A tak w ogóle, to skąd te rejtanowskie rozpaczania o likwidacji przemysłu stoczniowego w Polsce?
Upadają trzy duże, nierentowne stocznie, które zresztą powstały na życzenie radzieckich towarzyszy i na ich potrzeby. Obok zaś pracują pełną parą inne.
Tak z głowy: w Trójmieście GSR i Północna (ok. 6000 ludzi), Nauta (ok. 1500 ludzi), SMW, Crist, Maritim, Damen, Conrad. Coś funkcjonuje na terenie dawnej Wisły. Na zachodnim wybrzeżu dzielnie sobie poczyna Gryfia. Inni pewnie dorzucą jeszcze kilka innych stoczni. Przypuszczam, że w tych mniejszych stoczniach pracuje łącznie około 15 tysięcy ludzi. A do tego dochodzi jeszcze kilkadziesiąt zakładów w głębi kraju produkujących jachty różnej wielkości - w ilościach sięgających dziesiątki tysięcy rocznie.
I jakoś nikt nie krzyczy, że trzeba je likwidować.
Od razu zastrzegam, że poruszonej wyżej kwestii "nieprawidłowego pochodzenia" stoczni (czyli ich związku z ZSRR) nie uważam za powód do ich likwidacji. Natomiast trzeba pamiętać, że - jak już wcześniej wspomniał któryś z dyskutantów - ZSRR był najważniejszym rynkiem zbytu dla tych stoczni i utrata tego rynku stawia pod znakiem zapytania sens istnienia tych zakładów.
... kobieta ,która nie jest ekonomistą a potrafi celnie określić intencje decydentów z UE ...
No właśnie, nie jest ekonomistą (ekonomistką?). W dodatku nie tyle celnie określa
intencje decydentów, co raczej w tym przypadku celnie wpisuje się w demagogiczne fobie. Fakt, że mówi to, co Ty myślisz nie oznacza, że ma rację.
Piotrze S. - mam wrażenie, że pisząc swoje posty jesteś bardzo wzburzony i starasz się jak najszybciej wyemitować swe myśli. Cierpi na tym jasność Twych wypowiedzi. Proszę: przed wysłaniem postu postaraj się go przeczytać - najlepiej na głos, co najmniej dwa razy.
I jeszcze jedno - obok przycisku "Wyślij" jest przycisk "Podgląd".
Warto go używać.