Coś przekombinowałeś Macieju. Owszem faktycznie uzgodniono że nie będzie się takich budować, ale jednocześnie w PART I, Article 1, B, (1), (a) i (b), jest mowa o Capital ships do których Deutshland jak najbardziej się kwalifikuje.Opancerzenia nie. Ale wyporności tak, choć może nie całkowity zakaz budowy panzershiffów gdzie indziej, ale czasowy
II traktat londyński artykuł 4, punkt 3 i 4 :
(a) Surface vessels of war, other than aircraft-carriers, auxiliary vessels, or capital ships of sub-category (b), the standard displacement of which exceeds 10,000 tons (10,160 metric tons) or which carry a gun with a calibre exceeding 8 in. (203 mm.);
(b) Surface vessels of war, other than aircraft-carriers, the standard displacement of which does not exceed 8,000 tons (8,128 metric tons) and which carry a gun with a calibre exceeding 8 in. (203 mm.).
I ponownie zaznaczę że tak jak poprzednio, tak i tutaj nie ma mowy o pancerzu, za to jest o wyporności i kalibrze dział
Uważam że zdrowy rozsądek polega na trzymaniu się faktów i logice, ale jeśli tak chcesz to nie możesz zaprzeczyć że potencjał Grafa Spee był zdecydowanie wyższy niż dowolnego współczesnego mu krążownika, zaś przeznaczenie ciężkich okrętów Kriegsmarine było cokolwiek wywrócone do góry nogami. Nie wspomnę już o współczesnej klasyfikacji i przeznaczeniu okrętów, które generalizując bardzo często niewiele mają wspólnego tak z przeznaczeniem i potencjałem jak i wypracowanym przez dziesięciolecia (a może i stulecia) sposobem klasyfikowania okrętów. Jednostki niestandardowe, jak Graf Spee zawsze sprawiają problemy z klasyfikacją która zawsze była tylko i wyłącznie rzeczą umowną i w związku z tym uważam że najlepiej trzymać się oryginalnej terminologii. Uważam również w związku z powyższym, że tupanie nogą na zasadzie Ja tam pozwolę sobie pozostać przy swoim i Deutschlanda nigdy za pancernik nie uznam, jest podejściem równie infantylno- powierzchownym (jak zresztą cała ta dyskusja w tej formie) jak podejście Smoka, tyle że on to robi w sposób sympatyczny, Ty natomiast zupełnie bez sensu się zacietrzewiasz.Wyobraź sobie, że wiem jakie były postanowienia traktatów. Tylko że oprócz nich jest jeszcze coś takiego jak zdrowy rozsądek, a także wypracowany przez dziesięciolecia (a może i stulecia) sposób klasyfikowania okrętów, w uproszczeniu uzależniający klasę okrętu od jego przeznaczenia i potencjału, a nie od tego czy przekracza bądź nie jakies tam sztucznie wyznaczone limity wyporności czy kalibru artylerii.
Ano właśnie, tylko że w przynajmniej 2 książkach, z których jedna jeśli się nie mylę to: Admirałowie Hitlera - G.H.BENNETT, R.BENNETT, wyraźnie napisano że projektując Deutshland chciano mieć okręt o możliwie jak największym potencjale bojowym, którego główną funkcją będzie stanie się zalążkiem odbudowywanej marynarki wojennej. Wybór był pomiędzy kilkoma wersjami pancerników obrony wybrzeża lub okrętem oceanicznym. Zdecydowano się na okręt oceaniczny mając na uwadze możliwość odzyskania przynajmniej części kolonii (mniejsza o to jakie były podstawy tych nadziei wśród oficerów marynarki wojennej).Istotą problemu jest: do czego miały służyć Deutchlandy ? Miały pełnić funkcje stricte krążownicze. Uzbrojenie i tonaż były skutkiem traktatu, ale funkcja nie. Wszelka klasyfikacja musi w pierwszym rzędzie odnosić się do funkcji - przeznaczenia.
Dokładnie. Pół biedy jeśli wszyscy traktują to jako rekreacyjną pogadankę lub wymianę informacji. Czasami jednak zdarzy się ktoś kto zacznie tupać, grozić „zabraniem zabawek i pójściem do własnej piaskownicy” - co jest jeszcze do przeżycia, ale gdy zaczyna do tego zarzucać pozostałym brak powagi, to aż się prosi o zwrócenie uwagi (zwłaszcza gdy do tej pory miało się tego kogoś za konkretnego człowieka).Klasyfikacja to jeden z tych tematów, który nigdy nie ma końca. Nawet chwilowe zamkniecie pewnego etapu dyskusji daje pewność, że i tak sprawa kiedyś wróci .