Wiesz co Wojciechu - nie tyle "boli mnie" zatopienie Moskwy (chyba tylko w tym sensie, że żal okrętu, zawsze to jednak kawał historii z nim związanej...) co styl i poziom narracji z tym związanej - jedni lubią koszarowy styl inni nie... Obrazuje on bowiem, że w miejsce przemyślenia wielu realnych wątków i problemów dalej króluje u nas opowiadanie sobie jednoczących i naiwnych do absurdu baj, z których jednak nie wynika kompletnie nic poza chwilą doraźnej radochy... I wyobraź sobie, że skrytykowałbym dokładnie za to samo także Rosjan gdyby prowadzili w taki sposób swój wywód wraz z jego niesamowitą głębią

Nie obraź się ale perspektywy pisania sobie z dalekich krajów, gdzie nie masz ryzyka, że ci rządowe skutki (+ ich nieprzewidziane przez nikogo konsekwencje) takiej a nie innej "szybkiej polityki" spadną bezpośrednio na głowę są zupełnie inne.
Bo obawiam się, że dla najbardziej tu aktywnych wszelakie skutki tego co ewentualnie może się stać są dosyć niebezpośrednie lub dotyczą bardziej ich rodzin niż ich samych wprost na dany moment
A to robi istotną różnicę bowiem nie dla was jakby problemem bezpośrednim są nieopisywane wobec potrzeby trzymania linii kwestie i problemy z uchodźcami czy wyraźnie widoczny brak całościowego i realnego pomysłu co z tym wszystkim począć poza serią sprawiających wrażenie zupełnej przypadkowości szybkich piłek - nie jest łatwiej uciec do przodu demonstrując "wojowniczą postawę" czy "wyłapywać mniemaną V kolumnę"?

Stare sprawdzone metody rules... Polecam swoją drogą starą książkę Konfederacja Barska profesora Konopczyńskiego - znajdziemy w niej samych siebie

na tle innego konfiktu z Rosją, w której co prawda wątek ukraiński ma zupełnie inny wydźwięk ale dosyć dobrze pokazuje on jak realistycznie i dziwnie patrzymy na problem wojen tego rodzaju wierząc w to, że bitwa x czy Y rozstrzyga o wojnie, że dostawy sprzętu tu lub tam oznaczają "przełom" czy, że Rosjanie znowu dają... Otóż zupełnie nie rozstrzyga bo decydują zupełnie inne elementy zabawy zwanej wielką polityką w której nas tak po prostu nie ma. Po prostu oczekiwałbym większego dystansu wobec dosyć prymitywnej polityki informacyjnej widocznej z obu stron. Co do Moskwy to czy aby teza o tym, że była ona integratorem nie wydaje się mocno naciągana? Przecież akurat ten krążownik właśnie nie otrzymał ani nowych anten ani w zasadzie niczego co mogłoby o tym świadczyć a nawet szkolne użycie systemu S-300f raczej ostatnio odbyło się w dosyć odległych czasach?
Nie wiem może niektórych wojna kręci - mnie nie ale zdumiewająca łatwość niektórych z współziomków do bicia piany z okazji obecnego konfiktu połączona z wyłażeniem z szafy jakichś do tej pory trzymanych frustracji i fobii znajduje niekiedy dziwny wyraz - no choćby jak z tym butem i wybijaniem zębów...

Jakoś dziwnym trafem ma się wrażenie, że to nie do końca "aluzja" tylko, że co niektórzy na serio mieliby chętkę... I co to jest język ludzi wymieniających swoje poglądy?
PS + Napoleonie czy ty w ogóle myslisz, czy tylko się "przyłaczasz?

Braki w wiedzy własnej i fakt, że o wielu rzeczach nigdy nie słyszałeś usiłujesz tłumaczyć rosyjskim sposobem myślenia?

Różnorodność poglądów to impuls dla rozwoju jeżeli ktoś szuka wszędzie jedności to niech se do rządzącej partii się zapisze...