Pozostawia, ponieważ atak na Pearl Harbor nie był standardowy, co więcej określone wzorce uzbrojenia ustalone dla zwalczania określonych typów okrętów, w każdej marynarce są jedynie zalecenien, z którego rezygnuje się w razie gdy zastosowanie innych wzorców uzbrojenia może być korzystniejsze z taktycznego punktu widzenia.Halsey pisze:Użyty przez Parshalla i Tully'ego termin standard antiship loadout nie pozostawia raczej pola do interpretacji.Fereby pisze:Względem każdej książki należy zachowywać "dozę ostrożności" (dotyczy to zresztą także "Shatered Sword")Halsey pisze: O tym, jaka była kompozycja ładunków bombowych zabieranych przez jednostkę japońskich bombowców nurkujących właśnie przeciw lotniskowcom, pisałem już wcześniej w tym wątku. Poszukaj mniej więcej na 4 stronie dyskusji (źródło to Shattered Sword Parshalla i Tully'ego).
(...) Przeczytałem już wcześniej i niezbyt mnie to przekonuje - to jest typowe uzbrojenie do walki z zespołami lotniskowców na pełnym morzu.
Wiesz przy tym, że Shattered Sword to pozycja już klasyczna, chwalona nie tylko przez szary lud takich jak ja, ale i przez autorytety w rodzaju Peattiego czy Lundstroma (kim więc ja jestem, by im nie ufać, a tym bardziej podważać ich ustalenia).
Historyk bazuje na informacjach, natomiast opinie mają dlań znaczenie co najwyżej pomocnicze. Dlatego zdanie "Peattiego czy Lundstroma" o Shattered Sword, będące jedynie ich opinią, ma dla omawianej kwestii praktycznie żadne znaczenie.
Sugerujesz, że Dallas Isom, kwestionuje tezy Parshalla i Tully'ego, wyłącznie w ramach jakieś bliżej niesprecyzowanej awersji?Niemniej rzeczywiście dobrze jest nie poprzestawać na jednym źródle, więc sięgnąłem po inne. I ucieszyłem się znalazłszy potwierdzenie nawet w Midway Inquest Dallasa Isoma. A jak przecież dobrze wiesz, tego akurat autora trudno uznać za fana twórczości Parshalla i Tully'ego.
Jak sobie życzysz. Na początek kwestia wprost fundamentalna dla zrozumienia wierchuszki japońskiej marynarki. Pisałeś o wpajaniu norm - przypuśćmy że w Erze Meiji wysłany do Eta Jima syn dajmio odmawia przyjęcia do wiadomości tychże norm. Co dalej?Jednakże, jeśli twoja wiedza na ten temat jest szersza czy odmienna niż autorów SS - podziel się nią proszę, koniecznie z podaniem źródeł.
Przyznaję, przyszło mi do głowy, że Val drugiej fali atakującej PH mogły być uzbrojone tylko w bomby SAP (miast tej 1/3 w HE).
Jednak nawet gdyby tak przedstawiała się prawda, twoje twierdzenie o wybuchu tuż pod pokładem Nevady wciąż pozostaje błędne. Czy też - staje się błędne jeszcze mocniej.
Wprost przeciwnie - czyni uzycie bomb burząco zapalających z zapalnikiem zwłocznym ustawionym aktywację na drewno lub stal konstrukcyjną bardzo prawdopodobnym.
Oj, proszę o źródło! Przy czym do znanego ci przecież Pearl Harbor 1941 AJ-Pressu zajrzyj po prostu koniecznie - to chyba wystarczy, byś zrozumiał moje zdumienie. I gdybyś był zainteresowany, służę ciekawą, wiele wyjaśniającą tabelą z At Dawn We Slept.Fereby pisze: Bombowce nurkujące drugiej fali miały pierwotnie, w razie gdyby lotniskowce zostały wcześniej zatopione (atakami maszyn torpedowych), względnie w ogóle nie było ich w bazie, miały atakować infrastrukturę bazy.
Pozwól że ci coś przypomnę, nie dyskutujemy na privie, tylko liście dyskusyjnej, na której są także inni, mogący np. nie mieć dostępu do Pearl Harbor 1941 AJ-Pressu. Dlatego jeśli uważasz że jakiś fragment tej książki jest tak istotny dla tego wątku, że nieodzowne jest szybkie zajrzenie do inkryminowanej książki, to go zacytuj.
Jest wystarczająca, by wykazać iż niestety się mylisz - powtarzam, żadna z bomb o których mówimy nie wybuchła tuż pod pokładem i to jest najbardziej uparta rzecz pod słońcem, czyli fakt.Fereby pisze: Na początek, jakość i dokładność tych rysunków jest po prostu tragiczna.
I tu właśnie się mylisz - rysunek wskazuje wyraźnie, iż jedna z bomb wybuchła płytko pod pokładem, co wskazuje na ustawienie czułości zapalnika na drewno pokładu i dość krótkie ustawienie mechanizmu zwłocznego.
Zastanów się: a może wygląda to tak a nie inaczej, gdyż piloci stosowali inną technikę ataku, niż (mimowolnie chyba) założyłeś?Fereby pisze: Zgodnie z nimi kąt zrzutu bomby 1 i 3 wynosił mniej niż 60 stopni (w przypadku 3 był bliski 45 stopni), co oznaczałoby że piloci podciągnęli bombę, tzn. zaczęli wychodzić z nurkowania przed zwolnieniem bomby, co dowodziłoby złego wyszkolenia. Tylko bomba 2 wygląda na poprawnie zwolnioną i odprowadzoną.
Zanim wysnujesz teorię, że kąt padania i odbicia bomby nr 3 był identyczny dlatego, jest wynikiem wyjątkowej konstrukcji japońskich bomb burzących i przeciwpancerno-burzących, wynikłej z geniuszu japońskich konstruktorów, radziłbym zasłonić na przekroju pionowym części trajektorii bomb wychodzące za kadłub i porównać to z oryginałem. Wtedy zrozumiesz czemu zostało to narysowane tak, a nie inaczej i dotrze wreszcie do ciebie, że jest to rysunek poglądowy, którego funkcją nie jest pokazanie ani dokładnego kąta zrzutu, ani kąta przemieszczania się bomby w kadłubie, ani dokładnego miejsca gdzie zaczęło rozrywać ową bombę.
Dowodzą, ponieważ Japończycy w bombach HE przeciw okrętom zapalnik ustawiali na natychmiastową detonację (piszą o tym np. Isom i Lundstrom), a tylko w bombach SAP ze zwłoką (lub nie, opcjonalnie). Czyli gdyby bomba eksplodowała natychmiast, rozróżnilibyśmy jej rodzaj po tym, jak wyglądał wybuch. Skoro jednak wybuchła z opóźnieniem, już dzięki temu wiemy, że nie mogła to być HE, tylko SAP.Fereby pisze: Niestety, w przypadku Nevady rysunki wcale nie dowodzą, że użyte bomby były bombami burząco-przeciwpancernymi
Czym motywowano tak bezsensowne ustawienie bomb burzących, które przecież bez trudu są w stanie przebić stal konstrukcyjną, a nawet stal pancerną pokładu hangarowego lotniskowca, a w razie gdyby nawet jej nie przebiły, eksplozja na poziomie pokładu zada pokładowi startowemu i hangarowi znacznie większe szkody, niż wybuch na powierzchni pokładu startowego?
Od początku rozmawiamy wyłącznie o Val drugiej fali, których zadaniem było atakowanie okrętów a nie czego innego (tak przynajmniej czytałem).Fereby pisze:Miło wiedzieć, że jeszcze to pamiętał - czy Fuchida podaje także, że bomby przeznaczone do atakowania lotnisk i infrastruktury bazy, także były bombami przeciwpancerno-burzącymi, a także bomby dla maszyn niezrealizowanego, drugiego uderzenia?Halsey pisze: O ustawieniach zapalników bomb, w które uzbrojono Val do ataku na Pearl Harbor rzeczywiście Fuchida nie wspomina. To znaczy nie wspomina w swojej (i Okumiyi) książce. Ale Gordon Prange uzyskał odeń informację na temat typu użytych bomb i możemy ją znaleźć w At Dawn We Slept.
Przeczy temu trasa podejścia i atakowane cele.
Niemniej tak przy okazji, to trudno mówić o niezrealizowanym drugim uderzeniu, i to z dwóch względów. Raz - gwoli ścisłości to masz na myśli trzecie uderzenie, a dwa - sprawa owego trzeciego uderzenia to jeden z największych mitów wojny na Pacyfiku.
Gwoli ścisłości - drugiego uderzenia. To że samoloty zostają wysłane do ataku w dwu turach, nie oznacza że to dwa oddzielne uderzenia.
Sprawdziłem przypisy w odnośnym fragmencie At Dawn we Slept. Prange oparł się na dwóch źródłach: wywiadzie z Fuchidą z 1947 r. (dwa lata po wojnie pamięć Fuchidy była raczej w niezłej jeszcze kondycji) oraz Shigeru Fukudome Shikan: Shinjuwan Kogeki.
Prange oparł się na wywiadzie przeprowadził ten wywiad osobiście, czy też był to wywiad przeprowadzony dla kogoś innego, który mu go udostępnił? Sześć lat po wydarzeniach i po ciężkiej chorobie Fuchida wykazywał się równie świetną pamięcią, co inni po wielu latach. Ja tę pamięć zwę lojalnością. Fukudome także wiedział, iż najważniejszym dla oficera jest honor.
Chodzi ci o bomby standaryzowane tym oznaczeniem, do których dałeś link do wikipedii i zacytowałeś dane z wikipediii? Kwestia standardowych podwieszeń jest zawsze kontrowersyjna i słabo zbadana, ponieważ z reguły dowódcom pozostawia się dowolność w tego rodzaju kwestiach - co to ma do znajomości pewnych parametrów wyznaczonych (wielu) producentom bomb przez Cesarską Marynarkę, przyznaję się do niewiedzy.Kto nie wie, ten nie wie... Choć nieco dziwne, że przyznajesz się do niewiedzy akurat w tej materii, skoro nie jest to kwestia kontrowersyjna czy słabo zbadana, ale dosyć banalna. Doprawdy trudno mi uwierzyć, by ktoś o takiej wiedzy nie czytał nigdy o japońskiej bombie Typ 99 Nr 25 - bo o nią chodzi.Fereby pisze:Halsey pisze: dobrze wiemy, jakich typów bomb używały standardowo japońskie bombowce nurkujące przeciw okrętom
Niestety, nie wiemy tego dobrze
O ile te w ogóle byłyby w magazynach. Jak więc widać w Pearl Harbor dobór uzbrojenia został dostosowany nie do norm, tylko dobrany dla uzyskania jak największej skuteczności na celu głównym oraz zapasowym.Po zajrzeniu do literatury (wcześniej pisałem głównie z pamięci) muszę stwierdzić, że była w równym stopniu identyczna jak diametralnie różna. Ale jeśli chodzi o sedno (dlaczego B5N zabrały torpedy), to zapewniam cię że na hipotetyczne pancerniki USN pod Midway Kate zabierałyby torpedy aż do opróżnienia magazynów z tych ostatnich, i dopiero następnie przerzuciłyby się na bomby Typ 99 Model 80.Fereby pisze:Była diametralnie różnaHalsey pisze: gradacja celów w Pearl Harbor, na Morzu Koralowym i pod Midway była identyczna.
To mi nieodmiennie przypomina próby ustalenia przez Kapitol w latach 1948-52, co konkretnie mówił i miał na myśli F. D. R. podczas różnych narad. Czy zachował się jakikolwiek stenogram narady, podpisany przez Yamamotę, w którym twierdzi coś takiego? Ze stenogramu wynika, że mówił to we własnym imieniu, w imieniu swojej frakcji, czy streszczając poglądy frakcji do której należał Nagumo, w celu podsumowania zdań stron uczestniczących w naradzie?Tyle że akurat Yamamoto za najważniejsze cele do zniszczenia w Pearl Harbor uważał... pancerniki.Fereby pisze:Halsey pisze: Nawiasem mówiąc, już z racji istnienia tej wpojonej każdemu oficerowi Cesarskiej Floty gradacji pewna opowieść Fuchidy o "jego" pomyśle zniszczenia zbiorników paliwa Floty Pacyfiku w Pearl Harbor wygląda na bajkę.
Chodzi ci o Nagumę, czy Yamamotę? Bo tak się składa że pochodząc z rywalizujących ze sobą frakcji Cesarskiej Marynarki, postrzegali wszelkiego rodzaju gradacje dokładnie na odwrót.
Nigdy niczego takiego nie sugerowałem.Fereby pisze:Halsey pisze: Po drugie, gdyby pod Midway Japończycy mieli okazję do atakowania amerykańskich BB przez Kate, byłyby prędzej torpedowane niż bombardowane przez bombowce horyzontalne. Dlaczego Kate zabrały bomby na część pancerników w Pearl Harbor, obydwaj wiemy dobrze i nie ma potrzeby tego tu roztrząsać.
Sam właśnie przyznałeś, że dobór uzbrojenia zależy od warunków ataku i doboru celów.
Trudno, żebyśmy byli odmiennego zdania co do tego, czy słońce świeci w dzień czy w nocy - nie widzę tutaj potrzeby wyduszania ze mnie uznania oczywistego faktu...
Ale skoro już o przyznawaniu racji mowa, cieszę się, że milcząco przystałeś na to, iż bombardowanie pancerników przez bombowce horyzontalne to nienajlepsze rozwiązanie, jeżeli jest alternatywa atakowania ich torpedami (przypominam, że zaczęło się od twej sugestii, iż gdyby pod Midway czy na Morzu Koralowym Japończycy mieli okazję atakować pancerniki, Kate wybrałyby się na nie z bombami - tak to przynajmniej odebrałem).
Co oznacza właśnie, iż kluczowym dla doboru uzbrojenia dla japońskich dowódców nie były narzucone odgórne standardy, a przeprowadzone na bieżąco kalkulacje co do jego skuteczności przeciwko celowi głównemu i zapasowemu.Jak jednak łatwo możesz sprawdzić, japońskie samoloty bombowo-torpedowe do końca wojny preferowały torpedy a nie bomby przeciw pancernikom, i to niezależnie czy pancerniki te były w ruchu (np. South Dakota) czy też stały na kotwicy (np. Maryland albo Pennsylvania).
Oczywiste pytanie - po co komu specjalny zestaw uzbrojenia, skoro można w ogóle się obyć bez zestawów, po prostu decydując na szczeblu taktycznym? Rozważ skuteczność poszczególnych typów uzbrojenia względem osadzonego na płytkiej wodzie lotniskowca, z już zalanymi magazynami uzbrojenia.Bardzo mnie zainteresowało to, co napisałeś - pierwszy raz zetknąłem się z informacją o specjalnym (?) "zestawie uzbrojenia" do atakowania unieruchomionych lotniskowców, najwyraźniej odmiennym (?) od "zestawu" do atakowania płynących lotniskowców. Czy mógłbyś rozwinąć ten wątek? Chętnie dowiem się czegoś nowego. Oczywiście jak zwykle proszę o podanie źródeł, z jakich korzystasz.Fereby pisze: Bomby burząco-zapalające nadają się lepiej do atakowania infrastruktury baz lądowych oraz unieruchomionych lotniskowców.
Skoro to takie oczywiste i w sposób tak oczywisty wynikające z normatywów japońckiej marynarki, to czemu Prange w ogóle o to pytał? Nawiasem mówiąc, zamawianie bomb i innej amunicji w fabrykach poza granicami własnego kraju było powszechne w latach międzywojennych oraz odkupywanie nadwyżek od sił zbrojnych - skąd więc wiadomo, że np. Japończycy nie kupili partii bomb burząco-przeciwpancernych 250 kg o na tyle zbliżonych parametrach do własnych, że zakwalifikowali ich jak własne bomby wspomianego standardu?Dlaczego uważasz, że nie wiemy? Powtarzam, były to wspominane już bomby Typ 99 Nr 25, made in Japan, i jest o nich mowa w niejednej książce.Fereby pisze:Niestety, nie wiemy nawet, czy były to bomby burząco-przeciwpancerne, czy burząco zapalające, nie wiemy nawet zresztą, czy były to bomby produkcji japońskiej (Japończycy nagminnie używali zdobycznego uzbrojenia i mieli w składach nawet rosyjskie miny z XIX wieku, które zdobyli w Port Atrur; podczas poprzednich operacji w Chinach i Indochinach zdobyto sporo bomb produkcji francuskiej, angielskiej, sowieckiej i amerykańskiej).Halsey pisze: Po trzecie, raz jeszcze proponuję byś zwrócił uwagę na fakt, że bomby półprzeciwpancerne zrzucane na Yorktowna na Morzu Koralowym i pod Midway miały zapalniki działające z opóźnieniem najwyraźniej podobnym co na Nevadę w Pearl Harbor.
Pytałeś Lipieckiego o źródła powyższego w tym wątku, czy na privie?Rozumiem, zaprezentowałeś własne opinie i przemyślenia odnośnie tego co napisał Sławomir Lipiecki. Szkoda, liczyłem na jakieś mocne kwity.Fereby pisze: Pozwól więc, że przytoczę ci post ze strony trzeciej (7 marca 2010), którego autorem jest Sławomir Lipiecki, z moim podkreśleniem:
Sławomir Lipiecki pisze: Jak wynika z powyższej mapki, pancernik po ostatnim nalocie szedł spokojnie dalej, dopiero wtedy nastąpił ów słynny manewr między brzegiem, a pogłębiarką "Turbine" z nieopuszczonymi rurami refulatora.
Po ominięciu tej przeszkody, pancernik znalazł się na prostej drodze do wyjścia z bazy. Dokładnie wtedy odebrano na pokładzie rozkaz zakazujący wychodzenia z portu jakimkolwiek okrętom...
Jest chyba oczywistym, że moje posty odnosiły się do tego właśnie posta i ze swojej strony podałem uzasadnienie z punktu widzenia względów politycznych i propagandowych oraz taktycznych, czemu uważam ciąg wypadków przedstawiony przez Sławomira Lipieckiego za prawdopodobny
Teraz ty mnie zaskoczyłeś - to jedno z powszechniej wykorzystywanych źródeł i napisane w oparciu oń (zarówno w formie pierwotnej, jak wtórnej) są np. wszystkie biografie Nimitza oraz większość biografii admirałów służących na Pacyfiku, rozważań taktyki Floty Pacyfiku, itd. od początku lat 70. do chwili obecnej.Ponieważ źródła te interesują mnie bardzo konkretnie, proszę cię o podanie tytułu publikacji, w której mógłbym znaleźć te wywiady.Fereby pisze: Jeśli cię konkretnie interesują źródła (...) to kwestie związane z odkontrowersyjnianiem przez Kinga i Nimitza różnych zdarzeń podczas wojny, możesz znaleźć choćby w wywiadach Johna T. Masona z tym ostatnim.
Fereby