szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

czyli hobby, kultura, sztuka, wścieklizna i w ogóle offtopic...

Moderator: nicpon

Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4929
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Maciej3 »

oraz mieć kompetencje społeczne.
To zdaje się jest ta kluczowa sprawa dlaczego "ścisłowców" jest tak relatywnie mało w zarządach.
Jakoś tam ( dane z ... czegoś tam ) zdaje się, że osoby wybitnie "ścisłowe" w dziedzinie kompetencji społecznych nader często mają deficyty. To już nawet jest przysłowiowe jak to "jajogłowi" żyją w swoim świecie.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1310
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

Maciej3 pisze: że osoby wybitnie "ścisłowe" w dziedzinie kompetencji społecznych nader często mają deficyty. To już nawet jest przysłowiowe jak to "jajogłowi" żyją w swoim świecie.
:lol:

Ja tego nie powiedziałem.
Napoleon
Posty: 4638
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Napoleon »

Macieju3, nigdzie nie napisałem, że jesteś biedny! Nie mam pojęcia skąd to wziąłeś. Natomiast chciałem tylko wyjaśnić, że pojęcie biedy jest pojęciem względnym. Może nie uczyniłem tego zbyt zręcznie, przepraszam, ale zdania nie zmieniam. Każdy z nas ma jakieś aspiracje, oczekiwania. I do tego porównuje swą sytuację. Ale to jest spojrzenie bardzo subiektywne.
Politycy zaś nie wskazują na to, czy ktoś jest bogaty czy biedny. Jeśli już, to takich ocen, czy raczej szacunków, dokonuje się porównując zarobki w kraju, określa średnią i na tej podstawie (względnej!) ustala się jakie zarobki można uznać za wysokie, jakie za średnie, jakie za niskie. Politycy nie mają tu nic do gadania. To kwestia statystyk.
Następnym razem zagłosuje na jarka
Jeśli dożyje w dobrej kondycji. Ale wpadając w desperację masz jeszcze sporo innych wyborów, np. kogoś z Konfederacji lub dla odmiany Zandberga... :wink:
Ja odpowiem - tak. Lepiej nie robić niczego niż robić wykonywać działania idiotyczne.
Jest to już jakaś odpowiedź, Peceed, ale w takim razie co robić (pomijając budowę elektrowni jądrowych)?
Jesteś bezczelny w obłudzie. Nagle przejmujesz się czego chcą wyborcy?
:?: Ty zaś jesteś naiwny do granic wytrzymałości. KAŻDY polityk musi się przejmować tym, co chcą jego wyborcy. Inaczej szybko przestanie być politykiem. Czy Ty wiesz co oznacza słowo "obłuda"? Bo mam wrażenie, że niekoniecznie. Politycy bywają różni, ale szczerze interesuje ich to co ich wyborcy chcą.
Mój pogląd jest oparty na naukowych faktach a nie ekopropagandzie.
Twój pogląd oparty jest na jakimś bełkocie znalezionym w internecie, który akurat pasuje twoim wyobrażeniom.
Zmiany klimatyczne to fakt. Zmiany oznaczają zaburzenie równowagi - a to zawsze oznacza zamieszanie i utratę stabilności. Takie sytuacje zaś wymagają stosownych działań. Jeśli nawet w niektórych regionach efekt cieplarniany wywoła jakieś pozytywne skutki, to w innych wręcz odwrotnie. I to nie będzie się równoważyć.
Jak rozumiem, proponujesz nie rozbić nic lub podejmować tylko działania kosmetyczne w sytuacji, gdy wszystko dookoła się zmienia - to przepis na chaos. Tak samo jak przekonanie o nieograniczonych (w praktyce) zasobów kopalin energetycznych. To mrzonka. Można dyskutować nad szczegółami. Ale nie zmienia to tego, że do zachodzących zmian trzeba się przygotować. Ty zaś proponujesz schować głowę w piasek i czekać - szaleństwo! Chyba, że Cię źle zrozumiałem i masz coś do zaproponowania?
Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 1636
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Gregski »

Krótkie odpowiedzi na pytania postawione przez Napoleona.

Co robić w sprawie paliw?
Rząd nie ma nic robić. Paliwa jest pewne na ponad wiek. Już teraz szacuje się na 80 lat ale wciąż odkrywa się nowe złoża. Wiek to horyzont czasowy tak daleki, że nie da się przewidzieć rozwoju technologii w tym czasie.
Nie jest sprawą rządów wymyślanie czym mamy jeździć. Postęp techniczny sam pchnie nas na właściwe tory.
Tak jak nie doszło do katastrofy związanej z brakiem owsa dla koni tak i nie dojdzie do teraz.
Nota bene jaki rząd wiek temu zadekretował ban na furmanki?
Udało się i bez takiej ingerencji państwa.
To tylko Twój socjalistyczny światopogląd dyktuje Ci odgórnie biurokratyczne rozwiązania.

Co do ubóstwa to wiele poważnych instytucji bada ten temat. Nie trzeba wymyślać własnych karkołomnych definicji. Wystarczy poszukać w sieci.
Na przykład taki prosty artykulik sygnalizujący problem https://forsal.pl/gospodarka/artykuly/8 ... aliza.html
Generalnie nie widziałem żadnej optymistycznej opinii dotyczącej ostatnich lat.
Po wprowadzeniu ETS2 ten obszar tylko się powiększy. To chyba jasne dla każdego logiczne myślącego człowieka.

I dajcie już spokój z tymi "humanistami" i "ścisłowcami".
Tu podział idzie raczej:
Ludzie myślący krytycznie kontra zideologizowani fanatycy.

Wygląda na to, że ludzie potrzebują obecności religii w życiu.
Chrześcijaństwo się cofa więc nowa religia ekologiczna zajmuje opuszczone tereny.

A dziadek mi mówił: "Jak ktoś przestaje wierzyć w Boga, zaczyna wierzyć w cokolwiek".
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4929
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Maciej3 »

jak ty nic nie wiesz.
Przecież kiedyś ogromnym problemem w dalszym rozwoju budownictwa okrętowego był brak drzew. Dębina, która się nadawała na kadłuby była też fajna do wypalania węgla drzewnego itd. W efekcie było oczywiste, że za jakieś 200 lat, czy może nawet 100, jak się nic nie zrobi, to drzew zabraknie i będzie tragedia, bo nie da się przewieźć towarów przez ocean. A i jeszcze z powodu brak powierzchni nie da się hodować wystarczającej ilości zwierząt czy czego tam z czego się robiło żagle.
Ale na szczęcie urzędnicy pomyśleli, wprowadzili odpowiednie regulacje i nowe podatki, żeby było z czego sfinansować zmiany. To dzięki tej światłej myśli urzędników udało się ograniczyć ilość zużywanego drewna, przez co żaglowce nadal mogą być budowane i zostaną dla następnych pokoleń.....

Wiadomo więc, że teraz trzeba robić to samo, bo jak nie to taka katastrofa będzie, że weź.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1310
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

Gregski pisze: 2024-07-18, 13:18
Chrześcijaństwo się cofa więc nowa religia ekologiczna zajmuje opuszczone tereny.

A dziadek mi mówił: "Jak ktoś przestaje wierzyć w Boga, zaczyna wierzyć w cokolwiek".
Chrześcijaństwo jest najszybciej rozprzestrzeniającą się religią na Ziemi. Cofa się katolicyzm.

Twoim dziadkiem był Gilbert Chesterton ? :)
Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 1636
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Gregski »

Ra
Tadeusz Klimczyk pisze: Twoim dziadkiem był Gilbert Chesterton
Raczej nie i może dlatego on to wyrażał o wiele bardziej dosadnie.
Uznałem, że dosłowny cytat byłby nie do końca zgodny z regulaminem forum.

I jeszcze jedna rzecz.
Nie wiem skąd zdziwienie Napoleon na moje pytanie o ile stopni spadnie temperatura po zaimplementowaniu tych wszystkich szaleństw.
Jeśli już mamy zniszczyć nasze gospodarki i doprowadzić ludzi do ubóstwa to chciałbym wiedzieć jakie konkretnie są cele i jak szybko zostaną osiągnięte.
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Awatar użytkownika
peceed
Posty: 1274
Rejestracja: 2019-09-12, 16:25

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: peceed »

Tadeusz Klimczyk pisze: Ciekawe dlaczego 80% kadry zarządzającej w przemyśle pochodzi z pionu szeroko pojętego marketingu a nie z produkcji czy pionów finansowo-księgowych ?
Och, to chyba oczywiste. Nie ma nas aż tylu ;)
A bardziej na serio - kto powiedział że osoba ścisła nie może zajmować się marketingiem? Księgowi z kolei wcale nie muszą mieć wielkich zdolności ścisłych, wykorzystują jedynie liczenie.
Natomiast jeśli chodzi te statystyki to kwestia kulturowa - w Japonii manedżment jest inżynieryjny, a w USA marketingowy.
Tadeusz Klimczyk pisze: W jednym na pewno humaniści mają przewagę nad "ścisłowcami" - rozumieją swoje ograniczenia.
Jest dokładnie odwrotnie. To ścisłowcy rozumieją zarówno swoje ograniczenia jak i humanistów, którym muszą je tłumaczyć.
Przy czym dodatkowo wyjaśniam, że "ścisłowiec" i "humanista" nie oznacza po prostu kierunku studiów, a jedynie "typ" człowieka.
Co ciekawe bardzo dokładne badania psychologiczne odkryły, że z ogólnej populacji ludzi którzy idą na studia (czyli jest to już wyselekcjonowana populacja) jedynie połowa z nich jest w stanie nauczyć się programować i to już niezależnie od wyników testów na inteligencję. Okazało się, że wyznacznikiem jest to, czy mózg człowieka tworzy sobie jednolity i niesprzeczny (konsystentny) obraz rzeczywistości. Według mnie to idealne kryterium które pozwala podzielić ludzi na potocznych ścisłowców i humanistów, ale świat jest bardziej skomplikowany. Znam osoby ścisłe "skrzywdzone" przez studia humanistyczne i odwrotnie, a zdolności intelektualne są znacznie bardziej wielowymiarowe.
Natomiast w przypadku polityków sprawa jest jasna - w 95% są to leszcze które nie poradziły sobie poza polityką, nie mające ograniczeń wynikających z logiki lub przyzwoitości.
Maciej3 pisze: Jak do tej pory nauka to ciągły cykl coraz lepszych przybliżeń opisu rzeczywistości. Mam graniczące z pewnością wrażenie, że obecny wcale nie jest "ostateczny" i "poprawny". Po prostu pewnie w jakimś tam stopniu lepszy od poprzednich. Lepszy, nie znaczy, że poprawny (cokolwiek to znaczy).
Chodzi tutaj o kwestie jakościowe, czy wskazanie istotnych mechanizmów. Dopiero ta praca wszystko "skleiła". Znacznie bardziej doniosłe jest to że była bardzo długo ignorowana przez IPCC i mainstream, bo nie zgadzała się z linią partii. Niestety wskazuje to po raz kolejny na niską jakość ludzi którzy zajmują się "walką z globalnym ociepleniem".
Jest jeszcze inna ciekawa historia - główną siłą sprawczą odpowiadającą za cykliczność klimatu są cykle Milankovicia. Mimo wszystko przez kilkadziesiąt lat, pomimo widocznych podobieństw wykresów nie umiano sobie poradzić z odpowiednią zależnością pomiędzy ilością lodu a nasłonecznieniem (pomimo przepalanych dziesiątków miliardów dolarów na badania).
Dopiero niedawno ktoś przytomny zauważył, że przecież nasłonecznienie musi być odwrotnie proporcjonalne nie do ilości lodu a pochodnej ilości lodu i wszystko perfekcyjnie się zgadza - a to szkolna matematyka.
Maciej3 pisze: Całe gadanie o decydującym wpływie człowieka na globalne ocieplenie (to że jakiś tam jest, to chyba jasne - pytanie jak duży) wyszedł z tego, że modele klimatyczne wskazywały, że to wina człowieka.
Nie, efekt antropogeniczny efekt cieplarniany co do zasady został przewidziany ponad 100 lat temu, tylko nikt się tym nie przejmował bo uznawano że CO2 ma takie same spektrum absorbcyjno-emisyjne jak woda która wtedy i tak zawsze dominowałaby jeśli chodzi o efekt. Dopiero w latach chyba 50 zauważono że one się nie pokrywają i że wzrost ilości (dla małych ilości praktycznie tożsamy z koncentracją) CO2 w atmosferze istotnie zwiększy temperaturę, i ta świadomość powoli przebijała się do mainstreamu nauki.
Ostatnim bodźcem była katastrofa atomowa w Czarnobylu - wówczas brytyjski przemysł jądrowy zaczął lobbowanie tego "problemu" jako środka walki konkurencyjnej z "kopalnymi" producentami energii, w sensie chciał przekonać opinię publiczną że paliwa kopalne są i tak gorsze dla świata niż atom :P I histeria ruszyła.

Generalnie każde podwojenie ilości CO2 na Ziemi podnosi temperaturę o ok. 1.3 stopnia (obliczone dla suchej kuli o średnim albedo równym Ziemi), co pozwala nam oszacować wpływ człowieka od początku ery przemysłowej i z tego powodu na 0.8K, choć jest jeszcze metan który też swoje dołożył.
Maciej3 pisze: Pytam bo nie wiem - jak się sprawdzają te modele w tym "przewidywaniu wstecznym"?
Wszystkie modele sprawdzają się dla danych na których zostały robione a potem jest uniwersalny rozjazd. Generalnie jest to przecież fitowanie krzywej do punktów historycznych kontrolnych i ekstrapolacja, a nie żadne średnie z symulacji atmosfery oparte na zasadach pierwotnych.
Haczyk polega na tym, że jak się robi tysiące "modeli", to zawsze znajdzie się kilkadziesiąt takich które jeszcze działają po dłuższym czasie, i tworzy z nich "consensus".
Dlatego to taka nędzna nauka. Oni nawet nie byli w stanie ustalić przez te lata, jakie sprzężenia zwrotne pojawią się z powodu chmur. A przecież w fizyce działa ogólna reguła przekory - każde narastające wymuszenie jest hamowane przez zjawiska które generuje.
My wiemy, że atmosfera musi stabilizować wymuszenia jeśli chodzi o temperaturę, bo klimat jest bardzo stabilny w skali geologicznej - zasadniczo jedynym obserwowanym sprzężeniem dodatnim jest pokrywa lodowa która ma dużą bezwładność. Takie rozumowanie dowodzi, że wynikowe sprzężenia zwrotne w atmosferze muszą być albo bliskie zera, albo ujemne. Ale IPCC lubiło i lubi straszyć "punktami bez powrotu" oraz kilkukrotnie większą czułością na CO2 niż obserwowany.
Jeden fizyk bardzo ładnie to wyjaśnił - pomimo 30 lat badań niepewność modeli klimatycznych nie została zmniejszona.
Jedynym wyjaśnieniem tego magicznego faktu jest to, że celowo zawyżają wyniki i muszą utrzymywać niepewność aby zmieściła się w niej różnica pomiędzy realnym wzrostem temperatury a "przewidywanym".
Bo generalnie skutki nawożenia atmosfery zwiększają temperaturę na Ziemi, ale nie jest to coś absolutnie pilnego z czym nie poradzą sobie przyszłe pokolenia.
Natomiast aby dostawać kolejne środki na "badania" trzeba jak najwydajniej straszyć - mechanizm powstania histerii jest zatem prosty.

Przy czym trzeba zrobić istotne zastrzeżenie - jest gigantyczna ilość świetnie prowadzonych badań podstawowych które dostarczają nam danych o historii klimatu i są warte wydawanych pieniędzy.

Zastrzeżenia należy mieć jedynie do "modelarzy" próbujących wywróżyć przyszłość.
Jest taki świetny artykuł, którego autora zajął się 20 najwyżej cytowanymi pracami z klimatologii dla których były dostępne kolejne wersje robocze. I odkrył, że uniwersalnie, bez wyjątku kolejne wersje zawsze zwiększały przewidywaną temperaturę na Ziemi.
Logika natomiast wskazuje, że gdyby były to uczciwie prowadzone badania rozwijające jakieś realistyczne modele, to kolejne poprawki powinny się wahać w obie strony dookoła prawdziwej wartości. Sytuacja w której zawsze temperatura rośnie wskazuje z pewnością milion do 1(2^20=1048576) że jest to motywowana ideologicznie zgraja oszustów pozorująca pracę.
Tadeusz Klimczyk pisze: Oj nie, na pewno nie. Musisz znać produkt, jego szeroko pojęte warunki produkcji i sprzedaży oraz mieć kompetencje społeczne. I poruszać się sprawne i analitycznie między tymi tak różnym obszarami działania.
A kto powiedział że osoby ścisłe tak nie potrafią?
Należy zdekolonializować Azję Północną.
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1310
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

Nawet jeśli istnieje taki "typ człowieka" jak ścisłowiec (w co osobiście wątpię) to niewątpliwie ma on problemy z odczytywaniem ironii i tego co miedzy wierszami. A bez tego to możesz rzeczywiście tylko pisać programy i budować bazy danych.
Awatar użytkownika
peceed
Posty: 1274
Rejestracja: 2019-09-12, 16:25

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: peceed »

Napoleon pisze: Twój pogląd oparty jest na jakimś bełkocie znalezionym w internecie, który akurat pasuje twoim wyobrażeniom.
Podałem bardzo konkretne tezy i możesz wykazać że są nieprawdziwe. Zamiast tego dostajemy pitolenie o twoich wyobrażeniach na temat domniemanego pochodzenia moich poglądów.
Tak wyglada każda dyskusja - unikasz konkretów a potem oskarżasza innych że nie są konkretni.
Otóż odróżnieniu od ciebie przeczytałem masę surowych opracowań badań naukowych z klimatologii dysponując warsztatem który umożliwia ich krytyczna analizę.
Napoleon pisze: Zmiany klimatyczne to fakt.
Brawo geniuszu że przynajmniej w tym się zgadzamy...
Napoleon pisze: Zmiany oznaczają zaburzenie równowagi - a to zawsze oznacza zamieszanie i utratę stabilności.
I znowu mamy pitolenie - jakiś przypadkowy frazes który się dopasował w twoich zwojach, pewnie oparty na jakimś "generatorze przemówień".
Napoleon pisze: Takie sytuacje zaś wymagają stosownych działań.
I nagle wskakuje imperatyw udający wniosek.
Napoleon pisze: Jak rozumiem, proponujesz nie rozbić nic lub podejmować tylko działania kosmetyczne w sytuacji, gdy wszystko dookoła się zmienia - to przepis na chaos.
Jest dokładnie odwrotnie - to "wy" promujecie działania które mają zerowy efekt netto, czyli są kosmetyczne. Z ogromnym kosztem dla społeczeństw.
Działania proforma za które nie musicie płacić.
Po lockdownach powinieneś zmądrzeć i przejrzeć, że bez zająknięcia serwujecie ludziom lekarstwa gorsze od choroby (nomen omen również w dosłownym znaczeniu).
Świat jest regulowany przez mechanizmy rynkowe i wciąż mamy wykładniczy postęp naukowo techniczny. Nie musimy przejmować się transformacja energetyczną, bo ona nadejdzie sama gdy tylko energia słoneczna zmniejszy swój koszt do poziomu poniżej paliw kopalnych. I to będzie zmiana równie szybka jak wyparcie koni przez samochody w USA.
Tragiczne jest to, że "przyspieszając" transformację obniżacie rozwój naukowo-techniczny i efektywnie opóźniacie ten moment.
Napoleon pisze: Jest to już jakaś odpowiedź, Peceed, ale w takim razie co robić (pomijając budowę elektrowni jądrowych)?
Zażyć czopek i popić szklanką zimnej wody.
Napoleon pisze: Jeśli nawet w niektórych regionach efekt cieplarniany wywoła jakieś pozytywne skutki, to w innych wręcz odwrotnie. I to nie będzie się równoważyć.
Oczywiście że się nie będzie. Jak na razie pozytywy przeważają nad negatywami, i tak będzie jeszcze przez wiele dekad (są prace które to dokładnie wyliczają).
Niestety uległeś praniu mózgu którego główną składową jest przypisywanie wszystkich problemów świata rosnącemu efektowi cieplarnianemu. Gorąco - efekt cieplarniany. Zimno - efekt cieplarniany (a przepraszam, teraz to "zmiana klimatu" bo głupio wyglądało). Eksplodująca bomba demograficzna - oj, zapewne winny jest efekt cieplarniany. Destabilizacja na skutek interwencji i rozprzestrzeniania agresywnych doktryn religijnych - to też zmiana klimatu.
Napoleon pisze: To mrzonka. Można dyskutować nad szczegółami. Ale nie zmienia to tego, że do zachodzących zmian trzeba się przygotować. Ty zaś proponujesz schować głowę w piasek i czekać - szaleństwo!
Dyskusja z tobą to szaleństwo - wedle definicji Einsteina.

Dodano po 45 minutach 26 sekundach:
Tadeusz Klimczyk pisze: Nawet jeśli istnieje taki "typ człowieka" jak ścisłowiec (w co osobiście wątpię) to niewątpliwie ma on problemy z odczytywaniem ironii i tego co miedzy wierszami.
Albo doskonale zdaje sobie że nie istnieje sposób aby robić to w sposób jednoznaczny i niezawodny?
Mogę się bawić w odczytywanie ironii u osób które znam.
Należy zdekolonializować Azję Północną.
greg_tank
Posty: 379
Rejestracja: 2021-05-21, 23:06

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: greg_tank »

Tadeusz Klimczyk pisze: Ciekawe dlaczego 80% kadry zarządzającej w przemyśle pochodzi z pionu szeroko pojętego marketingu a nie z produkcji czy pionów finansowo-księgowych ?
Poważnie tak jest? W branży w której pracuje (20+ lat) spotkałem (łącznie w obecnym i poprzednim miejscu pracy) dokładnie 4 osoby z wykształceniem innym niż inżynier (anglistyka, socjologia, finanse, fizyka) w kadrze zarządzającej, sporo poniżej 10%.
Napoleon
Posty: 4638
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Napoleon »

Rząd nie ma nic robić. Paliwa jest pewne na ponad wiek. Już teraz szacuje się na 80 lat ale wciąż odkrywa się nowe złoża. Wiek to horyzont czasowy tak daleki, że nie da się przewidzieć rozwoju technologii w tym czasie.
To prosta recepta na obudzenie się z ręką w nocniku.
A co do przykładu z drzewem... Nie zmienia to faktu, że problemy występowały. Drewno było, ale trzeba je było dostarczyć do stoczni. A to już był duży problem. I wpływał to na cenę. Inną sprawą jest to, że do pierwszej połowy XIX wieku, alternatywy i tak nie było.
Nie jest sprawą rządów wymyślanie czym mamy jeździć. Postęp techniczny sam pchnie nas na właściwe tory.
Prawda. Tyle tylko, że ów postęp zmienia rzeczywistość. Biorą się z tego np. kryzysy strukturalne (wiele z nich), bo nagle okazuje się, że budzimy się w innym świecie do którego nie jesteśmy dostosowani. I pojawia się potężny problem. W naukach politycznych (to taka dygresja w kwestii pojmowania przez "ścisłowców", przynajmniej niektórych, tego jak należy rządzić) zakłada się, że państwo, czy też raczej władza państwowa spełnia trzy funkcje: regulacyjną, adaptacyjną i innowacyjną. W dużym uproszczeniu, ta druga to jest reakcja na to co już się stało i jest tym trudniejsza im bardziej zawaliło się ostatnią.

Co do ubóstwa... Gregski, zalinkowałeś artykuł, który rozpoczyna się od zdania: "Postępujący kryzys dotyka także obywateli bogatej Europy. Bieda znaczy tu wprawdzie co innego niż w najuboższych krajach Afryki czy Azji, ale i tak jest coraz dotkliwsza". Czyli zgadzasz się z tym co piszę? Bo ono to potwierdza. Ubóstwo to rzecz względna. Natomiast zgodzę się, że stagnacja lub względne pogorszenie się warunków życia, nawet tylko czasowe, może wywołać duże niezadowolenie społeczne. Dodam, że dość niebezpieczne, bo zazwyczaj tak bywa, że niebezpieczne jest nie niezadowolenie wtedy, gdy jest naprawdę bardzo źle, ale gdy wcale tak źle nie jest, ale ludzie mają takie wrażenie, bo coś idzie nie tak.
Ludzie myślący krytycznie kontra zideologizowani fanatycy.
Rozumiem Gregski,że Ty jesteś tym "fanatykiem"? :wink:
Podałem bardzo konkretne tezy i możesz wykazać że są nieprawdziwe.
Peceed, przecież już dawno w tej dyskusji te tezy zostały obalone. Trudno dyskutować z tym, że paliwa kopalne kiedyś się skończą. Co w praktyce będzie oznaczać, że będą coraz trudniej dostępne (tak jak w przypadku tego drewna) a skoro ich podaż będzie maleć, cena będzie rosnąć. To tak oczywiste jak to, że słońce wstaje na wschodzie. I ten moment powoli nadchodzi. Tak jak pisze Gregski,to może jeszcze trochę potrwać, może pół wieku, może wiek, ale stopniowo to się będzie działo. A pół wieku, a nawet wiek, to wcale nie musi być długo by się na zmiany przygotować. Oczywiście jest kwestia tempa. Też jestem zdania, że pewne rzeczy próbuje się robić nazbyt szybko czyniąc to nierealnym. Ale jak też wspominałem, w demokracjach działają naturalne mechanizmy, które sprawiają, że to tempo zostanie dostosowane do realnych możliwości. Więc choć wiele rzeczy mi się też nie podoba, za bardzo się tym nie przejmuję, bo wiem, że będzie to wyglądało inaczej.
Natomiast dostosowanie się do zmian będzie oznaczało, że w nowej rzeczywistości, ci, którzy się dostosują, będą bardziej konkurencyjni i wyjdą na tym lepiej.

Mam teraz na tapecie przemiany w Japonii w latach 60. XIX wieku. Zauważyć można wiele analogii wobec tego co piszą osoby niechętne "zielonemu ładowi" itp. Gdyby ludzie sprzeciwiający sięzmianom postawili na swoim, Japonia wyglądałaby zupełnie inaczej. I mam duże wątpliwości czy lepiej, nawet, jeżeli przyjmiemy, że obecnie pogrąża się w stagnacji.

Peceed, zmiany klimatyczne per saldo,w skali światowej, nigdy nie przyniosą więcej pozytywów niż negatywów. Świat żyje w pewnej równowadze do której jest dostosowany. Zmiany na tak dużą skalę, które tę równowagę zaburzają, z natury rzeczy powodują zamęt, który sam w sobie nie przyniesie nic dobrego. Nigdy. To też nas uczy historia. A że Ty tego nie rozumiesz... Na tym zazwyczaj polega każdy problem, że dużo ludzi nie rozumie co jest dobre a co złe.
greg_tank
Posty: 379
Rejestracja: 2021-05-21, 23:06

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: greg_tank »

Napoleon pisze: zmiany klimatyczne per saldo,w skali światowej, nigdy nie przyniosą więcej pozytywów niż negatywów
Lubię tlenem sobie jednak pooddychać!
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4929
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Maciej3 »

A co do przykładu z drzewem... Nie zmienia to faktu, że problemy występowały. Drewno było, ale trzeba je było dostarczyć do stoczni. A to już był duży problem. I wpływał to na cenę. Inną sprawą jest to, że do pierwszej połowy XIX wieku, alternatywy i tak nie było.
No i pacz - 100 lat później problemów z drzewami nie ma.
A żaden rząd w tej sprawie nic nie zrobił. Znaczy mozę i coś robili, ale i tak rozwój poszedł zupełnie inaczej, ale owczywiście to nie ma znaczenia i wniosek nie brzmi - nie spier... się w jakieś dopłaty do sadzenia drzew, żeby ich było więcej, tylko pozwólcie na rozwój technologii. No nie, na pewno trzeba się wtrącac i sadzić drzewa na statki :roll:

Dodano po 1 minucie 48 sekundach:
Ja cież p...
Tak wszystko trzeba uregulować i kontrolować. Widać taki etap, to że poprzednie regulowane systemy popadały gospodarczo to nie ważne.
Mi tam już wszystko jedno, ale dzieci żal. Potem ten uregulowany snaksen padnie i rundka zacznie się od początku.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Napoleon
Posty: 4638
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Napoleon »

No i pacz - 100 lat później problemów z drzewami nie ma.
Tylko co z tego wynika? Na żelazo jako nowy materiał na budulec okrętowy też narzekano. To nie jest tak, że przyjęto go z entuzjazmem, tym bardziej, że na początku też można było mieć uzasadnione powody by tego entuzjazmu nie wykazywać.
Teraz też wiadomo co można robić by uniknąć szybkiego wzrostu cen kopalin energetycznych. Problemy techniczne też są. I są malkontenci (tak jak w przypadku żelaza jako materiału który miał zostać użyty do budowy okrętów) by przerzucić się na inne rodzaje pozyskiwania energii. I tak jak w poprzednim przypadku, mają na to nawet jakieś "szczegółowe" argumenty w postaci takich czy innych problemów technicznych (tak jak to było z żelazem).
Wszystko to samo. I jak się skończyło? Tyle, że wbrew temu co piszesz, to nie przyszło samo. Tak jak sama nie przyjdzie transformacja energetyczna. Zmiany zawsze są niewygodne i ZAWSZE budzą opory. Czy słuszne czy nie to już zależy od tego czy istniejący stan rzeczy jest do utrzymania. Jeśli nie (a surowców energetycznych kopalnych prędzej czy później zacznie brakować, raczej prędzej niż później), to zmiany są wręcz konieczne. I im szybciej się je zacznie wprowadzać, tym mniej będą kosztować a ich skuteczność będzie większa. Zgoda, że nie należy przesadzać z tempem, ale tu już tłumaczyłem, że to "wyreguluje życie". Natomiast zmian nie unikniemy. A to co robi UE, w moim przekonaniu, choć momentami zbyt szybkie, idzie w dobrym kierunku.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4929
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Maciej3 »

Właśnie przyszlo samo. Znaczy beż wpi...tracania się urzędników. Dlatego tak szybko.
Ale.tego urzędasy nie pojma. Albo wewnętrznie pojmoa ale wiedzą że wtedy przetana być potrzebne q takiej ilości. To dość jasne.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
ODPOWIEDZ