Właśnie oglądnąłem pierwszą część filmu produkcji niemieckiej "Pamir"-ostatni rejs, druga za tydzień w TVP2, w czwartek bodajże, późną nocą.
http://www.tv.pl/opis/s_83_p_27154_Kino ... rejs.xhtml
No i bardzo pozytywne wrażenia, niezła fabuła; jest zarozumiały kapitan, pierwszy oficer oczywiście w konflikcie z kapitanem, bosman-wdowiec i alkoholik, który wraca na morze oraz młody kadet, do którego od razu czujemy sympatię.Świetne ujęcia Siedova pod pełnymi żaglami, to właśnie on "grał"Pamir.
Poznajemy życie codzienne na tym żaglowcu, na ile wiernie oddane? raczej można odnieść wrażenie że reżyser dbał o szczegóły.
Film oczywiście oparty na prawdziwej historii "Pamir".
Skrót pierwszego odcinaka
http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.p ... l&id=11678
Z niecierpliwością czekam na drugą część, choć nie przepadam za kinematografią niemiecką to ten film wart jest polecenia.Sprzedany na złom belgijskiemu przedsiębiorcy, został uratowany przez armatorów niemieckich. W 1951 r. w Kilonii "Pamir" poddano kuracji odmładzającej. Żaglowiec otrzymał silnik pomocniczy i znakomity sprzęt radiowy, uzyskał wszelkie certyfikaty bezpieczeństwa. Bark pływał między Hamburgiem a Rio de Janeiro i w końcu został przejęty przez konsorcjum 40 armatorów niemieckich, którzy postanowili szkolić po żaglami "Pamira" i bliźniaczego "Passata" kandydatów na oficerów.
Jako żaglowiec szkolny i jednocześnie przewożący ładunek statek odbył pięć rejsów do Ameryki Południowej. W 1957 r. doświadczony kapitan Hermann Eggers musiał z powodu choroby zdać dowództwo. Jego następcą został Johannes Diebitsch. 21 lipca 1957 r. kapitan napisał do żony z Buenos Aires: "Ten okręt, mój stary ?Pamir?, jest mimo swego wieku lepszy od wszystkich nowych jednostek, a rejs sprawił mi wielką radość". Lecz w Buenos Aires wybuchł strajk robotników portowych. Kadeci musieli sami, ogromnym wysiłkiem, załadować pod pokład cargo jęczmienia. Młodzi kandydaci na oficerów klęli w żywy kamień. Kadet Manfred Hastedt napisał w ostatnim liście do domu: "Wykonujemy pracę, do której zazwyczaj kierowani są byli więźniowie. Moje płuca pełne są zbożowego pyłu i prawie nie mogę otworzyć oczu, tak spuchły. Gdyby nie osiem marek, które dostajemy codziennie na rękę, z pewnością byśmy zaprotestowali".
Kadeci nie mieli doświadczenia w tak ciężkiej pracy. Zboże trafiło do ładowni nie w workach, lecz luzem.
Oglądał ktoś jeszcze? może jakieś wrażenia-opinie?
Szkoda wielka, że nie ma takiego pięknego filmu o Darze Pomorza.

Pozdrawiam Krzysiek.