Przy tym warto zwrócić uwagę na to, że GW, jako przyzwoita gazeta, prezentuje bardzo różne opinie, często ze sobą sprzeczne. Ten artykuł prezentuje tylko jeną z licznych opinii dotyczących inflacji w Polsce i aktualnej sytuacji gospodarczej. To nie jest medium takie jak media PiS-owskie.Mogę jedynie polecić nomen omen gazeta.pl!
Nie. Bo podwyżki u nas są sztucznie stymulowane. Tak jak dalej piszesz, sytuacje lokalne mogą być różne, ale nie zmienia to tego, że pensje stymulowane są sztucznie.I tyle wystarczyło napisać.
Nie jest możliwe, by przy dochodach rzędu trochę ponad 400 mld. transfery w wysokości do 70 mld. (dodatkowe!, nie liczymy "starych") nie miały w dłuższym okresie czasu wpływu na inflację.Dlatego wykazałem ci gdzie się mylisz i jak błądzisz. Te transfery miały wpływ znikomy.
Po pierwsze, to zarzuciłeś mi "wyssanie danych z palca". Po drugie, z twoich danych nie wynika nic, co przeczyłoby temu co piszę. Ile więc teraz przeciętny Polak jest w stanie kupić sobie m2 mieszkania według Ciebie? Uśredniając.Nie jesteś nawet w stanie skonfrontować się z oficjalnymi danymi...
Druga wojna to druga wojna - to była wojna a nie kryzys. Nie dla wszystkich zresztą oznaczała kryzys - byli tacy, którzy na niej zarobili.No akurat DWŚ była dużo cięższym kryzysem. Dla nas kolejnym dużo cięższym był upadek gospodarki socjalistycznej. Kryzys 2008 był kryzysem bańki spekulacyjnej w Stanach, ale takiej bańki u nas nie było i dlatego poradziliśmy sobie bardzo dobrze.
W 1989 roku praktycznie zbankrutowaliśmy. I prawda, był to dla nas bardzo ciężki kryzys. Ale tylko nasz. A ja wspominam o kryzysie światowym. Co zaś do tego jak ów kryzys przeszła Europa - zamieściłem wykres. I on absolutnie nie potwierdza tego co piszesz. Cokolwiek jednak byś nie napisał, brednia, że PO/PSL miało okazję rządzić w bardzo dobrych czasach jest kuriozalna.
to co piszesz wynika z twoich chorych poglądów gospodarczych zaprzeczających zdrowemu rozsądku i logice. Gdyby rząd PO/PSL zachowywał się tak jak rząd PiS po 2015 roku, to w tej chwili kamień na kamieniu by chyba nie został. Dzięki takim działaniom PiS przejął zdrową gospodarkę i mógł ją zaczęć "przejadać". ciekaw też jestem czemu według Ciebie przez kryzys przeszliśmy per saldo najlepiej w Europie, skoro polityka gospodarcza rządu była rzekomo tak zła? Marzyła ci się spirala cenowo-płacowa jak teraz?....Wykazaliście się kompletną ignorancją i wąskim spojrzeniem. Ucierpiała gospodarka, która powoli chciała się podnosić po kryzysie....
Przykład mieszkań nie świadczy o tym o czym piszesz.Wymyśliłeś sobie tezę, że jak pieniądze leżą na koncie to zwiększa się automatycznie poziom cen. Ja ci tłumaczę, że poziom cen zwiększa się wtedy gdy pieniądze wydajemy, a ceny spadają gdy przestajemy te pieniądze wydawać (np. zaczynamy kitrać w obawie przed ciężkimi czasami).
Inflacja może też zależeć od poziomu zadłużania się państwa, które potem pożyczone pieniądze wydaje (rozdaje) na lewo i prawo.Sens jest wtedy gdy możemy osiągnąć pożądany efekt.
Widzę teorię, nie widzę za grosz praktyki. Nie masz pojęcia jak to działa w realu. Ceny materiałów budowlanych idą do góry tak szybko, że NIKT nie jest w stanie sensownie czegokolwiek zaplanować. Inwestycja to teraz loteria. Te twoje przekonania są funta kłaków niewarte.No jak nie może sprzedawać kiedy by dostać kredytowanie z banku musi wykazać się jakąś minimalną pulą klientów w przedsprzedaży? Na jakim ty świecie żyjesz? Pojęcia o inwestycjach nie masz. Ceny oczywiście są przewidywalne dla dewelopera, a ci co nie potrafią przewidzieć poniosą straty na skutek złych kalkulacji.
Trudno jest już takie głupoty komentować. Gdy potężny kryzys nazywa się "korektą".... Jasne, każdy kryzys na swoj sposób jest korektą. Ale w kontekście naszej dyskusji, to co piszesz jest absurdalne.U nas w Polsce to była tylko zwykła techniczna korekta rozpędzonego rynku..
Przy takiej inflacji wzrost jest nie do utrzymania.Ci co mają tą "niską" inflację chcieliby mieć taką jak my i wzrost gospodarczy.
https://businessinsider.com.pl/gospodar ... na/rey820n
W tym artykule masz odniesienie się do tego co piszesz, iż wzrost płac nie napędza inflacji, tudzież że inflacja nie jest specjalnie groźna. Krótkie pytanie; czy naprawdę uważasz, że spirala cenowo-płacowa nie jest żadnym problemem? Nie stanowi zagrożenia? Dlaczego?
Jeśli jednak przyjrzysz się wykresowi, który zamieściłem, to ta druga fala dotyczyła nie tylko nas. Była normą - wystąpiła w zasadzie wszędzie. Więc to co piszesz się nie klei. Tym bardziej, że u nas nie wyglądała wcale najgorzej w stosunku do innych.Ja piszę o tej drugiej fali kryzysu, która już została wywołana waszymi nieprzemyślanymi działaniami...
Nie pracuję w administracji publicznej? Skąd to wziąłeś?Widocznie pracując w administracji publicznej
A jak ma być, skoro na te kredyty nie było nas stać a je dostawaliśmy?Obecnie jeśli chodzi o liczbę przyznanych kredytów mamy nagle przepaść między pikiem 2021 o jakieś 50% co zasadniczo jasno wskazuje na załamanie się rynku i kryzys w tym sektorze gospodarki, który odpowiada nawet za 15-20% PKB.
I jeszcze będzie rosła. Przynajmniej tak długo jak rząd nadal będzie dosypywał pieniędzy do systemu. Jaki sens ma podnosić stopy procentowe gdy rząd nadal pakuje miliardy w rozdawnictwo czy cały czas podnosi pensje minimalne? Inflacje będzie rosnąć, dopóki ilość pieniądza na rynku nie będzie rosła szybciej niż ilość dóbr. To normalne. Jeśli chce się zdusić inflację, trzeba zacisnąć pasa. Stopy należało podnosić znacznie wcześniej, równolegle z oszczędnościami, które należało podjąć.Obecnie jeśli chodzi o liczbę przyznanych kredytów mamy nagle przepaść między pikiem 2021 o jakieś 50% co zasadniczo jasno wskazuje na załamanie się rynku i kryzys w tym sektorze gospodarki, który odpowiada nawet za 15-20% PKB. A inflacja dalej rośnie, a nie maleje!
Akurat tu Ci przyznam rację, że dosypywanie pieniędzy i podnoszenie stów równocześnie, ma średni sens. Choć gdyby rząd dosypywał pieniądze a NBP stóp by nie podnosił, było jeszcze gorzej.
W tym, że pisałeś: "Brednie znów opowiadasz. Ilość pozwoleń na nowe budowy biła rekordy w 2021, gdy ruszył popyt na nieruchomości. Rynek reaguje ekspresowo". W reakcji na moją uwagę, że rosnąca ilość pieniędzy będąca w posiadaniu Polaków nie będzie miała wpływu na ilość budowanych mieszkań, tylko ich cenę przy aktualnej sytuacji. I wychodzi, że mam rację. Zarabiamy coraz więcej ale ilość budowanych mieszkań zapowiada się coraz mniejsza (choć ich ceny będą szybować).No to jak się wszystko zgadza, to nie rozumiem w czym jest twój problem?
Zresztą, nie chodzi tu o mój "problem" tylko twój - bo to Ty się pomyliłeś. nie pierwszy zresztą raz.
Czytaj co piszę. A pisałem: "Jak się pompuje sztucznie dochody, to jest naturalne, że ludzie kupują. I przez jakiś czas stać ich na więcej niż powinno - stąd moja uwaga o "przejadaniu" dobrych czasów. Teraz rynek koryguje to, że żyliśmy ponad stan. Kupując tyle, na ile nas nie było stać. Inflacja jest taką reakcją - już Ci to tłumaczyłem na przykładzie gorączki...".A z danych GUS jasno wynika, że można było kupić więcej metra kwadratowego w 2021.
Jeszcze raz: Skoro kredyty były zbyt łatwe (żyliśmy ponad stan) to ludzie kupowali. Teraz okazuje się, że na te kredyty (mieszkania) ich nie stać - bo żyli ponad stan. Życie ponad stan ma to do siebie, że konsumpcja rośnie. Do czasu. Ten czas właśnie nadchodzi.
Masz chyba problemy ze zrozumieniem tego prostego faktu.