Drewno na okręty żaglowe

Okręty Wojenne do 1905 roku

Moderatorzy: crolick, Marmik

Krzysztof Gerlach
Posty: 4455
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Z kształtu były to - wypisz, wymaluj - kołki. Ale uwaga o niedostatecznej twardości (czy - szerzej - wszystkich własnościach mechanicznych, zupełnie fatalnych dla tego drewna) jest słuszna, więc ROLI kołków mocujących pełnić nie mogły.
W ładowniach ich nie osadzano ;) .
Krzysztof Gerlach
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4773
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Jeśli w miarę rozsądne pomysły zawodzą...
Cóż - kształt podobny do kołków. Nie były to słupki pod relingi ( bo to już wymienione ).
- Może "szprychy" do koła sterowego?
- Drzewce do wywieszania flag?
- podstawy ( te pionowe słupki ) pod barierki ustawiane na pokładzie ( ale nie relingi )
Wiem, że to naciągane, bo niby czemu akurat z tego drewna a nie jakiegokolwiek innego :shock:
Janosik
Posty: 12
Rejestracja: 2009-07-14, 11:59
Lokalizacja: wroclove

Post autor: Janosik »

Jodła balsamiczna to marne drewno, które za bardzo do niczego sie specjalnie nie nadaje. Ma w sobie dużo żywicy i to tworzącej pęcherze. Nie wiem co można było robić z takiego akurat drewna? Chyba, że je palono, bo miało silny aromat :D
Krzysztof Gerlach
Posty: 4455
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Pierwsza podpowiedź.
Jodła balsamiczna to marne drzewo z punktu widzenia własności mechanicznych. Ale ma swoje zalety: prawie nie butwieje, ma ogromną trwałość POD WODĄ. Jest jeszcze trzecia ważna jej cecha (zaleta lub wada), lecz tę wymienię jako podpowiedź nr.2.
Krzysztof Gerlach
Shinano
Posty: 657
Rejestracja: 2004-03-07, 22:25

Post autor: Shinano »

Krzysztof Gerlach pisze:Pierwsza podpowiedź.
Jodła balsamiczna to marne drzewo z punktu widzenia własności mechanicznych. Ale ma swoje zalety: prawie nie butwieje, ma ogromną trwałość POD WODĄ. Jest jeszcze trzecia ważna jej cecha (zaleta lub wada), lecz tę wymienię jako podpowiedź nr.2.
Krzysztof Gerlach
No to może obijano nią kadłuby zamiast blachą miedzianą? :wink:
Duże koty zjadam na przystawkę.
Krzysztof Gerlach
Posty: 4455
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Tylko po co przerabiano by ją wtedy wcześniej na kołki?!!!
A mówiąc na serio - blachę miedzianą stosowano nie dlatego, że była trwała (bo nie była), tylko z powodu twardości (odporność na świdraki), a jodła balsamiczna jest miękka i świdraki właziłyby w nią jak w masło; po drugie blacha miedziana miała zniechęcająco-trujące działanie na organizmy porastające kadłub, a jodła balsamiczna może by jeszcze uprzyjemniała im życie :-) !
Krzysztof Gerlach
Janosik
Posty: 12
Rejestracja: 2009-07-14, 11:59
Lokalizacja: wroclove

Post autor: Janosik »

Trwałe w wodzie i słabe mechanicznie - była wcześniej mowa o podstępkach, może kołki służyły do ich mocowania?
Krzysztof Gerlach
Posty: 4455
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Rozumowanie bardzo logiczne.
Szczerze mówiąc, nie wiem, czemu jednak NIE UŻYWANO jodły balsamicznej w tym charakterze. Podejrzewam, że po prostu rozmaite wymyślne metody mocowania podstępek zostały rozwinięte i sprawdzone w czasach, kiedy szerszego dostępu do tej jodły i znajomości jej własności jeszcze nie było, a potem nie opłacało się niczego zmieniać. Może też wytrzymałość Abies balsamea na ścinanie byłaby zbyt mała nawet w tym zastosowaniu, skoro podstępki mocowano jednak (w specyficzny sposób) łącznikami żelaznymi.
Krzysztof Gerlach
Krzysztof Gerlach
Posty: 4455
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Czas na podpowiedź nr 2 - ostatnią.
Drewno jodły balsamicznej odznacza się jeszcze tą wadą - tu wykorzystaną jako zaleta - że bardzo silnie pęcznieje w wodzie.
Podsumujmy więc:
używano go w postaci kołków, które jednak z uwagi na niską wytrzymałość nie mogły służyć do mocowania czegokolwiek;
wykorzystywano fakt, że drewno to ma wielką odporność na butwienie i wielką trwałość w wodzie;
skorzystano z cechy polegającej na silnym pęcznieniu w wodzie.

Teraz odpowiedź na zagadkę w JAKIM CELU używano drewna jodły balsamicznej jest trywialnie łatwa. Nadal pozostanie kwestia miejsca na kliprze, ale do tego potrzebna jest wiedza specjalistyczna, więc na tę część pytania odpowiem potem sam.
Krzysztof Gerlach
Gringo
Posty: 76
Rejestracja: 2004-11-13, 16:38

Post autor: Gringo »

Czyżby używano tego drewna do łatania (doraźnego) dziur i szczelin w poszyciu?
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4773
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Ja bym zaryzykował tezę, że nie do chwilowego łatania dziur tylko trwałego uszczelniania ładowni. Kliper - to herbaciany. Herbata to potrzeba suszy. Susza do utrzymania na żaglowcu - ciężka sprawa. Łatamy "dziury" takimi samopęczniejącymi kołkami i mamy suszę.
Krzysztof Gerlach
Posty: 4455
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

No, już BAAARDZO BLISKO. Oczywiście chodziło o uszczelnienie. Nie mogło jednak dotyczyć działalności doraźnej, bo skąd niby przyroda miałaby wiedzieć, że powinna zrobić okrągły otworek akurat na wymiar kołka? A jak okrągłym kołkiem zatkać szczelinę wzdłużną? Takie "cuda" zdarzały się w latach wcześniejszych, kiedy kula wystrzelona z bliska przy pomocy silnego ładunku prochowego z łatwością przechodziła przez burtę o niskiej wytrzymałości (jak u pewnych dwóch osłów, zwących siebie pogromcami mitów), zostawiając gładki, okrągły otwór o znanej (bo zależnej od kalibru) średnicy, który można było szybko "zatkać" wcześniej już przygotowanym korkiem drewnianym. Jednak do kliprów nikt już nie strzelał z dział!
Zatem uszczelnienie kołkowe z pęczniejącego w wodzie drewna stosowano CELOWO, już na etapie konstrukcji okrętu, tak jak nikt rozsądny nie zakłada uszczelek do węzła łożyskowego po fakcie, "bo smar wycieka", tylko oczywiście wcześniej.
Tych kołków z sosny balsamicznej znajdowało się na amerykańskim kliprze zaledwie kilka, więc o wyciąganiu przez nie wody (czy wilgoci) z ładowni - na zasadzie pochłaniaczy - nie mogło być mowy.
Szczeliny między klepkami burtowymi uszczelniano, rzecz jasna, pakułami i smołą, zatem kołki uszczelniające były tam zbędne. Jest jednak parę miejsc, gdzie brak klepek poszycia, a woda mogłaby tamtędy dostawać się (nie ciurkiem!) do wnętrza żaglowca.
Krzysztof Gerlach
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4773
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Chym, jak by znać budowę klipra, choćby w przybliżeniu, to było by łatwiej...
A tak pozostaje strzelanie w ciemno.
Powiedzmy, że ładownie czy inne pomieszczenia wewnątrz jednostki co jakiś czas myto wodą. A podczas rejsów powinny być suche. Woda mogła być doprowadzana do ładowni ( czy innych pomieszczeń ) przez specjalne dziury, które potem zatykano na stałe takimi korkami z pęczniejącego drewna, które można było potem po prostu przewiercić łatwo i prosto, bo to miękkie. ( A czemu nie wsadzić węża po prostu przez dziurę do załadunku towaru? Więc może to raczej korki na otwory odpływowe? )
Tak usiłuję zgadnąć...
Krzysztof Gerlach
Posty: 4455
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Te kilka miejsc dotyczyło stępki. Długie kile kliprów nie mogły być wykonywane z jednego kawałka drewna, więc składano je z paru części za pomocą złącz ciesielskich. Elementami przenoszącymi obciążenie były zakosy złącza, drewniane kliny i łączące wszystko miedziane nity (rzadziej z żółtego metalu). Jednak złącze przechodziło oczywiście przez całą szerokość i (skosem) całą wysokość stępki, więc stanowiło naturalną drogę, wzdłuż której woda mogła przedostawać się do środka kadłuba. Jest jasne, że tej wody było bardzo mało - całość przecież i tak obijano miedzią lub żółtym metalem, sama trasa wzdłuż silnie zaciśniętego łącza przypominała labirynt - lecz dostawała się w bardzo niesympatyczne miejsce, a mianowicie pod wewnętrzne poszycie dna. Warunki tam panujące, czyli silne ograniczenie dostępu powietrza, a zarazem stała wilgotność, wspaniale sprzyjały rozwojowi zgnilizny zwanej suchym murszem. Na dodatek, bez rozbierania statku, trudno ją było wykryć, zanim nie stało się za późno.
Aby temu zapobiec, w najwyższym załamaniu linii złącza ciesielskiego wiercono otwór (o średnicy około 2 cali) przez całą szerokość kilu. W ten otwór wkładano ów kołek z jodły balsamicznej, który po zanurzeniu do wody pęczniał i pełnił rolę uszczelki (mógł to zatem być nielichy pręcik o średnicy 5 cm i długości 34 cm). Ponieważ biegł przez całą szerokość stępki, woda zmierzająca do kadłuba nie była w stanie go ominąć.
Oczywiście fakt, że igły tego drzewa po roztarciu wydzielają inensywny, balsamiczny zapach, nie miał z tym zastosowaniem żadnego związku :lol: .
Krzysztof Gerlach
Krzysztof Gerlach
Posty: 4455
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Co miał wspólnego jedwab z wczesnymi amerykańskimi szkunerami handlowymi, budowanymi w rejonie zatoki Chesapeake?
Od razu uprzedzam, że chodzi o pewne skojarzenie, więc odpowiedzi typu: "służył do wyściełania kabiny kapitana" lub "stosowano go na powłoczkę poduszki szypra" są z góry zdyskwalifikowane :) .
Krzysztof Gerlach
jefe de la maquina
Posty: 787
Rejestracja: 2007-10-27, 00:01

Post autor: jefe de la maquina »

Nie jestem pewny, czy nie ma tutaj związku z próbą uruchomienia produkcji jedwabiu w rejonie Chesapeake Bay. W tym celu sprowadzono sadzonki Mulberry Tree. W tym samym czasie w rejonie tym o ile wiem wystąpił brak drzewa do budowy kadłubów. Sadzenie drzewek Mulberry mogło przyspieszyć deforestację rejonu.

Jefe

Ps. Kilka dni temu miałem przyjemność oglądać replikę szkunera z tego rejonu, Pride of Baltimore II. Panie Krzysztofie, pod wpływem Pańskiej lektury, zwróciłem uwagę na maszt. Był klejony. Nawet w Półn. Ameryce nie ma już takich drzew jak kiedyś.
ODPOWIEDZ