już wszystko jasne z polskimi stoczniami...

forum to dedykowane jest wszystkim jednostkom pływającym budowanym w celach cywilnych...

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4559
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Post autor: SmokEustachy »

To jest jeden wielki skandal. Zaraz kogoś puknę.
Tusk idzie drogą Millera.
Piotr S.
Posty: 2411
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Post autor: Piotr S. »

A tym czasem Niemcy robią swoje stocznie w Wolgaście i Stralsundzie dostaną w ramach ratowania przemysłu 280 mln euro
http://www.portalmorski.pl/Kolejna-niem ... wanaa14022
Ciekawe co zaproponuje? tzw sprzedajno aferalny rząd polski naszym stoczniom może produkcje cepów i wiader gdyż tu nie potrzeba wielkiej myśli naukowo technicznej a w nowym rozdaniu globalizacji po kryzysie to będzie w sam raz zajęcie dla Polaków ku chwale wielkiej socjalistycznej UE, którzy rezydentom sprawującym władze w Polsce znajdą nowe pomysły na istniejące jeszcze zakłady i firmy ,które tak kolą w oczy decydentów socjalistycznej UE.
Adam
Posty: 1774
Rejestracja: 2005-09-06, 12:58

Post autor: Adam »

Tylko, że pomimo pompowania milionów euro, sytuacja niemieckich stoczni nie ulega poprawie, a patrząc na kolejne zwolnienia i bankructwa, można odnieść wrażenie, że jest coraz gorzej.
Wygląda na to, że taki profil produkcji jaki uprawiały polskie stocznie jaki i znakomita większość cywilnych stoczni niemieckich, czyli kontenerowce, plus trochę zbiornikowców i ro-ro nie ma przyszłości w Europie. Na tym polu, zwłaszcza w takim kryzysie jak obecnie, z Azją nie jesteśmy w stanie konkurować.
Piotr S.
Posty: 2411
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Post autor: Piotr S. »

Wyglądało by to inaczej gdyby państwa UE były bardziej solidarne zamiast budować i zamawiać statki w Azji armatorzy powinni oprzeć sie o stocznie europejskie .Dobitnym przykładem niech będzie Japonia bardzo rzadko sie zdarza aby armator japoński zamawiał statki w stoczniach po za Japonią.
Wystarczy spojrzeć na skale zamówień z ostatnich lat gdzie dominowali armatorzy z Niemiec i Grecji zamawiając statki w Azji ,tam np: w Korei Pd istniejące czebole też wiele dostały od państwa pomocy i nie jest tak ,że statki na świecie budowane są czysto ekonomicznie te zasady już dawno nie istnieją i dlatego należało by przekierować cały chory mechanizm ,który fałszywie przedstawia stocznie azjatyckie jako konkurencje na nowy sposób myślenia i działania bo to jedyna droga dla UE jeżeli chcemy aby Europa nie została bantustanem produkcyjnym świata.
Adam
Posty: 1774
Rejestracja: 2005-09-06, 12:58

Post autor: Adam »

A pomyślałeś o tym, że armator budujący drożej w Europie i mający przez to wyższe koszty, będzie tym samym mniej konkurencyjny w stosunku do armatorów azjatyckich? Zresztą to wymagało by pełnej solidarności, bo każdy kto kupiłby taniej statek w Azji, byłby automatycznie bardziej konkurencyjny.
Piotr S.
Posty: 2411
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Post autor: Piotr S. »

Pomyślałem zamiast dopłacać stoczniom ,może lepiej wspomagać armatorów tych którzy by budowali statki w Europie zamiast zasilać miliardami euro stocznie w Azji .Jak dobrze pamiętam to stocznie azjatyckie nie są aż tak tanie np: w stosunku do naszych pare lat temu było porównanie w MSiO cen na samochodowce i co ciekawe zarówno ten z Gdyni jak i Korei Pd kosztowały tyle samo 59 mln $
Innym przykładem zachłanności jest Rami Ungara ,który budował samochodowce w Gdyni i doszedł do wniosku ,że jest tu za drogo i zamówił samochodowce w Wietnamie co sie srogo przewiózł bo zaczeli mu budować buble ,które trzeba było ciągle poprawiać co spowodowało ,że w efekcie znowu skierował sie do Stoczni Gdynia aby reszte statów tego typu zbudować w Polsce ale było już za póżno bo przyszedł wyrok egzekucji z UE .
Nie ma innej możliwości niż powyższe które opisałem gdyż każde trwanie w takiej sytuacji Europy w stosunku do Azji wydrenuje nam pieniądze i zakłady na rzecz firm azjatyckich ,których zupełnie nie interesują śmieszne dyrektywy UE bo oni mają to w d...e podczas gdy elity UE zainteresowane są same sobą zamiast zająć sie realnymi sprawami jak zatrzymać azjatycki potop ,który lada moment zatopi gospodarke UE.
Jeszcze jedna ciekawostka Rząd Polski ma wesprzeć zakłady Opla w Gliwicach ,dla mnie to już największa bezczelność rządu Tuska gdyby tak zrobiono to mamy jednoznaczny przykład ,że ci ludzie działają na szkode państwa wspierając obcą prywatną firme a likwidując własne stocznie
http://motoryzacja.interia.pl/samochody ... wi,1383190
Awatar użytkownika
Wicher
Posty: 1253
Rejestracja: 2006-06-12, 04:33
Lokalizacja: UK

Post autor: Wicher »

Stocznia Gdańsk nie zbuduje stalowych wręg Baltic Areny

W Stoczni Gdańsk powstać miały metalowe elementy konstrukcji dachu stadionu. Wart kilkadziesiąt milionów złotych kontrakt trafił jednak do firm ze Śląska i Słowacji

Chodzi o 82 sztuki blisko stumetrowych wręg, na których opierać się będzie bursztynowy dach Baltic Areny. Każda z nich ważyć ma około 80 ton. Miejskim urzędnikom zależało, aby powstały one w Stoczni Gdańsk, która buduje nie tylko statki, ale i konstrukcje stalowe.

- Miało to mieć charakter symboliczny, w końcu to w stoczni powstała Solidarność, dzięki której dziś możemy zorganizować mistrzostwa. Z drugiej strony bardzo dobrze wyglądałoby to politycznie. W ostatnim czasie w polskim przemyśle panuje kryzys, wielu spawaczy nie ma pracy - mówi nam jeden z miejskich urzędników.

Stocznia Gdańska miała podpisać umowę na dostarczenie wręg z podwykonawcą konsorcjum Hydrobudowa - Alpine. Jak udało nam się dowiedzieć, negocjacje z ukraińskimi właścicielami stoczni trwały kilka miesięcy.

- Nic z tego nie wyszło, bo stocznia nie chciała się zgodzić na proponowany harmonogram i kary umowne za jego niedotrzymanie - informuje osoba związana z budową Baltic Areny.

Zamiast z kolebki "S" wręgi trafią więc do Gdańska ze Słowacji i Śląska. - Jest nam przykro, że nie wykona ich gdańskim przemysł - przyznaje Ryszard Trykosko, prezes spółki BIEG 2012.

Ze Słowacji trafią do nas na kolejowych platformach. Jak przyjadą z Gliwic, tego jeszcze nie wiadomo. Części, które przyjadą do nas z Koszyc będą miały 30 metrów i montowane będą do żelbetonowej bryły stadionu. Pozostałe 60-metrowa część składana będzie w specjalnych namiotach na placu budowy, a następnie specjalnymi dźwigami podnoszona do góry i usadawiana na wcześniej zamontowanych elementach.

- Będzie to jedna z najbardziej widowiskowych części całej budowy - mówi Trykosko.

Operacja ich montażu rozpocznie się w drugiej połowie stycznia, a wszystkie wręgi gotowe mają być najpóźniej do 30 czerwca. Pierwszy mecz na stadionie planowany jest wiosną 2011 r.
Źródło: http://miasta.gazeta.pl/trojmiasto/1,35 ... altic.html



To wiele wyjaśnia dlaczego stocznia stoi, nikt nie chce w niej składać zamowień i nikt nie chce jej kupić. No ale pewnie znowu winnych będzie się szukać w gabinetach rządowych...

A pan Guzikiewicz i inni krzykacze z "S" zamiast domagać się kolejnych milionów wsparcia i protestować może powinni się w końcu wziąć za porządną robotę bo widać, że problem stoczni leży w niej samej a nie na zewnątrz skoro stocznia nie potrafi wyrobić się w określonym czasie z zamówieniem a potrafią to dwa niezależne przedsiębiorstwa oddalone o ponad 500 km od placu budowy. Widać więc, że zakład ten mentalnością, kadrą, technologią i czymkolwiek innym jeszcze tkwi nadal 30 lat wstecz.
Za dzień, za dwa, za noc, za trzy choć nie dziś...
Za noc, za dzień doczekasz się, wstanie świt...
Piotr S.
Posty: 2411
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Post autor: Piotr S. »

Europejski Trybunał Sprawiedliwości przeformułował radykalnie dyrektywę o konkurencji, orzekając, że jeżeli państwo-właściciel subsydiuje czy finansuje swoje firmy (tak jak polski rząd stocznie), pomoc publiczna nie jest zakazana – zauważyła Jadwiga Staniszkis.

To dopiero prezent noworoczny dla Polski!

Czy to obowiązuje od dziś czy wstecz także? Co w takim razie z nidawną likwidacją polskiego przemysłu stoczniowego? Co z kilkudziesięcioma tysiącami zwolnionych z pracy, co z kooperantami, co z ich firmami?

Dziwne, niezrozumiałe decyzje, lekceważenie losu ludzi, zdumiewający pośpiech – byle się ich szybciej pozbyć, tych stoczni. Dziwne tańce pani Nelly Kroes, która lekko i łatwo przeszła nad protestami, motywując to obowiązującym prawem, czyli obowiązującą wtedy dyrektywą – państwo nie może finansować swoich firm. Dawanie płonnych nadziei, gdy toczyły się wolno procesy odwoławcze w Brukseli, ale przecież decyzja była od początku oczywista – polski przemysł stoczniowy ma zniknąć.

Czy da się odwrócić bieg tej rzeki, co zmyła powierzchni ziemi polski przemysł stoczniowy? Czy z bezmyślnego, a może interesownego pozbawienia nas kolejnej specjalistycznej gałęzi przemysłu można jeszcze cofnąć?

Obawiam się, że nie.

Ale uczmy się – dyrektywy można uchylić. Idiotyzm można jednak zlikwidować. Prawo pochodzi od ludzi i ludzie mogą je zmienić, jeżeli krzywdzi. Niech zmieniają.

Nie wierzmy w ostateczne wyroki komisji brukselskiej. Walczmy o swoje.
http://oporni.salon24.pl/147014,polskie ... i-co-dalej
Awatar użytkownika
polsteam
Posty: 1552
Rejestracja: 2005-09-16, 21:03
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: polsteam »

stoczniowcow i nasze panstwo (wlasciciela stoczni) przerobiono na szaro, a stocznie wcale NIE MUSIALY byc zamykane...

...tzn. MUSIAŁY, bo taka była wola państw, w których (podobnie jak w Polsce) jeszcze przemysł okrętowy do 2009 r. pozostał / oparł się jakoś (częściowo) konkurencji dalekowschodniej...


ale wcale nie musiały w sensie prawnym...

oporni.salon24.pl/147014,polskie-stocznie-i-co-...


no, ale teraz już jest za późno...

naszym "przyjaciołom" z Europy udało się osiągnąć cel - nasze duże stocznie produkcyjne ROZWALONE...

teraz już się nie da odkręcić, także dlatego, że część majątku już sprzedana, umowy podpisane, a umowy / transakcji handlowej cofnąć / unieważnić się nie da...




stoczniowcow i nasze panstwo (wlasciciela stoczni) przerobiono na szaro, a stocznie wcale NIE MUSIALY byc zamykane...

marny to rzad, ktory dal sobie takie cos wcisnac - bez walki (z Bruksela) poświęcił dużą gałąź przemysłu

...przemyslu PRZYSZLOSCIOWEGO

nie ma znaczenia, ze przejsciowo (nawet przez dlugi okres przejsciowy) przemysl okretowy w Polsce i w Europie przezywa problemy...

3/4 powierzchni ziemi to morza

zanim ludzkosc (z koniecznosci) skolonizuje ksiezyc, czy jakas planete - wczesniej bedzie kolonizowala oceany i kiedys POWSTANA podwodne miasta...

to futurologia - a raczej nie futurologia, tylko ODLEGLA perspektywa... minimum 30 lat, a raczej (na wieksza skale) dopiero za 50-100 lat do takiej kolonizacji oceanow dojdzie...

ale korzystac będzie ten, kto będzie miał przemysł okrętowy...

podwodne miasta - podwodne budowle (i srodki transportu oraz wieksze gabarytowo srodki techniczne i infrastrukturalne do wszelkiej dzialalnosci w srodowisku wodnym - akwakultury, wydobycia surowcow z dna i spod dna, etc.) budowac beda STOCZNIE i stoczniowcy oraz nastepcy dzisiejeszych inzynierów-okretowcow i projektantow statkow, a nie "samochodziarze" czy "lotnicy"...
obiekty te (podwodne) beda powstawaly najpierw przez dlugi czas tylko w ladowych stoczniach...


ale stocznie sa i beda potrzebne takze w blizszej perspektywie...

obecny kryzys gospodarczy (a w slad za nim - kryzys w zegludze) sie skonczy i za kilka lat bedziemy mieli do czynienia z kolejnym boom'em w przemysle stoczniowym...

ale skorzystaja na nim te kraje, ktorym nie kazano w 2009 r. zamykac stoczni (w Europie m.in. Niemcy)...


pewnych rodzajow statkow oczywiscie nie oplaca sie budowac w Europie, i to sie czysto slyszy z ust politykow usprawiedliwiających pozwolenie Brukseli na zamkniecie polskich stoczni (oraz wtórujących im pseudo-specjalistów wśród tzw. "ekspertów ekonomicznych" i wśród niedoinformowanych publicystów gospodarczych), ale nie uslyszy sie od nich, ze to tylko czesc prawdy, bo wielu rodzajow statkow jeszcze dlugo (zwlaszcza europejskim armatorom) en mass nie bedzie sie oplacalo budowac na Dalekim Wschodzie...



polskie stocznie powinny byly byc przez polski rzad (obecny) ZMIENIANE (restrukturyzowane i prywatyzowane), a nie szybko i bez walki poddawane woli Brukseli, za którą stały interesy innych europejskich krajów silnych w przemyśle okrętowym... a nie ZNISZCZONE przez rozmienienie na drobne / wyprzedanie po kawalku w okresie kryzysu gospodarczego (gdy uzyskuje sie marne przychody z prywatyzacji majatku niezaleznie czy to majatek stoczniowy, czy gołe grunty w porcie)

skoro poprzednie rzady byly takie marne, ze nie zrestrukturyzowaly i nie sprywatyzowaly stoczni, to co szkodzilo obecnemu (przeciez znakomitemu i fachowemu) rzadowi zachowac sie profesjonalnie i zrestrekturyzowac i sprywatyzowac stoczni (ale normalnie, a nie przez rozmienienie na drobne pod dyktando Brukseli) ?...
Piotr S.
Posty: 2411
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Post autor: Piotr S. »

Ten rząd ,który aktualnie rezyduje a nie sprawuje władze na pewno nie reprezentuje interesów polski dla mnie jest to oczywistą oczywistoscią
Ale targowiczan nie brakuje takze u innych właśnie Litwa w której też nie brakuje targowiczan zamyka elektrownie atomową z nadania UE.
Elektrownia mogłaby pracować jeszcze 20 lat, ale jej wyłączenie w 2010 r. wymogła na Litwie Unia Europejska w traktacie akcesyjnym podpisanym pięć lat temu.
Dla małego bałtyckiego kraju oznacza to niemalże rewolucję. Ignalina dostarczała ok. 70 proc. prądu, a ponieważ była zbudowana w latach 80., jeszcze w czasach ZSRR, produkowana w niej energia była stosunkowo tania - Wilno nie musiało płacić odsetek od kredytów bankowych, które mocno windują cenę prądu z atomówek. Mieszkańcy Litwy płacili 10 eurocentów za kilowatogodzinę, mniejsze ceny w UE mają tylko Bułgarzy i Estończycy. Era taniej energii właśnie się kończy, już wiadomo, że od stycznia ceny wzrosną o 30 proc., ale to nie koniec podwyżek.

- Będziemy musieli włączyć całą moc w elektrowniach cieplnych i spalać gaz lub mazut, które importujemy z Rosji. O tanim prądzie możemy zapomnieć, a elektrownie cieplne nie zapewnią nam potrzebnej energii i trzeba będzie ją importować od sąsiadów - tłumaczy Szewałdin.
Elektrownia mogłaby pracować jeszcze 20 lat, ale jej wyłączenie w 2010 r. wymogła na Litwie Unia Europejska w traktacie akcesyjnym podpisanym pięć lat temu. Zainstalowany jest tam radziecki reaktor typu RBMK - ten sam, który z powodu ludzkiej głupoty wybuchł w Czarnobylu. Choć wydano dziesiątki milionów unijnych euro na nowoczesne zabezpieczenia elektrowni, to w negocjacjach Unia wymusiła na Wilnie zamknięcie reaktora.

Dla małego bałtyckiego kraju oznacza to niemalże rewolucję. Ignalina dostarczała ok. 70 proc. prądu, a ponieważ była zbudowana w latach 80., jeszcze w czasach ZSRR, produkowana w niej energia była stosunkowo tania - Wilno nie musiało płacić odsetek od kredytów bankowych, które mocno windują cenę prądu z atomówek. Mieszkańcy Litwy płacili 10 eurocentów za kilowatogodzinę, mniejsze ceny w UE mają tylko Bułgarzy i Estończycy. Era taniej energii właśnie się kończy, już wiadomo, że od stycznia ceny wzrosną o 30 proc., ale to nie koniec podwyżek.

- Będziemy musieli włączyć całą moc w elektrowniach cieplnych i spalać gaz lub mazut, które importujemy z Rosji. O tanim prądzie możemy zapomnieć, a elektrownie cieplne nie zapewnią nam potrzebnej energii i trzeba będzie ją importować od sąsiadów - tłumaczy Szewałdin.
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/ ... mowki.html
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4576
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

polsteam pisze:polskie stocznie powinny byly byc przez polski rzad (obecny) ZMIENIANE (restrukturyzowane i prywatyzowane), a nie szybko i bez walki poddawane woli Brukseli, za którą stały interesy innych europejskich krajów silnych w przemyśle okrętowym... (...)

skoro poprzednie rzady byly takie marne, ze nie zrestrukturyzowaly i nie sprywatyzowaly stoczni, to co szkodzilo obecnemu (przeciez znakomitemu i fachowemu) rzadowi zachowac sie profesjonalnie i zrestrekturyzowac i sprywatyzowac stoczni (ale normalnie, a nie przez rozmienienie na drobne pod dyktando Brukseli) ?...
To, że rządy poprzednie tak ową restrukturyzację i prywatyzację spie***ły (a poprzedni bezpośrednio - działał dokładnie na odwrót, marnując koniunkturę), że było już za późno. Poważni inwestorzy nosem nie ruszyli, po przesżłych doświadczeniach.

Parafrazując: Tusk jest grabarzem polskiego przemysłu stoczniowego, zniszczonego partacką kuracją doktorów Millera, Belki i Marcinkiewicza, a zabitego na stole operacyjnym przez zespół lekarski pod kierownictwem doktora Kaczyńskiego. "Łódzkie pogotowie" może się schować.
Awatar użytkownika
polsteam
Posty: 1552
Rejestracja: 2005-09-16, 21:03
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: polsteam »

trzymaj się przynajmniej faktów...




poprzedni rząd przynajmniej jedną stocznię sprywatyzował - Stocznię Gdańsk...

obecny żadnej nie sprywatyzował, tylko rozparcelował, rozmienił na drobne uprzednio rozpędzając ludzi z doświadczeniem...
Adam
Posty: 1774
Rejestracja: 2005-09-06, 12:58

Post autor: Adam »

A mnie ciągle ciekawi jedno - nawet gdybyśmy stocznie sprywatyzowali, co co one by teraz robiły? Statków praktycznie się nie buduje, przynajmniej takich jak budowały nasze stocznie, szans na nowe kontrakty brak więc czy upadek i tak nie był nieunikniony?
Wróci boom na produkcję stoczniową to i może zostanie reaktywowana produkcja okrętowa?
Wszak taki Szczecin już to przerabiał, wraz z bankructwem stoczni Vulcan.
Awatar użytkownika
polsteam
Posty: 1552
Rejestracja: 2005-09-16, 21:03
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: polsteam »

pamiętaj, że od jakichś 2 lat nie kontraktowano żadnego statku w tych upadłych stoczniach nie dlatego, że nie było żadnych zainteresowanych (przynajmniej w I połowie tego okresu), ale dlatego, że stocznie miały "związane ręce" - nie mogły kontraktować...

bo KE zaczęła straszyć tym zamykaniem albo zwrotem pomocy publicznej, etc.

gdyby nie zawieszono kontraktowania - teraz po prostu byłyby realizowane do końca 2009, w 2010 a może nawet w 2011) kontrakty...
ze względu na kryzys - może np. z 5 kontraktów 1 byłby kancelowany... a 2 na prośbę armatora "spowolnione" i zdanie statku przesunięte np. o pół roku, ale CO NIECO (takie większe co nieco niż mniejsze) miałyby stocznie do roboty... mógłby byc cieniutki rok 2012, a w 2013 już byłoby dobrze, albo bardzo dobrze - z całkiem sporym obłożeniem stoczni...


ale oczywiście prywatyzacja i przeprofilowanie musiałoby nastąpić...
to nie mogłyby być samochodowce i kontenerowce...

no i "streamlining" stoczni (zmniejszone zatrudnienie), ale to przy prywatyzacji byłoby niejako "automatyczne"...
Adam
Posty: 1774
Rejestracja: 2005-09-06, 12:58

Post autor: Adam »

Weź pod uwagę, że od czasu nacjonalizacji stoczni w 2002 nigdy nie pracowały one na "pełnych mocach" (tak jak w latach 90.) Kontraktów w chwili likwidacji (lub trochę wcześniej) taka Szczecińska trochę miała (dwa con-ro, dwa S-grachty, parę B178, w tym trzy dla FESCO, plus dwa promy dla PZM), jednak to i tak oznaczałoby budowę 2-3 statków rocznie, a to nie zapewniłoby utrzymania całej stoczni. Miałaby kłopoty finansowe i pewnie byłaby w nie lepszej sytuacji niż obecnie np. niemieckie stocznie.
Ciągle gdzieś tam jestem umiarkowanym optymistą, bo może się okazać, że paradoksalnie obecny upadek może okazać się nie najgorszym sposobem na przetrwanie kryzysu.
Choć nawet jeśli budownictwo okrętowe odrodzi się to będzie to już niestety tylko podwykonawstwo na rzecz innych stoczni.

Jedyne czego szkoda to upadek naszej myśli technicznej i "marki" o znaczącej renomie jaką wypracowały sobie nasze biura konstrukcyjne. Choć z drugiej strony coraz mniej stoczni w Europie utrzymuje własne biura konstrukcyjne korzystając z projektów dostarczanych przez biura niezależne, a te z kolei szeroko korzystają z naszych fachowców, m.in. otwierając w Polsce swoje biura.
Piotr S.
Posty: 2411
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Post autor: Piotr S. »

Adam pisze:A mnie ciągle ciekawi jedno - nawet gdybyśmy stocznie sprywatyzowali, co co one by teraz robiły? Statków praktycznie się nie buduje, przynajmniej takich jak budowały nasze stocznie, szans na nowe kontrakty brak więc czy upadek i tak nie był nieunikniony?
Wróci boom na produkcję stoczniową to i może zostanie reaktywowana produkcja okrętowa?
Wszak taki Szczecin już to przerabiał, wraz z bankructwem stoczni Vulcan.
Ciekaw jestem jak sobie to wyobrażasz? w aktualnej sytuacji gdzie co prawda najważniejszych elementów stoczni w Szczecinie nie sprzedano ale teraz będzie ją wysprzedawał syndyk i zostanie najprawdobodobniej rozdrapana na kawałki ciekawe jak widzisz możliwość ewentualnego wzowienia produkcji gdy powiedzmy za kilka lat tych stoczniowców już nie będzie kto by miał budować statki w Szczecinie ?.
Na pewno bedą je budować ci którzy na bieżąco uktrzymują te zakłady
ODPOWIEDZ