W 1955 roku generał Douglas MacArthur miał wygłosić w Akademii West Point przemówienie, które później opublikowano w kilku amerykańskich gazetach w następującym brzmieniu: "Narody świata będą musiały się zjednoczyć w czasie kolejnej wojny, która będzie wojną międzyplanetarną. Narody Ziemi muszą kiedyś stworzyć wspólny front przed atakiem ludzi z innych planet".
W USA zawrzało, a zwolennicy teorii spiskowych zaczęli odgrzewać wszelkie możliwe historie związane z UFO. Począwszy od operacji "High Jump", na badaniach Browna skończywszy. Według opinii publicznej, oświadczenie MacArthura miało wyjaśniać, dlaczego w 1946 roku wysłano ekspedycję w Antarktykę.
High Jump
W 1946 roku na Antarktykę wysłana została, przez sekretarza marynarki Jamesa Forrestala, Task Force - 68 (Grupa Operacyjna - 68) pod dowództwem znanego odkrywcy i polarnika, kontradmirała Richarda E. Byrda.
W nazwie operacji - "The United States Navy Antarctic Developments Program, 1946-47" - zawarto informację, że jest to wyprawa badawcza. Podobne sugestie wyrażało dowództwo kontradmirała sugerowało, że jest to wyprawa badawcza. Tak też była reklamowana w mediach.
Ekspedycja miała trwać kilka miesięcy, ale skończyła się po niecałych ośmiu tygodniach. Amerykanie przybyli na Ziemię Królowej Maud w połowie grudnia 1946 roku.
W czasie odwrotu, kiedy TF-68 zawinęła do chilijskich portów, dziennikarze dowiedzieli się od marynarzy o dziwnych wydarzeniach, jakie miały miejsce kilka tygodni wcześniej. Potwierdził to też kontradmirał Byrd, który bez ogródek powiedział, że "TF-68 napotkała nowego wroga, i że może on latać od bieguna do bieguna z niesamowitą prędkością".
Wszystkie te informacje pojawiły się w chilijskiej prasie, jednak rząd USA nigdy ich nie potwierdził. Słowa generała miały być świadectwem, które miało potwierdzać wersję o spotkaniu UFO.
http://facet.interia.pl/obyczaje/histor ... Id,2161396
Coś jednak było na rzeczy skoro informacje pojawiły się w Chilijskiej prasie ,ale też ciekawe jest to ,że w całej operacji brało udział kilka tysięcy marynarzy ,żołnierzy czy pilotów ,to przy takiej liczbie świadków na pewno ktoś musiał puścić parę?
Po nizej High Jump ciekawy artykuł
http://facet.interia.pl/obyczaje/histor ... nId,955958
cytat
Według porucznika Johna Sayersona, pilota łodzi latającej Mariner, jeden z samolotów tego typu został zestrzelony i spadł do morza. W tym samym czasie około 10 mil od głównych sił został zaatakowany niszczyciel USS "Maddox", który szybko stanął w płomieniach i zatonął.
Zagadki
Pojawiają się pytania, w jaki sposób Amerykanom udałoby się zamaskować tak duże straty? W zeznaniach por. Johna Sayersona jest mowa o niszczycielu USS "Maddox", natomiast u Rosjan raz pojawia się "Maddox", a innym razem "Murdoch". Problem w tym, że w tym czasie nie służył w US Navy żaden niszczyciel o nazwie "Murdoch", a "Maddox" nie uczestniczył w operacji High Jump.
Wielu badaczy sądzi, że Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych zmieniła nazwy kilku jednostek, aby ukryć straty poniesione w Antarktyce. Taka operacja była bardzo prosta. W latach poprzedzających II wojnę światową i w trakcie jej trwania wybudowali oni 783 niszczyciele 16 różnych typów. W chwili zakończenia wojny prawie 200 stało jeszcze na pochylniach w różnych stadiach budowy. Zniknięcie jednego czy dwóch nie stanowiło większego problemu.