Strona 1 z 1

Japońskie superdrednoty typu Yamato

: 2025-12-21, 19:10
autor: MiKo
MSIO 11-12/2025
Sławomir J. Lipiecki - Japońskie superdrednoty typu Yamato

Rzadko czytam ostatnio jakieś artykuły, no ale o Yamato sobie odmówić nie umiałem. No i myślałem, że Sławek trochę wyewoluował w swoich przemyśleniach – niestety nie bardzo się to sprawdziło. Cały czas bębnienie jakie to wszystko było przestarzałe u Japończyków, a świetne u Amerykanów. Podobno też w wielu opracowaniach okręty te są przedstawiane jako arcydzieła myśli technicznej – może ja czytam nie te opracowania co trzeba, ale dawno nie widziałem takiej tezy.

Już na dzień dobry wytknięto mały zasięg operacyjny, co wyklucza z roli okrętu strategicznego (cokolwiek to znaczy). Fakt Yamato rajderm byłby słabym, tylko nie po to go budowano. Sławek pisze, że projektowanie pancerników w latach 30-tych głównie do walki artyleryjskiej to absurd. Teza dość kontrowersyjna. Zresztą w całym przydługim wstępie, co chwila przewijają się wtręty, jaki to Yamato było koncepcyjnie przestarzały, bo nie był „pancernikiem wielozadaniowym”, tak jak amerykańskie. Tu chyba wyjaśnienie tego terminu:

„Dla okrętu liniowego lat 40. XX w. przestała być celem wyłącznie walka artyleryjska z innymi jednostkami. Oczekiwano od nich o wiele więcej, w tym w szczególności bezpośredniego wsparcia kombinowanych zespołów floty oraz zabezpieczenia własnych linii komunikacyjnych i przerywania takowych przeciwnikowi. Rosła także rola okrętu liniowego w dziedzinie obrony przeciwlotniczej (nie tylko własnej, ale także eskortowanych jednostek) oraz wsparcia wojsk lądowych na brzegu, a później doszło jeszcze do tego prowadzenie dozoru radioelektronicznego.”

Tymczasem Yamato „nie nadawały się praktycznie do niczego poza pojedynkowaniem”. Wszystkie nowo budowane pancerniki w Japonii, Stanach, WB, Niemcach, czy Włoszech były generalnie takie same. Oczywiście miały nieco różne charakterystyki w zależności od potrzeb, ale każdy mógł być przystosowany do bezpośredniego wsparcia kombinowanych zespołów floty oraz zabezpieczenia własnych linii komunikacyjnych i przerywania takowych przeciwnikowi i tak dalej. Oczywiście Yamato miały niezbyt imponujący zasięg operacyjny, no ale i co z tego? Dalej w tekście jest jednak próba objaśnienia – Yamoto nie mógł tankować na morzu, bo nie miały systemu RAS! Nie wiem skąd takie rewelacje. Tym bardziej, że Sławek sam pisze dalej, że mogły tankować z tankowców na improwizowanych kotwicowiskach. No i jak się to ma do faktów, które jakby przeczą tej śmiałej hipotezie.
Na boku nie wiem kto to Szaf Sztabu Generalnego MW adm. Osumi Agano, ale trochę dziwi jak wadm. Yamamoto mógł „sprowadzić do parteru” swojego przełożonego admirała. Rozumiem, że to literówka i chodziło o adm. Nagano, ale on był C-in-C dopiero od połowy 1941 roku. Cały ten akapit to jakieś poplątanie z pomieszaniem.
Sławek przytacza historię potwierdzającą jego przemyślenia odnośnie zasięgu Yamato i systemu RAS – Midway! Dlaczego Yamamoto zrezygnował z kontynuowania operacji??? Bynajmniej nie dlatego, że zebrali koszmarna bęcki. Były tylko dwa powody. Pierwszy to paraliżujący strach przed 8 pancernikami adm. Pye z Task Force One. Faktycznie było ich chyba 6, które były w tym czasie na morzu, ale one patrolowały w połowie drogi między Hawajami i Kalifornią – Amerykanie spodziewali się, że pomogą odeprzeć atak na mainland… Wydaje się więc, że Yamamoto o nich niestety nie wiedział. Drugi powód to, że na Yamato skończyły się zapasy paliwa. Czyli udowodnione: „Yamato nie nadawały się praktycznie do niczego”. Japończycy planują wielką operację logistyczną, płyną z desantem na Midway, powiedzmy Nagumo topi wszystkie 3 amerykańskie lotniskowce, Midway obrócone w perzynę, wszyscy się cieszą i tu nagle Yamamoto krzyczy: „Jasna cholera! Panowie! na Yamato zaświeciła się rezerwa, pies srał to Midway, musimy wracać, bo na pancerniku nie mamy systemu RAS”. Jak sobie Sławek te kropki połączył to nie wiem.
Logika kuleje i w dalszej części wyjaśnień. Japonia w ogóle Yamato nie potrzebowała, bo przewaga jakościowa i ilościowa US Navy była druzgocąca. Lepiej żeby pobudowali sobie klika małych pancerników (żeby wyszło kilka to musiałby chyba być wielkości krążowników). No i na potwierdzenie słów autora, przytacza się znowu Midway – Japończycy zrozumieli swój błąd i przestali budować Yamatosy i zaczęli budować małe pancerniki, a nie wróć… lotniskowce.

Yamato nie miał przewagi nad amerykańskimi superdrednotami - czyli dysponując ogromna przewagą prędkości i większym zasięgiem armat nie miał przewagi, no pyszne! Koszty Yamato pozwoliłyby wybudować kilkadziesiąt niszczycieli - to trochę przesadzone. No i na co im te niszczyciele w decydującej bitwie.

Dość interesująco jest też opisana geneza powstania planu ataku na PH. W początkowej fazie wojny Japońskie okręty zaangażowane w kampanie na południowym Pacyfiku nie zdążyłyby się przegrupować i dać odpór nadpływającej Battle Line, która zaatakowałaby na zachodnim Pacyfiku – dla wyjaśnia - wyspy macierzyste. Pozostawiając na boku rzeczywiste plany obu stron, zastanawia mnie po jaką cholerę Battle Line miałaby się pchać na wyspy macierzyste. Choć przychodzi mi do głowy kilka pomysłów: pomalować pancerniki na czarno i rzucić kotwice w dawnej zatoce Edo, taranować Hokkaido, desant pokładowych marines lub kręcenie bączków w cieśninie Bungo połączony z heroicznym, acz nierównym, bojem z lotnictwem bazowym.
W następnym akapicie wyjaśniającym PH jest mowa o rozniesieniu na strzępy przy ewentualnym starciu japońskiej floty. Dlatego gdyż Japonia mogła wystawić tylko 10 capital shipsów, a Amerykanie mogli wystawić aż 10 capital ships. Z tym, że amerykańskie górowały pod prawie każdym względem nad japońskimi (jedyny wyjątek to prędkość, ale ona przecież nie miała znaczenia). No i niby autor zjadł zęby na analizie wszystkich bitew i rządzącymi nimi przypadkami – to nie, pewne, bezapelacyjne zwycięstwo US Navy zawsze i wszędzie – inaczej być nie mogło. Ja się zgadzam, że przy takiej bitwie 10 na 10 (zostawiając już na boku japoński plan „ścierania” przeciwnika) też stawiałbym bardziej na Amerykanów, ale jak się okładają najcięższym kalibrem okręty, to różne rzeczy się dzieją. Zresztą niech sobie Sławek wyobrazi, że nic nie wie o przebiegu WWII na Pacyfiku i mu powiedzą: naprzeciw siebie stają 3 najlepsze amerykańskie krążowniki ciężkie, plus 1 trochę starszy i 2 australijskie i kilka niszczycieli, a naprzeciw nim 5 japońskich (z czego 4 stare), 2 lekkie z pierwszej wojny i jeden niszczyciel – kto wygra? No wiadomix Amerykanie zawsze i wszędzie.

Potem następują jakieś luźne dywagacje na temat różnych projektów rozbudowy. Przedstawione są wymagania Sztabu Generlanego 1934 roku odnośnie nowych pancerników do Biura Konstrukcyjnego, które w tym czasie kierowane było przez Fujimoto - 9x460 mm, 30 w., 60 tys. ton. Wtem w następnym akapicie Fujimoto przedstawił projekt awangardowy: armaty 510 mm, silniki diesla itp. To jak to się miało do wymagań? Projekt Fujimoto to była jego własna wcześniejsza wizja jeszcze z przed oficjalnych wymagań sztabu. Te zostały przedstawione dopiero w październiku 1934 (wyporności tam nie było, bo był to parametr nie do określenia na tym etaapie). A Fujimoto został zawieszony za incydent z Tomozuru już w listopadzie. Potem są przedstawiane projekty Ezakiego (czemu Ezakiego nie wyjaśniono) z lipca 1934 (z działami 610 mm ale to już chyba literówka). Takie to trochę pomieszane wszystko.
Nie bardzo mi się chciało sprawdzać wszystkich danych, ale patrząc na grubości pancerzów to raczej widać, że nie bazują na najnowszej literaturze (choćby 650 mm czoła wież zamiast 660 mm).
No i wszędzie pojawiają się argumenty potwierdzające podejrzenie autora, że japońscy szpiedzy podpatrzyli pancerniki typu North Carolina i skopiowano to na Yamato. A wiec wieże 3-działowe oraz gruszkę dziobową. Nie wiem czy Sławek wie, że historia bulbous bow nie zaczyna się Stanach na pancernikach NC, a w Japonii na Yamato.

Prawdziwą kopalnią informacji są też podpisy zdjęć.

Już zdjęcie tytułowe odnalezione 3 lata po wojnie to pierwsze zdjęcie Yamato, jakie zobaczyło światło dzienne – to w czasie np. Leyte Amerykanie nie robili żadnych zdjęć?
Zdjęcie Hiragi - nieetycznie przejął schedę po zdolniejszym Fujimoto. To Hiragi wina, że Fujimoto był pijakiem i wpychał na okręty wszystko, co mu ze Sztabu kazali, aż się poprzewracały?
Zdjęcie North Caroliny – nowatorska konstrukcja była źródłem agresywnego szpiegostwa japońskiego. Projekty NC to nie powstały po Yamato? – może się mylę, ale jakiś dowód na to szpiegostwo to jest?
Zdjęcie z próby prędkościowej – Yamato nigdy nie przekroczył 26 w. w warunkach bojowych, nie wiem skąd taka informacja, bo z raportów wynika coś innego. No i osiągnął 26,47 w. ale tylko na „moment”. Oficjalne pomiary prędkości okrętów nie wyglądają, jak we pomiar we własnym samochodzie – gaz do dechy i jak wskazówka przestanie rosnąć noga z gazu. Tym bardziej, że po oficjalnych pomiarach mocno przeciążyli maszyny i podobno osiągnięto 29,3 w. No i oczywiście brak autonomiczności – a amerykańskie standardowe pancerniki o mniej więcej takim samym zasięgu by dopłynęły do Japonii.
Zdjęcie od rufy i komentarz „kompletnie ciężkie niepraktyczne i skomplikowane instalacje lotnicze” – czemu nie wiadomo…
No i wisienka – rysunek Yamato z 1942 roku – tylko Sławek nabazgrał jakąś krzyżówkę Yamato i Musashi.
Zdjęcie z próbnych strzelań Musashi „dobra powtarzalność ale tylko w pierwszej fazie wstrzeliwania się - koszulki szybko się zużywały”. To jaką te koszulki miały żywotność 5 strzałów? No i oczywiście gówniany SKO, co zaowocowało niecelnością. Przytoczony przykład Samar jak dla mnie trochę chybiony w świetle badań Lundgrena.
Kolejna fotka „zdjęcie z grudnia 1943 Yamoto w Truk przygotowuje się do operacji BO-1 transportu wojsk i zaopatrzenia z Truk do Yokosuka. Zdemontowane instalacje lotnicze na rufie.” Jak te podpisy są wymyślne to ja naprawdę nie wiem – jeszcze transport wojsk z Truk do Yokosuka to można jakoś przełknąć, ale i zaopatrzenia?!? No i skad info o zdemontowanych instalacjach? Tak czy owak to zdjęcie jest najczęściej podpisywane jako Hashirajima lub Truk 06-1943 i jako pancernik Musashi.
Zdjęcie pocisków z Kure też jakieś nie bardzo - ostatni pocisk to nie jest „korpus z bazą bez czepców”

No i ostatnie zdjęcie, no litości. Jak się pisze o pancernikach typu Yamato, to trzeba je umieć rozróżniać.
7_80-G-325952.jpg
7_80-G-325952.jpg (109.53 KiB) Przejrzano 165 razy
Musashi trafiony półtonowa bombą przeciwpancerną w dach wieży nr 1 prawdopodobnie 24 października 1944 r. (są tu rozbieżności część źródeł uważa, że jest to Yamato, z czym z uwagi na m.in. inne wyposażenie śródokręcia autor się nie zgadza). Nie mogąc przebić grubego pancerza, bomb odbiła się od płyt dachu, a jej ładunek bojowy eksplodował praktycznie nad celem.”
Ja rozumiem, że można pomylić daty, miejsca, nawet jednostki z typu (sam to zdjęcie kiedyś podpisałem na 24 października). Ale na tak wyraźnym zdjęciu, po prostu nie przystoi pomylić Musashi z Yamato. Yamato miał ustawione pasy linoleum na pokładzie lotniczym pod kątem, na Musashi szły one równolegle. Sławek buduje tutaj jakąś własną szaloną teorię o innym wyposażeniu na śródokręciu (ciekawe jakim bo tam też się wszystko zgadza), jak tu nie ma o czym dyskutować na pierwszy rzut oka wszystko widać – dla każdego nawet laika.
Zdjęcie to wykonano 26 października (czyli Musashi tak czy owak odpada), znany jest dywizjon, samolot, pilot i radiooperator, który to zdjęcie zrobił. Bomba, a w sumie to dwie, uderzyły przed wieżą.

Ku pamięci (za AotS Battleships Yamato and Musashi, Skulski/Darmiński):
Clipboard05.jpg
Clipboard05.jpg (55.96 KiB) Przejrzano 165 razy
Generalnie mi się podoba jak Sławek pisze, bo stara się podchodzić do tematów ze świeżym własnym spojrzeniem, ale tutaj chyba trochę przesadził z kreatywnością.