Proszę pamiętać, że obrona wybrzeża w 1939 przy posiadanym potencjale oraz jego brakach przesadnie racjonalna nie była i z takich lub innych powodów trudno było przygotować jakiekolwiek w miarę racjonalne plany. Co więcej jedynych jej jako takich szans upatrywano przecież w sojusznikach całkowicie podporządkowując się ich pomysłom, fumom czy życzeniom. Przecież ów brak min się nie wziął znikąd...
Co do braku aktywności to podejrzewać można, że spowodowany był w głównej mierze oczekiwaniem na pomysły Warszawy, która przecież swój "pomysł" na wojnę opierała zasadniczo głównie na trwaniu i nie ryzykowaniu - a no i oczywiście na tym co tam sojuszniczy uradzą czy umyślą.
Pamiętajmy także, że w pierwszych dniach wojny wcale nierzadkie było wierzenie w to, że się reżim Adolfa posypie ot tak od środka - mniejsza z tym na ile było to realne - tak czy inaczej suma naszego specyficznego "myślenia wojennego" które znakomite próbki na żywo widać i dziś musiała sprawić, że te planowanie i dowodzenie było oparte na wielkiej improwizacji, którą przecież tak zdajemy się lubić...
Pozdrawiam