To tyle o działkach, amunicji i koncepcjach.
W drugiej części artykułu Szanowny Autor, dr Tymoteusz Pawłowski, zajął się silnikami.
6.
dr Tymoteusz Pawłowski pisze:W latach trzydziestych większość myśliwców napędzana była silnikami gwiazdowymi, chłodzonymi powietrzem lub rzędowymi, chłodzonymi cieczą.
Myśl o tyle słuszna, że wówczas praktycznie nie było innych silników o mocach na tyle dużych, by napędzać myśliwiec. O silnikach rzędowych chłodzonych powietrzem nawet nie ma co wspominać. Zresztą, co nieco padło już przy okazji
Foki.
7.
dr Tymoteusz Pawłowski pisze:Silniki rzędowe były natomiast bardziej sprawne i wydajne. Wynikało to z większej ilości tłoków wykonujących suw pracy w danym czasie [...]
Myśl znowu słuszna, ale... tylko jeśli porównamy silniki w układzie pojedynczej gwiazdy (zwykle 7- lub 9-cylindrowe) z rzędowymi (nader często w 12-cylindrowym układzie V).
W rzeczywistości wiele myśliwców z lat 30. było napędzanych 14-cylindrowymi silnikami gwiazdowymi (choćby eksportowe wersje P.24 z popularnym Gnome Rhone 14K).
8.
dr Tymoteusz Pawłowski pisze: Dlatego też silniki chłodzone cieczą były wybierane przez państwa dostatnie, mające obsługę o dużej kulturze technicznej[...]
No cóż, USA były już wtedy państwem dostatnim i o dużej kulturze technicznej. Pomijając myśliwce dla Navy (gdzie decydowały inne czynniki), amerykańskie myśliwce lat 30. zwykle miały silniki
gwiazdowe. Choćby przywoływane w tekście Seversky P-35 i Curtiss
Hawk.
O tym, jakich dany kraj używał silników w myśliwcach decydowała dostępność silników i środki finansowe.
Charakterystyczne są tu dwa przykłady Niemiec i ZSRR.
Niemcy nie mieli dobrych silników, ani gwiazdowych, ani rzędowych. O silnikach DB 6xx jeszcze się nikomu nie śniło. Od Rolls-Royce'a kupili
Kestrela. I to z nim latał prototyp Bf 109. Protoplastą zaś gwiazdowych silników BMW był amerykański Pratt and Whitney
Hornet, produkowany na licencji od 1928 r.
Sowieci z kolei kupowali co się dało i gdzie się dało: Gnome Rhone 14K, Hispano Suiza 12Y, Wright
Cyclone itd.
Oczywiście kraje o wysokiej kulturze technicznej produkowały i jedne, i drugie (USA P&W, Wright, Allison), Wielka Brytania (Bristol, Rolls-Royce, Armstrong-Siddley), Francja (Gnome-Rhone, Hispano Suiza), także Włochy.
I jeszcze parę słów o części trzeciej - poszukiwaniu myśliwca idealnego.
Pomijając drobiazgi ("półtora typu"
) tekst pisany na tyle okrągłymi zdaniami, że nic z nich nie wynika poza ogólnikami. Szkoda czasu na szczegółową krytykę. A i byłoby to nudne.
Od Autora pretendującego do miana poważnego historyka mogę chyba wymagać więcej.
9. W podpisie pod zdjęciem na str. 89, i w tekście obok
dr Tymoteusz Pawłowski pisze:Fokker D.XXI [...] był kresem możliwości rozwoju "klasycznego" myśliwca.
Konia z rzędem temu, kto domyśli się o co chodzi. Czy Szanowny Autor miał na myśli klasyczny wtedy układ (dwupłatowiec ze stałym podwoziem i odkrytą kabiną - jak parę wierszy niżej), czy klasyczną wtedy konstrukcję "mieszaną".
Jeśli to pierwsze, to Szanowny Autor błądzi, bo wolnonośny dolnopłat nijak nie wpisuje się w taka definicję "klasyki".
Jeśli to drugie, to ponownie Szanowny Autor błądzi. Dość wskazać na
Hurricane, liczne konstrukcje włoskie, czy sowieckie.
Jeśli jest tu jakaś "trzecia droga", to Szanowny Autor nie potrafił jej jasno opisać.
Oczywiście mogą być jeszcze inne możliwości, ale jakoś ich nie widzę.
Dodam tylko, że chowane podwozie nie jest tu na tyle silnym kwantyfikatorem, by tworzyć definicję "klasyki".
9.
dr Tymoteusz Pawłowski pisze:Najsłynniejszym z nich [myśliwców - TZ] bez wątpienia był brytyjski Hawker Fury, wraz z całą rodziną samolotów rozpoznawczych, bombowców pola walki i dwumiejscowych myśliwców - Demonów - zbudowanych na jego bazie.
Można tu polemizować, czy
Fury był, czy nie był najsłynniejszy. Ale
na pewno żaden z samolotów tej rodziny nie był zbudowany na bazie
Fury'ego. Protoplastą tej rodziny był lekki bombowiec Hawker
Hart!
Fury zresztą był początkowo projektowany z silnikiem gwiazdowym
Jupiter lub
Mercury. I pierwszy prototyp - wtedy jeszcze nieochrzczony jednomiejscowy myśliwiec Hawkera - latał z gwiazdowym silnikiem Bristol
Jupiter VII. Dopiero wrażenie jakie wywarły osiągi
Harta spowodowało użycie rzędowego Rolls-Royce F.XIS (później nazwanego
Kestrelem). Ten prototyp nosił już nazwę Hawker
Hornet. Zmienioną później na
Fury.
Nadto
Fury nie należał do rodziny
Harta. Oczywiście łączyło je wiele (począwszy od wytwórcy i konstruktora, przez technologię, silnik itd.), ale zaliczanie go do pochodnych
Harta jest wyraźnym nadużyciem.
I tyle. Więcej już mi się nie chce.
Dodam tylko, że nie wyjaśniliśmy tu wszystkich niedociągnięć, przekłamań i ewidentnych błędów pojawiających w tekście dra Tymoteusza Pawłowskiego.
I podtrzymam swoją opinie - mam nadzieję, że dla PT Czytelników już solidnie uzasadnioną - że lepiej byłoby, gdyby ten tekst się w ogóle nie ukazał. Lepiej dla Wydawcy, dla nas czytelników, i wreszcie lepiej dla Szanownego Autora.