podstawowe czwórki to jednak nie dają żadnej przewagi w stosunku do współczesnych czołgów rosyjskich
Nie sądzę. Tym bardziej, że Rosjanie, tak jak napisał Greg-tank, mają na wyposażeniu w większości wozy starsze.
Dla mnie jedynym zaskoczeniem jest to ,że ktoś agenturę i V kolumnę nazywa opozycją.
Dla mnie zaś zaskoczeniem może być to, że ktoś formułuje tak kretyńskie uwagi.
1) Rozbudowa naszej armii nie zapewni nam bezpieczeństwa wobec Rosji (zakładam, że w postaci choćby sprzed 24 lutego 2022). Z tej prostej przyczyny, że Rosja zawsze będzie miała większy potencjał - ludnościowy i przemysłowy.
2) Wniosek jest z tego taki, że nasze siły zbrojne mogą być tylko elementem naszego systemu bezpieczeństwa.
3) Kolejnym elementem MUSZĄ być sojusze. Z racji przynależności do NATO musimy coś do sojuszu wnieść - armia jest tu więc istotnym elementem - ale to tylko część składowa.
4) Elementem systemu naszego bezpieczeństwa, choć mniej istotnym niż NATO na wypadek "gorącego" konfliktu, jest też UE.
Dopiero razem może to dać jakiś skutek. Ktoś to to rozumie nie jest "agenturą" tylko osobą rozsądną. Ktoś kto tego nie rozumie jest głupcem.
Bo Rosja przeszła na gospodarkę wojenną, co oznacza że Ukraina wygra stosunkowo szybko albo wcale.
Obawiam się, że bez względu na to co Rosja zrobi z gospodarką, to może nie wygrać ani szybko, ale też i Ukraina wcale tej wojny nie przegrać.
Przyznam, że jej przebieg trochę mnie zaskakuje i uważam, że jest trudno przewidywalny. Ale jeżeli nie zdąży się coś wyjątkowego, to ta wojna może jeszcze długo potrwać. Bez wyraźnego wyniku. Zasobów Rosja jeszcze trochę ma, więc jeżeli zacznie je zużywać rozsądniej, to starczą jej jeszcze na dość długo. A Ukraińcy, będąc na "kroplówce" Zachodu, też mogą jeszcze wytrzymać jakiś czas. Mogą osiągnąć jakieś sukcesy, ale nie sądzę by były to sukcesy kardynalne (chyba, że jak wspomniałem, z powodu jakichś trudno przewidywalnych zdarzeń, Rosja się "posypie"). Myślę, że koniec tej wojny będzie przy stole negocjacyjnym. I że Ukraińcy będą z czegoś musieli zrezygnować. Ich sukcesem (i to ogromnym) będzie powrót do stanu sprzed 24 lutego. Tak mi podpowiada zdrowy rozsądek, choć na wojnie nie zawsze się on sprawdza. Gdybym jednak miał zaryzykować, to tak bym postawił.
A wojnę jako taką, Rosja już przegrała. Putin chciał wszystko. A dostanie (jeżeli dostanie) co najwyżej to co już i tak miał lub ewentualnie jakąś "nagrodę pocieszenia" (zależy mu pewnie na terenie południowym, ale utrzymać go nie będzie mu łatwo). I chyba ma tego świadomość, bo to co teraz robią Rosjanie jest obliczone raczej na wymęczenie Ukraińców niż pokonanie.
Absolutnie nie. Liczy się wyłącznie produkcja uzbrojenia, amunicji i ilość rekruta.
A to już zależy od tego, jaki charakter przyjmie wojna. Wojna Rosji z NATO na pewno wyglądałaby zupełnie inaczej.