Domku.
Trzęsienia ziemi i powstające w ich wyniku tsunami zdarzają się.
Podobnie jak tajfuny.
Oraz ( w przypadku Pacyfiku, choć to chyba zbyt duże uproszczenie mając w pamięci rozmiar tego oceanu ) sztormy.
Problem polega na częstości występowania w danym rejonie określonej pogody.
Tsunami na otwartym ( głębokim ) akwenie to raptem mini zmarszczka na wodzie. Możesz jej niemal nie zauważyć. Spiętrza się przy brzegu.
A jeśli już mówimy o jakiś super falach na oceanie ( nie wnikam czy to fantastyka czy nie ), to mamy jedną - dwie falę i znów spokój. Ot trzeba przetrwać parę minut i po sprawie.
Podobnie sztormy itd. Jak są rzadko, to mniej się nimi przejmujesz ( patrz choćby jak wyglądały okręty robione na Morze Śródziemne - przeca też niezbyt sztormowe, ale potrafiące się rozkołysać całkiem nieźle - tyle że czasami ).
Natomiast na północy Atlantyku to są takie rejony, że przez parę miesięcy w roku sztorm jest standardem. To znaczy pogoda, której z przyzwyczajenia już nie nazywasz sztormem - bo to ot takie średnie falowanie. Sztorm dopiero przychodzi ( jak mróz w Rosji

).
Tyle że to średnie falowanie, jak się zdarzy takie samo na innym akwenie, to już duży sztorm. Ot klasyczna teoria względności, w ujęciu morskim
W związku z tym, jak planujesz działania na tych niezbyt miłych do żeglugi akwenach, to musisz mieć jednostki które sobie z tym poradzą. Albo przez sporą część czasu w roku nie będziesz w stanie tam działać.
Jak nie planujesz sobie działania w tych rejonach, to możesz sobie te właściwości odpuścić.
Nigdy nie ma nic za darmo. ( ostatnio to nawet podobno i w mordę za darmo nie chcą dać. No może ktoś Ci zaszkodzić gratis, ale chyba nie to chodzi... )
Bolid formuły I wygląda nieco inaczej niż ciężarówka.
Bolidem nie przewieziesz 20 ton cementu na raz.
Ciężarówką tak.
Ciężarówka nie ma specjalnych szans na zwycięstwo na torze formuły I.
Cena pewnie podobna ( jak weźmiemy porządną ciężarówkę )
Czy może z innej beczki.
Co lepsze? Duży TIR o nośności powiedzmy 50 ton, czy ciężarówka robiąca w kaminiołomach o nośności 50 ton?
Ano zależy gdzie i do czego.
Z okrętami to samo.
Dlatego określanie który tam był najlepszy czy najgorszy uważam za lekkie nieporozumienie ( poza tym, że KGV najlepszy był

, co chyba oczywiste dla każdego jest?

).
Mógł być najlepszy w jakiś tam warunkach. Ale nie zawsze i nie wszędzie ( oj przepraszam zapomniałem o Iowkach, Nevadzie, Bismarcku, Richelieu, Yamato i Littorio pewnie też

)
A jeszcze wracając do targania tankowca wraz z pancernikiem KGV w celu uzyskania zasięgu jak na South Dakocie.
Sam wspominałem o tym, że to pisali to jeszcze więksi złośliwcy ode mnie. No i wskazywałem też na jakiś zabłąkany samolot czy okręt podwodny. Taki tankowiec to jednak łatwiejszy cel, a co mam w d..ie tego nikt mi nie wyłupie, więc niby lepiej targać paliwo ze sobą.
Ale na końcu się zastanawiam czy warto. Od razu powiem, że nie wiem, ale mam wątpliwości.
Jak się przekombinuje z parametrami to się ponosi koszty w postaci dziwnych kompromisów ( niewygoda, ciasnota, dziwne zachowania na fali, jakieś błędy w stylu możliwość zatopienia bez uszkadzania cytadeli itd ).
Ale wzrasta też koszt samego produktu.
Ja tam jestem dość ostrożny przy porównywaniu cen budowy okrętów w różnych krajach - mogą być zadziwiające różnice wynikające z lokalnych zwyczajów, kosztów robocizny, dostępności surowców, podatków i innych takich.
Ale widziałem szacunki wskazujące, że za cenę 3 szt South Dakot Amerykanie mogli sobie zbudować 5 szt KGV i do tego ze 3-4 szybkie tankowce.
W tej samej globalnej cenie.
Nie weryfikowałem poprawności tych szacunków.
Cóż jeśli są słuszne - pytanie co lepiej mieć?
Pomijam czas ( czasem wręcz decydujący czynnik - ciekawe czym mieliby ganiać Bismarcka Brytyjczycy jakby mieli się zamienić z Amerykanami na floty - wraz z datami wejścia do służby poszczególnych jednostek - to tak pierwszy przykład z brzegu )
A w czasie kiedy wchodziły do służby KGV, PoW i być może DoW to South Dakoty wejść nie mogły nawet jakby rząd wyasygnował na nie 10x tyle środków.
Wynik starcia 1:1 South Dakoty z KGV jest trudny do przewidzenia ( moje zdanie znacie, podobnie jak Sławomira Lipieckiego - dla uproszczenia podam, że są całkowicie różne

), ale starcie 5 szt kontra 3 szt to chyba jest łatwiejsze do przewidzenia. ( Zdania zwolenników wyższości konstrukcji USA nad resztą świata się domyślam i nie oczekuję odpowiedzi ).
Podobnie jak wyniku starcia z dowolnym zespołem innych okrętów. No może z wyjątkiem Yamatów, to zawsze lepiej jest mieć 5 szt KGV niż 3 SD ( tak wiem, są tacy co będą wykazywać coś przeciwnego ).
A tankowce załatwiają sprawę zasięgu, kosztem pewnej upierdliwości.
Co lepiej mieć?
EDIT:
Nie podejmuję się oszacować kosztów eksploatacji.
Za dużo zmiennych.
Spalanie paliwa zależy mocno od prędkości, a przeglądy i inne takie...
Nie widziałem takich statystyk.
A na końcu i tak nic nie powiedzą, bo lokalne ceny....
EDIT EDIT
Połączyłem dwa posty