Nie pytałem o ustępstwa. Fakt, ze nie odpowiadasz na pytania to może rzeczywiście wynika z tego, ze nie rozumiesz słowa pisanego.
Marmik, kto nie rozumie, ten nie rozumie. Ale to chyba jednak nie ja jestem. Napisałem, że owe możliwości przerywania ciąży (z jakichkolwiek powodów) w projekcie pani Godek były pozorne.
Nie trzeba czegoś zakazywać wprost by uniemożliwiać realizację tego czegoś. Ponieważ to Ci nie wystarczy jak widzę (nie rozumiesz?

) to wyjaśnię na przykładzie:
W projekcie pani Godek był zapis zakazu ""publicznego propagowania jakichkolwiek działań dotyczących możliwości przerwania ciąży", jak również "publicznego nawoływania do przerwania ciąży". Według tego projektu zakazane byłoby także "publiczne informowanie o możliwości przerwania ciąży na terenie kraju i poza jego granicami" (osobną kwestią jest to jak rozumieć to "poza granicami kraju"?! - dla mnie to przepis absurdalny także od strony prawnej). Projekt zakładał także ""produkowania, utrwalania, sprowadzania, nabywania, przechowywania, posiadania, prezentowania, przewożenia lub przesyłania druku, nagrań lub innych przedmiotów lub nośników danych" z treściami dot. przerywania ciąży. Poza tym projekt proponował zmianę KK poprzez wprowadzenie przepisu w którym za "nakłanianie kobiety do przerwania ciąży" miałoby grozić do 3 lat więzienia, natomiast jeżeli "dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej", kara ta miałaby wzrosnąć do zakresu "od sześciu miesięcy do lat ośmiu".
To wyjaśnij mi teraz jak można by legalnie przerwać ciążę? Nawet gdyby lekarz poinformował kobietę, że ciąża zagraża jej życiu i w związku z tym sugeruje jej usunięcia, to groziłaby mu odpowiedzialność karna. Na pewno zaś można by o tym poinformować organa ścigania a te musiałyby sprawą się zająć. Efektem byłoby oskarżenie wniesione da sądu. Nawet gdyby sąd takowego lekarza uniewinnił, to co by on/ona przeszedł, to jego. Po co mu to? Taki zapis tworzyłby efekt "mrożący". Zwykłe poinformowanie, nawet w uzasadnionym wypadku, kobiety gdzie może przerwać ciążę, podlegałoby odpowiedzialności karnej. Ba, gdyby prywatna klinika miała w swej ofercie taką usługę, to jej publikacja też podlegałaby odpowiedzialności karnej! Przecie to szaleństwo! Choć nie, to nie jest szaleństwo - to droga do tego by całkowicie uniemożliwić legalne przeprowadzenie aborcji, formalnie zakazu nie wprowadzając. Aby tacy "obrońcy życia" jak Ty mogli się pytać gdzie tu jest zakaz. JEST zakaz!
Tu drobna uwaga do Dobrej Zmiany. Rozumiem twe intencje, ale nie do końca zgadzam się z przekazem o tyle, że możliwość przeprowadzenia aborcji powinna być LEGALNA. Jeśli ktoś już się na nią decyduje, to powinien móc to zrobić legalnie, w standardowych warunkach, dostępność takiego zabiegu powinna być zaś równa dla wszystkich, informacja o nim również. Masz rację, że dostępnośc jest i jak ktoś chce to to zrobi. Ale chodzi o to by mógł to zrobić w NASZYM KRAJU i LEGALNIE. Według swojej decyzji.
Podejrzewam, że myślisz podobnie, ale wpis mógłby być źle interpretowany - że sprawa jest rozwiązana, bo jak się chce to się da.
Świadomość społeczna po upowszechnieniu ultrasonografii wzrosła niesamowicie.
Nie. O czym świadczą chociażby sondaże. Ale OK, przyjmijmy twój punkt widzenia. Powiedzmy, że jakoś to na świadomość wpłynęło. Tylko co to ma do tematu naszej dyskusji? Jeśli jest jak piszesz, tym bardziej należałoby dopuścić do legalizacji aborcji gdyż świadomi rodzice nie decydowaliby się na nią! Czego tu się bać?
Nie. To znaczy, że niemal każda próba kończyła się niepowodzeniem, bo brakowało szabel.
Sam sobie przeczysz. To, że jak piszesz "brakowało szabel" oznacza, że większość chciała utrzymania kompromisu! Pisałem, kompromis mało kogo zadowala. A skoro tak, próby jego naruszenia będą. Rzecz w tym, aby się utrzymał. A co byś nie napisał, kompromis utrzymał się ponad ćwierć wieku. To bardzo dużo. Złamany został zaś z powodów czysto politycznych.
Liczą się wzajemnie akceptowalne ustępstwa.
No właśnie. Przecież jeśli ktoś ma poglądy podobne do twoich w zakresie stosunku do aborcji, to na zabieg nigdy, jak rozumiem się nie zdecyduje? Więc o co chodzi? Nikt mu nic nakazywać nie będzie. A Ty chciałbyś nakazywać i ustawiać komuś życie po swojemu (nie tak, jakby ten ktoś chciał). Przy czym cenę za to "ustawianie" ponosić będziesz nie Ty ale ten ktoś. Znasz zasadę: "czyja odpowiedzialność - tego decyzja"?
A może nie ufasz ludziom głoszącym podobne do twoich poglądy? Sakrament małżeństwa jest święty i nienaruszalny. Ale można go unieważnić nawet jak się ma trójkę dzieci? Może boisz się, że pojawią się analogie gdyby aborcja była dozwolona?
W sprawie przesłanki socjalnej też mógł nie orzekać.
Mógł. Co nie zmienia tego, że sprawa jest inna. A głosy odmienne były.
Nie dziwię się, że uciekasz od biologii...
Nie muszę. Bo biologia nic nam tu konkretnego nie powie. To kwestia przyjętej konwencji, dyktowanej przez światopogląd. To ty próbujesz się zasłaniać biologią i to dość nieudolnie. Starając się w natłoku sformułowań ukryć to, że biologia nic nam tu nie mówi. Ja Ci zaś tłumaczę, że nawet stan prawny jest niespójny w tej kwestii. Gdyby było jak piszesz, do takiej sytuacji by nie doszło. A skoro doszło, to znaczy, że w grę wchodzą ustalenie nie wynikające z nauk ścisłych tylko z ludzkich przekonań.
No zaraz, ale podobno to świadomość decyduje o człowieczeństwie.
Dokładnie. Ty uważasz, że organizm nieświadomy ale który może się stać organizmem świadomym zasługuje na ochronę od chwili powstania. Twoja sprawa. Ja to szanuję i proponuję byś mógł postępować zgodnie ze swoimi przekonaniami. Ktoś inny może uważać, że organizm dopiero po przyjściu na świat może być uznany za człowieka. OK. Może też ktoś uważać, że człowiekiem się staje już w łonie matki jeśli nabywa zdolność do samodzielnego życia "na zewnątrz" - OK. Itd. To i tak ma w tym przypadku drugorzędne znaczenie, gdyż z punktu widzenia zdrowia matki aborcja i tak byłaby niewskazana po pewnym czasie. Ja uważam, że o tym każdy sam powinien decydować. Według swego uznania.
To, że uważamy iż człowiek staje się człowiekiem w innym momencie nie ma tu istotnego znaczenia. Gdyż wynika ze światopoglądu, tudzież osobistych przekonań i bardziej czy mniej radykalnej interpretacji pewnych zjawisk. Ja na tym polu nie chcę się spierać o tyle, że wiem iż tu nikt nikogo nie przekona. Natomiast chcę by ludzie sami mogli decydować o tym czy są gotowi dokonać zabiegu czy nie. Chcesz namawiać i głosić swe przekonania? Rób to. Nie mam nic przeciw temu. Uważasz, że ultrasonografia zwiększa "świadomość" (czyli zniechęca do aborcji) - OK. Super. Ale pozwól innym decydować za siebie! O to w naszym sporze chodzi.
No przecież ponownie przyznajesz mi rację.
Nie za bardzo rozumiem gdzie. Ale OK. Przyjmijmy, że przyznaję Ci rację. Masz 200 % racji (w kwestii tego kiedy człowiek staje się człowiekiem). I co z tego? Wyjasnijmy przy tym - przyznaję Ci rację ale to nie musi oznaczać, że ją masz! Jest wielu ludzi mających dość zrgumentów by uznać, że racji nie masz. Uważam (zakładamy), że masz rację ale nie każdy tak uważa i KAŻDY powinien sam decydować w tej sytuacji - czy decyduje się na zabieg czy nie.
Jeszcze raz, nasz spór o to kiedy człowiek staje się człowiekiem nie ma tu większego znaczenia. Ma o tyle, że implikuje zachowanie ludzi - różnych ludzi, różne zachowanie. I to jest FAKT. Ja twierdzę, i będę się przy tym upierał, że każdy winien decydować w tej sytuacji jak się zachować. I to jest rozwiązanie kompromisowe - pozwala bowiem każdemu kierować się swoimi przekonaniami działając na swoją odpowiedzialność.
Czyli nie czytałeś nic prócz Św. Tomasza.

Czytałem też np. Biblię, gdzie Jezus sugeruje by "Panu Bogu oddać co boskie, a cezarowi/cesarzowi co cesarskie" itd. Poglądy św. Tomasza są spójne z nauką Kościoła. Bo w dużym stopniu ta ostatnia z nich wyrasta. Dużo byłoby tu pisać.
Nie wszystko warto udowadniać.

Jasne, łatwiej (jeśli się ma stosowne możliwości) wprowadzić coś siłą, nakazem. Czyż nie?
