Byłem, zobaczyłem i... nie wiem co napisać.
Wystawa zorganizowana została w małej salce (tak ze 40 mkw) na drugim piętrze. Problem w tym, że... nigdzie w Gdyni nie widziałem (choć specjalnie nie szukałem) afiszu, że taka wystawa jest. Co więcej, na samym klubie Riviera nie ma ani jednego afiszu o rzeczonej wystawie (sa za to o klubie filmowym i XIII spotakniach ze sztuką pt. „Fowizm – uwolnienie koloru”). Zatem jeżeli nie wyczytałeś w internecie to nic się nie dowiesz. Ja zasięgnąłem jezyka u bardzo uprzejmego portiera. Pierwszy i jedyny afisz jaki widziałem to taki jak przedstawiony w pierwszym poście i znajdujował się on... przed drzwiami wejściowymi do sali wystawy.
W takiej sytuacji nie było dla mnie zaskoczeniem, że byłem jedynym oglądającym.
To co szumnie nazwano wystawą jest o tyle wystawą, że (dosłownie) wystawiono przygotowany materiał. Ów materiał to kilkanaście barwnych plansz/plakatów.

Ilustrują one historię niszczyciela od budowy po zatonięcie. Na każdym z nich umieszczono kilka fotografii.

Niektórych wcześniej nie widziałem, ale po części może to wynikać z faktu, że nie zależało mi by zobaczyć. Niemniej, to chyba jedyny plus wystawy - oprócz tego, że teoretycznie nic nie kosztuje (teoretycznie, bo przecież podatnik jest cząstkowym sponsorem). Kilka plakatów (2-3) poświecono ekspedycji wspomnianej w zajawce. I to by ło na tyle....
Hola, hola. O czymś zapomniałem. Każdy plakat nosi logo MMW i Magazynu Nurkowanie "w nagłówku", a całą litanię pomniejszych sonsorów "w stopce". Do tego można zaopatrzyć się w foldery reklamowe (jednego z pomniejszych sponsorów) na wypadek nagłego zapałania chęcią wyjazdu do Norwegii.
Wyszedłem z Riviery i zacząłem intensywnie zastanwaiać się do kogo skierowana jest ta wystawa. Do shiploverów? Przecież usną lub ręce im opadną. Do amatorów nurkowania? Przecież pewnie już dawno widzieli ta kilka zdjęć wraku i grafik 3D w magazynie Nurkowanie.
Do "ludu", by zobaczy trochę morskości? Przecież prawdopodobieństwo trafienia na tę wystwę jest mniejsze niż prawdopodobieństwo złamania ręki podczas jazdy na rowerze

.
Reasumując, jest wiele innych, lepszych sposobów na wydanie tych samych lub podobnych pieniędzy. Powielokroć lepszym byłoby zebranie materiału w albumowy numer specjalny "Magazynu Nurkowanie" i (dzieki wspaciu MMW i litanii sponsorów) nieodpłatne przkazanie kilku egzemplarzy do wszystkim szkół podstawowych lub gimnazjalnych w Polsce w nadziei, że dzięki temu przybędzie choć kilku zwolenników floty wojennej - potencjalnych shiploverów.
Być może w innych miastach będzie to wyglądać inaczej. Być może "dorzucą" coś co choć trochę uatrakcyjni nudną wystawę. Ale jak to mówią, z próżnego i Salomon nie nasika, więc wielkich nadziei sobie bym nie robił. Tak czy wak, jeżeli macie po drodze to nie zaszkodzi poświęcić 10 minut, bo o ile nie zagłębiamy się w analizę materiału zdjęciowego, dokładnie tyle potrzeba by obejrzeć wystawę.
Jak zwykle, szkoda. Po części dlatego nie ma dla MW przyszłości, że zatraciła swoją przeszłość pozostawiając wolną rękę szkodnikom żerującym na sensacjach, którzy szczelnie wypełnili rynek.
Być może jestem nieco niesprawidliwy, bo w sumie fajnie, że cokolwiek się dzieje, a i nie znam kulisów powstawania wystawy, ale przedstawiam swoje odczucia jako osoby/shiplovera, który jest spragniony czegoś więcej niż zaserwowano.