Problem z Leopardami był taki, że tak naprawdę nie było nas na nie stać. L2A5 trafił się jak ślepej kurze ziarno, a za modernizację L2PL płacimy krocie, choć ponoć wybrano najtańszą możliwą opcję. Więc to nie było tak do końca wszystko super. Weszliśmy nagle w 2 typy czołgów, a jak popatrzyć na wersje to tych typów jest kilka razy tyle wliczając wozy pomocnicze.
Tutaj zabrakło generalnie strategii i długoterminowego planowania. Lepszym rozwiązaniem okazało się nasze doraźne jakoś to będzie. No jakoś nie będzie i teraz wydamy bagatela dwadzieścia kilka miliardów po to by łatać to "jakoś będzie". Winę po części ponoszą też niektórzy wojskowi, właśnie takim jakoś to będzie podejściem. M1A2 Sep V3 to dalej topowy czołg tj. Leopard 2A7 i tutaj też nie można w ogółach nic zarzucić. W szczegółach to już bardziej skomplikowane zagadnienie. Przez lata niestety wojsko żyło jakimiś perłami w koronie tj. 11. LDKPanc, czy 6. BPD i nic więcej ich nie obchodziło poza jeszcze misjami zagranicznymi. Dopiero wojna w Donbasie to był jakichś zimny prysznic, bo część uzmysłowiła sobie, że stan naszego wojska wiele nie odbiega od ukraińskiego. Zbyt zacofane, zbyt słabe, zbyt skadrowane itd. Niedługo będzie już 10 lat wzmożonych inwestycji i dalej bardak w wielu obszarach.
Jak się teraz coś nie poprawi to tematykę dla własnego zdrowia lepiej będzie porzucić, bo szkoda nerwów na obserwowanie tego kabaretu. Ponad 20 lat by wypracować decyzję o okrętach bojowych dla MW. Kilkanaście lat na haubicę. Czołgowy miszmasz. Teraz się okazuje, że Rosomaki nie takie, za mało licencji w licencji i będą się bujać z tym nie wiadomo ile. Lotnictwo Amerykanie potrzebowali to sobie je zorganizowali, ale już OPL to kolejny rodzimy dramat. Itd.
No już raczej nie. Pisałem jak to się mogło dla nich skończyć jakby obrona im nie wyszła na początku.
Dajemy im naprawdę sporo. A to, że potrzebują więcej to inna sprawa. Jakby to Polska była na ich miejscu też bym uważał, że należy nam słać setkami Abramsy. Przecież wiedzieli, że może do tego dojść i jak się do tej wojny przygotowywali? Tam też nie wszystko grało jak należy. Ja zamiast wpadać w hurra optymizm wolę zwracać uwagę w pierwszej kolejności na nasze słabości i bolączki byśmy się kiedyś nie obudzili z ręką w nocniku i licząc na to, że nasza bohaterska postawa zmusi kogokolwiek do słania nam pomocy. Jeszcze raz przypomnę, że armie się ma po to aby wojny nie było. Jest ryzyko, że Ukraina przestanie mieć geopolitycznie znaczenie i coś się może skupić na nas. A my nie mamy nawet takiego potencjału jak dzisiejsza Ukraina. Może też rzutem na taśmę będziemy dostawać masę granatnikow i MANPADSów oraz hełmy, czy opatrunki. Niestety potrzeba jeszcze coś więcej. Bądźmy zwyczajnie rozsądni i pozwólmy wojskowym ocenić sytuację, jak i możliwości pomocy z naszej strony. Z pewnością mają większą wiedzę choćby z wywiadu, aby podjąć właściwą decyzję, a nie opartą na buńczucznych deklaracjach jednej lub drugiej propagandy.