pozdrawiam
Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
Domku, jak masz coś do napisania to proszę napisz. Jeżeli nie to nie pisz. Jednoikonowe posty będę usuwał. Wystarczy, że przesłania tych zdawkowych muszę się domyślać.
ZSRR padło, bo de facto musiało upaść. U podstaw leżał niefektywny system gospodarczy i brak reform w tej dziedzinie (ideologicznych aspektów nie wspominam), a także fakt, że od samego początku był tworem sztucznym, a z satelitami łaczyły go stosunki wasalne, a nie partnerskie. To i tak cud, że utrzymał się tak długo. Nawet gdyby na zbrojenia łożono mniejsze kwoty to i tak by się rozpadł.
ZSRR padło, bo de facto musiało upaść. U podstaw leżał niefektywny system gospodarczy i brak reform w tej dziedzinie (ideologicznych aspektów nie wspominam), a także fakt, że od samego początku był tworem sztucznym, a z satelitami łaczyły go stosunki wasalne, a nie partnerskie. To i tak cud, że utrzymał się tak długo. Nawet gdyby na zbrojenia łożono mniejsze kwoty to i tak by się rozpadł.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Przedewszystkim pomoc dla USAGunar925 pisze:Niewydolność systemu, brak powiązań z gospodarką światową opartą o postępującą globalizację, utrata wpływów w państwach ,,pośrednikach", oderwana od rzeczywistości doktryna polityczna. To pokrótce przyczyny upadku ZSRR.Pan P pisze:Marmik - ZSRR upadło przez zbrojenia
pozdrawiam
MW musimy utrzymywać, ponieważ sytuacja międzynarodowa jest płynna. To nieprawda, że jałtański podział Świata się skończył. On wprawdzie się rozsypuje, ale ten proces nie jest zakończony. Na razie nastąpiły tylko przesunięcia "wewnątrz systemu". Przez "system jałtański" (czy raczej "jałtańsko-oenzetowski") rozumiem nie tylko strefy wpływu, ale też stwierdzenie "tam" (to znaczy w Jałcie i następnie przypieczętowanie tego w aktach założycielskich ONZ), że "historia się skończyła", czyli uznanie istniejących w tym czasie granic państw i samych państw za wieczne i ostateczne. Jak na razie ta zasada obowiązuje, nastąpują tylkie przesunięcia wewnętrzne ( na przykład Polska przeszła z jednej strefy wpływów do drugiej). Natomiast uczestnicy systemu "jak niepodległości" bronią zasady drugiej, czyli nienaruszalonści granic. Stąd rozpadł się wprawdzie ZSRR, ale istnieją nadal republiki radzieckie w granicach nakreślonych przez Lenina i Stalina, a nienaruszalności tych granic broni cała potęga i autorytet Stanów, UE czy NATO. Stąd może powstać republika "Mołdowy" (bo zaklepano ją w 1945r.) , ale nie może ona przyłączyć się do Rumunii, a oderwane od niej faktycznie 20 lat temu Naddniestrze nie mogąc przyłączyć się do Ukrainy (bo naruszyło by to granice zaklepane w 1945r i przyjęte w chwili rozpadu ZSRR za "ostateczne") wisi w próżni, a wszyscy udają, że jej nie widzą. Podobnie była Jugosławia, gdzie utrzymuje się (dosłownie, za ciężkie pieniądze Zachodu) różne "byty pozorne" (ale postjałtańsko-oenzetowskie) typu Kosowo czy BiH. TPięknie to widać w "Czarnej Afryce" gdzie dawne kolonie, dzielące terytoria zamieszkałe przez poszczególne plemiona czy narody afrykańskie "w poprzek" granicami narysowanymi w XIX wieku palcem na mapie w gabinetach europejskich polityków, są święte i nienaruszalne. "Ludy tubylcze" mogą latami wyżynać się w różnych domowych wojnach ale, w razie czego, "cywilizowany świat" nie dopuszcza do tego aby nastąpiła jakakolwiek zmiana "zaklepanych" granic.
Ten stan raczej nie bedzie trwał wiecznie, chociażby dlatego, że jego podtrzymywanie przy życiu coraz więcej kosztuje, a płaci za to tzw. "Zachód", zainteresowany utrzymaniem status guo. Niestety ternów "niczyich" (nie mieszczących się w układzie "jałtańsko-oenzetowskim") przybywa, mnożą się różne Naddniestrza, Osetie, Kosowa, Bośnie, Darfury, Somali. A że zgodnie ze starą, leninowską regułą w pewnym momencie "ilość przechodzi w jakość", dobrze jest na ten moment być jak najlepiej przygotowany. Czyli, między innymi, mieć siły zbrojne sprawne, nowoczesne, gotowe do działania. Wszystko oczywiście w miarę możliwości, tak aby z jednej strony nie były za małe, z drugiej aby nie zarżnąć gospodarki. W ramach tych sił zbrojnych widzę miejsce dla Marynarki Wojennej. Widzę je chociażby dlatego, że kierunek i rodzaj zagrożenia będzie nieprzewidywalny, a jednocześnie może się zmieniać w czasie. Jeżeli kiedyś na naszym czy sąsiednim "podwórku" będą zwoływać się na jakąś szykującą się "bitkę", mając sprawne siły zbrojne, w tym MW, będziemy mogli na "zbiórkę" przyjść z czymś solidnym w ręku, a nie z gołymi rękami. Bo tych z gołymi rękami mogą odesłać do domu i nie chcieć im pomagać. Przy czym wcale nie jest powiedziane, że zbiórka będzie "na Ruska", bo równie dobrze może być "z Ruskiem" i inymi na kogoś zupełnie innego (jak dzisiaj na piratów somalijskich). A przy nieprzewidywalnym kierunku zagrożenia rośnie w ramach sił zbrojnych rola MW; w końcu 81% powierzchni globu to woda i MW jawi się dzięki temu jako rodzaj sił zbrojnych najbardziej elastyczny.
Ten stan raczej nie bedzie trwał wiecznie, chociażby dlatego, że jego podtrzymywanie przy życiu coraz więcej kosztuje, a płaci za to tzw. "Zachód", zainteresowany utrzymaniem status guo. Niestety ternów "niczyich" (nie mieszczących się w układzie "jałtańsko-oenzetowskim") przybywa, mnożą się różne Naddniestrza, Osetie, Kosowa, Bośnie, Darfury, Somali. A że zgodnie ze starą, leninowską regułą w pewnym momencie "ilość przechodzi w jakość", dobrze jest na ten moment być jak najlepiej przygotowany. Czyli, między innymi, mieć siły zbrojne sprawne, nowoczesne, gotowe do działania. Wszystko oczywiście w miarę możliwości, tak aby z jednej strony nie były za małe, z drugiej aby nie zarżnąć gospodarki. W ramach tych sił zbrojnych widzę miejsce dla Marynarki Wojennej. Widzę je chociażby dlatego, że kierunek i rodzaj zagrożenia będzie nieprzewidywalny, a jednocześnie może się zmieniać w czasie. Jeżeli kiedyś na naszym czy sąsiednim "podwórku" będą zwoływać się na jakąś szykującą się "bitkę", mając sprawne siły zbrojne, w tym MW, będziemy mogli na "zbiórkę" przyjść z czymś solidnym w ręku, a nie z gołymi rękami. Bo tych z gołymi rękami mogą odesłać do domu i nie chcieć im pomagać. Przy czym wcale nie jest powiedziane, że zbiórka będzie "na Ruska", bo równie dobrze może być "z Ruskiem" i inymi na kogoś zupełnie innego (jak dzisiaj na piratów somalijskich). A przy nieprzewidywalnym kierunku zagrożenia rośnie w ramach sił zbrojnych rola MW; w końcu 81% powierzchni globu to woda i MW jawi się dzięki temu jako rodzaj sił zbrojnych najbardziej elastyczny.
Korwin-Mikke zapowiedział zwiększenie wydatków na wojsko i policje o 50%, stworzenie stanowiska "hetmana polnego" na wypadek wojny, odbudowę Marynarki Wojennej i szkolenie młodzieży szkolnej w jednostkach wojskowych: - Choćby dwa tygodnie, ale z prawdziwym strzelaniem z pistoletu i przyjrzeniem się życiu w wojsku - proponuje. Sztab Generalny, wg Korwin-Mikkego, "ma tworzyć plany wojen obronnych i zaczepnych przeciwko wszystkim sąsiadom".
http://wybory.gazeta.pl/wybory/1,106728 ... aszal.html
Nareście ktoś z kandydatów na prezydenta zapowiedział odbudowe Marynarki Wojennej .
http://wybory.gazeta.pl/wybory/1,106728 ... aszal.html
Nareście ktoś z kandydatów na prezydenta zapowiedział odbudowe Marynarki Wojennej .
Ciekawe gdzie w skarbie państwa znajdzie te "50 %"
Odbierze emerytom? Zlikwiduje KRUS (co akurat byłoby słusznym posunięciem)? A może dodrukuje banknotów?
Ty naprawdę "łykasz" te bajki? Przecież one są na poziomie obietnic w stylu "osuszę Morze Północne aby odnaleść wrak Orła"
Generalnie news do Psycholi a nie tu...
Ty naprawdę "łykasz" te bajki? Przecież one są na poziomie obietnic w stylu "osuszę Morze Północne aby odnaleść wrak Orła"

Generalnie news do Psycholi a nie tu...
Za dzień, za dwa, za noc, za trzy choć nie dziś...
Za noc, za dzień doczekasz się, wstanie świt...
Za noc, za dzień doczekasz się, wstanie świt...
Całkiem niedawno w jednym z wyspiarskich krajów europejskich wybory wygrała partia, której szef mówił otwarcie: obiecujemy wszystko ale żadnych obiecanek nie mamy zamiaru dotrzymać.
Z K-M jest podobnie, choć on nie mówi, że nie dotrzyma obietnic.
Śmieszne tylko, że są tacy, którzy dają się nabrać na takie dyrdymały i traktują je poważnie.
Z K-M jest podobnie, choć on nie mówi, że nie dotrzyma obietnic.
Śmieszne tylko, że są tacy, którzy dają się nabrać na takie dyrdymały i traktują je poważnie.
Nie jakiś tylko Islandia.otto pisze:Całkiem niedawno w jednym z wyspiarskich krajów europejskich wybory wygrała partia, której szef mówił otwarcie: obiecujemy wszystko ale żadnych obiecanek nie mamy zamiaru dotrzymać.
Z K-M jest podobnie, choć on nie mówi, że nie dotrzyma obietnic.
Śmieszne tylko, że są tacy, którzy dają się nabrać na takie dyrdymały i traktują je poważnie.
I to wielu dało do myślenia.
Nasze społeczeństwo woli reanimować jak w socjaliźmie polityczne trupy



pozdrawiam
Kolejne kutry patrolowe w składzie SG
http://www.altair.com.pl/start-4713
Przy tak dynamicznym rozwoju SG RP i regresie MW RP jeszcze trochę i trzeba będzie zmienić Akademię Marynarki Wojennej na Akademię Straży Granicznej RP
http://www.altair.com.pl/start-4713
Przy tak dynamicznym rozwoju SG RP i regresie MW RP jeszcze trochę i trzeba będzie zmienić Akademię Marynarki Wojennej na Akademię Straży Granicznej RP
Przeczytałem ów referat oraz pracę studyjną, której jest "skrótem". W dziale recenzje miałem opisać publikację (w której jest zamieszczony) wydaną po konferencji w BBN, w której miały uczestniczyć także osoby, które zginęły w Smoleńsku.Altair pisze:Z zaprezentowanej analizy Akademii Marynarki Wojennej, której autorami są profesorowie tej uczelni: Zbigniew Badeński i Henryk Sołkiewicz (obaj są admirałami w stanie spoczynku), wynika jasno, że ogromny regres w wydatkach na modernizację floty nastąpił w 2008, kiedy ich poziom spadł z 653 mln zł (2007) do 471 mln zł. W 2009 było już zupełnie źle, kiedy na odnowienie marynarki MON wydało tylko... 226 mln zł. Konkluzja obu admirałów w stanie spoczynku jest miażdżąca: MW RP zmuszona została w okresie ostatnich trzech lat do ograniczenia wydatków bieżących aż o 50,6%!
Pomimo dość znacznych uproszczeń, wyłania się obraz wydatków, który nakładając na linię czasu w kontekście innych wydarzeń można całkiem ciekawie obrabiać. Wiele z ogólnych wniosków jest całkiem słusznych.
Jak znajdę wolną chwilę wstawię Wam kilka skanów.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Francuzi wizytowali gdyńską Stocznię Marynarki Wojennej
Dziennik Bałtycki, 2010-06-26
Francuski koncern zbrojeniowy DCNS (Direction des Constructions Navales Servises) na poważnie wydaje się być zainteresowany gdyńską Stocznią Marynarki Wojennej. Przy okazji odbywających się w Gdańsku Bałtyckich Targów Militarnych Balt - Military - Expo przedstawiciele zarządu koncernu wizytowali gdyński zakład.
Z pomorskim wojewodą i marszałkiem spotkali się Alain Fougeron, wiceprezes DCNS, i Marc Cheyroux, attache obrony ds. morskich przy ambasadzie Francji w Warszawie.
- Przedstawiciele koncernu zaprezentowali plany wobec stoczni - powiedział Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego. - Zakład ma zostać zrestrukturyzowany i dokapitalizowany. W stoczni miałyby być budowane okręty wojenne - m.in. łodzie podwodne dla marynarki polskiej, ale także innych państw. Stocznia zyskałaby dostęp do nowoczesnych technologii. Oferta wydaje się być atrakcyjna, jednak decyzja o sprzedaży stoczni należy do rządu i Agencji Rozwoju Przemysłu.
Agencja, która odpowiada za proces sprzedaży i posiada ponad 99 proc. akcji stoczni, nie udziela informacji na temat negocjacji.
- Agencja Rozwoju Przemysłu SA, dla dobra projektu, nie może obecnie podać do publicznej wiadomości szczegółów dotyczących negocjacji ws. Stoczni Marynarki Wojennej - poinformowała Izabella Dubielczyk z Biura Marketingu i Promocji ARP SA.
Pod koniec października ub. roku ARP opublikowała zaproszenie dla inwestorów zainteresowanych przejęciem stoczni. Chce sprzedać w drodze negocjacji wszystkie posiadane akcje. Cena została ustalona na 80 mln zł (160 mln akcji po 50 gr za sztukę).
Z nieoficjalnych informacji wynika, że gdyńska stocznia oprócz budowy łodzi podwodnych typu Scorpene mogłaby zostać włączona w sieć stoczni współpracujących przy budowie francuskich korwet Gowind, sprzedawanych przez DCNS na eksport. Warunkiem przejęcia stoczni przez DCNS miałyby być gwaracje kontraktów na budowę jednostek dla polskiej Marynarki Wojennej. Może być to warunek nie do spełnienia, ponieważ takie gwarancje negatywnie ma oceniać minister obrony.
SMW przechodzi obecnie restrukturyzację. Pod koniec ub. roku sąd zdecydował o upadłości układowej stoczni, co umożliwia spłatę zadłużenia wobec wierzycieli.
Jacek Klein
Dziennik Bałtycki, 2010-06-26
Francuski koncern zbrojeniowy DCNS (Direction des Constructions Navales Servises) na poważnie wydaje się być zainteresowany gdyńską Stocznią Marynarki Wojennej. Przy okazji odbywających się w Gdańsku Bałtyckich Targów Militarnych Balt - Military - Expo przedstawiciele zarządu koncernu wizytowali gdyński zakład.
Z pomorskim wojewodą i marszałkiem spotkali się Alain Fougeron, wiceprezes DCNS, i Marc Cheyroux, attache obrony ds. morskich przy ambasadzie Francji w Warszawie.
- Przedstawiciele koncernu zaprezentowali plany wobec stoczni - powiedział Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego. - Zakład ma zostać zrestrukturyzowany i dokapitalizowany. W stoczni miałyby być budowane okręty wojenne - m.in. łodzie podwodne dla marynarki polskiej, ale także innych państw. Stocznia zyskałaby dostęp do nowoczesnych technologii. Oferta wydaje się być atrakcyjna, jednak decyzja o sprzedaży stoczni należy do rządu i Agencji Rozwoju Przemysłu.
Agencja, która odpowiada za proces sprzedaży i posiada ponad 99 proc. akcji stoczni, nie udziela informacji na temat negocjacji.
- Agencja Rozwoju Przemysłu SA, dla dobra projektu, nie może obecnie podać do publicznej wiadomości szczegółów dotyczących negocjacji ws. Stoczni Marynarki Wojennej - poinformowała Izabella Dubielczyk z Biura Marketingu i Promocji ARP SA.
Pod koniec października ub. roku ARP opublikowała zaproszenie dla inwestorów zainteresowanych przejęciem stoczni. Chce sprzedać w drodze negocjacji wszystkie posiadane akcje. Cena została ustalona na 80 mln zł (160 mln akcji po 50 gr za sztukę).
Z nieoficjalnych informacji wynika, że gdyńska stocznia oprócz budowy łodzi podwodnych typu Scorpene mogłaby zostać włączona w sieć stoczni współpracujących przy budowie francuskich korwet Gowind, sprzedawanych przez DCNS na eksport. Warunkiem przejęcia stoczni przez DCNS miałyby być gwaracje kontraktów na budowę jednostek dla polskiej Marynarki Wojennej. Może być to warunek nie do spełnienia, ponieważ takie gwarancje negatywnie ma oceniać minister obrony.
SMW przechodzi obecnie restrukturyzację. Pod koniec ub. roku sąd zdecydował o upadłości układowej stoczni, co umożliwia spłatę zadłużenia wobec wierzycieli.
Jacek Klein
Czy to prawda ?
Wyliczenia autorów udowadniają, że pieniądze które w ostatnich latach zabrano marynarce, wystarczyłyby na dwie korwety lub w pełni wyposażony i uzbrojony nowoczesny okręt podwodny z siłownią niezależną od dopływu powietrza.
http://www.tvn24.pl/-1,1662398,0,1,mary ... omosc.html
ciekawe na co i gdzie poszły te pieniądze ?
Wyliczenia autorów udowadniają, że pieniądze które w ostatnich latach zabrano marynarce, wystarczyłyby na dwie korwety lub w pełni wyposażony i uzbrojony nowoczesny okręt podwodny z siłownią niezależną od dopływu powietrza.
http://www.tvn24.pl/-1,1662398,0,1,mary ... omosc.html
ciekawe na co i gdzie poszły te pieniądze ?
Owe obliczenia obarczone są pewnymi uogólnieniami i opierają się na założeniu hipotetycznego finansowania funkcjonowania MW w widełkach 6-8% budżetu MON (takiego jak na początku dekady).Piotr S. pisze:Czy to prawda ?
Wyliczenia autorów udowadniają, że pieniądze które w ostatnich latach zabrano marynarce, wystarczyłyby na dwie korwety lub w pełni wyposażony i uzbrojony nowoczesny okręt podwodny z siłownią niezależną od dopływu powietrza.
Przy takim założeniu, za okres przełomów kadencji SLD, PiS i PO "niedofinansowanie" inwestycji dla MW stanowi równowartość 100% kosztów budowy od jednej do dwóch korwet wielozadaniowych, zależnie od tego, którą granicę widełek się przyjmie. Nie wiem jaki przyjęto algorytm uwzględniania inflacji, ale może się okazać, że można byłoby kupić nawet więcej.
Niestety, każdy tekst trzeba czytać całościowo, a nie na wyrywki, bo z innych obliczeń wynika, że pomimo malejącego budżetu aż do 2006-7 roku rosły wydatki modernizacyjne, których szczerze mówiąc bezpośrednio nie widać np. w liczbie okrętów.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.