W zasadzie to nie ma też różnicy między polskim politykiem, a papugą. Potrzebne ładne piórka i klepanie wyuczonej frazy. Zdrowym rozsądkiem to jest przepełniona propaganda. W każdej jest tego rozsądku bogactwo. Łukaszenka to jeden z najrozsądniej gadających dyktatorów, który klepie tam swoje zdroworozsądkowe mundrości do ludu. Na zdrowy rozsądek próbuje się wciskać, że Rosja już się rozpada, już za moment odstrzelą Putina itd. itp. Tobie takie zdroworozsądkowe banały wystarczą i to wszyscy tutaj wiedzą. Poziom twoich ambicji zaspokaja się na tym, że ubierzesz sobie dowolną argumentację i ją wyartykułujesz.
Ja ci zwracam tylko uwagę, że niektórzy funkcjonują inaczej. Sprawdza się jakieś fakty zanim stawia się jakieś twierdzenia. Jak nie można zweryfikować "faktu" to ocenia się go z dystansem, a nie robi bufonady, bo nic że się udowodnić nie da, ale tobie wystarczy, że obalić też się jakiejś nieistniejącej bzdury nie da to już można polemizować, że jak nie obalona to może być bzdura prawdziwa itd. itp.
Główna różnica między ścisłymi, a humanistami jest taka, że ci drudzy mają przeważnie problem przyznania, że czegoś nie rozumieją i po prostu nie wiedzą. U ścisłowców niestety umysł jest nastawiony na uzyskanie poprawnego rozwiązania choć by to miało stać się pracą całego życia. U humanistów nagminnie widzę tendencje do kreowania odpowiedzi w ramach jakiegoś dziwnego wybiegu a la wiem niewiele, ale się jednak wypowiem, bo coś tam zdaje się wiem i może jakoś nikt się nie zorientuje, że w zasadzie gó... to warte