Jakkolwiek nasze możliwości był średnie w tym względzie, to z pewnością można było zrobić więcej. Samym radiem wojny się nie wygra, ale nie było lepszego sposobu na usprawnienie dowodzenia, taka inwestycja usprawniła by naszą armię bardziej, niż korpusy czy grupy armii. No, tyle że szykowaliśmy się do powtórzenia wojny z 1920 roku, a tam akurat wrogą łączność radiową udało się nieźle zepsuć, stąd paniczny strach, że ktoś może to zrobić nam...jogi balboa pisze: ↑2021-06-24, 21:55 Nie samoloty, nie czołgi, nie artyleria, tylko radio, radio, radio w każdym czołgu, każdej kompanii i każdej lepszej psiej budzie stojącej przy co lepszej szosie. Radio by wystarczyło żeby Niemcy potrzebowali dodatkowych miesięcy na pokonanie nas
Ja skupiłbym się również na drobiazgach, np. na zapoznaniu naszych lotników i przeciwlotników z tym, jak wyglądają samoloty przeciwnika; jakieś tablice rozpoznawcze, proste modele, takie rzeczy. Żeby przeciwlotnik wiedział, do czego walić, a do czego nie, i dał żyć Karasiom i towarzyszom. Żeby pilot myśliwski nie meldował ze zdziwieniem, że atakowała go awionetka...