Mam pytanie o amerykańskie węglowce (Jupiter, Cyclops i in.), a konkretnie o to „rusztowanie” które zajmuje większość długości kadłuba. Domyślam się że są to urządzenia do załadunku i rozładunku węgla, jakieś takie bardziej zaawansowane niż zwykłe dźwigi czy bomy spotykane na ówczesnych frachtowcach. Ale jakoś nie mogę znaleźć jak konkretnie, na jakiej zasadzie to działało i czym się różniło od systemu „tradycyjnego”?
Parę zdjęć obrazujących jeszcze to, że system ten występował w różnych wersjach, zapewne o zróźnicowanym stopniu zaawansowania:
Nie wydaje mi się, aby w sposobie działania tych urządzeń było coś niezwykłego.
Po prostu jest ich więcej i są po obu burtach, aby można było w tym samym czasie zaopatrywać co najmniej dwie jednostki na paru stanowiskach jednocześnie .
Grzechu pisze:...Po prostu jest ich więcej i są po obu burtach, aby można było w tym samym czasie zaopatrywać co najmniej dwie jednostki na paru stanowiskach jednocześnie .
Chyba,, że torpedowców
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Czyli co, żadncyh cudów w tym nie ma, tylko naćkane gęściej dźwigów niż na innych jednostkach? Jestem zawiedziony
A po co ta pozioma szyna/szyny (nie wiem jak to inaczej nazwać) łączące poszczególne dźwigi na niektórych jendostkach? To jakieś wzmocnienie całości konstrukcji, czy urządzenie służące przenoszeniu węgla pomiędzy ładowniami?
Stawiałbym na usztywnienie konstrukcji.
Przemieszczanie węgla między ładowniami byłoby OK, ale zauważ, że kratownice zamontowane w "masztach" skutecznie blokują drogę ewentualnemu czerpakowi przesuwającemu się po teoretycznej "suwnicy" na szczycie.
Grzechu pisze: kratownice zamontowane w "masztach" skutecznie blokują drogę ewentualnemu czerpakowi przesuwającemu się po teoretycznej "suwnicy" na szczycie.
Tak to wygląda, ale z drugiej strony - wydaje sie też, że ramiona dźwigów mają możliwośc poruszania się tylko w płaszczyźnie prostopadłej do osi wzdłuznej kadłuba (od pionu do poziomu), a więc w jaki sposób podnoszą węgiel z ładowni?
Kiedyś w Pancerniczkach wrzucałem fotki z książki Valećne Lode vol. 2
Dziś kolej na rysunki schematyczne. Może coś pomogą.
Muszę dodać, że dotyczą rejsu eskadry Rożestwieńskiego.
IMG_20181109_192136.jpg (216.1 KiB) Przejrzano 10515 razy
IMG_20181109_192052.jpg (206.68 KiB) Przejrzano 10515 razy
IMG_20181109_192107.jpg (216.01 KiB) Przejrzano 10515 razy
Jakość nie jest najlepsza, bo to są fotki robione komórką.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Słowa może i śmieszą nas (tak samo, jak nasze ich), ale w książce treści są interesujące.
W każdym bądź razie jakoś nie spotkałem w naszych książkach takich fajnych schematów. Skoro je mam, to dlaczego nie wspomóc Kolegi w potrzebie ?
I tak na marginesie, to nie jest moja bajka. Jednak okres flot parowych stworzył tyle interesujących jednostek, że trudno go pominąć.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Znalazłem takie zdjęcie przedstawiające załadunek węgla z Cyclopsa na pancernik South Carolina:
Kliknij obrazek, aby powiększyć
Dziwne, że najwyraźniej odbywa się to za pomocą lin rozpiętych między rufą węglowca a dziobem okrętu zaopatrywanego, a nie całego tego (rzekomo zaawansowanego) systemu dźwigów na śródokręciu Cyclopsa...
de Villars pisze:
Dziwne, że najwyraźniej odbywa się to za pomocą lin rozpiętych między rufą węglowca a dziobem okrętu zaopatrywanego, a nie całego tego (rzekomo zaawansowanego) systemu dźwigów na śródokręciu Cyclopsa...