szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

czyli hobby, kultura, sztuka, wścieklizna i w ogóle offtopic...

Moderator: nicpon

greg_tank
Posty: 379
Rejestracja: 2021-05-21, 23:06

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: greg_tank »

To jest zauważenie faktu, na razie niestety częściowe - że energetyka wodna (to też się powoli przebija) wiatrowa mimo że odnawialne, wcale nie są takie nieszkodliwe dla otoczenia.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4929
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Maciej3 »

Ani energia jądrowa nie jest taka tania,
Jest specyficzna. Wymaga dużych nakładów na budowę elektrowni a potem jest bardzo tanie wytwarzanie. Więc jeśli chcemy utrzymać relatywnie niska cenę prądu, to amortyzacja inwestycji trwa bardzo długo.
Większa część Polski to hydrologiczna pustynia, bo zmieniła się struktura i intensywność opadów. Przecież to chyba do cholery widać ?
No właśnie problem polega na tym, że nie widać.
Polska ma ponoc (nie sprawdzałem) mniejsze zapasy wody niż Egipt. Nie pomnę czy globalnie czy na głowę. W takim Egipcie, gdzie nie spojżysz to pustynia, więc braki wody widać gołym okiem. W Polsce tu rzeczka, tam jezioro albo inny las. Tej hydroliogicznej pustyni nie widać. A to, że studnia, tkóra 30-40 lat temu miała wodę na 2 metrach, teraz ma na 12 to też gołym okiem nie widać.
Niestety.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
peceed
Posty: 1273
Rejestracja: 2019-09-12, 16:25

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: peceed »

Napoleon pisze: A niby czym?
Nędznym i przeciwskutecznym lokalnym wysiłkiem w celu powstrzymania globalnych zmian, czyli "zawracaniem Wisły kijem".
Napoleon pisze: Ani energia jądrowa nie jest taka tania, ani energia odnawialna taka niedojrzała. Nadmiernie generalizujesz i wyciągasz z tego błędne wnioski.
Nie wszystko da się rozwiązać erystyką - zestawianie opłacalności i dojrzałości to słaba sztuczka.
Energia jądrowa jest najtańszym możliwym źródłem energii - wystarczy ją dobrze zrobić.
Jeśli twierdzisz że energetyka odnawialna jest dojrzała to tym gorzej dla niej, bo oznaczałoby to brak potencjału do redukcji ceny.
Zupełnie pomijasz że nie dostarcza energii bazowej. Nawet jak zbudujesz ekumenakumulatory które docelowo wyrównają wahania dobowe to wciąż bezwietrzne dni w zimie rozjadą system.
"Cudowny, ekologiczny" niemiecki system z energią odnawialną i szczytowymi elektrowniami gazowymi emitował porównywalne ilości dwutlenku węgla i był droższy od porządnie zaprojektowanych elektrowni gazowo-turboparowych (klasyczna elektrownia z kotłem opalanym spalinami z turbiny gazowej).
Czyli cała para poszła w gwizdek i PR.
Maciej3 pisze: 2024-07-28, 14:29 Jest specyficzna. Wymaga dużych nakładów na budowę elektrowni a potem jest bardzo tanie wytwarzanie.
Przy czym wojsko było w stanie budować i eksploatować reaktory 5-10 razy taniej niż przemysł cywilny, ze znacznie lepszymi wskaźnikami bezpieczeństwa.
Reaktory zasilane torem nie wymagają składowania długo żyjących odpadów radioaktywnych ani nie wymagają kosztownego wzbogacania paliwa.
Z reaktorów opartych na stopionej soli można na bieżąco usuwać średniożyjące izotopy (stront, cez) co sprawia że nawet gdyby wywaliło reaktor to skutki byłyby znacznie mniejsze i ograniczone czasowo. To pomimo znikomej szansy takiej awarii - stopienie rdzenia nie jest problemem w sytuacji gdy rdzeń jest płynny sam z siebie, po prostu przelewa się go do złoża stanowiącego pułapkę.
Napoleon pisze: Nie. Chiny rozwijały się ekstensywnie. Doszły do ściany, ale nie są w stanie zmienić się by przejść na rozwój intensywny.
Rozumiem że zaczęła Ci dźwięczeć w głowie jakaś klepka połączona linką z wyrazem Chiny, ale to ma się nijak do tego co napisałem.
Kluczowe jest to, że Chiny przejmując przemysł podwoiły swoją emisję, co oznacza że zwiększyli ją prawie o dwukrotnie więcej niż wynosi łączna emisja europejska i zrobili to w czasach wielkich europejskich ekologicznych wyrzeczeń. Inaczej mówiąc - gdy Europa popełnia dwutlenkowe samobójstwo, Chiny dołożyły całą jej produkcję w 5 lat. Sprawa jest jasna - przeciw takim graczom fanatycznym ekologizmem można się wyłącznie samemu wyrolować.
Sama teza też jest naiwna - Chiny mają gigantyczne możliwości adaptacji i wycofywania się z błędnych polityk, bo nie muszą się obawiać politycznej odpowiedzialności.
Zupełnie nie doceniasz wysoce merytokratycznego systemu w którym rządzący nie są na łasce rozhisteryzowanych wyborców.
Napoleon pisze: Zaniechanie i naprawianie zaniedbań ZAWSZE jest droższe niż działania wyprzedzające.
To twoja mantra, ale nie ma ona wiele wspólnego z prawdą. W średniowieczu rozpoczęto bardzo wiele przygotowań wobec nadchodzącego końca świata w roku 1000 :P
Ignorujesz postęp naukowo-techniczny sprawiający że wiele problemów staje się po prostu śmiesznych.
Tadeusz Klimczyk pisze: To, co nazywasz "udziczeniem" rzek, fanatycznym zresztą, jest elementem programu retencji wody w Europie i przeciwdziałaniu suszy hydrologicznej oraz właśnie spadkom pozyskiwanej hydroenergii. Braki wody w rzekach dotykają także konwencjonalnej energetyki, co rusz słyszymy o wyłączaniu bloków energetycznych latem bo nie ma ich czym chłodzić. Więc nie bardzo rozumiem co tutaj jest fanatycznego.
Chcesz nam wmówić że zatrzyma się tak na Odrze więcej wody niż kaskadą żeglownych stopni wodnych?
Ostatnio zmieniony 2024-07-28, 16:10 przez peceed, łącznie zmieniany 1 raz.
Należy zdekolonializować Azję Północną.
Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 1636
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Gregski »

Tadeusz Klimczyk pisze: Braki wody w rzekach dotykają także konwencjonalnej energetyki, co rusz słyszymy o wyłączaniu bloków energetycznych latem bo nie ma ich czym chłodzić.
I jak energetyce pomoże wylewanie tej wody w bagna i szuwary? Żaby pewnie się ucieszą, ale co nam to da?
Właśnie dlatego, że potrzebujemy wody powinniśmy budować zapory ze zbiornikami retencyjnymi.
Po pierwsze, mamy wodę dla przemysłu.
Po drugie, mamy czystą energię.
Po trzecie, Mamy ochronę przed powodziami.
Po czwarte podnosimy poziom wód gruntowych.
Po piąte, żaby też się będą cieszyć.
Po szóste, zyskujemy tereny rekreacyjne.

A ja czytam sobie niedawno, że plan budowy zapór na Odrze i jej dopływach idzie do kosza bo rzeka ma być "zdziczała... .
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Awatar użytkownika
peceed
Posty: 1273
Rejestracja: 2019-09-12, 16:25

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: peceed »

Maciej3 pisze: Polska ma ponoc (nie sprawdzałem) mniejsze zapasy wody niż Egipt. Nie pomnę czy globalnie czy na głowę. W takim Egipcie, gdzie nie spojżysz to pustynia, więc braki wody widać gołym okiem. W Polsce tu rzeczka, tam jezioro albo inny las. Tej hydroliogicznej pustyni nie widać. A to, że studnia, tkóra 30-40 lat temu miała wodę na 2 metrach, teraz ma na 12 to też gołym okiem nie widać.
To jest takie zręczne granie na emocjach i manipulacja opierająca się na trzech współgrających elementach - pustyni, Nilu i tamie w Assuanie.
Opady w Polsce są naprawdę niezłe, rekord przy pomiarach od 1951 roku mieliśmy w 2010 roku a zeszły był 17 w rankingu.
To co się zmienia to spadek opadów i zalegania śniegu przez co nie ma przetrzymywania wilgoci na wiosnę i klasycznych roztopów, zatem gleby zrobiły się nieco suchsze, ale to rozwiąże mikroretencja deszczówki.

Dodano po 7 minutach 41 sekundach:
I jest jeszcze jedna kwestia - Polska należy do krajów które najbardziej na świecie zyskują z globalnego ocieplenia. Wbrew polityce strachu wydłuża się okres wegetacyjny, maleją koszta ogrzewania i zwiększa komfort życia.
Należy zdekolonializować Azję Północną.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4929
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Maciej3 »

zwiększa komfort życia.
Komu zwiększa, temu zwiększa.
ja tam przy 16C odczuwam dyskomfort, przy 20C to gorąc, a powyżej tego to już kraj nie do życia...
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Napoleon
Posty: 4637
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Napoleon »

ja tam przy 16C odczuwam dyskomfort, przy 20C to gorąc, a powyżej tego to już kraj nie do życia...
Pozostaje Grenlandia? :? No, na Islandii też byś się uchował. Ja tam natomiast ciepełko lubię!

Co do wód... Nie jestem hydrologiem i nie znam się na niej. Ale swego czasu były popularne szalone teorie związane z budową kanału Odra-Dunaj, podchwytywane chętnie przez niektórych w moim mieście a jeszcze bardziej powiecie. I byłem kiedyś na dość ciekawej konferencji, a raczej spotkaniu z ludźmi, którzy się na sprawie znają. Z ich wypowiedzi wynikało jednoznacznie, że betonowanie rzek tylko nam zaszkodzi. Jeśli już, to powinniśmy tworzyć małe zbiorniki retencyjne w możliwie dużej ilości - i nie "betonowe". Robienie dużych zapór i dużych zbiorników ujdzie w pojedynczych przypadkach, ale ogólnie jest szkodliwe. "Zdziczenie" rzek pomoże podnieść poziom wód gruntowych - i to jest istotne. Bo w grę wchodzi nie tylko woda dla przemysłu czy miast ale także dla rolnictwa. Generalnie, w ich wypowiedzi, tej "dziczyzny" w wodach powinno być jak najwięcej.

Co do energii jądrowej... Nie mam absolutnie nic przeciw niej. Ale z twierdzeniem, że jest tania się nie zgodzę. Tak jak to już napisał Maciej3, droga jest budowa elektrowni a potem zostaje kwestia pozbycia się odpadów. Zielona energia per saldo będzie najtańsza, choć prawdą jest, że musi mieć uzupełnienia, bo przechowywać jej nie potrafimy. Ale ta rezerwa, która musi być, to tylko ułamek całego zapotrzebowania. Zgodzę się, że elektrownie jądrowe nadają się do tego chyba najbardziej. Ale to nie zmienia faktu, że pójście w kierunku energii odnawialnej to właściwa droga.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4929
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Maciej3 »

Przy czym wojsko było w stanie budować i eksploatować reaktory 5-10 razy taniej niż przemysł cywilny, ze znacznie lepszymi wskaźnikami bezpieczeństwa.
Pozostaję sceptyczny.
Mniejsze tak, ale z tą taniością i bezpieczeństwem…
Jakoś tak wypadki z reaktorami dotyczą głównie instalacji wojskowych. Nawet na najsłynniejsza z 1986 roku, to tradycyjnie dla instalacji CCCP nie wiadomo czy to był reaktor cywilny czy wojskowy. Zbudowany niby oficjalnie jako cywilny, ale produkujący pluton na potrzeby bomb jądrowych. Do tego sam reaktor o konstrukcji, jak to wielu określało, takiej, która w życiu nie powinna wyjść z wojska na rynek cywilny.
A jeśli chodzi o cenę – cóż, dość znacznym elementem kosztów elektrowni jest bunkier żelbetowy, który może z palcem w nosie wytrzymać trafienie wypełnionym po brzegi największym samolotem pasażerskim i paroma innymi rzeczami również. Jakoś nie słyszałem o takich bunkrach na okrętach z napędem jądrowym. Tam się stawia bardziej na „ochronę aktywną”. Jakoś nie wydaje mi się, żeby na rynku cywilnym ktoś poszedł na rezygnację z tego bunkra na rzecz jakieś baterii patriotów wspartych phalanxami czy innym odpowiednikiem tych rakiet i działek.
Tak wiem, że żelbet jest tani w porównaniu z samym reaktorem jeśli liczymy za tonę czy inny metr sześcienny, ale tych metrów jest tam dużo, więc zaczyna się liczyć.
a potem zostaje kwestia pozbycia się odpadów.
A to już nie jest w ogóle problem.
Opracowana jest technologia reaktorów, które pracują na tych radioaktywnych odpadach i przerabiają je na coś co radioaktywne nie jest ( czy tam ma okres połowicznego rozpadu bardzo krótki, co w zasadzie na jedno wychodzi ). Francuzi parę lat temu mieli zacząć budowę prototypu, nie wiem czy już robią. Ale przecież budowa reaktorów jest już na tyle znana, że nie trzeba robić serii próbnej żeby się dowiedzieć czy działają. To nie elektrownie termojądrowe, do opracowania których jeszcze trochę daleko.
Zielona energia per saldo będzie najtańsza,
Może tak, może nie. Taki wiatrak trzeba zrobić, dowieźć na miejsce, postawić, podłączyć całą instalację, potem konserwować a na koniec zdemontować i zutylizować. W czasie życia elektrowni jądrowej pewnie kila razy. Fotowoltaikę tak samo. Czy to wyjdzie taniej nie wiem – zresztą będzie zmieniać się w czasie. Stosunek ceny jednego do drugiego raczej stały nie będzie przez czas życia jądrówki, czyli z 50 czy 80 lat a może i więcej.
Tak wiem, jądrówka też wymaga konserwacji.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1310
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

Gregski pisze:
Tadeusz Klimczyk pisze: Braki wody w rzekach dotykają także konwencjonalnej energetyki, co rusz słyszymy o wyłączaniu bloków energetycznych latem bo nie ma ich czym chłodzić.
I jak energetyce pomoże wylewanie tej wody w bagna i szuwary? Żaby pewnie się ucieszą, ale co nam to da?
Właśnie dlatego, że potrzebujemy wody powinniśmy budować zapory ze zbiornikami retencyjnymi.
Po pierwsze, mamy wodę dla przemysłu.
Po drugie, mamy czystą energię.
Po trzecie, Mamy ochronę przed powodziami.
Po czwarte podnosimy poziom wód gruntowych.
Po piąte, żaby też się będą cieszyć.
Po szóste, zyskujemy tereny rekreacyjne.

A ja czytam sobie niedawno, że plan budowy zapór na Odrze i jej dopływach idzie do kosza bo rzeka ma być "zdziczała... .
No właśnie że nie. Popularny mit, że jakoby zapory są lekiem na wszystko, na suszę, na dostatek wody dla energii, na środowisko naturalne odchodzi do lamusa. Nowoczesne programy retencyjne mają zupełnie inną filozofię - zamiast budowania dużych przegród spiętrzających punktowo wodę, wykonujemy tysiące małych działań, które po pierwsze - zatrzymują wodę w całym ekosystemie całego dorzecza, po drugie - spowalniają spływ wody w obliczu coraz gwałtowniejszych jej opadów. Zbiorniki retencyjne - tak ale nie jako zapory. Zamiast jednej wielkiej przegrody na rzece buduje się tych zbiorników retencyjnych dziesiątki jak najwyżej rzeki, do tego powiększa obszary zalewowe wyłączając je z produkcji rolniczej, przywraca starorzecza, zaprzestaje wycinki drzew i krzewów wzdłuż koryt rzek, stopuje meliorację i chroni oczka wodne. I pewnie jeszcze kilkadziesiąt różnych pomysłów jak tą wodę przytrzymać - każdy kraj ma swoją specyfikę bo inne są potrzeby tam, gdzie są wielkich dorzecza jak w Polsce a inne tam, gdzie rzeki są krótkie z dużym spadem (Portugalia, Włochy). Nie wiem co w tym jest zdrożnego i fanatycznego. W internecie pełno jest opracowań hydrologów wyjaśniających jak to działa, nie mam zamiaru tego przepisywać. Tzw. niebieski ład jest chyba najmniej kontrowersyjnym programem dofinansowań unijnych.

Dodano po 15 minutach 32 sekundach:
peceed pisze:
I jest jeszcze jedna kwestia - Polska należy do krajów które najbardziej na świecie zyskują z globalnego ocieplenia. Wbrew polityce strachu wydłuża się okres wegetacyjny, maleją koszta ogrzewania i zwiększa komfort życia.
Rozumiem Peceed, że z roku na rok płacisz coraz mniej za ogrzewanie. Pochwal się jak to robisz, jest tu wielu, którzy chętnie skorzystają Twojego przekuwania teorii na praktykę, bo oni akurat płacą coraz więcej.

Z korzyściami płynącymi z globalnego ocieplenia dla wegetacji to jest tak, że ja wiem, że nie masz o tym nomen omen - zielonego pojęcia. Ale dam Ci przykład anegdotyczny jak to działa w tak skomplikowanej strukturze jaką jest ekosystem, podatnej na wszelkie "efekty motyla". Mamy sezon ogórkowy. Nie tylko w prasie ale też na rynku. Część ludzi uprawia, wszyscy zaprawiają - taki polski sport narodowy. Ogórek do wzrostu i dojrzewania potrzebuje dwóch rzeczy - wilgotności i ciepła. Idealnie - powiedziałby Peceed ! Mamy to ! W lipcu i padało i było bardzo ciepło ! A w hurtowaniach tymczasem okresowe braki ogórków, w detalu ceny są czasami po 12 złotych za kg. No i gdzie się podziały mądrości o dobroczynnym wpływie wzrostu temperatury ? Bo w lipcu mieliśmy do czynienia z tzw. wilgotnym upałem i wysokim punktem rosy. Idealne warunki dla ogórków oraz dla chorób grzybowych oraz mączlika, które powodują zamieranie wegetacyjne roślin.

Takich zależności są w przyrodzie tysiące, tutaj potrzebna jest wiedza punktowa, specjalistyczna. Proste przełożenia typu - będzie cieplej to będzie lepiej rosło są po prostu śmieszne.
Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 1636
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Gregski »

Tadeusz Klimczyk pisze: Nowoczesne programy retencyjne mają zupełnie inną filozofię - zamiast budowania dużych przegród spiętrzających punktowo wodę, wykonujemy tysiące małych działań, które po pierwsze - zatrzymują wodę w całym ekosystemie całego dorzecza, po drugie - spowalniają spływ wody w obliczu coraz gwałtowniejszych jej opadów.
Ależ oczywiście.
Tak zwana mała retencja ma ogromne znaczenie. Pamiętam jak dawno temu (20-30 lat?) spędzając wakacje znalazłem się w okolicach Przysuchy nad rzeką Kamienna. Przeczytałem wtedy, że w XIX wieku na tej rzece średnio co 2.3 lub 2.7 kilometra (nie pamiętam dokładnie) stał jaz i na nim zabudowany był napęd młyna, kuźni czy tartaku.
Oprócz energii zapewniało to właśnie ową "małą retencję". Co ciekawe na tablicy napisano nawet, że po likwidacji większości spiętrzeń opadł poziom wód gruntowych co odczuło rolnictwo.
Tak więc zgadzam się, że mała retencja jest niezbędna i, że wielkie spiętrzenia to już tylko "wisienka na torcie". Jednak niezbędna "wisienka" bo przemysłowe źródło wody mogą zapewnić tylko takie solidne rezerwuary.
I teraz.
Kolega kupił nieruchomość. Stary młyn z jazem. Jeszcze w latach 80-tych ubiegłego wieku działała tam elektrownia 24 kVA.
Miał zamiar oczyścić stare miejsce pod zalew. Naprawić jaz. Wyremontować śrubę Archimedesa i generator. Chciał w młynie urządzić ekoturystykę, na zalewie wędkarstwo i kajaki.
Po ponad roku szamotania się z biurokracją dał spokój. Jedynie co po tym zostało to wyremontowana i ładnie pomalowana śruba Archimedesa leżąca w szopie przy młynie.
Tadeusz Klimczyk pisze: Tzw. niebieski ład jest chyba najmniej kontrowersyjnym programem dofinansowań unijnych.
Czyżby? To dlaczego rolnicy protestują przeciwko "ubagnianiu" ich ziemi i dlaczego specjaliści od żeglugi śródlądowej są mało entuzjastyczni pomysłem "udziczenia" Odry?
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1310
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

A czy rolnik kiedyś przeciw czemuś nie protestował ? Protestują nawet przeciw Tuskowi za Zielony Ład, który im uchwalił wybrany przez nich Kaczyński.

Reaktywacja terenów zalewowych dotyczy zwykle łąk, to są sprawy do załatwienia w trybie odszkodowawczym, w skali państwa to margines. Inna sprawa to czy nam są do czegoś rolnicy potrzebni ale te temat to osobna "puszka z Pandorrą".

Specjaliści od żeglugi śródlądowej są na wymarciu, podobnie jak cały europejski transport rzeczny. Zamiera, przestaje mieć większe znaczenie gospodarcze. Konteneryzacja drobnicy i zmiana struktury towarowej eksportu i importu powodują, że większość przedsiębiorstw żeglugi śródlądowej już padło. Pewnie na zamianę Odry w dziką rzekę jest jeszcze za wcześnie ale pomysły zrobienia z Wisły drogi żeglownej to kretyństwo na miarę sławnego Przekopu. Poza tym tutaj Unia niczego nikomu nie nakazuje - ofiaruje wsparcie dla niektórych projektów, jak sobie państwo chce zbudować "tamę assuańską" to niech sobie zbuduje za swoje.
Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 1636
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Gregski »

Tadeusz Klimczyk pisze: Specjaliści od żeglugi śródlądowej są na wymarciu, podobnie jak cały europejski transport rzeczny.
Widziałeś porty w Rotterdamie, Gandawie czy Antwerpii?
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1310
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

Widziałem. Widziałem też wielki terminal rzeczny w Duisburgu. To jest taki argument jaki zastosował w stosunku do mnie kapitan statku Polskich Linii Oceanicznych, na jakim odbywałem, praktykę w rejsie do Hamburga i Bremerhaven. Pyta mnie w jakim dziale pracuję w Gdyni. Odpowiadam że w handlowym. Na to on, że ta nasza praca to fikcja, bo jak wpływa do Hamburga to tam stoją całe hałdy kontenerów, tylko brać i ładować, więc po co jakaś akwizycja.

Transport rzeczny utrzymuje się jeszcze (choć coraz słabiej) tam, gdzie jest rynek materiałów sypkich. W tym wypadku Ren, który nie jest już rzeką a kanałem żeglownym łączy rejon rolniczy Lotaryngii (nawozy w jedną i zboże w drugą stronę) oraz zagłębie metalurgiczne Saary (rudy żelaza, węgiel). Więc tam to się jeszcze ekonomicznie sprawdza.
Aldrin
Posty: 62
Rejestracja: 2009-03-21, 14:04

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Aldrin »

Pamiętam jak dawno temu (20-30 lat?) spędzając wakacje znalazłem się w okolicach Przysuchy nad rzeką Kamienna.
Kamienna i Przysucha raczej nie leżą obok siebie (chyba, że jest gdzieś jakaś inna Przysucha i Kamienna).
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Marmik »

Tadeusz Klimczyk pisze: 2024-07-29, 10:25Rozumiem Peceed, że z roku na rok płacisz coraz mniej za ogrzewanie. Pochwal się jak to robisz, jest tu wielu, którzy chętnie skorzystają Twojego przekuwania teorii na praktykę, bo oni akurat płacą coraz więcej.
Jeśli mogę to spróbuję rozwinąć tę kwestię. Tak, uwzględniając siłę nabywczą swoich zarobków płacę mniej za ogrzewanie niż gdy się wprowadzałem do swojego domu (z roku na rok to nie powiem, bo takiego uproszczenia nie da się zrobić). Wyjaśnienie jest nie tak skomplikowane, ale nie podam dokładnych wyliczeń, gdyż od ładnych kilku lat nie prowadzę już szczegółowych podsumowań okresu grzewczego, bo średnie zużycie jest stabilne, a ja mam za dużo różnych innych hobby :).
Czynników wpływających na ilość zużywanego opału jest dużo, ale z tych najbardziej zauważalnych to oczywiście temperatura, wiatr i nasłonecznienie. Przy dłuższych okresach temperatur w przedziale od -10C do - 25C i powszechnym, silnym wietrze wiejącym w rejonie nadmorskim, ilość paliwa zużytego do ogrzania domu potrafiła mnie zaskoczyć rosnąc nawet ponad 3-krotnie względem nieco cieplejszych i mniej wietrznych dni.
Nie wchodząc w szczegóły, ilość zużywanego paliwa w sezonie grzewczym spadła u mnie o jakiejś 25%. To oczywiście uogólnienie, bo nie ma dwóch takich samych sezonów grzewczych, by je lekką ręką porównywać. Zimy 2002/3, 2005/6, czy 2009/10 dały się we znaki jeśli porównywać do zim po 2013 roku (ostatniej, przy która dała się w znaki przez małe nasłonecznienie). Cena mojego podstawowego opału jest... mniej więcej uzależniona od tego co się dzieje na stacjach benzynowych, więc nie mogę powiedzieć żebym już choćby tylko w wartościach bezwzględnych nie odczuł różnicy pomiędzy np. rokiem 2012, a 2020. A co dopiero uwzględniając realny wzrost płac. Stąd cieplejsza zima w tym tylko aspekcie oznacza, że zużywam mniej paliwa, a co za tym idzie:
1. płacę względnie i bezwzględnie mniej;
2. emituję mniej CO2 do atmosfery.
A już np. w okresie gwałtownego skoku cen paliw w następstwie wybuchu wojny na Ukrainie łagodna zima niektórym ratowała tyłki (nie mi, bo zrobiłem wystraczający zapas wcześniej - ot, natura prepersa 8) ).
W każdym razie jakby paliwo na stacjach było po 5,19 i byłaby "ciepła" zima to jestem do przodu, że hej ;)
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1310
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

szwindel global łorming zdemaskowany na poważnie...

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

Jasne, ja nie neguję oszczędności wynikających z lekkich zim, tylko raczej chciałem obśmiać, że nie docierają one do większości odbiorców przez zapóźnienie w transformacji energetycznej. Bo nie każdy opala się sam.

Ja przez lekkie zimy w ogóle mam ogrzewanie za darmo, bo od 3 lat nie kupuję węgla tylko korzystam z drewna. A mam swoje, tylko muszę je "pozyskać" co wychodzi mi na zdrowie.
ODPOWIEDZ