Teraz już o ponad 50 % (średnio).
Dokładnie tak jest we wszystkich innych krajach. Jeśli średnie wynagrodzenie wzrosło o 50% od 2015 (bo o tyle wzrosło) to i zdolności kredytowe automatycznie tyle się powiększyły i rynek zareagował wedle oczekiwań. Tutaj jedynie wzrost bezrobocia mógłby pomóc, ale czegoś takiego nie było w przeciwieństwie do czasów słusznie minionych. Natomiast płaca minimalna netto to odpowiednio dla 2015-2022 wynosiła 1286-2363 czyli wzrosła o 83%, a uwzględniając kwestię rodzin 2+1, które załapały dodatkowo 500+ to już daje wzrost o ponad 100%. No ja wiem, że ty różnicy nie widzisz, a tu jednak tym najbiedniejszym zdolności kredytowe wzrosły i to skokowo w porównaniu do wzrostu cen mieszkań. Ja wiem, że razem z Komorowskim to byście byli szczególnie zadowoleni z rosnącej różnicy między poziomem życia własnym, a tych pracujących najciężej za grosze. Nie pojmuję fenomenu tego fetyszu. Zasadniczo brzydzę się takimi ludźmi, ale z tego co wiem takich jak ja jest znaczna większość w Polsce. Także nakłaniam byś częściej przypominał o waszych dokonaniach :brawo:
Napoleon pisze: 2022-05-17, 22:09 To co piszesz nie znajduje pokrycia w rzeczywistości. A podwyższając pensję minimalną nie zmienisz tego tylko pogorszysz.
:D :D :D :D Na twoim poziomie pojmowania i wiedzy o świecie to cokolwiek może wyjść i mnie to nie dziwi :D :D :D :D
Napoleon pisze: 2022-05-17, 22:09 eżeli ktoś uzna, że zrobi jej "dobrze" i podniesie jej administracyjnie pensję nie oglądając się na rynek pracy i realia ekonomiczne, to może chwilowo coś się tej sobie polepszy. Ale w nieco dłuższej perspektywie straci.
Co ty bredzisz człowieku? Podniesiono pensje minimalne i żadna firma z tego tytułu nie upadła. Rynek zaakceptował zmianę. Dla firm to są grosze w porównaniu z cenami za paliwo i energię. Gospodarka rośnie, rosną zyski przedsiębiorców. A sektor publiczny żyje z większych podatków jakie ci przedsiębiorcy płacą. Tak jest i już.
Napoleon pisze: 2022-05-17, 22:09 Płaciła powiedzmy te 1200 PLN raty. Teraz płaci ponad 2000.
Dlatego cały czas powtarzam, że nie ma sensu podnosić stóp procentowych jeśli nie to ma wpływ na inflację. Jest to głupota, ale widzę, że Morawiecki postanowił obejść idiotyzmy frakcji "niska inflacja = wysokie stopy". Zasadniczo ratując pisowi :dupa:
Napoleon pisze: 2022-05-17, 22:09 To są przeważnie osoby pracujące za minimum. Każda podwyżka płacy minimalnej to dla naszego szpitala minimum 1,5 mln więcej wydatków (teraz nawet do 2 mln).
Albo podasz raport i dokładnie co i jak wzrosło albo nie ma dyskusji. Zwyczajnie zbyt często ordynarnie kłamiesz albo manipulujesz i mi się nad twoimi kosztami z kapelusza nie chce nawet dyskutować. Musiałbyś być w stanie przedstawić jak pensję minimalną pożeniliście ze wzrostem wydatków i bez uwzględnienia wzrostu finansowania, bo budżet służby zdrowia od 2015 roku wzrósł jakby nie patrzyć niemal o 75% więc z nawiązką starcza na pokrycie i pensji minimalnych i całej inflacji w gospodarce. A problem ponoć wziął się nagle z nieba za sprawą pensji minimalnej :D
Napoleon pisze: 2022-05-17, 22:09 Wspominałem o MAŁYCH krajach.


Znowu rżniesz głupa? Przedstawiam ci większe kraje od Polski które jednak sobie radziły i nie koniecznie muszę porównywać nas z Estonią. Tak mi przyszła jako pierwsza lepsza pod rękę.
Napoleon pisze: 2022-05-17, 22:09 Poprawa ściągalności VAT to realnie kilka miliardów rocznie. W porywach, według niektórych szacunków, trochę ponad 10. Reszta to wzrost związany z koniunkturą.
Tak w ciągu 4 latach wzrost o 50mld, porawa o 60% :D
Napoleon pisze: 2022-05-17, 22:09 Ile - tego nikt dokładnie nie wie.
Już ci tłumaczyłem, że każdy wie oprócz ciebie. Wystarczy wejść na stronę ministerstwa finansów. Przestań robić z siebie jeszcze większego błazna.
Napoleon pisze: 2022-05-17, 22:09 Znów... Dlaczego wkładasz w me usta słów, których nigdy nie wypowiedziałem?
No to wyszło by wam drożej. Koniec kropka, bo nie chce mi się kontynuować tej durnej dyskusji z tobą.
Napoleon pisze: 2022-05-17, 22:09 Tylko że: 1) ktoś taki musi mieć kapitał, 2) ktoś taki musi wykonać pracę - w tym wypadku intelektualną. Bez pracy nic się nie osiągnie. Nigdy. Można odziedziczyć majątek i z niego żyć. Ale wtedy też się niczego nie osiąga - żyje się z tego, co osiągnęli inni.
Podajesz definicje, niby je znasz, ale z ich nie rozumiesz. Co biorąc pod uwagę twe poglądy nie powinno dziwić.
:D Już ci podawałem definicję. Kapitał dzielimy na taki materialny lub intelektualny. Kapitał intelektualny to nie jest praca, to coś co gromadzimy. To, że rolnik wie, że wiosną siejemy pszenicę, czy biznesmen który wie do kogo należy zadzwonić to nie jest praca, a kapitał jaki mają wypracowany. To daje konkretne zwroty. To że nie masz pojęcia o czym piszę to jest oczywistość dla mnie od pierwszego kontaktu. Jeszcze raz. Kup se słownik.
Napoleon pisze: 2022-05-17, 22:09 Zakres tych usług to kwestia umowna.
No to jak umowna to umówiliśmy się na 500+. Więcej twoich filozofii mnie nie interesuje.
Napoleon pisze: 2022-05-17, 22:09 Wprost przeciwnie.
1) Tłumaczyłem, że zwiększenie obciążeń związanych z transferami już od 2017 roku wpłynął na relatywne zmniejszenie wydatków na usługi publiczne. A to oznacza, że nas na takie wydatki nie stać.
2) Nasz dług rzeczywisty jest większy od oficjalnego. Na razie to jeszcze może funkcjonować. Ale to nie będzie trwało wiecznie.
3) Inflacja osłabi wzrost gospodarczy. Jak to trudno powiedzieć, bo jeszcze wiele nasz rząd może schrzanić. Czy z mniejszym tempem rozwoju będziemy w stanie wszystko spłacić?
4) Nawet, jeżeli poradzimy sobie w perspektywie 2-3 lat, niski poziom inwestycji źle nam wróży w przyszłości.
5) Wyczerpaliśmy już rezerwy jakie mieliśmy (dzięki tym, którzy rządzili wcześniej). Czyli - przejedliśmy co było. Co będzie, jeżeli przyjdzie jakiś kolejny kryzys? O takich rzeczach ktos powinien myśleć - a tego nie widzę.
No i gdzie ta odpowiedź? Rozumiem, że zwyczajnie sobie poradzimy z tym długiem, tylko nie wiesz jak to przepchać przez opuszki paluszków :diabel:
Napoleon pisze: 2022-05-17, 22:09 Oficjalnie. Dług jest jednak znacznie większy niż oficjalnie - to na pewno. Deficyt w skali rocznej więc także. Zwróć uwagę na to, że gdyby było tak jak piszesz, PiS nie wspominałoby o likwidacji tego zapisu konstytucyjnego o limicie lub jego modyfikacji (pomysłów było kilka). Oni już mają świadomość, że realnie limit jest przekroczony.
Nie dług jest znany i nazywa się EDP i ze względu na kryteria z Maastricht musi być podawany. Na koniec IV kwartału 2021 wynosił 1410mld. Nie ma więcej długów, zaznajom się z tym co publikuje MF i przestań bredzić. Jedyne co się udało w hostorii zmanipulować to były ruchy na OFE. Cała reszta jest co kwartał raportowana do UE.

Dziw mnie ciągle bierze, że tak ograniczona osoba w ogóle śmie się zajmować polityką i jeszcze w tym się utrzymać, nawet na poziomie byle jakiego radnego. To jakaś katastrofa :(
Napoleon
Posty: 3981
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: Napoleon »

Pierwsze spostrzeżenie jest takie, Adrianie M., że historia się powtarza ( :wink: ) - twoje wpisy stają się coraz bardziej "agresywne" co świadczy, że zaczyna Ci brakować argumentów.
Jak jednak już pewno zauważyłeś, jestem cierpliwy, wyrozumiały i wielkoduszny (to tylko niektóre z moich licznych zalet :-) ).
Dwa rynek może sobie określać
:?: Mógłbyś tę myśl rozwinąć? Czyli można rynek olać? Albo jesteś zwolennikiem grzebania w nim? Jak to sobie konkretnie wyobrażasz? To by mogło być ciekawe.... 8)
Ten to był wyjątkowy, czemu dokładnie zawdzięczacie klęskę.
Nie. Komorowski klęskę zawdzięcza populizmowi i głupocie ludzi, którzy ten populizm "kupili". Co w tym co powiedział było nieprawdą, kłamstwem lub przejawem braku rozsądku?
Przy czym zważ, że ta osoba obecnie ma jeszcze większe problemy z mieszkaniem. Bo może i zarabia więcej ale może sobie za tę pensję "mniej mieszkania" kupić, wynająć zaś też przyjdzie jej drożej niż wtedy. Więc wyjaśnij mi gdzie się tej osobie poprawiło? Odpowiesz?
No ale dlaczego miały drożeć skoro po prostu ludzi nie było stać na zakup?
Mam wrażenie, że naprawdę nie rozumiesz o czym dyskutujesz. Mieszkanie to rzadkość - coś, co nie jest powszechnie dostępne. Możesz sobie pisać, że każdy powinien mieć dach nad głową - w rozumieniu mieszkania np. Ale od tego mieszkań nie przybędzie. Rząd PiS postanowił to zmienić pompując sztucznie pensje - i co zrobił? Nic. Na mieszkanie ludzi stać mniej niż 15 lat temu. Choć teoretycznie zarabiają więcej. Ty zdajesz się nie rozumieć tej podstawowej rzeczy. Albo udajesz że nie rozumiesz, bo tak Ci jest wygodniej.
Mieszkania nie drożały właśnie dlatego, że osiągnęły cenę równowagi. Gdyby pensje ludzi rosły proporcjonalnie do wzrostu gospodarczego i miały pokrycie w dobrach na rynku - w tym wypadku w mieszkaniach - to coraz więcej ludzi na mieszkanie byłoby stać przy tej samej cenie mieszkań. Tak by to wyglądało. Że byłby to proces wolny... Nie jesteśmy tak zamożni jak Zachód. A mieszkanie to drogie dobro. Ale innego rozwiązania NIE MA. To TY wybrałeś przykład mieszkań, który okazał się bardzo dobrą ilustracją na to co próbuję Ci wytłumaczyć (jeszcze jeden przykład na to, że nie rozumiesz problemu na który zabierasz głos).
To, że komuś się coś "należy" nie oznacza, że to musi mieć. Nie musi. Jeżeli tego czegoś nie ma lub go na to coś nie stać. A sztuczne próby robienia komuś "dobrze" przynoszą skutki odwrotne do zamierzonych.
Dokładnie tak jest we wszystkich innych krajach. Jeśli średnie wynagrodzenie wzrosło o 50% od 2015 (bo o tyle wzrosło) to i zdolności kredytowe automatycznie tyle się powiększyły i rynek zareagował wedle oczekiwań.
Powiedz to tym, którzy wzięli kredyt.
Natomiast płaca minimalna netto to odpowiednio dla 2015-2022 wynosiła 1286-2363 czyli wzrosła o 83%...
A w jakim stopniu ten wzrost uzasadniony był np. wzrostem wydajności pracy?
No ja wiem, że ty różnicy nie widzisz, a tu jednak tym najbiedniejszym zdolności kredytowe wzrosły i to skokowo w porównaniu do wzrostu cen mieszkań.
Znowu... No to powiedz jak te zdolności wyglądają obecnie?
Podniesiono pensje minimalne i żadna firma z tego tytułu nie upadła.
Nie masz racji. Upadło sporo firm. Albo ograniczyło działalność.
Rynek zaakceptował zmianę.
Znów nie rozumiesz o czym piszesz. Rynek nic nie "zaakceptował". Rynek się dostosował - i stąd m.in. inflacja.
Gospodarka rośnie, rosną zyski przedsiębiorców.
Gospodarka JESZCZE rośnie, niejako "siłą rozpędu". Za chwilę zacznie się kurczyć. Może zostanie na plusie, ale spadnie znacznie. A zyski przedsiębiorców już maleją. Może jeszcze nie wszystkich branż, ale jednak.
Dlatego cały czas powtarzam, że nie ma sensu podnosić stóp procentowych jeśli nie to ma wpływ na inflację.
:?: Wyjaśnij mi o co ci chodzi.
Czy obecne podnoszenie stóp procentowych nie ma według Ciebie wpływu na inflację? Czyli, uważasz, że inflacja byłaby na tym samym poziomie, gdyby stóp nie podnoszono? Czy jesteś w stanie wyjaśnić dlaczego tak uważasz? Bo moim zdaniem podnoszenie stóp procentowych będzie ZAWSZE miało wpływ na poziom inflacji (przy jej wzroście - tak jak obecnie). Otwartą kwestią pozostaje tylko jaki to będzie wpływ.
Trzymajmy się więc przykładu z mieszkaniami. Powiedzmy, że NBP stóp procentowych nie podnosi. Co oznacza, że kredyty są nadal tanie - czy tak? A ponieważ jest głód mieszkań, ludzie nadal braliby te kredyty i mieszkania kupowali - popyt by się utrzymywał. Jak by to wpływało na ceny mieszkań? Jaki by to miało wpływ na inflację? Odpowiedź jest oczywista, ale wolę to pytanie zadać, bo twoje wypowiedzi oczywiste już nie są. Czy uważasz, że w ten sposób można byłoby funkcjonować w nieskończoność? mielibyśmy sytuację, gdy kredyty byłyby tanie, ludzie by je brali i kupowali mieszkania, ceny tych ostatnich by rosły, więc kolejni kupcy mieszkań musieliby pożyczać coraz więcej, pieniędzy na rynku by przybywało coraz więcej (zważ, że znacznie szybciej niż mieszkań - takie zjawisko jest w tym wypadku naturalne)....I co dalej? Jak być widział ciąg dalszy? Jak by się to zakończyło?
Albo podasz raport i dokładnie co i jak wzrosło albo nie ma dyskusji. Zwyczajnie zbyt często ordynarnie kłamiesz albo manipulujesz i mi się nad twoimi kosztami z kapelusza nie chce nawet dyskutować.
Jesteś rozkoszny. W czerwcu mamy absolutorium, więc mam już sprawozdanie z wykonania budżetu za 2021, w tym szpitala. Jest tego kilkanaście stron, przy czym musiałbym Ci podać takowe dane od 2016 roku byś miał porównanie. A i tak nic byś się nie dowiedział o zasadach finansowania - o ryczałcie musiałbyś wcześniej poczytać na stronach ministerstwa lub znaleźć stosowne akty prawne. Widzę tu brak argumentów i próba ucieczki od dyskusji. Proponuję jednak być wymienił które z tych danych podważasz.
Wysokość kosztów tych podwyżek? Ależ my mamy szpital na niecałe 400 łóżek. Przy czym jest to nowy szpital o dużej kubaturze. To dużo. Gdziekolwiek możesz sprawdzić jakie się z tym wiąże zatrudnienie. Uważasz, że to 1-1,5 mln (do 2 w porywach) to dużo? To i tak mało. Szpital zleca usługi firmom podwykonawcom. I one też przejmują na siebie część kosztów. Mniej, i to zdecydowanie, ale jednak. Co więc kwestionujesz? Bo rozumiem, że kontrargumentów nie masz.
Musiałbyś być w stanie przedstawić jak pensję minimalną pożeniliście ze wzrostem wydatków i bez uwzględnienia wzrostu finansowania, bo budżet służby zdrowia od 2015 roku wzrósł jakby nie patrzyć niemal o 75% więc z nawiązką starcza na pokrycie i pensji minimalnych i całej inflacji w gospodarce.
Znów przemawia przez Ciebie Adrianie M. kompletna ignorancja. A mimo to autorytatywnie zabierasz głos.
1. Wyjaśniłem ci na czym polega ryczałt. Kwestionujesz to? Jeśli nie, to wyjaśnij mi, jak przy takim sposobie finansowania poradzić sobie z ciągłym wzrostem płac napędzanym decyzjami administracyjnymi i inflacją?
2. Fajnie się pisze, że nakłady na służbę zdrowia wzrosły o 75 %. A o ile wzrosły koszty? Pomyślałeś o tym? Pominę to, że porównując nakłady na publiczną służbę zdrowia z dochodami i wydatkami państwa, po 2015 roku na służbę zdrowia przekazywanych jest relatywnie mniej pieniędzy.
3. Skąd pewność, że "starcza z nawiązką"? Bo ja Ci mówię, że nie starcza. I tłumaczę dlaczego.
Tak w ciągu 4 latach wzrost o 50mld, porawa o 60%
To jest wzrost dochodów z VAT. Mylisz pojęcia.
https://businessinsider.com.pl/finanse/ ... ja/26dm0fj
To, jaka jest luka VAT, zależy od wielu czynników, przede wszystkim zaś od ogólnej sytuacji gospodarczej. Znów - ignorancja przemawia przez Ciebie. I TVP (co na jedno wychodzi).
Już ci tłumaczyłem, że każdy wie oprócz ciebie. Wystarczy wejść na stronę ministerstwa finansów.
Podałem ci link do tekstu, w którym SZACUJE SIĘ o ile jest większy nasz dług niż podawany oficjalnie. Dodam - to są szacunki (czyli nikt dokładnie nie wie ile to jest naprawdę).
Kwestionujesz te dane? Wyjaśnisz dlaczego?
Już ci podawałem definicję. Kapitał dzielimy na taki materialny lub intelektualny.....
Ja rozumiem, że ktoś może czegoś nie wiedzieć, ale jeżeli wytyka mu się oczywiste błędy, to powinien chociaż sprawdzić, czy te wytknięcia nie mają uzasadnienia.
https://mfiles.pl/pl/index.php/Kapita%C5%82
Aby podkreślić, zacytuję: "Kapitał - to zasoby służące pomnażaniu wartości gospodarczych, występujące pod trzema postaciami: zasobów pieniężnych, środków produkcji oraz zasobów intelektualnych".
No to jak umowna to umówiliśmy się na 500+. Więcej twoich filozofii mnie nie interesuje.
Jeżeli cię nie interesują moje opinie, to po co próbujesz dyskutować? Tracisz okazję by milczeć.
A wracając do 500+, to zgodzę się. Tak się umówiliśmy (większość), dlatego tego programu nikt nie zlikwiduje, choć nas na niego nie stać. To jest też kwestia zasad - praw nabytych. Jeżeli ludzie otrzymują coś (prawo, świadczenia itp.) w oparciu o co będą podejmowali decyzje co do swej przyszłości, to nie można ich tych świadczeń/praw pozbawiać. Takie są zasady. Nawet, jeżeli ludzie chcą coś dla siebie źle.
No i gdzie ta odpowiedź?
Pytałeś się dlaczego nie mielibyśmy spłacać (mielibyśmy mieć trudności) - odpowiedziałem dlaczego. Jeśli czegoś nie rozumiesz - zapytaj się konkretnie.
Nie dług jest znany...
Powiedziałem to wcześniej, podałem link do tekstu na ten temat. Przeczytaj, wtedy się odnieś.
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: AdrianM »

Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 twoje wpisy stają się coraz bardziej "agresywne"
Oczywiscie. Czym wiecej czasu trace na czytanie twoich idiotyzmow tym bardziej trace cierpliwosc
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 Mógłbyś tę myśl rozwinąć? Czyli można rynek olać? Albo jesteś zwolennikiem grzebania w nim? Jak to sobie konkretnie wyobrażasz? To by mogło być ciekawe....
Już ci rozwinąłem. Czy import milionów Ukraińców to ingerencja w rynek? Tak czy nie? Dziękuje nie mam więcej pytań :dupa:
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 Więc wyjaśnij mi gdzie się tej osobie poprawiło? Odpowiesz?
Jak mniej jak więcej. Wyliczyłem ci to :diabel:
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 Mieszkanie to rzadkość - coś, co nie jest powszechnie dostępne.
Nie ma czegoś takiego jak elitarność i oczywiście są powszechnie dostępne. Sprzątaczka, czy pomocnik budowlany po prostu wyjechał za granicę by sobie na to zarobić, po czym część wróciła, a część nie.
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 Mieszkania nie drożały właśnie dlatego, że osiągnęły cenę równowagi. Gdyby pensje ludzi rosły proporcjonalnie do wzrostu gospodarczego i miały pokrycie w dobrach na rynku - w tym wypadku w mieszkaniach - to coraz więcej ludzi na mieszkanie byłoby stać przy tej samej cenie mieszkań.
Jeszcze raz. Cena mieszkań na rynku nie ma nic wspólnego z pensją minimalną. Jest wynikiem rosnącej pensji średniej, bo to ci klienci i ich zasobność decyduje o rynku nieruchomości. Ich zarobki nie są ustawowo regulowane i są takie jak mocny jest rynek i gospodarka. Tworzysz jakieś totalnie zmyślone pierdoły. Pensja średnia rosła proporcjonalnie do wzrostu gospodarczego i inaczej rosnąć nie mogła. Halo? Czy masz jeszcze kontakt z Ziemia, czy już tylko kosmos?
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 Powiedz to tym, którzy wzięli kredyt.
Ci akurat są w najlepszej sytuacji, bo mają już nieruchomości, które znacząco zwiększyły swoją wartość , a zwłaszcza gdy kupiło się na kredyt. Gdzie ty ograniczony człowieku widzisz problem?
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 A w jakim stopniu ten wzrost uzasadniony był np. wzrostem wydajności pracy?
A nie był? :o

Czekam aż kolejne głupoty powypisujesz. Daję ci wolną rękę :D
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 Znowu... No to powiedz jak te zdolności wyglądają obecnie?
Nie wiem jak dzisiaj, bo podniesienie stóp procentowych przecież miało na celu ubicie akcji kredytowej. W 2021 roku przedstawiano to następująco

https://bezprawnik.pl/kredyt-hipoteczny ... grodzeniu/
Jak wynika z danych Expander, dwie osoby, które obecnie mają minimalną pensję (łącznie 4124 zł netto) mogą myśleć o kredycie hipotecznym w wysokości… 380 tys. zł. Taka jest maksymalna kwota kredytu w BPS. Nieco mniej mogą liczyć zaciągając kredyt w Santander Bank, bo na 367 219 zł. Z kolei w banku Millenium – na 340 tys. zł. Expander przyjął przy tym założenie, że para nie ma dzieci, dysponuje 10-procentowym wkładem własnym i chce zaciągnąć kredyt na okres 30 lat.

Małe mieszkanie w stolicy lub prawie 90-metrowe mieszkanie w Zielonej Górze
Dla odmiany w 2015 pary z minimalną krajową nie było stać na zakup Mieszkania w Wa-wie. Zdolność kredytowa była dla takiej pary o połowę mniejsza.
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 Nie masz racji. Upadło sporo firm. Albo ograniczyło działalność.
Tak tupnij jeszcze nóżką dzieciaku.
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 Znów nie rozumiesz o czym piszesz. Rynek nic nie "zaakceptował". Rynek się dostosował - i stąd m.in. inflacja.
Absurd. Jeszcze raz ci przypomnę, rynek wyrobił w 2021 roku 300 mld dodatkowo, a wzrost pensji minimalnej kosztował jakieś 6mld. Z liczbami misiu nie wygrasz.
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 Czy obecne podnoszenie stóp procentowych nie ma według Ciebie wpływu na inflację? Czyli, uważasz, że inflacja byłaby na tym samym poziomie, gdyby stóp nie podnoszono? Czy jesteś w stanie wyjaśnić dlaczego tak uważasz?
Dopóki tymi stopami nie zarżną gospodarki i nie doprowadzą do recesji to wpływu mieć nie będą. Uzasadnić mogę i owszem, wynika to ze zgromadzonych zapasów i specyfiki naszego rynku nieruchomości. Wzrosty sprzedaży w 2021 też były efektem bardziej wykonania odłożonych decyzji z 2020 niż faktycznie jakiegoś cudu gospodarczego. Tak po prostu jest i wystarczy przyjrzeć się liczbą i wszystko stanie się jasne. Ale ty się biedaku nabawiłeś jakiejś awersji i o twardych danych już jakoś nie chcesz rozmawiać :D No ale jak się wychodzi na głupka co każdy "żelazny" przykład to mnie nie dziwi, że już nie brniesz dalej.
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 Uważasz, że to 1-1,5 mln (do 2 w porywach) to dużo? To i tak mało. Szpital zleca usługi firmom podwykonawcom. I one też przejmują na siebie część kosztów. Mniej, i to zdecydowanie, ale jednak. Co więc kwestionujesz? Bo rozumiem, że kontrargumentów nie masz.
Gdzieś powiedziałem, że 2mln to dużo? Przedstaw te raporty i przestań się kompromitować.
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 Znów przemawia przez Ciebie Adrianie M. kompletna ignorancja. A mimo to autorytatywnie zabierasz głos.
1. Wyjaśniłem ci na czym polega ryczałt. Kwestionujesz to? Jeśli nie, to wyjaśnij mi, jak przy takim sposobie finansowania poradzić sobie z ciągłym wzrostem płac napędzanym decyzjami administracyjnymi i inflacją?
2. Fajnie się pisze, że nakłady na służbę zdrowia wzrosły o 75 %. A o ile wzrosły koszty? Pomyślałeś o tym? Pominę to, że porównując nakłady na publiczną służbę zdrowia z dochodami i wydatkami państwa, po 2015 roku na służbę zdrowia przekazywanych jest relatywnie mniej pieniędzy.
3. Skąd pewność, że "starcza z nawiązką"? Bo ja Ci mówię, że nie starcza. I tłumaczę dlaczego.
A ja ci tłumaczę, że starcza z nawiązką, bo mam takie wiadomości z pierwszej ręki, a nie od jakiegoś karierowicza-radnego i niezłego manipulatorka.
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 To jest wzrost dochodów z VAT. Mylisz pojęcia.
https://businessinsider.com.pl/finanse/ ... ja/26dm0fj
To, jaka jest luka VAT, zależy od wielu czynników, przede wszystkim zaś od ogólnej sytuacji gospodarczej. Znów - ignorancja przemawia przez Ciebie. I TVP (co na jedno wychodzi).
Wskaż gdzie i co pomyliłem? Taki był wzrost w pierwszych 4 latach rządu. Wbrew wklejonemu przez ciebie bzdurkom oficjalne dane mówią coś innego o tym kryzsowym roku. W 2019 dochodu z VAT wynosiły 180.9mld zl, a w 2020 pomimo recesji 184,6mld zł. Tyle z twojego kolejnego bełkotu. Nawet wiadomości z linka nie potrafisz zweryfikować. Błazenada.
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 Podałem ci link do tekstu, w którym SZACUJE SIĘ o ile jest większy nasz dług niż podawany oficjalnie. Dodam - to są szacunki (czyli nikt dokładnie nie wie ile to jest naprawdę).
Kwestionujesz te dane? Wyjaśnisz dlaczego?
No ale przeczytałeś w ogóle ten artykuł czy nie? Autor podaje tą samą kwotę EDP jaką ja ci podałem wczoraj z raportu rządowego dostępnego dla wszystkich. Więc co ci się nie zgadza? Nie ma żadnych ukrytych długów i wszystko jest jawne. W czym masz człowieku jeszcze problem?

Autor wygląda na takiego co dopiero wczoraj odkrył co to jest PDP, a co to EDP. Niesamowity przykład eksperckich kompetencji. Manipulowanie PDP vs EDP trwa od lat. Stety nie da się tego utajnić i muszą te wartości w kwartalnych raportach podawać do opinii publicznej.
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 Aby podkreślić, zacytuję: "Kapitał - to zasoby służące pomnażaniu wartości gospodarczych, występujące pod trzema postaciami: zasobów pieniężnych, środków produkcji oraz zasobów intelektualnych".
Też ci podkreślam, bo masz jakichś problem ze zrozumieniem tego co sam wklejasz :o Takiego egzemplarza jeszcze w życiu nie widziałem!
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 Jeżeli cię nie interesują moje opinie, to po co próbujesz dyskutować?
Ja ci już powiedziałem. Przedstawiasz dane i logiczne wnioski do tych danych, a nie takie co padną po sekundzie tak jak wszystkie twoje doczesne przykłady. Wysil się intlektualnie! Każdy może napisać stek bzdur i utrzymywać, że tak właśnie jest, bo ja tak powiedziałem. Nie przedstawiłeś niczego do tej pory.
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 Pytałeś się dlaczego nie mielibyśmy spłacać (mielibyśmy mieć trudności) - odpowiedziałem dlaczego. Jeśli czegoś nie rozumiesz - zapytaj się konkretnie.
No i to spłacimy bez większych problemów. Więc zgoda.
Napoleon pisze: 2022-05-18, 11:45 Powiedziałem to wcześniej, podałem link do tekstu na ten temat. Przeczytaj, wtedy się odnieś.
Więc sam przeczytaj jeszcze raz ten artykuł i pokaż gdzie się podana przeze mnie wartość długu nie zgadza. W samym artykule masz ją jak byk wymienioną i nie ma nic ponad to,bo i być nie może. Dług całkowity, włącznie z tymi twoimi wyimaginowanymi "ukrytymi" wynosi coś ponad 57% PKB. Dług wg. PDP jest mniejszy, ale to tylko jeden z wskaźników i nie należy go mylić z całkowitym długiem. Wróć się najlepiej do przedszkola i zacznij od początku naukę czytania, tym razem ze zrozumieniem.

I masz jak byk nawet konkluzję z twojego linka:
Polska na tle innych państw nie ma problemów z nadmiernym zadłużeniem

Jednak sytuacja nie jest jeszcze aż tak zła, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę unijną definicję długu. Na koniec września polski dług EDP w stosunku do naszego PKB wynosił bowiem 56,5 proc. – wynika z danych Ministerstwa Finansów i Eurostatu. To wciąż niżej niż 60 proc., czyli poziom uznawany za referencyjny i próg ostrożnościowy zapisany w polskiej konstytucji, po którego przekroczeniu konieczne jest wprowadzenie programu sanacji finansów publicznych.
Chłopina się opisał jak głupi i wyszło co wyszło, że wszystkie dane są dostępne.
cochise
Posty: 959
Rejestracja: 2005-11-03, 22:07
Lokalizacja: daleko stąd nie widać

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: cochise »

AdrianM pisze: 2022-05-16, 10:37 Tzn. to niby do mnie? Pogadaj ze swoim druchem Napoleonem, bo to on cały czas twierdzi, że tak trzeba było i taki lockdown był nam bardzo potrzebny. Ja od początku twierdziłem, że to się może skończyć katastrofą lub takim lub innym kryzysem. Akurat te żale to nie pod ten adres co trzeba waść kierujesz. Mi się też oberwało, ale znacznie mniej, a później mi się na walutach trochę wyrównało i udało zbić sporo kosztów. Było blisko, że też bym został bez żadnego kontraktu, ale po pierwszym lockdownie na szczęście trochę się uspokoiło.
cochise pisze: 2022-05-16, 03:07 Jat tam wolałbym wiedzieć co kolega bierze. też bym chciał
Nie trzeba niczego brać. Tak można mieć po prostu na codzień :-D
Tak do ciebie.... jak widać nie zrozumiałeś..... co mnie jakoś nie dziwi..... kieruję dobrze....
nie chodzi o lockdown, a o osłony ..... w wykonaniu tego "genialnego nierządu"....
lecela niye aka ohinni mahel mitawa cante
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: AdrianM »

Skoro lockdaun ci się podobał, to się teraz ciesz. A na jakiej podstawie mieli ci cokolwiek wypłacić? Jakby jakaś była to byś przecież poszedł do sądu.
Napoleon
Posty: 3981
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: Napoleon »

Czy import milionów Ukraińców to ingerencja w rynek?
Przed czy po wojnie? Przed - nie. To naturalny proces - przepływ siły roboczej tam, gdzie są dla niej lepsze warunki. Po wojnie - to zdarzenie losowe, którego efektu nie da się jeszcze ocenić.

Co do owej osoby z która rozmawiał Komorowski. w ogóle nie odniosłeś się do tego co napisałem. Czemu się nie dziwię, bo musiałbyś przyznać, że napisałeś głupoty. Ta osoba ma obecnie GORSZĄ sytuację niż miała w 2015 roku. Za pieniądze, które zarabia (przyjmuję, że zarabia analogicznie z uwzględnieniem średnich zmian jakie od tego czasu zaszły), może kupić mniej mieszkania. Wynająć też może "mniej". Choć teoretycznie zarabia "więcej". Coś się nie zgadza?
Nie ma czegoś takiego jak elitarność i oczywiście są powszechnie dostępne.
:?: Mieszkania są "powszechnie dostępne"? To skąd problemy (do których Ty się zresztą odniosłeś)?
Cena mieszkań na rynku nie ma nic wspólnego z pensją minimalną. Jest wynikiem rosnącej pensji średniej, bo to ci klienci i ich zasobność decyduje o rynku nieruchomości...
Znów! Piszesz, i chyba nie do końca rozumiesz to co piszesz.
Czy uważasz, że wzrost pensji minimalnych nie ma nic wspólnego ze średnią krajową? Naprawdę? Bo tak właśnie napisałeś. Chyba, że się przejęzyczyłeś?
Ponoszenie (sztuczne) pensji minimalnych ma KOLOSALNY wpływ na średnią krajową. Raz przez sam fakt wzrostu wynagrodzenia minimalnego, dwa, przez wywołane tym faktem parcie pozostałych osób na podwyżki (o czym wspominałem przy okazji przykładu z naszym szpitalem). Mam nadzieję, że się przejęzyczyłeś, bo inaczej... Aż trudno to określić.
Wszystko to razem powoduje, że ludzie zarabiają coraz więcej, za czym nie idzie podaż dóbr - w tym przypadku mieszkań. Jeśli dodać do tego tani, łatwo dostępny kredyt, to mamy sytuację, że mieszkania drastycznie będą drożeć. Dając potężny impuls inflacji.
Ci akurat są w najlepszej sytuacji, bo mają już nieruchomości, które znacząco zwiększyły swoją wartość , a zwłaszcza gdy kupiło się na kredyt.
:o Przecież to co piszesz to jakiś absurd! Owszem, mają mieszkanie - ale NIESPŁACONE! Czyli "mają" mieszkanie w tym sensie, że w nim mieszkają (póki co). Jednocześnie mają do spłacenia rosnący kredyt. I jeżeli go nie spłacą, nie będą w stanie spłacać/obsługiwać, to mieszkanie STRACĄ! Bo tak naprawdę to nie jest ich mieszkanie tylko banku. Piszesz tak, jakbyś tego nie rozumiał.
Dlatego są oni w FATALNEJ sytuacji. Naprawdę tego nie rozumiesz?!
Nie wiem jak dzisiaj, bo podniesienie stóp procentowych przecież miało na celu ubicie akcji kredytowej. W 2021 roku przedstawiano to następująco
Sytuacja, w której dwie osoby zarabiające minimalną płacę mogą wziąć 400 tys. złotych kredytu jest chora. Bo w tej chwili ci ludzie będą mieli problemy z jego obsługą. A można to było łatwo przewidzieć już wtedy, kiedy został napisany ten artykuł.
Jeszcze raz ci przypomnę, rynek wyrobił w 2021 roku 300 mld dodatkowo, a wzrost pensji minimalnej kosztował jakieś 6mld. Z liczbami misiu nie wygrasz.
W dyskusji chodzi o wzrost dochodów, a więc pensji w ogóle (wymuszonych podwyżkami pensji minimalnych), transferów itd.
Dopóki tymi stopami nie zarżną gospodarki i nie doprowadzą do recesji to wpływu mieć nie będą.
Zasygnalizowałem ci możliwy scenariusz sytuacji, gdy NBP stóp nie podwyższa. Nie odniosłeś się. Może jednak spróbujesz? Jak sobie wyobrażasz sytuację, gdy stopy nie rosną?
Gdzieś powiedziałem, że 2mln to dużo? Przedstaw te raporty i przestań się kompromitować.
Adrianie M., przecież nie wkleję tu kilkadziesiąt stron sprawozdań budżetowych! Bądź poważny. Napisz co w tym co ja napisałem kwestionujesz.
A te 2 mln., biorąc pod uwagę napięty budżet szpitala, to mało nie jest. Dla powiatu też.
Wskaż gdzie i co pomyliłem?
Zacznijmy od tego co to jest "luka VAT": różnica między zobowiązaniami z tytułu VAT, a tym co rzeczywiście wpływa do budżetu państw. Czy tak?
Ty oceniłeś "poprawę ściągalności VAT" na 50 mld. w ciągu 4 lat. Ja wspomniałem, że poprawa wynosiła tylko kilka miliardów rocznie, może trochę ponad 10 (nie pokryła więc wydatków związanych z transferami). A było to wynikiem nie jakiegoś wybitnego, sprawnego działania rządu, tylko NATURALNYM procesem związanym z poprawą koniunktury (co w zalinkowanym tekście jest zaznaczone). Czyli - nie jest to sytuacja, która świadczyłaby o jakiejś wyjątkowej sprawności władz po 2015 roku. Tak samo, jak nie jest to sytuacja, która świadczyłaby o niesprawności lub złych intencjach władz do 2015 roku.
To jest naturalna sytuacja.
Nie ma żadnych ukrytych długów i wszystko jest jawne.
Budżet przechodzi przez parlament - parlament sprawuje nad nim kontrolę. Artykuł mówi jasno o wydatkach poza kontrolą parlamentarną - czyli o wydatkach, których stan oficjalnie określić się nie da (można tylko szacować). Dla mnie tą są wydatki "ukryte" tworzące "ukryty" dług. O nazewnictwo sprzeczać się nie zamierzam.
Pominę już to, że w 2020 roku zrównoważonego budżetu, delikatnie mówiąc, nie było.
eż ci podkreślam, bo masz jakichś problem ze zrozumieniem tego co sam wklejasz
Adrianie M., zacytowałem ta definicję, ponieważ kolejny raz zauważyłem, że za kapitał nie uznajesz pieniędzy. Więc chciałbym ci zwrócić uwagę na to, że się mylisz.
Dług całkowity, włącznie z tymi twoimi wyimaginowanymi "ukrytymi" wynosi coś ponad 57% PKB
Polecam lekturę ustawy o finansach publicznych, art. 86.

Natomiast w poprzednim poście opisałem ci hipotetyczne sytuacje dotyczące np. nie podnoszenia stóp procentowych przez NBP. nie odniosłeś się do tego. Chętnie bym przeczytał jak sobie wyobrażasz funkcjonowanie gospodarki w takiej sytuacji. Bo jak rozumiem, uważasz, że NBP stóp podnosić nie powinien? Ciekaw byłbym też twej opinii, czy się tej rozmówczyni Komorowskiego poprawiło czy nie (w kontekście tego "dachu nad głową")?
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: AdrianM »

Napoleon pisze: 2022-05-18, 17:54 Przed czy po wojnie? Przed - nie. To naturalny proces - przepływ siły roboczej tam, gdzie są dla niej lepsze warunki.
W jaki sposób naturalny? Naturalnie powinni popłynąć tam gdzie mają najlepsze zwroty, ale jakoś naturalnie nie popłynęli do krajów Europy zachodniej, bo i nie mogli, a u nas stworzyło się warunki by mogli. Żałuję, że nie dotyczyło to przepływu radnych lub nauczycieli. A tym nauczycielom co się nie podoba, niech wezmą sobie kredyt lub poszukają innej pracy. Proste?
Napoleon pisze: 2022-05-18, 17:54 Co do owej osoby z która rozmawiał Komorowski. w ogóle nie odniosłeś się do tego co napisałem. Czemu się nie dziwię, bo musiałbyś przyznać, że napisałeś głupoty. Ta osoba ma obecnie GORSZĄ sytuację niż miała w 2015 roku. Za pieniądze, które zarabia (przyjmuję, że zarabia analogicznie z uwzględnieniem średnich zmian jakie od tego czasu zaszły), może kupić mniej mieszkania. Wynająć też może "mniej". Choć teoretycznie zarabia "więcej". Coś się nie zgadza?
A do czego tu się odnosić? Przedstaw w liczbach dlaczego ma gorszą sytuację i pogadamy. Oczywiście przy takiej marnej wiedzy to ty nic nie przedstawisz.
Napoleon pisze: 2022-05-18, 17:54 Mieszkania są "powszechnie dostępne"? To skąd problemy (do których Ty się zresztą odniosłeś)?
Ja nie widzę już problemów. Piszę tylko, że za waszych czasów był problem, bo ludzi na nie nie było stać. Masz jakieś problemy z ciągłością dyskusji? Coś ci dolega?
Napoleon pisze: 2022-05-18, 17:54 Czy uważasz, że wzrost pensji minimalnych nie ma nic wspólnego ze średnią krajową? Naprawdę? Bo tak właśnie napisałeś. Chyba, że się przejęzyczyłeś?
A gdzie tak napisałem? Wzrost pensja minimalnej ma równie minimalny wpływ na średnią krajową. To jest proste. Czego ty nie rozumiesz? Na 17 mln pracujących tylko 2.5mln ma taką płacę. Jakby w 2021 roku wzrosła tylko i wyłącznie pensja minimalna to średnia krajowa podniosłaby się raptem o 30 złotych.

Takie masz mizerne pojęcie o świecie makroekonomii.
Napoleon pisze: 2022-05-18, 17:54 Ponoszenie (sztuczne) pensji minimalnych ma KOLOSALNY wpływ na średnią krajową.
No to jak. Ja ci mówię wzrosłaby 30zł, bo tyle wyszłoby w 2021 roku. Więc gdzie ten kolos? :D
Napoleon pisze: 2022-05-18, 17:54 Przecież to co piszesz to jakiś absurd! Owszem, mają mieszkanie - ale NIESPŁACONE! Czyli "mają" mieszkanie w tym sensie, że w nim mieszkają (póki co). Jednocześnie mają do spłacenia rosnący kredyt. I jeżeli go nie spłacą, nie będą w stanie spłacać/obsługiwać, to mieszkanie STRACĄ! Bo tak naprawdę to nie jest ich mieszkanie tylko banku. Piszesz tak, jakbyś tego nie rozumiał.
Dlatego są oni w FATALNEJ sytuacji. Naprawdę tego nie rozumiesz?!
No skoro twierdziłeś, że im wartość mieszkania wzrosła o 50% w ciągu kilku lat to powiem ci, że się opłaciło. Nigdzie nie ma takich zwrotów z inwestycji. Zapłacili 300tysi, a teraz mają mieszkanie warte 450tysi. Tak twierdziłeś, c'nie?
Napoleon pisze: 2022-05-18, 17:54 Sytuacja, w której dwie osoby zarabiające minimalną płacę mogą wziąć 400 tys. złotych kredytu jest chora. Bo w tej chwili ci ludzie będą mieli problemy z jego obsługą. A można to było łatwo przewidzieć już wtedy, kiedy został napisany ten artykuł.
Ale co jest chorego w tym, że ludzi nagle stać na mieszkanie? Chore było to, że takiej pary wcześniej nie było na to stać. Banki wyliczają zdolności kredytowe i uwzględniają różne czynniki ryzyka. Nie dawali im ponad stan tylko na tych samych zasadach jakie były w 2015 roku. Znów kolejne zderzenie z liczbami i faktami, a ty zaczynasz populistyczne hasełka, że to jest chore, że pary pracujących ludzi nie powinno być stać na mieszkanie? :D

Prosiłbym o więcej takich kwiatków, wyjątkowo mi się podoba podejście partyjniaka z PO. Przebijasz Komorowskiego. Może kiedyś zostaniesz prezydentem ;)
Napoleon pisze: 2022-05-18, 17:54 W dyskusji chodzi o wzrost dochodów, a więc pensji w ogóle (wymuszonych podwyżkami pensji minimalnych), transferów itd.
Coraz zabawniejszy się robisz. Ale pozwolę ci się najpierw odnieść do kolosalnego wpływu pensji minimalnej na pensję średnią :dupa:
Napoleon pisze: 2022-05-18, 17:54 Zasygnalizowałem ci możliwy scenariusz sytuacji, gdy NBP stóp nie podwyższa. Nie odniosłeś się. Może jednak spróbujesz? Jak sobie wyobrażasz sytuację, gdy stopy nie rosną?
Normalnie. Stopy nie rosną i tyle. Skoro ceny rosną (a mimo podwyżek stóp procentowych i tak rosną) to w końcu rynek powie stop, bo się nie da tego wycenić. Mieszkania to akurat się najłatwiej regulują i tak mieliśmy w 2008 roku. Rynek osiągnął górkę po czym spadł i utrzymywał się nisko mimo niskich stóp procentowych.
Napoleon pisze: 2022-05-18, 17:54 Adrianie M., przecież nie wkleję tu kilkadziesiąt stron sprawozdań budżetowych! Bądź poważny. Napisz co w tym co ja napisałem kwestionujesz.
A te 2 mln., biorąc pod uwagę napięty budżet szpitala, to mało nie jest. Dla powiatu też.
Znam dyrektora jednego z powiatowych szpitali i udowadniał mi zupełnie co innego i to na liczbach. No albo coś z waszym szpitalem jest nie tak albo ty radny czegoś nie zrozumiałeś z tych raportów.
Napoleon pisze: 2022-05-18, 17:54 Budżet przechodzi przez parlament - parlament sprawuje nad nim kontrolę. Artykuł mówi jasno o wydatkach poza kontrolą parlamentarną - czyli o wydatkach, których stan oficjalnie określić się nie da (można tylko szacować). Dla mnie tą są wydatki "ukryte" tworzące "ukryty" dług. O nazewnictwo sprzeczać się nie zamierzam.
Czyli jednak są znane, a teraz chodzi o semantykę :-D Coraz lepiej.
Napoleon pisze: 2022-05-18, 17:54 Ja wspomniałem, że poprawa wynosiła tylko kilka miliardów rocznie, może trochę ponad 10 (nie pokryła więc wydatków związanych z transferami).
Tak Jasio tak. Przedstaw tylko jak to wyliczyłeś i cię nawet pogłaskam :przytul:
Napoleon pisze: 2022-05-18, 17:54 Adrianie M., zacytowałem ta definicję, ponieważ kolejny raz zauważyłem, że za kapitał nie uznajesz pieniędzy. Więc chciałbym ci zwrócić uwagę na to, że się mylisz.
Gdzie nie uznawałem. Napisałem "materialny lub intelektualny". Więc może być pieniądz/inwestycje lub intelektualny. Teraz semantyka się zgadza? :cmok1:
Napoleon pisze: 2022-05-18, 17:54 Natomiast w poprzednim poście opisałem ci hipotetyczne sytuacje dotyczące np. nie podnoszenia stóp procentowych przez NBP. nie odniosłeś się do tego. Chętnie bym przeczytał jak sobie wyobrażasz funkcjonowanie gospodarki w takiej sytuacji. Bo jak rozumiem, uważasz, że NBP stóp podnosić nie powinien? Ciekaw byłbym też twej opinii, czy się tej rozmówczyni Komorowskiego poprawiło czy nie (w kontekście tego "dachu nad głową")?
Chciałeś rozmawiać na poważnie więc nie będę się odnosił do twoich finansowych fantazji. Ludzie różne fantazje mają. Tutaj mógłbym porozmawiać o okrętowych. Nie mam zamiaru komentować tego co się zrodziło wyłącznie w twojej głowie. Chcesz to możesz robić z siebie publicznie pośmiewisko. W końcu jest wolność słowa.
Napoleon
Posty: 3981
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: Napoleon »

W jaki sposób naturalny? Naturalnie powinni popłynąć tam gdzie mają najlepsze zwroty, ale jakoś naturalnie nie popłynęli do krajów Europy zachodniej....
Cześć pewno "popłynęła". Reszta to kwestia kalkulacji - pewno różne czynniki miały wpływ na to, że zdecydowali się "zakotwiczyć" u nas. Natomiast naturalny jest przepływ siły roboczej tam gdzie jej brakuje i tam gdzie lepiej płacą. Wcale też ludzie za pracą nie muszą jechać tam, gdzie "jeszcze lepiej płacą" (z różnych powodów).
A tym nauczycielom co się nie podoba, niech wezmą sobie kredyt lub poszukają innej pracy. Proste?
:?: A co do tego mają nauczyciele?
Przedstaw w liczbach dlaczego ma gorszą sytuację i pogadamy.
A wiesz kto to był?
Zauważyłem, że tam gdzie nie jesteś w stanie odpowiedzieć, starasz się robić uniki i uciekać w szczegóły, których albo nie będziemy mieli, albo przytoczyć je w tej formule w jakiej dyskutujemy się nie da.
Odpowiedz mi jednak, czy takowa osoba, które w 2015 roku mogła sobie kupić za przeciętną pensję 0,5 m2 mieszkania ma teraz lepiej? Lub czy łatwiej/taniej jest jej wynająć mieszkanie?
Jeśli postawię tezę, że jej sytuacja jest GORSZA niż w 2015 roku (a statystyki to potwierdzają) to wyjaśnij mi, dlaczego, skoro jest tak wspaniale jak piszesz i tak szybko nam gospodarka rośnie, dzieje się tak jak się dzieje? Ja Ci tłumaczę, że wzrost naszych dochodów jest w dużym stopniu "sztuczny" i to ma znaczenie tłumacząc to zjawisko. Ty temu przeczysz. Więc dlaczego osoba taka jak ta pani, która wtedy zapytała się Komorowskiego co robić, jest teraz, po 7 latach, w trudniejszej sytuacji?
Pominę np. to, że już w 2018 roku, po raz pierwszy od początku lat 90 wzrósł wskaźnik ubóstwa względnego. Niewiele, ale jednak. A jest to chyba najlepszy wskaźnik pokazujący rzeczywiste zmiany wśród najuboższych.
Piszę tylko, że za waszych czasów był problem, bo ludzi na nie nie było stać.
A teraz stać?
Powiem ci tak, z mojego doświadczenia. W 2011 roku wziąłem kredyt i kupiłem córce mieszkanie w Krakowie. Było mnie stać bez większego problemu (a moja sytuacja materialna była wtedy gorsza niż obecnie). Teraz już byłby z tym problem.
Piszesz w innym miejscu, że: "Ale co jest chorego w tym, że ludzi nagle stać na mieszkanie?". No więc aktualna sytuacja pokazuje, że ich nie stać. Jeżeli bowiem kredytobiorca zaczyna mieć poważne problemy z obsługą długu, to znaczy, że wziął kredyt na który stać go nie było. A stało się tak, bo banki prowadziły zbyt swobodną politykę kredytową. Co zazwyczaj jest winą banku centralnego.
Zadałem ci swego czasu jaki byłby według Ciebie scenariusz, gdyby stóp nie podnosić. Odpowiedziałeś: "Normalnie. Stopy nie rosną i tyle. Skoro ceny rosną (a mimo podwyżek stóp procentowych i tak rosną) to w końcu rynek powie stop, bo się nie da tego wycenić. Mieszkania to akurat się najłatwiej regulują i tak mieliśmy w 2008 roku. Rynek osiągnął górkę po czym spadł i utrzymywał się nisko mimo niskich stóp procentowych." W tej wypowiedzi przyznałeś, że taka sytuacja MUSI zakończyć się KRYZYSEM - bo w 2008 roku mieliśmy potężny kryzys, który rozlał się na cały świat. Zapominasz, że taki kryzys oznaczać będzie kłopoty banków. A poprzez nie kłopoty te będę się rozlewały na całą gospodarkę. Przecież to już było przerabiane! A Ty podajesz scenariusz, które jest powtórką z tej sytuacji mówiąc, że będzie "normalnie"! Prawda, taki kryzys, przy polityce która proponujesz, jest czymś "normalnym". Ale przecież nie chodzi o to, by wywołać czy spotęgować KRYZYS!
Czy masz świadomość, że pisząc iż nie należałoby podwyższać stóp procentowych, podajesz przepis na kryzys?
Na 17 mln pracujących tylko 2.5mln ma taką płacę.
Tylko że ja ci zwracam uwagę na to, że podniesienie płac minimalnych wywołuje efekt kuli śniegowej - kolejne grupy, nieco lepiej zarabiających, też chcą wtedy zarabiać więcej. Realne skutki są znacznie większe niż te bezpośrednio wynikające z podwyżki.
No skoro twierdziłeś, że im wartość mieszkania wzrosła o 50% w ciągu kilku lat to powiem ci, że się opłaciło.
Nie wiem gdzie akurat napisałem, że cena tego mieszkania wzrosła o 50 %. Ale zważ na to, że nawet gdyby tak było, to interes nadal byłby to średni. Gdyż ci ludzie musieliby gdzieś jednak mieszkać. A skoro ceny mieszkań wzrosły tak jak wzrosły... Cokolwiek by nie zrobili, oznaczałoby to, że albo ich standard mieszkania drastycznie się pogorszy, albo po prostu zostaną bez mieszkania.
Znam dyrektora jednego z powiatowych szpitali i udowadniał mi zupełnie co innego i to na liczbach.
Szpitale powiatowe problemy mają WSZYSTKIE. Nie ma chyba w Polsce takowego, który by problemów nie miał. Nasz szpital jest we wszelkich rankingach w czołówce - i wojewódzkiej i krajowej. Także, jeżeli chodzi o zadłużenie (dług jest, i to spory, ale nie przekracza wartości amortyzacji). W dobrej kondycji mogą być tylko wybrane specjalistyczne kliniki, których finansowanie jest inne lub mają dodatkowe źródła takowego. Więc wybacz, ale chyba nie wiesz co napisać i zmyśliłeś sobie coś na poczekaniu.
Jeśli jednak z takowym dyrektorem rozmawiałeś, to musiał ci wyjaśnić jak sobie radził z ryczałtem (czy w ogóle rozszerzał działalność?), jak z podwyżkami minimalnej pensji, czy usługi (sprzątanie, katering, ochrona) ma własne czy wynajmuje je u firm zewnętrznych, czy robił jakieś inwestycje, czy miał jakieś dodatkowe źródła finansowania i w jakiej skali (programy lekowe itp.). Na tej podstawie byłbyś w stanie bez trudu wypunktować te miejsca, gdzie według ciebie się mylę - które mogłyby budzić jakieś wątpliwości.
Gdzie nie uznawałem. Napisałem "materialny lub intelektualny".
Nie wspomniałeś o pieniądzach. A wcześniej twierdziłeś, że pieniądze odłożone na koncie to nie jest kapitał.
Czyli jednak są znane, a teraz chodzi o semantykę
Nie. Bo jeżeli te pieniądze nie przechodzą przez parlament, który pełni funkcje kontrolną, to znaczy, że ich nikt nie kontroluje i tak naprawdę nie wiemy ile ich jest. To można szacować, ale szacunki to szacunki. A my już przekroczyliśmy poziom 55 % zadłużenia. To ma ogromne znaczenie i nie sprowadza się do samej semantyki.

Co do VAT - zaczynam się gubić. Zaczęło się od twojej wypowiedzi: "Akurat na transfery pieniądze poszły z poprawienia ściągalności podatków. Głównie z uszczelnienia VAT."
Na co zwróciłem uwagę, że to nieprawda: "Transfery to dodatkowe 60-70 mld. Poprawa ściągalności VAT to realnie kilka miliardów rocznie. W porywach, według niektórych szacunków, trochę ponad 10. Reszta to wzrost związany z koniunkturą."
Jeżeli chodzi o dochody z VAT (a raczej z podatków pośrednich minus akcyza, ale to będzie prawie to samo; takie mam dane) w kolejnych latach, to będzie:
2015: 124,5 mld; 2016: 128 mld (+4); 2017: 158,4 mld (+30,4); 2018: 176,9 mld (+18,5); 2019: 183,2 mld (+6,3). Co jednoznacznie oznacza, że transfery w wysokości 60-70 mld rocznie nie zostały sfinansowane przez zwiększone dochody VAT, nie mówiąc już o dochody związane z poprawą ściągalności VAT (ponad połowa większych dochodów z VAT to zasługa wzrostu gospodarczego, zwiększona ściągalność zaś, tak jak to tłumaczyłem, związana zaś jest w wieloma czynnikami).
Natomiast mogę się zgodzić, że za jakiś czas, nominalnie, licząc w stosunku do lat gdy te świadczenia wprowadzano, zwiększone dochody z VAT pokryją (mogą pokryć) koszty transferów. Tyle tylko, że będzie to efektem inflacji, która zminimalizuje koszty tychże. Czyli - wartość tych transferów zmaleje na tyle, że będą one realnie warte tylko jakiś ułamek pierwotnej wartości i taki ciężar da się jakoś pokryć. Śmiem przy tym twierdzić (co już wcześniej wspominałem) że być może z tego powodu rządzący poszli w inflację (po zdaniu sobie sprawy z tego, że nie będą udźwignąć tak znacznych zobowiązań) i w następstwie tego stracili nad nią kontrolę. Głowy za to nie dam, ale to bardzo prawdopodobne. Bo te 60-70 mld. to ciężar potworny i nie do udźwignięcia dla budżetu rzędu 400+ mld. Inflacja zaś może sprawić, że będzie "strawny".
Sprowadzam ten wątek do sedna, bo o to chodziło a rozwój dyskusji sprawił, że przestałem rozumieć o co tu komu chodzi.
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: Polityka gospodarcza

Post autor: AdrianM »

Napoleon pisze: 2022-05-19, 15:01 Cześć pewno "popłynęła". Reszta to kwestia kalkulacji - pewno różne czynniki miały wpływ na to, że zdecydowali się "zakotwiczyć" u nas. Natomiast naturalny jest przepływ siły roboczej tam gdzie jej brakuje i tam gdzie lepiej płacą. Wcale też ludzie za pracą nie muszą jechać tam, gdzie "jeszcze lepiej płacą" (z różnych powodów).
Niekontrolowany napływ pracowników to też ingerencja w rynek. Tutaj akurat w rynek pracy, ale niektóre zawody nie dość, że było bezrobocie były pod ciągłą presją napływu taniej siły roboczej ze wschodu. Dotyczyło to głównie taniej siły roboczej. Nie dotyczyło nauczycieli, czy radnych, bo jakby tak można było importować radnych bez ograniczeń to byśmy rozmawiali dziś inaczej i sam byś się dopominał regulacji prawnych chroniących przed taką oczywistą manipulacją, bo ci pensja nie może wzrosnąć przez napływ miliona tanich radnych ze wschodu.
Napoleon pisze: 2022-05-19, 15:01 A co do tego mają nauczyciele?
A nie wiem. Chyba pisałeś, że byłeś kiedyś belfrem. Tak byś sobie uzmysłowił, że sytuacja z tanią siłą mogła równie dobrze dotknąć twoją grupę zawodową. O zaletach taniej siły roboczej zawsze fajnie się mówi dopóki nie dotknie akurat nas osobiście.
Napoleon pisze: 2022-05-19, 15:01 Zauważyłem, że tam gdzie nie jesteś w stanie odpowiedzieć, starasz się robić uniki i uciekać w szczegóły, których albo nie będziemy mieli, albo przytoczyć je w tej formule w jakiej dyskutujemy się nie da.
A ja od dawna ci zwracam uwagę, że nic nie wiesz i nie jesteś w stanie przedstawić oprócz sloganów z wytycznych partii. Próbowałeś to uzasadnić swoimi słowami i przykładami to poległeś. Teraz mamy powrót do cytowania instrukcji partyjnych.
Napoleon pisze: 2022-05-19, 15:01 Odpowiedz mi jednak, czy takowa osoba, które w 2015 roku mogła sobie kupić za przeciętną pensję 0,5 m2 mieszkania ma teraz lepiej?
No ale mało która osoba miała średnią pensję wtedy. Było jeszcze sporo takich co na bezrobociu siedzieli. Ci ze średnią pensją mogą kupić mniej więcej tyle samo, chyba że im 500+ uwzględniło więc ci z dziećmi mogą coś więcej.
Napoleon pisze: 2022-05-19, 15:01 Ja Ci tłumaczę, że wzrost naszych dochodów jest w dużym stopniu "sztuczny" i to ma znaczenie tłumacząc to zjawisko. Ty temu przeczysz. Więc dlaczego osoba taka jak ta pani, która wtedy zapytała się Komorowskiego co robić, jest teraz, po 7 latach, w trudniejszej sytuacji?
Przeczę twoim wymysłom. Masz jakieś halucynacje twierdząc, że ma gorzej. Po bezsensownym podniesieniu stóp to pewnie ma gorzej by dostać kredyt na mieszkanie w Wa-wie, ale taki cel przyświecał podniesieniom stóp by odciąć najbiedniejszym dostępu do kredytu. No tak to działa jeśli chce się studzić gospodarkę. Pani będzie musiała sobie poszukać mieszkania w Mińsku Mazowieckim zamiast w Warszawie albo poczekać aż się rynek nie ustabilizuje.

Przecież mówiłem ci, że z tymi stopami to głupia decyzja. To ty udowadniałeś, że to będzie dobre. Nie wiem co ty chcesz teraz dowieść oprócz tego, że się myliłeś?
Napoleon pisze: 2022-05-19, 15:01 Czy masz świadomość, że pisząc iż nie należałoby podwyższać stóp procentowych, podajesz przepis na kryzys?
Ja już ci podawałem jak rok temu można było zareagować skutecznie na kryzys inflacyjny. Chodziło o proste rozwiązania podatkowe bez większej szkody dla budżetu.
Napoleon pisze: 2022-05-19, 15:01A teraz stać?
No jak widzisz mimo podwyżki stóp procentowych to ceny ciągle rosną. Ergo jest popyt. Ergo ludzi stać i kupują. Jak się skończą ci ludzie których stać to ceny spadną tak jak było po 2008 roku. Niewidzialna ręka rynku :D

No, ale pokaż w końcu, że ludzi nie stać na te mieszkania i przestań wypisywać brednie. Ja ci przedstawiłem jak wyglądają możliwości pary z minimalną krajową, to tych co zarabiają więcej niż minimalną stać zwyczajnie na więcej. O co ci chodzi człowieku? Dopóki nie podnieśli stóp procentowych to był boom mieszkaniowy i kupowali na potęgę. A ty ciśniejsz cały czas kit, że ludzi nie stać. No to kto te mieszkania kupuje? Zwierzęta? Kosmici? Weź ty się w końcu ogarnij jakoś.
Napoleon pisze: 2022-05-19, 15:01 Tylko że ja ci zwracam uwagę na to, że podniesienie płac minimalnych wywołuje efekt kuli śniegowej - kolejne grupy, nieco lepiej zarabiających, też chcą wtedy zarabiać więcej. Realne skutki są znacznie większe niż te bezpośrednio wynikające z podwyżki.
Realnie to ci to Peperon przedstawił. Sprzątaczki zarabiają więcej i jak pracodawca nie ma na podwyżki to nie zmniejsza się w firmach różnica między nimi, a specjalistami. Te firmy które zarabiają muszą dać i sprzątaczom i specjalistom. Przestań bredzić!
Napoleon pisze: 2022-05-19, 15:01 Nie wiem gdzie akurat napisałem, że cena tego mieszkania wzrosła o 50 %. Ale zważ na to, że nawet gdyby tak było, to interes nadal byłby to średni. Gdyż ci ludzie musieliby gdzieś jednak mieszkać. A skoro ceny mieszkań wzrosły tak jak wzrosły... Cokolwiek by nie zrobili, oznaczałoby to, że albo ich standard mieszkania drastycznie się pogorszy, albo po prostu zostaną bez mieszkania.
No jak już nie pamiętasz co sam piszesz to z tobą naprawdę jest coś nie halo. Co do standardu mieszkania to różnie jest. Ja jak chciałem sobie coś sytuację poprawić to często chwilowo łądowałem na gorszych warunkach, by zarobić na tym,a potem się odkuć. Ja ci tylko piszę, że jak ktoś wziął kredyt i kupił mieszkanie za 300tyś, a sprzedaje po paru latach za 450tyś to zarobi 150tyś za nic. Na otodom znalazłem mu właśnie kawalerkę 20 m2 w Mińsku Mazowieckim, może kolejką dojeżdżać do Wa-wy i żyć bez kredytu. Zresztą co takiego mógł kupić za 300k w tej Wa-wie kilka lat temu... Za 300k znajdę mu tam już 50 m2 z czego będzie miał na 50% wkładu własnego. Nie zmienia to faktu, że każdy by chciał w tak prosty sposób zarobić.
Napoleon pisze: 2022-05-19, 15:01 Nie wspomniałeś o pieniądzach. A wcześniej twierdziłeś, że pieniądze odłożone na koncie to nie jest kapitał.
Oczywiście, że wspomniałem, tylko tobie brakuje fachowego słownictwa by odróżnić kapitał od zapasów. Ale to twój problem. Dokształć się. Zrozum czym jest kapitał i kiedy mówimy o kapitale. Przestań mi zawracać głowę.
Napoleon pisze: 2022-05-19, 15:01 Bo jeżeli te pieniądze nie przechodzą przez parlament, który pełni funkcje kontrolną, to znaczy, że ich nikt nie kontroluje i tak naprawdę nie wiemy ile ich jest. To można szacować, ale szacunki to szacunki. A my już przekroczyliśmy poziom 55 % zadłużenia. To ma ogromne znaczenie i nie sprowadza się do samej semantyki.
No jak nie kontroluje i nie wiadomo skoro sam piszesz, że przekroczyliśmy te 55%! Jakby liczyć tylko PDP to żeśmy nie przekroczyli, ale wszyscy włącznie z UE wiedzą żeśmy przekroczyli. Jesteś jedyny który pisze żeśmy przekroczyli i twierdzi, że nie wie żeśmy przekroczyli. Takiej parodii to jeszcze nie czytałem, przebijasz Ferdydurkę :D
Zablokowany